"Trylogia Egipska: Zaginiona królowa Egiptu" - Nicka Drake spotkała się z recenzjami o ujemnym odcieniu. Recenzenci zarzucają fabule książki brak stabilności, a jej autorowi naginanie rzeczywistości czasów, w których umieścił swoją historię. Niezadowolenie czytelników z pozycji sprawdzonego wydawnictwa, nie było dla niego zmartwieniem. Wszak niedługo po ukazaniu się tego tomu w sprzedaży zagościła jego kontynuacja.
Nick Drake nie pozostawił żadnej spuścizny w postaci informacji o sobie. Zasobem wiedzy nie dysponuje również jego dzieło, a nawet cyberprzestrzeń. Publikacja nie jest jednak odosobnionym w tej sytuacji przypadkiem.
Detektyw Rahotep do tej pory rozwiązywał sprawy podrzędnych kradzieży i zwykłych morderstw, a teraz ma odnaleźć zaginioną królową Nefretete. Dokonało się wyzwanie jego życia. Zaistniała szansa ma jednak jeden fortel. Jeżeli mężczyźnie nie uda się wykonać pomyślnie misji w ciągu dziesięciu dni, rozjuszenie faraona padnie na niego samego i jego rodzinę. Zniknięcie władczyni może doprowadzić do wielu zmian, a na domiar złego zbliża się festiwal, na którym jej obecność jest konieczna. Rahotep będzie musiał zmierzyć się nie tylko z czasem, ale również z ludźmi, którzy zrobią wszystko ku jego niepowodzeniu. Będą dybać nawet na jego życie.
Dotychczasowy tropiciel zagadek, detektyw Rahotep, wyróżnia się spośród ludzi podzielających jego profesję. Mężczyzna w swojej pracy kieruje się innymi wartościami oraz sposobami, które ostatecznie mają doprowadzić go do zamierzonego celu. Pierw zdobywa wszelakie informacje interesującej go sprawy, a potem wyciąga wnioski. Przeciw niemu samemu oraz zadaniu, którego musiał się podjąć, stoją możni, kapłanie, a nawet wysocy wojskowi. Sprzymierzeńców, którzy stają się wrogami, niewinnych będących podejrzanymi i podejrzanych okazujących się niewinnymi jest tak wielu, że trudno ich wymienić nie gubiąc się przy tym. Niektórzy z nich wychodzą z opresji cało, jednak inni, jak towarzysz detektywa, nie mają tyle szczęścia i ich koniec bywa tragiczny.
Trzy i pół tysiąca lat temu Echnaton odziedziczył imperium, które znajdowało się u szczytu międzynarodowej potęgi i dobrobytu. Był to czas oszałamiającego wyrafinowania, piękna, ale również próżności i brutalności. Rozbudowana była biurokracja, bogactwo państwa pomnażały niezliczone rzesze siły roboczej, zarówno miejscowej, jak i napływowej. Władca, jak i jego Wielka Królowa Małżonka postanowili zapoczątkować okres rewolucji w religii, polityce i sztuce. Odrzucając i obalając tradycyjne egipskie instytucje oraz bogów, rzucili wyzwanie potężnym kapłanom pozbawiając ich władzy. Zbudowali niezwykłe nowe miasto. Achetaton, było centrum celebrowania ich nowej wiary. Jej sercem był kult Atona, jedynego boga, reprezentowanego przez tarczę słoneczną. Echnaton i Nefretete zmienili dotychczasowe standardy zyskując wielu popleczników, ale też i wrogów.
Rzadko zdarza się, że zgrupowanie recenzentów podziela jednoznaczne stanowisko na temat tej samej pozycji. Trudno jednak nie zgodzić się z pozostałymi opiniodawcami, kiedy ma się przed oczami bezprecedensowy akt niedbalstwa autora. Otóż Nick Drake w "Zaginionej królowej Egiptu" przedstawia nikłą wiedzę o epoce, której opisania się podjął. Oprócz samego zarysu historycznego, nie znajdziemy w tekście niczego dogłębnego. Treść tomu świeci bolesnymi brakami jeżeli chodzi o ubiór tamtejszej ludzkości, ich zwyczajach, wyglądem dni codziennych. Za to jest pełna błędów. Zdaniem pisarza imperium Egipskie dysponowało notesami, główny bohater nie omieszka nawet z nich korzystać, biurkami, a nawet urzędnikami biurowymi. Tak dotkliwe mylenie rzeczywistości powoduje brak potrzeby wymieniania mniejszych potknięć. Fabuła pierwszego tomu trylogii również pozostawia wiele do życzenia. Brakuje w niej spójności, co idzie w parze z niewygodą w jej obiorze. Akcja fabuły raz przyspiesza, potem spowalnia i zanim czytelnik zdąży się zorientować, otrzymuje rozwiązanie zagadki w połowie tomu. Pretekstem do zakończenia lektury są jedynie konsekwencje całej zaistniałej sytuacji, co dla niektórych może być powodem zbyt małym do jej ukończenia.
Tom pod względem wizualnym nie jest perełką, jednak sprawdza się w odniesieniu estetycznym, jak i tym sprzyjającym wygodzie czytającej go osobie. Jedyną wadą jest ewidentny brak informacji o autorze, który przecież go napisał.
Zawsze powtarzam, że historia nie jest moją dziedziną, a jednak coraz częściej sięgam po książki z nią związane. Tego egzemplarza wprost nie mogłam sobie odmówić. Uwielbiam okres wielkich faraonów, ich wierzenia oraz tajemnice, które kryją pozostałości ich kultury, jak żadnej w dziejach świata. Program, który kiedyś oglądałam na temat Echnatona, pamiętam do dziś. A jednak, pomimo mojego wielkiego zapału tyczącego się tego okresu, nie zamierzam sięgać po kolejne odsłony "Trylogii Egipskiej" - Nicka Drake. Pozycja mocno mnie zawiodła, a jej twórca podał za mało faktów z tamtych czasów oraz za dużo namieszał. Podczas czytania, nie potrafiłam odnaleźć się w klimacie omawianej publikacji.
"Trylogię Egipską: Zaginioną królową Egiptu" - Nicka Drake można polecić jedynie osobom, które mają zdrowe pojęcie o przeszłości, z którą będą mieli styczność w powieści, i które będą potrafiły odróżnić fikcję od minionej rzeczywistości. Odbiorcom młodszym, którzy w tym tytule będą poszukiwali historycznych odzwierciedleń, trzeba go z całym sercem odradzić. Wyciągną oni z lekcji autora mylne wnioski, a potem będą chełpić się niepoprawną wiedzą. Dość wystarczająco jest ludzi, którzy uważają wszystko, co jest umieszczone w książkach za bezbłędne i bezprecedensowe.
Dziękuję Instytutowi Wydawniczemu Bellona oraz portalowi Sztukater za egzemplarz recenzencki.