sobota, 29 października 2011

"Złodziej magii: Złodziej magii" - Sarah Prineas

Pamiętacie lektury z podstawówki lub gimnazjum, które nauczycielki języka polskiego próbowały w nas wmusić? A może jesteście jeszcze w tym wieku i nadal musicie zmagać się z czarną, nudną stroną naszego szkolnictwa? Tamte książki, które czytaliśmy z czystego obowiązku dłużyły się niezmiernie. Wielu nawet nie potrafiło przejść przez nie do końca. I ja też wiele razy poległam przy lekturach szkolnych. A choć ”Złodziej magii” należy do dzieł współczesnej lektorki i wyszedł w naszym kraju niemalże rok temu, nie można porównać go do ciekawszych pozycji, niż właśnie te z półek szkolnej biblioteki.

Conn jest sierotą, ulicznikiem i na dodatek drobnym złodziejaszkiem. Chłopiec kradnie,aby przeżyć. W mrocznej rzeczywistości, dzień, który nie różni się od wielu innych jest jednak dla niego tym, w którym zmienia się jego całe życie.Wyjmując z kieszeni Nevery’ego – potężnego maga, jego artefakt, któremu ten zawdzięcza moc, nawet nie wie, na jakie niebezpieczeństwo się pisał. Starzec w zasadzie jest zadziwiony, że jego locus magi calicus go nie zabił. Od tej chwili mag postanawia przyjrzeć się bliżej chłopcu, a widząc u niego potencjał i chęci, wziąć go na ucznia. W drodze do nowej przyszłości jest jednak jeden haczyk. Conn ma miesiąc, aby znaleźć swój kamień mocy. Wszyscy mistrzowie pomagają swoim protegowanym, jednak nauczyciel chłopca stawia go w tej trudnej sytuacji, że nie ma czasu, aby mu pomóc. W Wellmet dochodzi do spadku magii. Mężczyzna wrócił do miasta po dwudziestu latach banicji, aby dowiedzieć się co jest tego przyczyną.

czwartek, 27 października 2011

"Kroniki Mac O’Connor: Krwawe szaleństwo" - Karen Marie Moning

”Krwawe szaleństwo” to drugi tom ”Kronik Mac O’Connor”. Przed lekturą ”Mroczne szaleństwo” miałam pewne obawy, że książka mi się nie spodoba, i będzie taka jak wszystkie tego rodzaju. Teraz nie miałam żadnych obaw. ”Mroczne szaleństwo”okazało się bardzo ciekawą lekturą, najlepszą z swojego rodzaju, a miałam już okazję zapoznać się z kilkoma ”podobnymi”. Z całą pewnością jednak pierwszy tom, jak i jego kontynuacja biją na łeb, na szyję konkurencję. 

Przygoda Mac trwa nadal… Mówi się, że każdy musi ponieś konsekwencję za swoje czyny. Podczas minionych kilku tygodniu życie Mac przybrało nietypowe tempo, zmieniło się w nim wszystko. Dziewczyna wraz z swoim partnerem, o którym niemal nie wie nic, okradała mafiosów, chodziła na bankiety do wampira i jego wyznawców, a nawet przyczyniła się do śmierci kilkunastu ludzi. Teraz za te czyny przyjdzie jej zapłacić, gdyż ich wrogowie łączą swoje siły. Dziewczyna nadal szuka cennych artefaktów zwanych PM-ami, które mają wielką moc. Nadal również największą stawkę w tej grze stanowi Sinsar Dubh – mroczna księga. Jednak teraz rozgrywka przybrała inny, bardziej groźniejszy stopień. Do gry weszli nowi gracze, zginęło również kilku starych, ale teraz, jak nigdy nie wszystko wydaje się na sto procent pewne. Mac musi wybierać, po jakiej stronie stanie. 

