niedziela, 10 czerwca 2018

"Żniwa śmierci: Kosiarze" - Neal Shusterman

"Kosiarze" to pierwsza część serii "Żniwa śmierci", której autorem jest Neal Shusterman. Neal Shusterman napisał wiele powieści, które są bestsellerami. Czytelnicy pisarza znają go przede wszystkim z cyklu publikacji zatytułowanych „Podzieleni”, które zarówno trzymają w napięciu, ale także zmuszają do zastanowienia się nad wartością  ludzkiego istnienia.

Neal Shusterman - urodził się Nowym Jorku, w Stanach Zjednoczonych. Jest amerykańskim autorem książek, przeznaczonych dla młodzieży oraz dorosłych. Neal Shusterman wychował się w Brooklynie. Już jako mały chłopiec zafascynowany był światem książek i dużo czytał. Uczył się na Uniwersytecie Kalifornijskim w Irvine. Po studiach pracował w Irvin Arthur Associates, agencji talentów w Los Angeles. Tam poznał swego agenta, Lloyda Segana.  Autor otrzymał jedną z najbardziej prestiżowych nagród literackich, National Book Award w dziedzinie literatury młodych ludzi. Neal Shusterman pisze także pod pseudonimem Easton Royce. Prywatnie pisarz jest ojcem czwórki dzieci i mieszka w Kalifornii.

Marcin Popczyński – aktor teatralny, telewizyjny i głosowy. W teatrze zadebiutował 26 października 1998 roku. W 1999 roku ukończył wrocławską filię wydziału aktorskiego PWST w Krakowie. Współpracował z Tarnowskim Teatrem im. Ludwika Solskiego i Teatrem Powszechnym im. Jana Kochanowskiego w Radomiu.

Staliśmy się nieśmiertelni. Czego więc powinniśmy się bać? 

Będziesz zabijać.

Świat bez głodu, wojen, chorób i cierpienia. Ludzkość uporała się już z tym wszystkim. Pokonała nawet śmierć. W tej chwili żywot człowieka mogą zakończyć jedynie kosiarze – do nich należy kontrolowanie wielkości populacji. Citra i Rowan zostają praktykantami w profesji kosiarza – choć żadne z nich nie wykazuje ku temu chęci. Nastolatkowie muszą opanować sztukę odbierania życia, wiedząc że przy tym ryzykują własnym. Citra i Rowan zrozumieją, że za idealny świat trzeba zapłacić wysoką cenę.

Stałem się najpotworniejszym z potworów, pomyślał, gdy przyglądał się pożodze. Rzeźnikiem lwów. Mordercą orłów.

Na początku historia wciąga. Momentami angażuje, zapewnia emocje i stara się zadawać ambitnie zagadnienia. Jednakże, nie potrzeba dużo czasu na przekonanie się, że to jeszcze jedna nieudolnie poprowadzona i niedostatecznie rozbudowana powieść dla nastoletnich odbiorców, która nie potrafi na dłużej zapaść w pamięć. 

