niedziela, 17 lipca 2022

PO DRUGIEJ STRONIE KSIAŻKI. ROZMOWA Z ŁUKASZEM KUCHARCZYKIEM

Łukasz Kucharczyk na co dzień jest doktorem nauk humanistycznych, asystentem w Katedrze Literatury XX wieku Wydziału Nauk Humanistycznych na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego.  Autor rozprawy pod tytułem "Granice ciała. Somapoetyka w twórczości Stanisława Lema", a także kilkunastu artykułów naukowych.

Łukasz Kucharczyk od niedawna jest też autorem książki "Granty i smoki", będącej zabawną satyrą na środowisko akademickie, trawestacją znanych legend, podań i baśni. Co skłoniło go do napisania własnej książki? Ile czasu zajął mu proces jej tworzenia? Jakie podpowiedzi ma dla początkujących autorów? Na takie, a także inne zagadnienia, pisarz odpowiedział w poniższym tekście.

Twoje debiutanckie dzieło doskonale pokazuje, że fantastyka jest bliska Twemu sercu. Jak rozpoczęła się Twoja miłość do niej? I za co ją kochasz najbardziej?
 
Moja przygoda z fantastyką zaczęła się już w szkole podstawowej – przyjaciel pożyczył mi „Władcę pierścieni”, prawdę mówiąc dopiero potem przeczytałem „Hobbita”, którego ze świecą można było szukać w podstawach programowych lat 90tych. Potem masowo przyswajałem powieści wykorzystujące światy znane z gier komputerowych – jak np. Warcraft, Warhammer, Diablo. Uwielbiałem też powieści, których fabuła rozgrywała się w świecie „Gwiezdnych Wojen”, dziś, w erze wszechwładzy Myszki Miki, są one znane jako „legendy”, lub „stary kanon”. Na poważniejsze lektury przyszedł czas nieco później. Dla mnie fantastyka jest takim samym gatunkiem literackim, jak, dajmy na to, powieść historyczna czy kresowa. Nie widzę potrzeby wydzielania jej ścisłych granic, które miałyby jakoś oddzielić ją od pozostałych sfer literatury. Powiedzieć z kolei, że pociąga mnie w niej eskapizm, możliwość ucieczki w inne światy to z kolei banalne. Zaryzykuję stwierdzenie, że fantastyka, jak mało który gatunek, predestynowana jest do tak szeroko zakrojonych operacji formalnych – można na jej terenie łączyć gatunki i podgatunki, konwencje, nurty, mówić o różnych rzeczach językiem ezopowym (o dziwo to nadal dziś jest czasem potrzebne), przeplatać interesującą historię partami eseistycznymi – a wszystko to może zostać podane wraz z wciągającą fabułą. 
 
W "Grantach i smokach" wielokrotnie nawiązujesz do najznakomitszych dzieł literatury fantastycznej. Jaka książka jest Twoją ulubioną? I dlaczego?
 
Postawiony przed takim pytaniem czuję się jak przysłowiowa gąsienica, która nie jest pewna jaka noga ma teraz postawić kolejny krok.  Ciężko mi wybrać jakąś jedną tak, by nie „urazić” innych. Na pewno bardzo doceniam cykl wiedźmiński za mistrzowskie operowanie humorem oraz przeplataniem się w tym świecie różnego typu nawiązań literackich i kulturowych. Terry Pratchett to dla mnie mistrz tzw. angielskiego humoru, ale także pisarz, który świetnie potrafi balansować pomiędzy powagą a komizmem, chciałbym się kiedyś tego nauczyć. Jeśli zaś chodzi o Stanisława Lema to często wracam do jego grotesek, szczególnie do „Dzienników gwiazdowych” – sam Lem wolał „Cyberiadę”, ja jednak pozostaję wierny Ijonowi Tichy”emu.
 
Co skłoniło Cię do  napisania własnej książki?

Myślę sobie, że najbardziej efektowną odpowiedzią byłaby historia o tym, jak pewnej burzliwej nocy ogarnięty szałem twórczym rwałem z głowy włosy gdzieś na wzgórzu w środku lasu…ewentualnie, idąc tropem słów Andrzeja Sapkowskiego, akurat jakaś Muza przelatywała pewnego słonecznego dnia nad żoliborskim osiedlem i natchnęła mnie, zesłała na mnie światłość i dzieło się rozpoczęło. Ale muszę rozczarować naszych ewentualnych czytelników – to zadziało się tak jak każda inna aktywność w życiu ludzkim. Poprzez naśladownictwo. Chcemy nauczyć się np. grać w piłkę nożną, boksować, jeździć samochodem, bo widzimy jak inni to robią. Podobnie było z pragnieniem napisania własnej książki – też chciałem spróbować. Fajnie, że się udało.

Ile czasu zajął Ci proces tworzenia "Grantów i smoków"? Co sprawiło Ci najwięcej kłopotów?

Pamiętam, że pierwsze opowiadanie pisałem równy tydzień. Ciężko mi powiedzieć ile łącznie zajęło pisanie, bo często odrywała mnie od niego moja praca, która też w dużej mierze opiera się na pisaniu. To ona właśnie była największym kłopotem (śmiech), ale oczywiście również błogosławieństwem. 

W Twojej książce odbiorca znajdzie sześć opowiadań. Które z nich lubisz najbardziej? I z jakiego powodu właśnie to?
 
Każde wiąże się, co oczywiste, z jakimś przeżyciem wewnętrznym, ale miło wspominam pisanie „Stypendiów i olbrzymów” – z prostej przyczyny, że było tym pierwszym. Również kończące cykl „I zostaną po nas pieśni” jest dla mnie ważne – od początku planowałem by finał był raczej melancholijny, nie groteskowy.

Jakie to uczucie, opublikować swoje własne dzieło? Na dodatek takie, które niezaprzeczalnie cieszy się uznaniem odbiorców?
 
Bardzo Ci dziękuję za te słowa. Tak, przyjęcia „Grantów i smoków” to dla mnie miłe zaskoczenie, jestem bardzo wdzięczny wszystkim, którzy poświęcili czas, sięgnęli po lekturę i wypowiedzieli się o niej. Mówi się, że pisarza poznaje się po drugiej książce. Postaram się przejść ten, znów nawiązując do Sapkowskiego, „chrzest ognia”.

Masz w planach napisanie następnej książki? Następnych przygód Cilgerana i pana Rorty'ego Pragmaticbucka?
 
Tak, obecnie pracuję nad powieścią, która chronologicznie działaby się „pomiędzy” opowiadaniami. Tytuł roboczy to „Kwerendą i mieczem” albo „Dotacją i mieczem”, jeszcze zobaczymy. Bardzo chciałbym ją napisać. 

Pisząc o przygodach Cilgerana i pana Rorty'ego Pragmaticbucka, poznałeś swoje mocne, jak również słabe strony jako pisarz. Może masz jakąś radę, którą chcesz się podzielić z początkującymi twórcami?

Ciężko mi udzielać rad, bo przecież sam też jestem początkujący. Ale spróbuję – wydaje mi się, że podstawową rzeczą jest czytanie. I to czytanie również literatury „pozafantastycznej”, bo dopiero taka wielopłaszczyznowa lektura daje warsztat pozwalający na szersze spojrzenie. O organizacji i zarządzaniu czasem nic nie powiem, bo sam od zawsze mam z tym problemy ;)
 
Jeżeli jeszcze nie przeczytaliście recenzji "Grantów i smoków" Łukasza Kucharczyka, zróbcie to koniecznie. Jeszcze więcej opinii, które potwierdzają to, jak dobrym debiutem jest ta książka, znajdziecie na portalu LubimyCzytać.pl

5 komentarzy:

  1. Ach to środowisko akademickie, jak zajrzeć do środka społecznych relacji i naukowych ambicji, to natychmiast traci na atrakcyjności. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczna rozmowa. Z książką również będę chciała się zapoznać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawno nie widziałem tak kiepsko przeprowadzonej rozmowy... Pytania nieciekawe i tendencyjne jak w 6 klasie podstawówki, a odpowiedzi nie lepsze. Wszedłem tutaj zaciekawiony książką, żeby poczytać przed kupnem, ale teraz jestem już pewny, że jej nie kupię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę że końcowa rada jest dobra bardzo i warto wziąść ją pod uwagę i spróbować zastosować. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. W moim przypadku przygoda z fantastką zaczęła się od Hobbita, którego czytała mi ciocia, jak miałam kilka lat :)

    OdpowiedzUsuń