wtorek, 15 sierpnia 2017

"Drzewo kłamstw" - Frances Hardinge

"Drzewo kłamstw", to pierwsza książka autorstwa Frances Hardinge opublikowana w Polsce. Mroczna, pasjonująca, całkowicie nieszablonowa powieść, która została uhonorowana  jedną z najbardziej prestiżowych brytyjskich nagród literackich, Costa Book Awards, w kategorii literatura dziecięca.

Frances Hardinge – wielokrotnie nagradzana brytyjska pisarka, autorka książek dla dzieci i młodzieży. Dorastała w ogromnym, oddalonym od miasta starym domu na wzgórzu w hrabstwie Kent, który od najmłodszych lat inspirował ją do pisania dziwnych, magicznych historii. Obecnie mieszka w Londynie.

Nie istnieje nic takiego jak niewinne kłamstwo…

Liście były zimne i trochę lepkie. Nie dałoby się ich pomylić z niczym innym. Widziała dokładne odwzorowanie ich kształtów na ilustracji w dzienniku ojca. To była jego największa tajemnica, jego skarb i odkrycie – Drzewo Kłamstw. Teraz należy do niej. Podróż, której on nie dokończył, rozpościera się przed nią jak horyzont.

Kiedy ojciec dziewczyny ginie w tajemniczych okolicznościach, Faith postanawia dojść do prawdy. Przeszukując jego rzeczy, odkrywa dziwne drzewo. Drzewo, które żywi się kłamstwami i owocuje, ujawniając skrywane sekrety. Nieprawdy wymykają się Faith spod kontroli, dziewczyna odkrywa, że tam, gdzie kłamstwa zwodzą i mamią, słowa prawdy burzą i niszczą.

Stateczek wiozący pocztę przebija się z trudem przez fale, znacząc drogę na niebie tłustym śladem czarnego dymu. Nim, Erasmus Sunderly wraz z rodziną,  zmierza do nowego domu. Erasmus Sunderly potrafi napełniać człowieka lękiem. Jednakże nikt nie wie więcej o skamielinach niż on. Toteż, rodzina częściej widuje go na ambonie, niż w domu. Małżonkę wielebnego, nawet przemarzniętą i bladą ze zmęczenia, nie można nazwać nieolśniewającą. Pomimo zaczerwienionego od zimna nosa, bladości policzków, wciąż udaje jej się rozdawać uśmieszki, które prezentują się słodko i zachęcają do dzielenia się najskrytszymi przemyśleniami. Kobieta zawsze prezentuje się nienagannie. Nieustannie przemawia słodkim głosem, oczarowuje manierami. To sztuczki, które stosuje w celu panowania nad mężczyznami. Skuteczne, bo zawsze dostaje to na co ma w danej chwili zamiłowanie. Bratu małżonki wiele mniej jest potrzebne do szczęścia  Sam sen, dostarcza mu wiele zadowolenia. Obecność, którą emanuje jest ciepła i niegroźna. Mężczyzna zawsze znajduje się gdzieś w tle. Sześcioletni Howard nieśmiało wielbi matkę. Kobieta rzadko odwiedza pokój dziecka, więc niemal zawsze ich spotkania są dla chłopca pasjonujące. Czternastoletnia Faith też dawniej widziała ją w takim samym ciepłym, miodowym świetle. Uwielbiała czesania, ubierania i dopieszczania, w celu ich nienaganności podczas spotkania. Zdawało jej się, że mama jest stworzeniem z innego świata. Nimfą obdarzoną niezwykłym poczuciem tego, co modne. Jednakże rok temu, dużo się zmieniło. Matka postanowiła, że trzeba wiele zmienić w kształceniu córki. Bazowało to na przerywaniu lekcji bez ostrzeżenia, ciągnięciu jej ze sobą, na krótkie wycieczki do miasta, a później znów porzucaniu w szkolnej ławie. W ciągu tego roku, bliskość i poznanie zwyczajów matki dokonały swego. Pozłotka zaczęła pękać i odpadać. Obecnie Faith czuje się jak szmaciana lalka podnoszona z podłogi i porzucana zgodnie z dziwnym rytmem niecierpliwego dziecka. Szczególnie teraz, w momencie, jak musieli opuścić dom i zamieszkać na zupełnie obcej ziemi. Podobno z powodu jaskiń z interesującymi skamielinami. Jednak ona wie, że to nie prawda. Przez ostatni miesiąc rodzina poruszała się w gęstej mgle niedopowiedzeń. Spojrzenia, szeptania, łagodne rozluźnienia kontaktów. Faith zauważyła tę odmianę, ale nie potrafi odgadnąć, co do niej doprowadziło. Mimo to, ma nadzieję, że nowe miejsce zamieszkania, pozwoli jej nawiązać z rodzicielem, dawno utracone stosunki. Pewnego wieczora, udaje się nawet odnieś triumf. Jednak na krótko.   Ponieważ, kilka minut po ich rozmowie, ojciec ginie. I nikt nie zamierza dociekać powodu jego śmierci. Prawdopodobieństwo, że ten popełnił samobójstwo jest za wielkie. Zdesperowana Faith, nie zamierza się poddać. Ma zamiar odnaleźć mordercę. Pierw musi zbadać przeszłość rodziciela. Dowiedzieć się, co ostatnio zajmowało jego całe skupienie. Krótkie śledztwo doprowadza do największego sekretu wielebnego, Drzewa Kłamstw. Drzewa, które potrafi dać człowiekowi dostęp do sekretów, które rozwiewają tajemnice świata.

