wtorek, 4 lipca 2017

"Cykl Demoniczny: Malowany człowiek. Tom I" - Peter V. Brett

"Cykl Demoniczny: Malowany człowiek. Tom I" to pierwsza książka należąca do pięciotomowej serii, napisana przez Petera V. Bretta. W Polsce została podzielona na dwie części i opublikowana przez wydawnictwo Fabryka Słów. Od niedawna, powieść jest dostępna w formie audiobooka.

Peter V. Brett – amerykański pisarz. Po starszym bracie odziedziczył zbiór komiksów, a jego pierwszą znaczącą lekturę, pozaszkolną i pozbawioną obrazków, stanowił "Hobbit" - J. R.R Tolkiena. Pisarz uważa, że te dwa, z pozoru mało znaczące zdarzenia, ukształtowały jego dorosłe istnienie. Ukończył literaturę angielską i historię sztuki na Uniwersytecie Buffalo. Następnie spędził ponad dziesięć lat pracując w przemyśle farmaceutycznym. Jest autorem "Cyklu Demonicznego", który rozpoczął w 2008 roku tomem "Malowany człowiek", określanym najbardziej błyskotliwym fantastycznym debiutem ostatnich lat. Mieszka w Brooklynie z żoną i córką.

Filip Kosior – aktor teatralny, serialowy, głosowy, a także lektor audiobooków. Dwa lata temu ukończył Akademię Teatralną w Warszawie. 
  
Zaszczuta i zdziesiątkowana ludzkość przeklina noc. Z każdym zmierzchem, w oparach mgły, nadchodzą opętane żądzą mordu bestie. Przerażeni ludzie chronią się za magicznymi runami. Usiłują wymodlić dla siebie i najbliższych kolejny dzień życia. Rzeź ustaje bladym świtem, gdy światło zapędza demony z powrotem w Otchłań.

Rosną odległości między pustoszejącymi osadami. Wydaje się, że nikt ani nic nie zdoła powstrzymać otchłańców, kładąc tym samym kres zagładzie. W tym dogorywającym świecie dorasta troje młodych ludzi. Bohaterski Arlen, przekonany, że większym od nocnego zła przekleństwem jest strach przepełniający ludzkie serca. Leesha – jej życie zrujnowało jedno proste kłamstwo – nowicjuszka u starej zielarki, bardziej chyba przerażającej od krwiożerczych potworów. I Rojer, którego los na zawsze odmienił wędrowny Minstrel, wygrywając mu na skrzypkach skoczną melodię.

Tych troje ma coś wspólnego – są uparci i przeczuwają, że prawda o świecie nie kończy się na tym, co im powiedziano. Czy odważą się jej poszukać, opuszczając chroniony runami azyl? 