Jericho Barrons zamiast odpowiedzi na pytania, daje jej coraz więcej niewiadomych. Mężczyzna jest przy niej, często wyciąga ją z opresji, jednak Mac ma wrażenie, że to tylko z powodu faktu, że ją potrzebuje. Znowu elf V’lane, seksualny zabójca proponuje jej współpracę,  jednak w zamian za usługi dla swojej pani. Dziewczyna stanowi dla niego wyzwanie, bo odmawia mu wspólnego seksu. Na planszy pojawiała się także sekta widzących sidle. Ich intencje również nie są bliżej znane Mac, jednak Jericho uważa, że nie można im ufać. Za kim pójdzie Mac? Jakie kłopoty czekają ją tym razem? I w jakim stanie wyjdzie z tej niekończącej się tułaczki po zimnej, wiecznie deszczowej Irlandii?

piątek, 21 października 2011

"Królotwórca, królobójca: Nieświadomy mag" - Karen Miller

”Nieświadomy mag” to pozycja, która z góry budziła u mnie uprzedzenie. I choć Galeria Książki już nieraz pokazywała nam, że przeciętna grafika okładki nie oznacza słabości treści, coś w tym dziele nie dawało mi zapewnienia, że będzie ono niebanalne. Fabuła książki nudna, zwykła, jakich wiele. Cóż, ostatnim razem miałam wiele okazji do przekonania się, że moje przeczucia często się nie imają co do książek, co i tak nie przeszkodziło mi przy skreśleniu tej pozycji już w momencie czytania prologu. Dobrze, że prolog, nie różniący się od innych dzieł fantasy,był jedynie niefortunnym rozpoczęciem wspaniałej przygody, bo naprawdę nie wiem, co bym robiła, przez ponad pięćset stron bitego tekstu, gdyby było inaczej. Na szczęście, po nie dość idealnym, ale dobrym ”Darze”, dzieło Karen Miller okazało się spełnieniem marzeń dla wielbiciela tego rodzaju twórczości, czyli osoby takiej jak ja. 

Królestwo Lur, jak i wszystko wokół niego dzieli się na dwie kategorie. Doranów i Olków .Doranie uciekając przed potężnym czarnoksiężnikiem zwanym Organem przybyli na ziemię Olków gdzie zagospodarowali się na zawsze. W zamian za pomoc przy opanowywaniu humorów pogody Olkowie postanowili przyjąć prawo i wierzenia Doranów. Było to jednak dawno, dawno temu i teraz nawet sami Olkowie zapomnieli, że kiedyś posługiwali się swoją magią. Wiedzę o tych rzeczach zachowało niewielu. Tajemnicza grupa nazywała siebie Kręgiem, czekała na wybawcę. Człowiek z przepowiedni, mag o niesamowitych umiejętnościach uratuje ich od Dni Sądu i wskaże nową drogę, przywróci dawno utracone dziedzictwo. 

Asherjest siódmym, najmłodszym synem rybaka. Chłopak w swoim życiu nie otrzymał od losu wielu okazji do radości. Jako najmłodsze dziecko otrzymywał zawsze wszystkiego najmniej. Najmniej zapłaty za pracę, którą wykonywał u ojca, najmniej swojego miejsca w domu, najmniej przyjaźni ze strony sześciu braci,najmniej spadku po śmierci ostatniego z rodziców, za to najwięcej ich miłości. Młodzieniec jako dziecko często chorował, częściej, niż reszta rodziny, więc miłość i troska rodziców, obróciła się w przeciwieństwo, w oczach jego rodzeństwa. Asher wiedząc, że nie ma co liczyć na lepszą przyszłość w miejscu swoich narodzin, postanawia wyruszyć do królestwa Lur, aby znaleźć tam pracę.Jego plan jest prosty. Rok pracy, jakiejkolwiek i powrót do domu z zarobkami, aby ułożyć sobie dalsze życie i zaopiekować się starym ojcem. Reszta braci niech sama sobie daję radę. Niestety, to co na ogół wydaje się proste, wcale takie nie jest. Chłopak szybko zdaje sobie sprawę, że znalezienie pracodawcy,nie jest takie proste, jak sądził. Kiedy płomyk nadziei zaczyna przygasać na drodze syna rybaka staje królewski potomek. Od momentu spotkania tych dwoje,różniących się od siebie młodzieńców, życie Ashera zmienia się natychmiastowo.Wspaniała przyszłość niesie w sobie wiele dobrego, ale również i niespodziankę,wraz z niesamowitym niebezpieczeństwem. Nadchodzą sądne dni dla królestwa Luroraz jego poddanych i tylko jedna osoba będzie mogła zadecydować o dalszych losach Doranów i Olków . 

wtorek, 18 października 2011

"Monster High: Upiór z sąsiedztwa" - Lisi Harrison

”Upiór z sąsiedztwa” to już drugi tom serii „Monster High”, która w niemalże szaleńczym tempie uzyskała niebywały sukces wśród młodzieży. Pierwsza część nosząca tytuł ”Upiorna szkoła” nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia. Książka wydała mi się odpowiednia dla głupiutkich dwunastolatek, które słodkość i urodę przewyższają nad wszystko. Nic dziwnego, więc, że do przeczytania tego tomu wcale mnie nie ciągnęło. Ku mojemu zdziwieniu kontynuacja okazała się o wiele lepsza od pierwszej odsłony.