Schronienie, na jakim ma pozostać rodzina, aż ich nazwisko nie zostanie oczyszczone, to enklawa zapomniana przez Boga. Zamieszkana przez farmerów i hodowców owiec. Z początku nie prezentuje się okazale. Jednakże pierwsze wrażenie jest błędne. Olbrzymie czarne fale rozbijają się o ciemnobrązowy klif, wyrzucając w górę dzikie strugi pian. Rozrzucone tu i ówdzie samotne budynki patrzą melancholijnie w morze. Ich zadaszenia prawie zawsze smaga deszcz. Powietrze wypełnia ogłuszające wrzeszczenie mew. Znajduje się tam też małe miasteczko, które bardziej przypomina wioskę. To miejsce dla wyrzutków społeczeństwa.

Powieści dla dzieci cierpią na niedobór urodzaju. Przechadzka wśród księgarnianych półek, bez trudu pozwala to dostrzec. Dominują na nich podobne do siebie dzieła i nieustannie te same nazwiska. Frances Hardinge odbiega od jednostajności. Dotąd nieznana nam autorka, traktuje bardzo poważnie swoich odbiorców. Proponuje im doświadczenia, jakich obecnie trudno doszukać się w powieściach dla ich przedziału wiekowego. Fabuła "Drzewo kłamstw" zasadniczo bierze swój początek, krótko przed przeniesieniem się przewodniej bohaterki do zupełnie obcego domu. Pewnej niedzieli, jak rodzina wracała spacerkiem z kościoła, podszedł do nich mężczyzna w brązowym filcowym kapeluszu. Kłaniał się i uśmiechał, ale ten uśmiech nie obejmował oczu. Człowiek ten, wciągu kilku zdań, bez pardonu obraził wielebnego. Co gorsza, ten odwrócił się od nieznajomego w milczeniu, nie żądając żadnych objaśnień. Potem rodzin opuściła Dover. Zamieszkała na Vane. Tam Erasmus Sunderly umiera, a jego latorośl zamierza dociec z jakiego powodu. Wesprzeć ją w przedsięwzięciu ma mała sadzonka, która karmiona kłamstwami, niebawem zamienia się w prawdziwego kolosa. Erasmus Sunderly to powód, dla którego Faith Sunderly naraża się na wiele niebezpieczeństw. Mimo to, postać w książce pojawia się zaledwie kilkukrotnie. Większą rolę ma do odegrania będąc trupem.  Co nie przeszkadza w znienawidzeniu wielebnego. Erasmus Sunderly nie prezentował się, jako najlepszy materiał na małżonka i ojca. Wzgardzał swoją drugą połówką. Cenił bardziej swoje znaleziska, niż zdrowie własnego dziecka. Popierał młodsze, bo to okazało się chłopcem. To też, trudno o przeświadczenie, że komuś na nim zależało. Bardzo podobna do swojego małżonka jest Myrtle. Kobieta także, nie dostarcza dzieciom dostatecznie wiele miłości. Młodsze dziecko, to dla niej utrapienie.  Córka to  ktoś w rodzaju dodatkowej służącej, ewentualnie opiekunki. Miles, brat matki, to najnormalniejsza postać, spośród wszystkich opiekunów w rodzinie. Tak bardzo kontrastuje z Erasmusem i Myrtle, że w pewnym momencie staje się to podejrzane. Jak się później okazuje, nie bez powodu. Sześcioletni Howard, zachowuje się, jak czteroletnie dziecko. Młodzieniec, to naprawdę drażniąca osóbka. Ale mimo braku dowodów na jakiekolwiek uczucia rodziców do dziecka, Howard to ich skarb. Nie to co czternastoletnia Faith. Cicha, nie lubiąca zwracać na siebie spojrzenia ludzi. Jest inteligentniejsza, niż może się zdawać. Jednakże, nie czeka na nią świetlana przyszłość. Wszakże, to młoda kobieta. Jak powszechnie wiadomo, kobieta posiada mniejszą średnice czaszki, niż mężczyzna. Toteż, ma mniejsze możliwości pojmowania. Celem Faith jest uczenie się, jak zajmować się domem. Musi z dziecka stać się damą, a potem małżonką. Jednakże czternastolatce nie w smak herbatki, ploteczki i suknie z koronkami. Faith chce zajmować się nauką. Dokonać czegoś wielkiego. Dlatego też kotłuje się w niej o wiele więcej emocji, niż ktokolwiek może sądzić. Polubienie jej, nie stanowi większej trudności. Za to zaskakuje potulność wobec rodziców, często traktujących ją, jak piąte koło u wozu. W przeciwieństwie do zachowania przewodniej protagonistki, która prześciga okres w jakim się urodziła, zachowanie pozostałego grona postaci, nie dziwi.  Frances Hardinge umieściła historię w dziewiętnastowiecznej Anglii. Trudno określić dokładnie rok, jak również miejsce na mapie. Sama autorka tego nie zdefiniowała. I to pierwsze z przewinień jej warsztatu pisarskiego. Twórczość Frances Hardinge nie opiewa w dokładność. Brak w książce opisów prezencji postaci, albo pomieszczeń w jakich ma miejsce akcja. Jak dorosłej osobie, która zapoznaje się z powieścią, asocjacja szczątkowego opisu, pozwoli oszacować okres, a własna dalekowzroczność uzupełnić braki, tak dziecko może tego nie potrafić. Frances Hardinge poświęciła więcej zainteresowania emocjom postaci. Szczególnie ich więziom, które często są skomplikowane. I czasami też osobliwie przedstawione. Przez pół powieści, Faith analizując zachowanie matki, zawsze nadmienia jej miano. W momencie, jak umiera ojciec, to się zmienia.  Jednakże doskonale prezentuje ówczesne realia, choć może nieco przesadnie. Przez pierwszą połowę powieści, co chwile można natknąć się na wzmianki, jak to bardzo rozum dżentelmenów dominuje nad rozumami dam. Pisarka także bardzo mocno, podkreśla podział na role, uprzedzenia, sposób postrzegania przez ówczesne społeczeństwo świata. Powieść posiada mnóstwo takich ciekawostek. W książce dla dzieci jest to bardzo cenione. Jednakże, dla Frances Hardinge okazało się zgubne. Przez ich nadmiar, ta prezentuje się bardzo nieregularnie. Książka pozostawia wrażenie pisanej w dwóch odstępach pisarskiego istnienia pisarki. Za to jedna wada jej twórczości przewija się przez całe dzieło. Autorka ewidentnie nie potrafi pisać porównań. Czasami nieciekawe spostrzeżenie lub zdarzenie, chce ozdobić porównaniem, które ma nadać mu bardziej magicznej otoczki, ale prawie zawsze zostaje to spalone na panewce. Nie zmienia to faktu, że historia jest ciekawa. "Drzewo kłamstw", autorstwa Frances Hardinge, posiada unikalną, przewodnią protagonistkę, niepowszedni klimat, zakończenie trudne do przewidzenia oraz morał. Wszelakie niepewności, wobec pióra pisarki to spostrzeżenia doświadczonego mola książkowego. Młodemu, najprawdopodobniej, nie będą one przeszkadzać. Możliwe, że będą nawet niezauważalne. 

Podczas pisania "Drzewa kłamstw", Frances Hardinge nie do końca ukierunkowała sposób tworzenia swojego dzieła. To też, treść prezentuje się niekompletnie. Mimo to, jest warta poświęcenia jej czasu. W końcu nie rzadko zdarza się, że w książce dla dzieci, ktoś nie zajmuje się ratowaniem świata. Ponadto, ostatnie takie dobre dzieło dla dzieciaków, które posiadało w sobie straszność i ciemność, zostało napisane przez

Dziękuję wydawnictwu Czarna Owca za egzemplarz recenzencki.

 



 

1 komentarz: