Książka "Akademia Smoków" to prawdopodobnie pierwsza część nienazwanej serii, autorstwa czternastoletniej Anny Macek.
Anna Macek - czternastoletnia autorka już wchodzi na polski rynek. Jej wcześniejsze opowiadania nieraz zadziwiały nauczycieli. Dziewczyna odkryła swój talent pomiędzy II a III klasą podstawówki. Prawdopodobnie przyczyniły się do tego podwórkowe plany stworzenia filmu i świadomość, że ktoś musi napisać scenariusz. Anna Macek pisze ogólnie fantastykę, ale w zamiarach ma także książki dla Waszych pociech.
Anna Macek - czternastoletnia autorka już wchodzi na polski rynek. Jej wcześniejsze opowiadania nieraz zadziwiały nauczycieli. Dziewczyna odkryła swój talent pomiędzy II a III klasą podstawówki. Prawdopodobnie przyczyniły się do tego podwórkowe plany stworzenia filmu i świadomość, że ktoś musi napisać scenariusz. Anna Macek pisze ogólnie fantastykę, ale w zamiarach ma także książki dla Waszych pociech.
Jest to powieść o dziewczynie, którą wyrzucono z trzech szkół. Oczywiście nie wie co czeka ją w czwartej i ostatniej, jaka istnieje: Akademii smoków. Jej uczniowie nie są zwykłymi ludźmi, mogą zmieniać się w smoki...
Oczywiście nikt nie zna tajemniczej historii placówki za wyjątkiem szpiega, którym okazuje się recepcjonistka z internatu szkoły. Podczas balu szkołę atakują mordercze czarne smoki. Amara (główna bohaterka) musi uratować przyjaciół, ale czy jej się to uda?
Zmęczona atakiem bohaterka zapuszcza się w las i wędruje na wysepkę. Spotyka tam starą zielarkę, z której nieświadomie zdejmuje klątwę. Gdy jej nauczycielka po trzech dniach ją wypuszcza, Amara idzie ratować przyjaciół, których uprowadziły podczas ataku czarne smoki. Nad magicznym jeziorem dochodzi do starcia smoków. Kto wygra w tej walce, której stawka jest wysoka?
Książki, które ukazują się metodą self-publishingu, naprawdę rzadko okazują się pozycjami godnymi polecenia. Ta metoda publikacji to nic innego jak biznes. I raczej nikt nie ma co do tego wątpliwości. Jednakże są pewne granice, W przypadku "Akademii Smoków" Anny Macek wydawnictwo E-bookowo postanowiło ich nie przestrzegać.
Amara Montez odkąd skończyła sześć lat, znajduje się pod opieką nauczycieli ze szkód, do których uczęszcza. Jej matka zmarła a jej śmierć nigdy nie została wyjaśniona. Ojciec nie może się nią opiekować, bo kodeks smoków tego zabrania. Tak więc dziewczynka widuje go zaledwie w trakcie świąt. Sytuacja, w jakiej się znalazła, nie jest za ciekawa. Szczególnie że została już wydalona z trzech szkół. Akademia Smoków to ostatnie miejsce, w jakim może kształcić swoje umiejętności, jako smok ziemi. W chwili, w której okazuje się, że niebawem ma ona zostać zaatakowana przez czarne smoki, Amara Montez musi ją uratować. Nie będzie w tej walce osamotniona, ale wokół niej nie brakuje też osób, które będą próbować przeszkodzić jej w pokonaniu wrogów.
W jednej wiosce mieszkały dwie dziewczyny. Salma, miła białowłosa nosząca jasne szaty, i Lea, zła, czarnowłosa w czarnych szatach. Pewnego słonecznego dnia obie poszły na przechadzkę. Znały las doskonale, lecz tego dnia natknęły się na tajemniczą jaskinię, której wcześniej nie dostrzegły. Dziewczęta weszły do niej. Zastały tam dwa młode smoki. Były wychudzone. Salma zajęła się białym, a Lea czarnym. Smoki po kilku tygodniach wyrosły na dorosłe i silne zwierzęta. W podzięce za opiekę dziewczęta zostały obdarowane zdolnością zamieniania się w smoki. Salma decydowała, kiedy chce się przemienić i kontrolować smoczą stronę, jednak Lea nie miała tyle szczęścia. Czarny smok nią zawładnął. Nie było już Lei, tylko smok w jej ciele. Czarne smoki wygnano z terenów ludzkich do lasów, jednak ich przywódca zagroził, iż dokona zemsty. Obiecana zemsta, właśnie zaczęła się ziszczać.
W trakcie zaznajamiania się z "Akademią Smoków" autorstwa Anny Macek nie trudno o wrażenie, że rozpoczęło się lekturę powieści, która trwa od dłuższego czasu. Jednakże to zaledwie wrażenie. "Akademia Smoków" Anny Macek to najprawdopodobniej początek większej historii, której dużą częścią autorka po prostu nie postanowiła się z nami podzielić. W trakcie jej poznawania młoda pisarka odsłania przed nami poczynania czternastoletniej Amary Montez, która przenosi się do Akademii Smoków. