sobota, 15 października 2011

"Pellinor: Dar" - Alison Croggon

”Dar” Alison Croggon to jednak z najnowszych książek, które wyszły spod skrzydeł wydawnictwa Galeria Książki. Jak praktycznie wszystkie książki, a przynajmniej ich większość, i ta dotyczy świata fantasty z magią na planie głównym. Ten cykl wyróżnia się jednak spośród wszystkich innych. Autorka postanowiła kompletnie zagłębić się w tym, co jej umysł stworzył i przelać to na papier.

Nie mogę powiedzieć, aby ten tytuł był dla mnie obojętny. Książka jeszcze przed swoja premierą budziła moje zainteresowanie. Oczywiście zarys fabuły Alison Croggon okazał się nieco inny, niż sobie wyobrażałam. Książka okazała się świetną, niemalże idealną rozrywką na nudne, monotonne dni w szarej rzeczywistości. 

Maerad jest jedną z wielu niewolnic, która służy u swojego pana w okrutnym siole.Szesnastoletnia dziewczyna nie pamięta wiele z swojej przeszłości, głównie wiąże się ona z przebłyskami pamięci. Dziewczyna, kiedy była mała została sprzedana wraz z swoją matką mężczyźnie, któremu obecnie służy. Po kilku latach służby, jedyna jej bliska osoba zmarła, a siedmioletnie dziecko zostało zupełnie samo na okrutnym świecie. Maerad nigdy nie była lubiana, nawet wśród niewolników, nic  więc dziwnego, że szybko nauczyła się chować uczucia głęboko w sobie. Porzucona, pokrzywdzona przez los, wychudzona i nic nie wiedząca, nic o świecie zewnętrznym, nawet nie przypuszczała, że ma Dar. Po prostu pewnego zwykłego dnia do miejsca, gdzie żyła przybył tajemniczy mężczyzna. Cadvan poprosił ją o pomoc, a ona mu nie odmówiła, nawet, jeżeli miała ponieś potem za to konsekwencję. W zamian bard postanowił pomóc jej odejść, uciec poza mury i dać nowe życie. Teraz Maerad uczy się żyć od nowa, ufać. Przed nastolatką nie lada wyzwanie, bo nie dość, że musi pojąc zdolności, które posiada to jeszcze poznać zupełnie inny świat.Teraz na byłą niewolnicę nie czekają kary cielesne, ale przyjaźń i wygoda. Czy jest jednak czas na  leniuchowanie, kiedy Mrok rozpoczyna wzrastać na sile?Zbliżająca się powoli wojna może odcisnąć okrutne piętna na wszystkich królestwach, a ona jest w samym środku tego wszystkiego.

Pisarka dzieła postanowiła umieścić historię głównej bohaterki w świecie postawionym od podstaw, i nieco trudno jest na początku w tym wszystkim się połapać. Po prostu w ”Darze” nie mamy prostej fabuły z występującymi, dobrze nam znanymi magami i dziewczyną, która nie wie kim jest, choć może nie do końca. Maerad, o której jest ta historia, rzeczywiście nie ma pojęcia, jaką rolę przyjdzie jej zagrać w przyszłości. Nie wie też wiele o swojej przeszłości. To nie nowość, że autorzy książek fantasty wykorzystują nic nie wiedzące o swojej sile postacie i wciągają je w wir przygody.  Nowością za to jest potęga, jaką autorka obdarzyła towarzysza Maerad oraz innych mieszkańców świata książki. Normalnie znani nam przeciętni magowie, których nie jest mało, wykorzystują moc drzemiącą w swoich ciałach. Pisarka „Daru”postanowiła pójść w nieco innym kierunku. Atutem obdarzonych postaci jest Światło, a ich wrogiem Mrok. W powieści nie znajdziemy magów, ale bardów.Profesja, która w innych tytułach jest zrzucana na plan drugi, a nawet czasem trzeci, tutaj robi za zdolności górujące nad innymi. Bardowie Alison Croggon posiadają niesamowite zdolności muzyczne, ale również i język, który jest ich główną potęgą. To dzięki wymyślonym przez pisarkę słowom mieszkańcy świata powieści mogą osiągnąć tak wiele. 

Mowa,którą wprowadziła do życia postaci autorka jest wielkim atutem i oryginalnością dla tej książki. Nie często zdarza się nam poznać nowy, wymyślony język, który pojawia się w aż tak dużym stopniu. Wyjątkami byli tacy autorzy jak: J. R. RTolkien, Christopher Paulini, czy J. K. Rowling, choć może ta pani, aż tak nie zadebiutowała pod ty względem. Niestety, ale to, co jest dla jednych oryginalnej bardzo przyjemne, dla innych może być nieco uciążliwe. Czytając ”Dar”, aż chce się dziękować twórczyni, że dołączyła do książki krótki słowniczek. Bez objaśnień słów oraz nazw poszczególnych miejsc trudno byłoby mówić o łatwym poruszaniu się w świecie Alison Croggon.