Minął dzień od felernego balu, na którym to głowa Frankie Stein oddzieliła się od reszty ciała w momencie, kiedy dziewczyna miała przeżyć swój pierwszy pocałunek. Cleo, córka dawnego Faraona nie może jej tego wybaczyć. Nastolatka, potomkini wielkich władców i władczyń Egiptu nie na widzi za to swojej koleżanki z szkoły. Nie rozumie, dlaczego musi chować się, skoro to Frankie zawiniła. Ale taka właśnie jest prawda, wszystkie potwory żyjące wśród ludzi mają kłopoty. Frankie, jak nikt zdaje sobie z tego sprawę. Jej rodzice postanowili wypisać ją ze szkoły i od tego momentu uczyć w domu. Dla dziewczyny, nie to jednak jest najgorsze. Niemalże nikt nie odzywa się do potworki, a brak telefonu i innego źródła kontaktu, nie poprawia sytuacji. Samotność jest dla Frankie najgorszą z możliwych rzeczy. Melody Carver również nie jest w sytuacji utkanej różami. Dziewczyna ma nie lada problem. Musi wymyślić, co zrobić, aby uratować Frankie z opresji, nie stracić przyjaciela, który również jest potworem oraz nie narazić się bardziej swojej byłej przyjaciółce. Dziewczyna przekonała się, że czasami największymi potworami są ludzie. Sprawa, w której ugrzęzła wydaje się być nie do naprawienia.

sobota, 15 października 2011

"Pellinor: Dar" - Alison Croggon

”Dar” Alison Croggon to jednak z najnowszych książek, które wyszły spod skrzydeł wydawnictwa Galeria Książki. Jak praktycznie wszystkie książki, a przynajmniej ich większość, i ta dotyczy świata fantasty z magią na planie głównym. Ten cykl wyróżnia się jednak spośród wszystkich innych. Autorka postanowiła kompletnie zagłębić się w tym, co jej umysł stworzył i przelać to na papier.

Nie mogę powiedzieć, aby ten tytuł był dla mnie obojętny. Książka jeszcze przed swoja premierą budziła moje zainteresowanie. Oczywiście zarys fabuły Alison Croggon okazał się nieco inny, niż sobie wyobrażałam. Książka okazała się świetną, niemalże idealną rozrywką na nudne, monotonne dni w szarej rzeczywistości. 

Maerad jest jedną z wielu niewolnic, która służy u swojego pana w okrutnym siole.Szesnastoletnia dziewczyna nie pamięta wiele z swojej przeszłości, głównie wiąże się ona z przebłyskami pamięci. Dziewczyna, kiedy była mała została sprzedana wraz z swoją matką mężczyźnie, któremu obecnie służy. Po kilku latach służby, jedyna jej bliska osoba zmarła, a siedmioletnie dziecko zostało zupełnie samo na okrutnym świecie. Maerad nigdy nie była lubiana, nawet wśród niewolników, nic  więc dziwnego, że szybko nauczyła się chować uczucia głęboko w sobie. Porzucona, pokrzywdzona przez los, wychudzona i nic nie wiedząca, nic o świecie zewnętrznym, nawet nie przypuszczała, że ma Dar. Po prostu pewnego zwykłego dnia do miejsca, gdzie żyła przybył tajemniczy mężczyzna. Cadvan poprosił ją o pomoc, a ona mu nie odmówiła, nawet, jeżeli miała ponieś potem za to konsekwencję. W zamian bard postanowił pomóc jej odejść, uciec poza mury i dać nowe życie. Teraz Maerad uczy się żyć od nowa, ufać. Przed nastolatką nie lada wyzwanie, bo nie dość, że musi pojąc zdolności, które posiada to jeszcze poznać zupełnie inny świat.Teraz na byłą niewolnicę nie czekają kary cielesne, ale przyjaźń i wygoda. Czy jest jednak czas na  leniuchowanie, kiedy Mrok rozpoczyna wzrastać na sile?Zbliżająca się powoli wojna może odcisnąć okrutne piętna na wszystkich królestwach, a ona jest w samym środku tego wszystkiego.

środa, 12 października 2011

"Władcy Podziemi: Mroczny szept" - Gena Showalter

"Mroczny szept" Geny Showalter to już czwarty tom cyklu "Władcy Podziemi". Sięgnęłam po ten tom, jednak nie miałam nigdy do czynienia z poprzednimi częściami. Rozpoczęcie serii od końca nie oznacza, że nie wyniesie się z niej nic. W fabule "Mrocznego szeptu" można zrozumieć wszystko, nawet jeżeli jest się kompletnym nowicjuszem w twórczości autorki. Tak więc, korzystając z okazji, że do fabuły została wprowadzona nowa postać, poznawałam świat Władców wraz z nią. 

Wprowadzenie greckich Bogów do świata rzeczywistego, to nie zupełna świeżość, nawet jeżeli chodzi o ich wojowników. Rick Riordan zrobił to już dawno w swojej serii o Percym Jacksonie, a potem w trylogii "Olimpijscy herosi". Genę Showalter różni od autora młodzieżowych książek tym, że ona postanowiła z swojego pomysłu zrobić spełnienie erotycznych marzeń, nie do końca skupiając się na bogatej fabule. Cykl o Władcach Podziemi to po prostu taki Percy Jackson, tylko dla dorosłych.  

Sabin to jeden z kilkunastu wojowników, którzy przed tysiącami lat wpadli w niełaskę Bogów Olimpu. Mężczyzna, tak samo jak jego przyjaciele, został naznaczony. Od momentu nieszczęsnego wydarzenia cały czas, w jego ciele spoczywa demon. Sabinowi akurat towarzyszy Zwątpienie, które cały czas szepcze mu oraz jego towarzyszom do uszu, przy czym miesza w umysłach. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Władca Podziemi nie może mieć żadnej kochanki. Jego ostatnia kobieta popełniła samobójstwo, właśnie przez demona, który mu towarzyszy. Inna wydaje się być Gwen Płochliwa. Harpia, której  uratowali życie potrafi odróżnić głos demona od własnych myśli. Taka panna mogłaby stać się jego, bez obaw, że Zwątpienie zniszczyłby jej charakter. W ich duecie jest tylko jedna mała szczelina. Gwan ostatni rok spędziła w więzieniu Łowców, gdzie była torturowana i zmuszana do okrutnych rzeczy. Dziewczyna boi się wszystkich, nawet Sabina i jego towarzyszy, a to niezbyt bezpieczny grunt. Jako Harpia Gwen ma niesamowitą moc. Wystarczy ją zdenerwować lub przestraszyć, a drzemiące w niej stworzenie budzi się, gotowe do szału. Sabin chcąc wykorzystać Gwen do swojej wojny z Łowcami, nie pozwala jej wrócić do domu. Mężczyzna chcąc tego, czy nie powoli jednak zakochuje się w uratowanej, a ona w nim. Para, bardzo różniących się ludzi, zbliża się do siebie i szybo przekonuje, że tylko we dwójkę mogą być szczęśliwi. Szukanie czterech artefaktów, potrzebnych do zniszczenia Puszki Pandory jednak trwa i to jest, mimo wszystko, najważniejsza rzecz dla Wojowników Olimpu. 

niedziela, 9 października 2011

"Irlandzka krew" - Nora Roberts

Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z panią Norą Roberts. Za to wiele czytałam na temat pisanych przez nią książek. Wszystkie recenzje dotyczące stworzonych przez nią tytułów były pozytywne, więc postanowiła na własnej skórze przekonać się, jak to będzie w moim przypadku. Premiera "Irlandzkiej krwi" okazała się świetną okazją na zapoznanie się z piórem pisarki. Wybranie tej, a nie innej książki, okazało się dobrym wyborem. Od tej chwili mogę się pochwalić członkostwem wśród wielu wielbicieli autorki, a przecież ja nawet nie lubię romansów! 

Adelia Cunnane nazywana przez przyjaciół i stryja małą Dee musi opuścić rodzinną farmę i rozpocząć zupełnie nowe życie. Dla Irlandki Ameryka okazuje się zupełnie obcym miejscem. Dee niemalże całe życie spędziła pracując na farmie, a potem dodatkowo opiekując się chorą ciotką, aż do momentu, kiedy została zupełnie sama na świecie. Na szczęście z pomocą przybył jej stryj, który zaoferował jej dach nad głową. Teraz Adelia próbuje się odnaleźć w nowym świecie. Jedno z jej marzeń już się spełniło, dziewczyna otrzymała wymarzoną pracę na farmie.  Travis Grant właściciel rozległych ziem i koni, pozwala jej ujeżdżać swoje wierzchowce i jeszcze jej za to płaci nie małe pieniądze. Dee kocha konie, więc nowe obowiązki to dla niej jedynie przyjemność. Cięższe od nich jest tylko towarzystwo pana Granta. Mężczyzna jest nieokrzesany, cały czas nachodzi ją w najmniej spodziewanej chwili i najwidoczniej uważa, że wszystko mu wolno. Adelia nienawidzi tego typa, ponieważ ma podobnie zuchwały charakter. Chodź trudno jest jej to przyznać, nawet przed samą sobą, chce czy nie, powoli zakochuje się w właścicielu stadniny koni. 

środa, 5 października 2011

"Siedem Królestw: Iskra" - Kristin Cashore

"Iskra", czyli kontynuacja serii "Siedem Królestw" Kristin Cashore, to już nie to samo co pierwsza część cyklu. Czytając książkę można nawet odnieś wrażenie, że to zupełnie inna seria, gdyby nie powiązanie z jedną z postaci z pierwszej części. Niestety, ale przedstawiona przeszłość bohatera, który cały czas był na drugim planie, to nieco za mało, aby odczuć pokrewieństwo obu tomów. Zmianę otoczenia na zupełnie inny świat, nie można nazwać całkowitą kontynuacją serii, co oczywiście nie oznacza, że pomysł jest nie oryginalny.

W zasadzie to miałam małe obawy co do książki, kiedy przeczytałam jej opis z tyłu okładki. "Wybrańcy" byli ciekawą pozycją, ale nie dość zaspakajającą wyobraźnię. Po "Iskrze" spodziewałam się zupełnie czegoś innego, niż zaplanowała to sobie autorka powieści. Spodziewałam się kontynuacji fabuły, czekała na mnie nie lada niespodzianka. Drugi tom serii jest zupełnie czymś innym, niemalże obcym, nawet dla osoby, która miała styczność z pierwszym tomem.  

Ojciec Iskry zapisał się na kartkach historii Dolin, jako jeden z największych tyranów, i doradców króla. Mężczyzna nie miał żadnych skrupułów, ani zahamowań jeżeli chodziło o krzywdzenie innych. Zawsze dostawał to czego chciał, po dobroci lub siłą. Jego odmienność, która dawała mu niesamowitą moc i przewagę nad swoimi ofiarami jedynie zwiększała jego nienawiść. Wszystkie dzieci, jakie począł doradca króla ginęły z jego ręki, zanim jeszcze się urodziły. Wszystkie, oprócz Iskry. Dziewczyna może zawdzięczała możliwość życia losowi, albo szczęśliwemu trafowi, gdyż jej ojciec zapomniał zabić jej matkę z powodu zwykłego niedbalstwa. To wszystko jednak nie znaczyło łatwego życia. Zabrana od matki Iskra była zobowiązana żyć w odosobnieniu. Jej ojciec odwiedzał ją jedynie kilka razy w roku, aby zobaczyć jak idą jej poczynania w nauce, rozwoju mocy. Może i to było zbawieniem dla dziecka, bo złość Cansrela nie miała na nie wpływu, przynajmniej tak bardzo, jak ten by pragnął. Teraz po latach, kiedy Iskra jest prawie dorosłą kobietą próbuje żyć inaczej, niż żył jej ojciec. Mężczyzna nie ma już wpływu na swoją córkę, bo nie żyje, jednak niepewne czasy Dolin powodują, że inni zaczynają naciskać na potworzycę, aby torturowała więźniów i wydobywała z nich potrzebne informacje. Iskra stara się nie łamać swoich zasad, jednak w momencie, kiedy chodzi o sprawy całego królestwa ma wrażenie, że nie ma innej drogi, jak ulec przyjaciołom i królowi. Tak jakby życie dotychczas nie było dla niej okrutne.