Arlen ma jedenaście lat. Mieszka we wsi, gdzie metal stanowi rzadkość, więc posiadanie kilku narzędzi to powód do poczucia godności. Gospodarstwo rodziców chłopca, jest najdalej wysunięte na północ w całym Potoku, odległe od miejsc, gdzie bawi się dzieciarnia, tak więc zazwyczaj spędza on czas włócząc się po osadach sam. Pewnego dnia, Potok Tibbeta odwiedza Posłaniec. Poza wieściami o śmierci poprzednika, Ragen wiezie również wiadomości ze świata. Posłaniec to ważna osobowość, ponieważ nikt nie opuszcza wsi i miast, poza członkami ich gildii. Zaledwie oni potrafią podróżować po zmroku. Ragen robi największe wrażenie na Arlenie. Pomagając mu w obowiązkach, chłopiec dowiaduje się o rzeczach, o jakich nie miał świadomości. Posłaniec opowiada mu o Krasjanach. Lud ten prowadzi batalie z otchłańcami, zupełnie jak bohaterowie z opowieści. Odjeżdżając, mężczyzna nawet nie wie, jak bardzo odmienił postrzeganie podlotka. Nowe przekonania Arlena, nie zadowalają ojca. Uważa on, że walka z wrogiem to głupota. Wszakże, ma on obowiązek chronić rodzinę, która bez niego nie przetrwa. Jednocześnie, w momencie, jak ta naprawdę potrzebuje ratunku, nie potrafi pomóc. Zaatakowana matka chłopca, wrzeszcząc z bólu, rozdzierana przez otchłańce, umiera na oczach patrzącego na to męża. Nie zrobił on nic, nawet w momencie, jak na ratunek kobiecie, rzucił się Arlen. Arlen nie chce, a nawet nie potrafi zrozumieć takiego zachowania. Śmierć ukochanej rodzicielki, powoduje, że ucieka prosto w ciemność, wśród materializujące się otchłańce, oraz zupełnie nowe istnienie. Niemalże trzynastoletnia Leesha jest piękną dziewczyną z długimi falami czarnych włosów i bladoniebieskimi oczami. Nie przeszła jeszcze pierwszego krwawienia, przez co do tej pory nie została wydana za mąż. Przyrzeczono ją Garedowi Rębaczowi, najprzystojniejszemu chłopakowi w miasteczku. Inne dziewczęta piszczą na jego widok, ale wszystkie wiedzą, że została mu ofiarowana Leesha. Ma z dziewczyną spłodzić silne, zdrowe dzieci. Koleżanki uważają, że wiedzie idealne istnienie. Z pewnością zmieniłyby zdanie, widząc, jakie oblicze posiada jej matka, będąc sam na sam ze swoim dzieckiem. Nie stanowiło sekretu, że zawsze chciała mieć chłopca, a Leesha i jej ojciec od dawna znoszą obelgi za to, że jej marzenie się nie ziściło. Ojciec dziewczyny nie jest mężczyzną potężnie zbudowanym. Nie imponuje również siłą woli, a nawet nie podnosi głosu. Nosi szkła w cienkich oprawkach, które swego czasu kupił od jakiegoś Posłańca. Krótko mówiąc, okazał się innym człowiekiem, niż tego oczekiwała Elona. Jednakże, kobieta lubi pieniądze, a Erny ma ich pod dostatkiem. Dziewczyna tęsknie oczekuje chwili pierwszego krwawienia. Mieszkańcy wioski zbudują jej wówczas dom w prezencie weselnym, a jej mąż przeniesie ją przez barierę runiczną i zrobi z niej kobietę. Urodzi dzieci i odchowa je całkiem inaczej niż jej własna matka. Ponieważ z domu Gareda pozostają zgliszcza, odnajduje on schronienie pod dachem u rodziców narzeczonej. Z pozoru jedna niewinna noc, zmienia się w cierpienie i ból. Leesha przerażona faktem, że dotychczasowa codzienność wcale nie ulegnie zmianie, ucieka w sam środek ciemności. Rojer to jeszcze dziecko. Całe dnie spędza na zajmowaniu swojej rodzicielki. Nawet wówczas, jak w gospodzie prowadzonej przez jego rodziców panuje spokój, chłopiec wypełnia miejsce śmiechem i psotami. Rodzina mieszka w Rzeczułce. Na całą miejscowość składa się  garstka domów i sklepików, koszary dla żołnierzy i gospoda rodziców chłopca. To też, goszczenie księcia i jego orszaku, spędza sen z powiek mieszkańców. Tak bardzo, że zaniedbane zostają runiczne znaki, które ochraniają ich przed demonami. Patron Runów obiecuje, że następnego dnia poprawi oznaczenia wokół gospodarstwa rodziców malca. Jednakże dnia następnego nikt z mieszkańców już nie dotrwał. Nikt poza Minstrelem i osieroconym dzieckiem. Arricka Słodką Pieśń można nazwać skurwielem, ale nawet on nie potrafił zostawić bezbronnego, rannego chłopca na pastwę demonów.