Świat”Daru” to bajkowa rzeczywistości. Oczywiście, autorka podeszła do swojej książki bardziej poważnie, niż Kristin Cashored w swoim dziele ”Siedem Królestw: Iskra” i w tym tytule nie znajdziemy zielonych kotów, ale w powieścinie brakuje chwil, które przypominają czytelnikowi o baśniach z dzieciństwa. Takie sceny, jak na przykład rozmowy ze zwierzętami dają nam poczucie, że powieść nie jest całkiem poważną lekturą. Znowu inne sceny, jak walki, miłość,a nawet objawy dorastania wyrównują poziom i powodują, że tytuł nadal traktujemy z powagą. Mimo wszystko wciąż pamiętamy, w jakim okrutnym świecie przyszło żyć Maerad, choć ze względu na późniejsze zdarzenia i środowisko,można o tym zapomnieć.

Na początku książki Alison Croggon trudno jest mówić o całkowitej  oryginalności. Zarys dobra i zła, szczególnie zła z przeszłości przypominało mi nieco ”Harry’ego Pottera” słynnej J. K.Rowling, jednak potem wszystko zaczęło się zmieniać. Mimo to nie można powiedzieć, że książka całkowicie buzuje pomysłowością, choć tej nie jest mało.Sama dwójka głównych bohaterów, czyli Maerad i jej nieco tajemniczy, czasem zimny, ale wciąż zatroskany nauczyciel Cadvan przypominają Soneę i Akkarina z”Trylogii Czarnego Maga” Trudi Canavan. Zbieg okoliczności? ”Dar”, jak i wspomniana ”Trylogia Czarnego Maga”należą do jednego wydawnictwa, więc chyba nie całkiem jest to zrządzenie losu. Zjawisko siedmiu królestw, coraz częściej pokazuje się w książkach, jest to już trzecia książka z siedmioma państwami w tle, a coś trudno jest mi uwierzyć, że siódemka gra tak ważną rolę w fantastyce, aby wszystkie światy miały tyle samo stolic. 

Jeżeli chodzi o mnie, to na początku trudno czytało mi się pióro pisarki. Autorka używała dziwnych sformułowań oraz zwykłe rzeczy nazywała, takim wygórowanym słownictwem, że nawet nie wiedziałam, że ono istnieje. Potem jednak to minęło i pozostało tylko jedno wrażenie. A mianowicie, wszystko w książce wydawało mi się powierzchowne. ”Dar” jest grubym tomiskiem z wielką liczbą tekstu, ale nawet mimo to niektórych rzeczy było mi za mało. Spodziewałam się, że twórczyni powieści skupi nieco więcej uwagi na miejscu, w jakim dorastała główna bohaterka. Za mało, choć zawsze mi to przeszkadza, było też przemyśleń postaci.Alison Croggon za to niesamowicie opisuje otoczenie. Kiedy nasi bohaterowie wchodzą do jakiegoś pomieszczenia lub zmienia się krajobraz ich podróży,autorka stara się centymetr, po centymetrze opisać wszystko co ich otacza, tak jakby chciała przeniknąć do umysłu czytelnika i przekazać mu wszystko, tak jak sama sobie to wymyśliła. Z jednej strony to dobrze, bo mamy dokładne oględziny sceny, ale z drugiej znowu takie szczegóły jak wygląd postaci, które dla mnie są ważniejsze schodzą na drugi plan.

Wszystkie te niedopracowania spowodowały, że pierwszy tom cyklu ”Pellinor” nie był dla mnie idealną książką, jednak wielce przyjemną. Kiedyś pokochałam ”Trylogię Czarnego Maga”, więc teraz przygody tej dwójki były dla mnie troszkę, jak świat zastępczy. ”Dar” daje nam naprawdę wiele rozrywki na długie godziny i to takiej,o której długo nie zapomnimy. Jestem przekonana, ze ta historia o przynależności do kogoś, celu w życiu, dorastaniu, wzlotach i upadkach będzie jeszcze bardziej doskonała w drugim tomie, który mam nadzieje wydawnictwo postanowi wydać. Alison Croggon już teraz można nazwać niezłą konkurentką na polskim rynku. Prawdziwą rewolucją będzie jednak jej bardziej dopracowany styl.Jak na razie czapki z głów dla wspaniałej marzycielki, która przywołała dożycia stwory dawno nie widziane w fantastyce oraz napisała kilka niezłych pieśni, oczywiście na rzecz swojego dzieła. 

Dziękuję wydawnictwu Galeria Książki oraz portalowi Valkiria za egzemplarz recenzencki.