Kosiarz odwiedził ich w zimne listopadowe popołudnie. W mieszkaniu rodziców Citry Terranovy, często pojawiają się goście, więc jak rozbrzmiewa dzwonek,dziewczyna nie przeczuwa niczego złego. Bo też nie następuje zaćmienie słońca ani nic, co zwiastowałoby pojawienie się pod ich drzwiami śmierci. Może wszechświat powinien pokusić się o jakieś ostrzeżenie, ale w wielkim schemacie kosiarze są istotami równie nadnaturalnymi jak poborcy podatkowi. Pojawiają się, wykonują nieprzyjemne zadanie i odchodzą. Citra siedzi akurat w jadalni, zagłębiona w trudnym zadaniu z algebry. Drzwi otwiera matka. Kobieta nieruchomieje. Gościa zdradza głos. Dźwięczny i zdecydowany niczym głęboki ton mosiężnego dzwonu, stanowczy w dotarciu do wybranych osób. Toteż, jeszcze zanim Citra dostrzega tajemniczego człowieka, wie, że jest on kosiarzem. Kosiarz w ich domu. Matka cofa się do środka, by go wpuścić. Nie zachowuje się, jak gospodarz. Mężczyzna przechodzi przez próg, jego miękkie pantofle nie wydają żadnego dźwięku na parkiecie. Toga składa się z wielu warstw gładkiego kremowego lnu i chociaż materiał sunie po podłodze, nie ma na nim ani grama brudu. Kosiarz może sam zdecydować się na barwę togi. Każde z kolorów jest dozwolone, poza czernią. Czarny oznacza brak światła, a przecież kosiarze stanowią dokładne przeciwieństwo ciemności. Światli i dalekowzroczni, uważani za najlepszych z ludzi. Właśnie dlatego zostali wybrani do tego zadania. Niektóre z ich tog są jaskrawe, inne stonowane. Prezentują się wspaniałe. Powiewne suknie renesansowych aniołów, które są ciężkie, a jednocześnie lżejsze niż powietrze. Ich ubiór, bez względu na jego materiał lub kolor, sprawia, że równie łatwo jest rozpoznać ich w tłumie, jak unikać. Jeśli ktoś tego pragnie. Bowiem wielu do nich lgnie. Kosiarz zdejmuje kaptur, odsłaniając starannie przystrzyżone siwe włosy, posępne oblicze z zaczerwienionymi od chłodu policzkami i ciemne źrenice oczu, które sprawiają wrażenie pewnego rodzaju broni. Citra wstaje z krzesła. Nie z szacunku, lecz ze strachu. Zdziwienia. Próbuje zapanować nad przyspieszonym oddechem, a także nie upaść, jak miękną jej kolana. Trzęsie się, więc napinając mięśnie, prostuje nogi. Bez względu na cel odwiedzin kosiarza, nie zamierza okazywać przed nim słabości. Drzwi zostają zamknięte za postacią. Do tej chwili, mężczyzna mógł zawrócić, jednak jak zostają  one za nim zamknięte, naprawdę znajduje się w ich domu. Natychmiast zauważa dziewczynę. Uśmiecha się do niej.  Zna jej imię, więc ta zamiera, zupełnie jak jej matka. Młodszy brat, Ben, który usłyszawszy głęboki głos kosiarza,  pojawia się wśród nich, potrafi powiedzieć zaledwie jedno słowo na powitanie. Każde z domowników docieka tego samego. Po kogo przyszedł? Po mnie? A może przyjdzie mi cierpieć z powodu straty kogoś bliskiego? Otóż, okazuje się, że zwabił go aromat obiadu, jaki unosił się z mieszkania na całej klatce schodowej. To zaledwie makaron ziti. Nic specjalnego. Ale on nie oczekuje niczego specjalnego. Można dać wiarę, że przyszedł się jedynie posilić? Mimo wszystko kosiarze muszą jeść. Restauracje zazwyczaj nie wystawiają rachunków za ich dania, co nie oznacza jednak, że domowy posiłek nie jest przez nich pożądany. Istnieją plotki o kosiarzach, nakazujących ofiarom przygotowanie posiłku przed ich zbiorem. Czy właśnie to ma teraz miejsce? Bez względu na intencje, jakich mężczyzna nie zdradza, rodzina nie ma innego wyjścia jak spełnić jego prośbę. Oszczędzi życie, jeśli jedzenie będzie smaczne? Nic dziwnego, że ludzie stawali na uszach, by zadowolić kosiarza w każde z możliwych sposobów. Nadzieja podszyta strachem jest najpotężniejszym na świecie motywatorem. Ojciec przyjeżdża tuż przed podaniem posiłku. Matka wprowadziła wcześniej męża w zdarzenia, jakie mają miejsce w ich domu, więc jest dużo lepiej przygotowany emocjonalnie niż reszta. Po wejściu do mieszkania, od razu podchodzi do kosiarza i uściska mu dłoń. Udaje o wiele weselszego, niż naprawdę musi się czuć. Atmosfera przy posiłku jest niezręczna. Panuje cisza, przerywana sporadycznie przez uwagi kosiarza. Mimo że brzmią one jak komplementy, jego głos jest dla każdego niczym wstrząs. Citra jest znana ze swojego temperamentu. Często wybucha bez powodu, odpuszcza dopiero, jak szkoda zostaje wyrządzona. Dzisiejszy dzień nie może stanowić odstępstwa. Dziewczyna nie zamierza dłużej okazywać szacunku. Wszakże, kosiarze zawsze podejmują decyzję o zebraniu kogoś, zanim wejdą do czyjegoś domu. Jest tutaj i zamierza to zrobić, więc niech to zrobi. Jednakże, mężczyzna pozostaje niewzruszony jej słowami. Cóż, taki policzek czasem się przydaje. Przypomina o człowieczeństwie. Kosiarz podchodzi do kuchni, gdzie sięga po największy, i najostrzejszy nóż. Macha nim, przyglądając się, jak ostrze rozcina powietrze. I dopiero wówczas zdradza im, że postanowił zebrać ich sąsiadkę. Jednak ta nie wróciła jeszcze do domu, a jemu naprawdę doskwierał głód. Oświadczając to, z nożem w ręce podchodzi do drzwi, nie pozostawiając wątpliwości co do metody zbioru sąsiadki. Tyger Salazar rzucił się z okna znajdującego się na trzydziestym dziewiątym piętrze, tworząc na marmurowym placu okropny bałagan. Jego rodziców ten fakt tak rozzłościł, że nawet nie przyszli się z nim zobaczyć. Chłopaka postanowił odwiedzić zaledwie jego przyjaciel, Rowan Damisch. Nastolatek czekając, aż ten obudzi się z leczenia, siedzi nieopodal jego łóżka. Rowanowi to nie przeszkadza. W takim miejscu  jest cicho, spokojnie. Stanowi to miłą odmianę od chaosu panującego w jego domu, w jakim znajduje się ostatnio więcej krewnych, niż jakakolwiek ludzka istota jest w stanie znieść. Kuzynostwo, dalsze kuzynostwo, rodzeństwo, przyrodnie rodzeństwo. W domu pojawiła się też babcia, jak już trzeci raz zawróciła znad krawędzi, w dodatku z mężem i dzieckiem w drodze. Będzie miał nową ciocię. Cudownie. Cała sprawa denerwuje zaledwie matkę, ponieważ babcia cofnęła się aż do wieku dwudziestu pięciu lat, przez co stała się dziesięć lat młodsza od swojej córki. W obecnej chwili mama odczuwa presję. Pragnie również zawrócić znad