Świat nie zawsze prezentował się taki, jakim go obecnie zna ludzkość. Dawno temu ludzie i demony istnieli obok siebie, zupełnie sobie nie wadząc. Te wczesne lata noszą miano Wieku Niewiedzy. Bo nikt nie znał żadnych runów ochronnych. Wiek Niewiedzy to dla ludzi straszny okres, ale na szczęście nie istniało wówczas wiele demonów, a te, które ich nawiedzały, nie potrafiły zabić każdego człowieka. Podobnie jak obecnie, demony pojawiały się jednak po zachodzie słońca, niszcząc to, co ludzie zdołali zbudować za dnia. Chcąc przetrwać, musieli zmienić swe przyzwyczajenia. Nauczyli się, jak chować przed nimi pożywienie oraz zwierzęta, a także jak ich unikać. Mieszkali w jamach, gdzie otchłańce ich nie potrafiły znaleźć. Istnienie upływało im na próbach przetrwania, aż powstało pismo. Wkrótce potem odkryto, że niektóre znaki powstrzymują otchłańce. Znaki potrafiące chronić ich przed złem. Wkrótce zaczęli nad nimi pracować, robiąc je coraz doskonalszymi. Pojawiało się coraz więcej runów, aż wreszcie ktoś opracował run, jakim udawało się zranić wroga. Tak rozpętała się Pierwsza Wojna z Demonami i nastał drugi wiek, Wiek Wybawiciela. Wybawicielem zwano człowieka powołanego przez Stwórcę do przewodzenia naszym armiom. Stając na polu walki, ludzkość odnosiła sukces, za sukcesem. Ich magia i strategia wojenna stawała się coraz doskonalsza. Ludzkie istnienie trwało dłużej, rosło w potęgę, a wraz z nim,  armie w liczebność, nawet pomimo tego, że populacja otchłańców znacząco się zmniejszała. Mieli nadzieję, że otchłańce znikną z powierzchni ziemi raz na zawsze. I pewnego razu tak też się stało. Dotąd w historii świata nie zaistniała noc bez nich. Jednakże, mijał dzień za dniem, a z nastaniem zmierzchu wróg wciąż się nie pojawiał. Wielu z ludzi zaczęło dochodzić do wniosku, że poniósł on za wiele strat i po prostu uciekł. Ten, którego zwano Wybawicielem, wielce w to powątpiewał. Mijał miesiąc za miesiącem, i nic się nie zmieniało. Armie zaczęły się rozpadać. Ludzkość świętowała przez długie lata. Bez wspólnego wroga poczucie braterstwa marniało, aż w końcu zanikło bezpowrotnie. Po raz pierwszy w dziejach, ludzie zaczęli prowadzić walki przeciwko sobie. Zanosiło się na prawdziwe walki. Każda ze stron konfliktu prosiła człowieka, któremu zawdzięczali wolność, o objęcie dowództwa nad ich armiami, ale ten odmówił. Potem opuścił ziemie, po których dochodziło już do rozlewu krwi. Świat pogrążył się w chaosie. Ludzkość sięgała coraz dalej, aż wkrótce podbiła świat. Wiek Wybawiciela dobiegł końca, nadszedł zaś Wiek Nauki. Stanowił on najwspanialszy okres w dziejach ludzkości, lecz ta wielkość sprawiła, że przeoczyli oni wielki błąd. Bo zapomnieli magii  Dowiedzieli się wiele o tym, jak działa świat, pogłębili technologię, zgłębili medycynę, ale zapomnieli o magii, a co gorsza, zapomnieli też o otchłańcach. Po trzech stuleciach nikt już nie dowierzał, że kiedykolwiek istniał taki napastnik. To właśnie z tego powodu, ludzkość nie potrafiła stawić czoła ich powrotowi.  Przez stulecia zapomniane otchłańce powstały z Otchłani i przypuściły szturm na świat, w celu jego odbicia. Już pierwszej nocy zniszczyły całe miasta, świętując swój powrót. Ludzie próbowali stawić im opór, ale nawet najpotężniejsze bronie okazały się mało skuteczne przeciwko demonom. I tak Wiek Nauki dobiegł końca, a nadszedł Wiek Zniszczenia. A wraz z nim Druga Wojna z Demonami. Wojna trwała całe lata, a każde starcie kończyło się rzezią ludzi. Bez człowieka, nie czującego przed nimi respektu, na czele nie umieli stawić oporu. Uczeni z determinacją przetrząsali zgliszcza bibliotek w poszukiwaniu wskazówek. Nauka okazała się bezsilna, ale wkrótce odkryto sposób na ratunek w opowieściach. Ludzie zaczęli kreślić w piachu niezdarne oznaczenia, zabezpieczając się w ten sposób przed otchłańcami. Starożytne znaki nadal zachowały w sobie moc, lecz kreślące je dłonie, drżące ze strachu, często popełniały błędy, co kosztowało wiele krwi. Ci, którzy przetrwali, gromadzili ludzi wokół siebie, chroniąc ich przez długie noce. Zostali oni pierwszymi Patronami Runów, którzy sprawują nad nami pieczę po dziś dzień. 

Pisząc swój debiut, Peter V. Brett, zapewne nawet nie przypuszczał, że napisane przez niego dzieło, stanie się pozycją obowiązkową dla fanów gatunku. Przewodni bohaterowie pierwszego tomu to Arlen, Leesha i Rojer. Historie protagonistów, rozpoczynają się w najmroczniejszych momentach ich krótkiego istnienia. Arlen, nie potrafiąc pogodzić się z faktem, że ojciec okazał się tchórzem, na dodatek bez honoru, ucieka w noc. Leesha czując się oszukana przez ukochanego narzeczonego, rozumiejąc że marzenia wcale się nie ziszczą, woli umrzeć próbując uciec z domu, niż poddać się bez walki. Niespełna liczące sobie trzeci rok dziecko, ochrania przed demonami matka. Kobieta płaci za to ostateczną cenę. Rojer, spędzając noc w ramionach Arricka Słodkiej Pieśni, wśród rozszalałych otchłańców, od tamtej chwili nierozłącznie dzieli z los Minstrelem. Dzieci zespala jedna noc. Arlen, Leesha i Rojer to bohaterowie, jakich doczesność nie rozpieszcza, a dzieciństwo niespodziewanie się finalizuje. I choć różni ich usposobienie, zainteresowania oraz pochodzenie, każde ma jeden cel: stawić czoła losowi. Arlen ma najbardziej ambitne założenia. Chłopak pragnie zostać Posłańcem. Zwiedzać świat w poszukiwaniu runów, które oddadzą ludzkości wolność. Jednakże zanim do tego dojdzie, na chłopaka czeka długa droga. Leesha prowadzi walkę innego rodzaju. Szkoląc się na sztuce leczenia, zamierza ratować ludzi przed śmiercią. Uczeń Mistrela, jako najmłodsza osoba z trio, zanim zacznie stawiać czoła demonom, musi pokonać te, które chodzą w blasku dnia, ludzi.  Peter V. Brett poświęcił pierwszą książkę na przestawienie swoich protagonistów. I robi to doskonale. Rozwinięci ponad wiek bohaterowie, jakich przewodnim zadaniem nie jest ratowanie świata, z łatwością opanowują serce zapoznającego się z historią. Podobnie, jak ogarniająca ich rzeczywistość. Mroczne, okrutne i oryginalne uniwersum, pozbawione zapożyczeń z twórczości J. R. R. Tolkiena charakterystycznych dla tegoż rodzaju książek, będzie zaskakiwać potencjalnego odbiorcę niejednokrotnie. Trudno wskazać osobę, która wzięła w dłonie książkę, później nie potrafiąc przez nią przebrnąć. Bo też powieść trudności nikomu sprawiać nie powinna. Wspomniana fabuła, postacie, uniwersum, a także klimat, powodują że chce się poznawać dalsze kontynuacje. Powoduje to też pióro autora. Peter V. Brett posługuje się nieskomplikowanym sposobem pisania. Większą część treści zajmują dialogi, które świetnie odzwierciedlają postacie. Opisów jest stosunkowo niewiele, ale prezentują się bardzo dosadnie. Jednakże, to właśnie postacie poboczne stanowią słabsze ogniwo twórczości pisarza. Za bardzo są do siebie podobne. Stara uzdrowicielka musi przypominać pomarszczoną wiedźmę, Posłaniec stanowić odpowiednik wojownika w srebrnej zbroi, a rola tchórza przypada Mistrelowi. Autor najprawdopodobniej wprowadził taki zabieg, w celu wyróżnienia przewodnich bohaterów, pokazania ich odmienności. Albo po prostu taki już los postaci, które więcej nie zagoszczą na stronach powieści. Niniejszym, książka oferuje miło spędzone chwile, które odbiorca będzie często wspominał, szczególnie, że w dalszych tomach, twórczość pisarza jakościowo spada. 

Filip Kosior nie dawno temu zaczął swoje doświadczenie z audiobookami. Mimo to, zrealizował już ponad dwadzieścia projektów. I w sumie nie ma nic zaskakującego w takiej liczbie. Aktor może pochwalić się idealnym głosem do roli lektora. Głęboka, męska, nieco zuchwała tonacja głosu. Nie trudno ją polubić. W omawianej książce robi piorunujące wrażenie i budzi niesamowity klimat. 

Na koniec warto ustrzec, przed okrucieństwem Powieść nie jest przepełniona krwawymi scenami, ale nie bez powodu twórczość Petera V. Bretta skierowana została do starszego grona odbiorców. Publikację w papierowej formie, dodatkowo wzbogacają bujne ilustracje, podkreślające ten fakt.



1 komentarz:

  1. Bardzo lubię ksiażki pochodzące z Wydawnictwa Fabryka Słów. Dla mnie jest to gwarancja dobrej lektury zwłaszcza jeżeli chodzi o literaturę fantasy. Twoja recenzja jest długa, ale skuteczna, bo bardzo mnie zaintrygowała.

    OdpowiedzUsuń