niedziela, 1 września 2013

"Thorgal: Louve: Dłoń boga Tyra" - Yann le Pennetier, Roman Surżenko

Jeśli jakaś osoba miała wątpliwości co do decyzji twórców względem przegrody wiekowej odbiorców, dla których ostatecznie została przeznaczona seria, teraz się ich wyzbędzie. "Thorgal: Louve: Dłoń boga Tyra" - Yanna le Pennetiera, Romana Surzhenko wypada bardzo pozytywnie, jednakże pod niektórymi względami o wiele gorzej od poprzedniczki. 

Francuski scenarzysta komiksów Yann Le Pennetier debiutował jako autor scenariuszy w magazynie komiksowym. Po poznaniu Didiera Conrada, stworzył wraz z nim: trzy albumy komiksów. Mężczyzna od trzech lat odpowiada za scenariusze do pobocznych albumów z przygodami Thorgala.

Roman Surżenko debiutował jako rysownik komiksowej serii "Niezwykłe Przygody". Dwa lata później współpracował z norweskim wydawnictwem, które powierzyło mu stworzenie trzech komiksów. Podejmując wraz z Yannem Le Pennetierem współpracę nad spin-offem ze świata Thorgala, otrzymał pełne poparcie

przesycona otoczeniem i towarzystwem mieszkańców świata półboga Azzalepstöna. Dziewczynka nie jest osamotniona w swoich odczuciach, jednakże jest jedyną osobą, która może przywrócić stan rzeczywistości do normalności. 

Tymczasem jej dzikie odbicie staje się coraz bardziej samowolne. Każdego dnia jest również coraz bliżej osiągnięcia celu, a przynajmniej tak mu się wydaje. W rzeczywistości dogania je śmierć, a kiedy ono umrze, prawdziwa córka Thorgala w żadnym wypadku nie otrzyma możliwości dorośnięcia.


Dopełniło się przeznaczenie, Louve uległa interwencją Azzalepstöna. Dziewczynka spędza czas na niewinnych zabawach z rówieśnikami mieszkającymi w jego świecie, ale nie pulsuje wszechobecnym szczęściem. Bez swojej drugiej połówki, której zawdzięczała wszystkie negatywne nacechowania, czuje się pusta i bezradna. Te same uczucia nękają jej przyjaciela. Chłopiec spędzając w tej rzeczywistości więcej czasu niż ona, czuje się jeszcze bardziej znużony i zmizerniały. Takim odczuciom zazwyczaj towarzyszą chęci do zmian, ale dwójce nie poprawia humoru prawda, której doświadczają. Jednakowoż jest ona powodem do działania, więc nie ma z nimi tak źle. Podczas ich knowań, druga połowa Louve buszuje po nieprzyjaznej nikomu krainie objawiając swoją podejrzliwość, arogancję i nieufność jedynej osobie nie chcącej ją zabić, którą tam spotyka. Jeżeli znowóż chodzi o Aaricię, to nie przestaje ona szukać swojej córeczki, tak samo jak nie przestaje odpędzać się od zalotnika z wioski. W obu przypadkach z pomocą przychodzi jej jeden z pomniejszych bogów, równie potężny, jak ci możnowładni, sympatycznie wyglądający i zawsze uśmiechnięty,  Vigrid Nie on jeden będzie miał pieczę nad Louve. Dziewczynka spotka również Strażniczkę kluczy, będącą pomocną za pewną zapłatą. Prawdziwej córce z gwiazd, jak i jej samowolnej połowie, najtrudniej będzie przeżyć spotkanie z  
  
Ziemia zamieszkana przez Azzalepstöna nadal nie doświadcza nienawiści i złości. Zamieszkujący ją ludzie żyją ze sobą w zgodzie i dostatku, a zwierzęta mogą swobodnie przechadzać się wśród nich nie obawiając się o swoje zdrowie. W idylli wszystko bez zmian. Gorsze stosunki zachowują mieszczanie wioski, gdzie pozostała Aaricia. Po opuszczeniu miejsca przez Thorgala, tamtejsze panie domów okazują swój brak sympatii do ukochanej wojownika. Nic jednak nie może przebić świata należącego niegdyś do boga wojen. Tamtejsze miejsce nie zaznaje blasku słońca, bogowie nie mają do niego wstępu, a zwierzyną stają się w nim ludzie. Pełne obrzydliwych stworzeń, uosabia sobą wszystko, co najgorsze i najbardziej obrzydliwe.

Pomijając długi początek, w którego skład wchodzą jedynie ilustracje, bez jakichkolwiek dialogów, scenariusz Yanna le Pennetiera prezentuje się naprawdę dobrze. Rzecz jasna, nie trudno dostrzec w nim pozbawionych spójności scen, niedociągnięć i braku wyjaśnień, względem niektórych posunięć, co miało miejsce już wcześniej. Zapoznani ze wszystkimi przygodami Thorgala ludzie, dostrzegą również to, że scenarzysta snuje co chwila jakieś historie lub retrospekcje względem twórczości zaprezentowanej w pierwowzorze uniwersum

nie są już tak starannie i precyzyjnie tworzone, jak miało to miejsce wcześniej. Rysownik wyraźnie pogorszył stan swoich prac. Oczywiście trudno o to, żeby naprawił różnice, które już wprowadził, ale ciężko znaleźć inne wytłumaczenie, jak niedbalstwo, dla scen z oddali, które wyraźnie dominują na planszach i odbierają urok albumowi. Na szczytowe miejsce kpin zasługuje w szczególności, jedna z bardzo ważnych dla powieści postać, a mianowicie sam

podkręcili mój zapał na zwieńczenie całej historii, jednak już teraz uświadomili, że będzie ona ostatnią częścią ich duetu, po którą sięgnę na bardzo, bardzo długo. 


coraz bardziej naciskają na jej ojca, niż ją samą. To może nie wystarczyć do wzbogacenia tej postaci, ale dopiero ostateczna cześć rozwiąże wszystkie wątpliwości. "Thorgal: Louve: Dłoń boga Tyra" w tym nie pomaga.