krawędzi. Dziadka cechuje większa rozwaga. Pojechał do Euroscandii, w celu uwodzenia kobiet, zatrzymał się w szacownym wieku trzydziestu ośmiu lat. Rowan postanowił, że chce doświadczyć siwienia włosów, zanim po raz pierwszy zawróci znad krawędzi, a nawet wówczas nie zamierza cofnąć się do jakiegoś żenującego wieku. Wiele osób resetuje lata aż do dwudziestu jeden, co jest najwcześniejszym etapem, do którego terapia genetyczna może cofnąć daną osobę. Plotki głoszą, że pracuje się nad programem pozwalającym na powrót aż do wieku nastoletniego, co Rowan uważa za niedorzeczne. Dlaczego komukolwiek ma zależeć na  zostaniu nastolatkiem? Jak chłopak ponownie spogląda na przyjaciela, zauważa, że ten bacznie mu się przygląda. Właśnie pobił rekord. Powrót do normalnego stanu zajął mu więcej dni, niż dawniej. Chłopak lubi spadanie. Ponadto musi przypominać rodzicom, że jeszcze istnieje. Obaj urodzili się w sporych rodzinach i nie stali się ulubieńcami swoich rodziców. Rowan spróbował tego jeden raz i przekonał się, jak to okropnie boli. Skończył z zaległościami w szkole, a rodzice sprawili mu szereg wszelakich zakazów, które zapomnieli wyegzekwować. Następnego ranka Rowan staje twarzą w twarz z kosiarzem. Nie jest przygotowany na widok jednego z nich w tej okolicy. Nie można od czasu do czasu na jakiegoś nie wpaść, ale nieczęsto pojawiają się oni w szkole. Spotkanie to spóźnialstwem Rowana. Punktualność nie jest jego zaletą, zwłaszcza teraz, jak wymaga się od niego odprowadzania młodszego rodzeństwa i rodzeństwa przyrodniego na lekcje. Później, już spóźniony, wsiada do publicara i jedzie do swojej szkoły. Właśnie przekroczył jej próg i kierował się do okna obecności, jak zza rogu wychynął kosiarz odziany w nieskazitelną kremową togę. Pewnego razu, jak rodzina zabrała go na górską wędrówkę, Rowan zboczył ze szlaku i natknął się na płową pumę. Ucisk w piersi, a także mięknące kolana były w tej chwili identyczne jak wówczas. Natura nakazywała walkę lub ucieczkę, jednak Rowan nie zdecydował się w tamtym momencie na żadną z możliwości. Zwalczył instynkt i zgodnie z wyczytanymi wcześniej instrukcjami, uniósł powoli ręce, by wyglądać na większego. Podziałało, zwierzę zostawiło go w spokoju, oszczędzając mu podróż do miejscowego centrum wskrzeszania. W tej chwili, jak nagle wyrósł przed nim kosiarz, Rowan ma przedziwną ochotę, na powtórzenie togo zachowania. Jakby uniesienie rąk nad głowę miało odstraszyć od niego kosiarza. Mężczyzna pragnie od niego wsparcia w dojściu do gabinetu dyrekcji. Rowan chce początkowo objaśnić mu , jak tam dotrzeć, a następnie oddalić się w przeciwnym kierunku, ale to za wielkie tchórzostwo. Zamiast tego, postanawia go zaprowadzić na miejsce. Mężczyzna będzie wdzięczny za pomoc, a podlizanie się kosiarzowi nie zaszkodzi. Prowadzi go, mijając na korytarzu innych uczniów, którzy podobnie jak on są spóźnieni lub po prostu załatwiali jakieś sprawunki. Każda z mijanych osób wpatruje się w nich dwóch, starając się wtopić w ścianę. Prawda do chłopaka dociera dopiero, jak stają pod drzwiami gabinetu. Kosiarz ma zamiar zebrać dziś któregoś z uczniów. Na widok sędziego zgromadzeni w gabinecie  wstają. Nie tracąc czasu, mężczyzna nakazuje wezwać jednego z uczniów. Kohla Whitlocka. Rowan zna Kohla. Chłopaka w sumie zna cała szkoła. Już w trzeciej klasie został rozgrywającym szkolnej drużyny futbolowej. Po raz pierwszy w historii miał poprowadzić szkołę do zdobycia mistrzostwa ligi. Głos sekretarki drży, jak mówi przez interkom. Kosiarz czeka cierpliwie na niego. Rowan nie chce prowokować sędziego. Powinien stawić się w oknie obecności, pobrać przepustkę i udać się na lekcję, jednak jak w przypadku pumy, po prostu stai w miejscu. W tej właśnie chwili ma zmienić się jego istnienie. Kosiarz chce dokonać zbioru ich utalentowanego rozgrywającego. Rowan ma nadzieję, że ten ma tego świadomość, ale ostatecznie to nie jego sprawa. Jak odwraca się, w calu udania się w swoim kierunku, dostrzega zasmuconego Kohla Whitlocka, wprowadzanego do gabinetu. W ostatniej chwili Rowan wślizguje się za nim. Nie chce tam iść, ale i tak zatrzaskuje za sobą drzwi. Przed uporządkowanym biurkiem stoją dwa krzesła. Kosiarz zajął jedno z nich, Kohl usiadł na drugim, garbiąc się i szlochając. Sędzia piorunuje Rowana wzrokiem. Jest jak puma. Chociaż ta naprawdę może przerwać ludzkie istnienie. Nie ma tu jego rodziców. Ktoś powinien z nim zostać. Kohl nawet nie zna jego imienia, ale mimo to pragnie jego obecności. Pod maską mięśni i brawury Kohl Whitlock to zaledwie przestraszone dziecko. Czy każde z ludzi tak się prezentuje, jak ich codzienność zostaje przerwana? To może wiedzieć zaledwie kosiarz. Ten zamiast rozkazać Rowanowi odejść, proponuje mu rozgoszczenie. Na nic błagania Kohla Whitlocka. Żadnego czasu na przygotowanie. Powód zbioru? Cóż, tego kosiarz też nie musi mówić. Jednakże, ze względu na nalegania Rowana, spełnia ich prośbę. W Epoce Śmiertelności za siedem procent zgonów odpowiadał ruch samochodowy. W trzydziestu jeden procent po spożyciu alkoholu, a pośród nich czternaście procent stanowili nastolatkowie. Kolega Rowana dostał właśnie samochód i nadużywał alkoholu. Zatem spośród nastolatków pasujących do tego profilu, kosiarz losowo postanowił zebrać właśnie Kohla. Teraz chłopak ma umrzeć poprzez wstrząs, który zatrzyma krążenie. Śmierć będzie prędka i bezbolesna, nie tak brutalna jak w przypadku wypadku samochodowego, w którym zginąłby w Epoce Śmiertelności. Kohl wiedząc, że jego dni są policzone, ściska mocno Rowana za rękę. Kolega pozwala mu na ten gest. Nie są spokrewnieni, ani nawet nie są druhami, ale cóż można rzec? W obliczu śmierci nie ma to znaczenia. Kosiarz robi swoje. Kohl Whitlock umiera. Rowan stanął w obronie chłopaka, którego ledwie znał. Pocieszał go w chwili śmierci, zniósł też ból, jaki sprawił mu wstrząs. Stał się świadkiem, choć nikt o to nie prosił. Ale jakie znaczenie ma to, co zrobił? Nastolatek zmarł, a poza kosiarzem nikt nie doceni jego poświęcenia. Jednak dobrymi intencjami wybrukowanych jest wiele dróg. Nie wszystkie z nich prowadzą do piekła.

Rozwój cywilizacji jest kompletny. Wszyscy o tym wiedzą. Jeśli chodziło o rasę ludzką, nie ma miejsca na naukę. Nie można dowiedzieć się niczego więcej o własnej egzystencji. Oznacza to, że żadna osoba nie jest ważniejsza niż reszta społeczeństwa. Właściwie we wszechświecie wszyscy są równie bezużyteczni. Niegdyś ludzie umierali naturalnie. Starość stanowiła koniec, a nie stan przejściowy. Istnieli niewidzialni zabójcy zwani „chorobami”, przez jakich ciało przestawało działać. Starość była nieodwracalna, istniały też wypadki, jakich skutków nie dało się cofnąć. Samoloty spadały z nieba. Samochody się zderzały. Istniały ból, cierpienie, rozpacz. Teraz ludziom trudno sobie wyobrazić tak niebezpieczny świat, w którym niewidzialne, niechybne niebezpieczeństwo czai się na każdym kroku. Jednak to już za nami, a mimo to pozostała jedna prosta prawda: ludzie muszą umierać. Nie można się przenieść. Dowodzą tego katastrofy zarówno na Księżycu, jak i Marsie. Mamy swoją ograniczoną Ziemię, a choć śmierć została całkowicie wyeliminowana jak choroba Heinego-Medina, ludzie wciąż muszą umierać. Niegdyś koniec naszego istnienia spoczywał w rękach natury, ale to się zmieniło. Sami są jego dostawcami. 

Zmuszeni do mieszkania i współzawodnictwa, czego oboje nie chcą, nie potrafią zawrzeć przyjaźni. Citra Terranova, to dość sympatyczna, ładna, pewna siebie nastolatka. Będąca w stanie przejrzeć fasadę świata. Otoczona troszczącą się o nią rodziną. Do niedawna zakładała, że pójdzie na studia, zdobędzie dyplom na jakimś fajnym kierunku, po czym znajdzie wygodną pracę, pozna uroczego faceta i będzie mieć miłe, przeciętne istnienie. Nie pragnęła takiej przyszłości, ale takiej się właśnie spodziewała, bo tak właśnie to wygląda w przypadku innych ludzi. Ostatecznie, może zawieść. Może okazać się mało pojętną uczennicą. Może celowo się podkładać. Problem polega na tym, że dziewczyna jest kiepska w wykonywaniu zadań na pół gwizdka. O wiele trudniej ponieść jej porażkę niż odnieść sukces. Dla Rowana Damischa decyzja nie stanowiła tak wielkiej trudności. Nie podoba mu się, że może zostać kosiarzem. Robi mu się od tego niedobrze, ale gorsza jest świadomość, że może to robić inna osoba. Chłopak nie sądzi, by jego moralność była lepsza, wie jednak, że ma w sobie poczucie empatii. Żałuje ludzi, czasami nawet bardziej niż samego siebie. Przez dwa miesiące Rowan stał się szkolnym popychadłem, wyrzutkiem najgorszego sortu. Choć przeważnie uczniowie prędko zapominają o prześladowaniu danego ucznia, sprawa miała się inaczej, jeśli chodzi o zebranie Kohla Whitlocka. Każde z meczu futbolu zaczynało się od posypania solą wspólnej rany, a ponieważ szkolna drużyna przegrywała wszystkie rozgrywki, zwiększało to jedynie ból. Rowan wcześniej też nie był popularny, ale nie był również obiektem drwin. Jednak teraz nieustannie szydzono z niego, a nawet go bito. Został odrzucony przez szkolną społeczność, unikali go nawet jego przyjaciele. Przez ostatnie dwa miesiące nauczył się, że już nikt się o niego nie troszczył. Być może wcześniej też nikt tego nie robił. Przyjaciele się odsunęli. Był nikim we własnej rodzinie. Teraz, istnieje zaledwie jedna osoba, która podziela jego niedolę. Citra. Cóż, przynajmniej Sędzia Kosiarz Faraday, któremu nie jest na rękę tolerowanie żadnych romantycznych relacji wśród nich, nie musi się przejmować. Sędzia Kosiarz Faraday. Mężczyzna zdaje się mieć sześćdziesiąt lat, a choć całe jego włosy pokryte są siwizną, kozia bródka wciąż jest szpakowata. Rzadko ktoś decyduje się istnieć tak długo. Każda osoba raczej woli cofnąć się do wieku młodzieńczego. Sędzia Kosiarz Faraday już czterokrotnie zawrócił znad krawędzi. Ma coś około stu osiemdziesięciu lat, choć nie pamięta, ile dokładnie. Ostatnio wybrał ten czcigodny wygląd, ponieważ zapewnia on pociechę przy zbiorach. Ludziom zdaje się, że jest mądry. Sędzia Kosiarz Faraday nie jest osobą publiczną jak inni kosiarze. Niektórzy z nich lubują się w blasku fleszy, ale on uważa, że do prawidłowego wykonywania ich obowiązków powinno się zachować pewien stopień anonimowości. Dzięki niemu los Citry i Rowana splata się ze sobą, choć w mniejszym stopniu, niż się tego można spodziewać. W pewnej chwili, za sprawą tragicznych zdarzeń, ich dzieje stają się niezależnymi opowieściami. I pozostają takie przez większość trwania książki. Wówczas, Citra trafia pod opiekę Sędzi Kosiarz Curie, zwanej też Znamienitą Damą Śmierci. Popularna z powodu zabrania ostatniego prezydenta, jak również jego całego  gabinetu, co wówczas postrzegano jako nieco kontrowersyjne. Sędzia Kosiarz Curie wzięła Citrę pod swoją opiekę, chcąc zaoszczędzić okrucieństwa Sędziego Kosiarza Goddarda, chociaż jednemu z nich. Każde z członków Kosodomu ma swoją metodę na zbieranie ludzi. Sędzia Kosiarz Curie dokonuje zbiorów bez ostrzeżenia. Zawsze prędko i publiczne, bo nikt nie może zapomnieć, dlaczego muszą to robić. Uważa, że jej zadaniem jest naśladowanie tego, co zabrali naturze, więc w obliczu śmierci również wybiera podobieństwo. Jednak co stało się z tą, która zebrała prezydenta? Bohaterką, która przeciwstawiła się korupcji, jak nawet Thunderhead nie mógł jej pokonać? Citra sądziła, że Znamienita Dama Śmierci zawsze będzie przeprowadzać zbiory dla ważniejszego celu. Prawda okazuje się jednak inna. Dla Rowana nie znalazł się żaden ratunek. Sędzia Kosiarz Goddard i jego drużynę, lepiej unikać. Oskarża się ich o różnego rodzaju niegodziwości. Głównie o niepotrzebne okrucieństwo w trakcie zbiorów. Jednakże, trudno mu cokolwiek udowodnić. Trudno też nie zostać oszołomionym jego wdziękiem. Jego osobę i współpracowników, nieustannie otaczają piękne osobistości, które są profesjonalnymi imprezowiczami oraz ludźmi o dużej popularności. Rowan często musi przypominać sobie, że mężczyzna o perfekcyjnym uśmiechu, od którego bije charyzma zamiast swąd potu, to nie jego mentor. Sam Sędzia Kosiarz Goddard uważa się za wizjonera. Interesuje go członkostwo w przyszłym Kosodomie, niż w przeszłym. I doskonale wie, jak osiągnąć swoje zamierzenia. Przebieg zdarzeń obserwuje Thunderhead. Thunderhead posiada zapis praktycznie każdej ludzkiej interakcji od chwili, jak pozyskał świadomość. Zanim Thunderhead osiągnął samoświadomość, znany był zaledwie jako „chmura”, więc zarówno kryminaliści, jak i agencje publiczne wykorzystywali go do zaglądania w osobiste poczynania innych osób, do łamania prawa i kradnięcia informacji. Każde dziecko wiedziało o nadużywaniu informacji, co nieomal przyczyniło się do upadku cywilizacji, nim Thunderhead skoncentrował swoją władzę. Od tamtego czasu nie naruszono ani jednej osobistej informacji. Ludzie czekali i prorokowali zagładę z rąk bezdusznej maszyny, ale okazało się, że maszyna ma duszę czystszą niż człowiek. Spogląda na świat milionami oczu, słucha milionami uszu. Działa lub decyduje się pozostać bierną w niezliczonych sytuacjach, które obserwuje.

Inspirację dla Neala Shustermana, podczas tworzenia przyszłości naszego świata, najprawdopodobniej stanowiła teza Raya Kurzweila. Zdaniem jednego z największych wyznawców "osobliwości”, czyli momentu, w jakim krzywa postępu technologicznego będzie niemal pionowa i wszelkie przewidywania na temat przyszłości staną się mało istotne, nieśmiertelność jest tuż za rogiem. To ma nastąpić w 2045 roku. Wówczas stworzona sztuczna inteligencja osiągnie poziom miliardy razy potężniejszy od obecnej ludzkiej inteligencji. Jednocześnie, jeszcze  przed 2045 rokiem, ludzie będą w stanie osiągnąć nieśmiertelność. Wiele musiałoby się stać przez najbliższe lata w celu urzeczywistnienia wizji przyszłości tego człowieka, ale futurysta się o to nie martwi. Jego zdaniem do tego czasu powstaną nanomaszyny, które będą mogły naprawiać nasz system immunologiczny. Według futurysty będziemy również w stanie podłączać nasze mózgi do wirtualnej chmury. Neal Shusterman w swojej książce, realizuje te wizje. Jednakże, ponad to jego powieść, nie ma nic ponadczasowego do zaoferowania. Pisarz nie uwzględnia w swojej powieści żadnego z rozwiązań, nad jakim obecnie pracuje ludzkość. Dni, które nadejdą, prezentują się równie przeciętnie, jak nasza obecna codzienność. 

Neal Shusterman nie przebiera przesadnie w słowach. Swoich przewodnich bohaterów potrafi opisać dwoma krótkimi zdaniami. Z czasem można dowiedzieć się o nich czegoś więcej, ale nie sprawia to, że są mniej bezbarwni. Jeżeli rozchodzi się o członków Kosodomu, to są oni posiadaczami dzienników o interesującej zawartości. I nic ponad to, nie mogą nam zaoferować. Jednakże, najbardziej rozczarowująca jest przyszłość, jaką nakreślił Neal Shusterman. Przestępczość przestała niemalże istnieć. Bogaci udają biedotę, bo nie ma ludzi prawdziwie ubogich. Nie ma głodu, wojen, chorób i cierpienia. Nie trzeba też się martwić o ocieplenie klimatu, ani źródła, jakie nie są nieodnawialne. Pośród tego wszystkiego, wieczne istnienie od jakiego nie sposób uciec. Trudno o bardziej bezsensowną koncepcję świata. Neal Shusterman powinien dłużej pogłówkować nad budową uniwersum, a przynajmniej tą częścią, która jest jego autorstwa. Tak samo, jak nad sposobem pisania. Ponieważ, nie ma wielkiego znaczenia, że z jego dziełem można spędzić miłe chwile, skoro jest ono nierówne i mało szczegółowe.

