Fantastyka, jako gatunek literacki, zbliża do siebie multum ekscentryków. Niektórzy z jej entuzjastów tworzą, znowu inni w ich twórczość wdrażają się i powołują ją do życia. Może się wydawać, że z powodu tak nietuzinkowego grona wielbicieli, wypada dysponować zdumiewającymi pomysłami aby się wybić. Nic bardziej mylnego! Wszak to właśnie osoby piszące, którym dziełom nigdy nie przypisywało się wielkiej szczególności i szans na sukces, odniosły go. Tak wiec, czy fantaści są znudzeni ponad przeciętnymi pomysłami? Na przykładzie Terry'ego Pratchetta dowiaduję się, że tak, ale jednocześnie nie.
Sir Terence David John Pratchett urodził się w 1948r, a pisać książki rozpoczął już 13 lat później. Jego pierwszą pozycją z "Świata Dysku" był "Kolor Magii", wydany w 1983r, i choć autor napisał inne książki, nie związane z tą serią, wszyscy kojarzą go zwłaszcza z nią. Nie ma w tym nic niezwykłego gdyż na chwilę obecną, literat stworzy aż 39 tomów.
Nieograniczony kosmos przemierza wielki A'Tunin, imponujący wielkością żółw, który na swojej skorupie mieści cztery słonie. Te przytłaczające go kolosy, utrzymują na swoich grzbietach malowniczy i nietypowy świat, który przez swoich mieszkańców nazywany jest: Światem Dysku. Dysk jest osobliwy, nie tylko dlatego, że jest płaszczyzną unoszącą się na grzbietach czterech słoni i żółwia. Swoją niezwykłość zawdzięcza własnym zasadą, którymi się kieruje. Czy wiecie na przykład, że rok posiada tam jedynie osiem miesięcy, a jego tydzień ma osiem dni? Jakby tego było mało, kolorów podobnie jest osiem.
W tym wzburzonym świecie, aczkolwiek prowadzącym spokojną egzystencję, żyje niedoszły mag Rincewind. Nie jest dobrym czarodziejem. Zna on jedynie jedno zaklęcie, którego nigdy nie powinien poznawać, i nie wie co ono znaczy, Rincewind ma to do siebie, że jest zachłanny, więc gdy do karczmy, w której przesiaduje, przychodzi niedoświadczony podróżny z sakwą wypchaną złotem i poszukuje przewodnika, trudno jest mu się oprzeć i nie skorzystać z takiej okazji. Dwukwiat nie jest jednak, tak powszechnym i standardowym turystą, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Przybysz z Imperium Agatejskiego, owszem, ma wiele złota i jest skłonny je wydać na tutejsze rozrywki, ale oprócz tego jest szczęśliwym lub nieszczęśliwym, dla osób przebywających w jego pobliżu, posiadaczem talentu wpadania w kłopoty, które zawsze poprzedza niezmierna ciekawość.