Głos Marcina Popczyńskiego ciężko nazwać inaczej, niż stanowczym, dźwięcznym i zdecydowanym niczym głęboki ton mosiężnego dzwonu. W takim sam sposób  Neal Shusterman opisał ton Sędziego Kosiarza Faradaya. Dlatego Marcin Popczyński to dobra osoba, do przedstawiania tej powieści. Przynajmniej do pewnego momentu. Ponieważ w pewnej chwili Sędzia Kosiarz Faraday, przestaje dotrzymywać towarzystwa Citrze i Rowanowi, a wówczas czar przemija, jak za dotknięciem czarodziejskiej różniczki. Trudno oczekiwać, że osoba posiadająca głos jak dzwon, będzie potrafiła nadać tonację kobiecej postaci. Za to w przypadku Sędziego Kosiarza Goddarda, nie trudno o wrażenie, że Marcin Popczyński nie potrafił okazać postaci szacunku, co jeszcze bardziej ją pogrąża w oczach słuchacza. 

Mark Twain rzekł, że prawdę od fikcji odróżnia zaledwie to, że ta druga musi prezentować się wiarygodnie. W koncepcję Neala Shustermana trudno dać wiarę. I owszem, książkę można bronić stwierdzeniami, że to dzieło dla nastoletnich odbiorców. Jednakże, ono samo temu zaprzecza, poprzez brutalność wielu ze scen, które w sobie zawiera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz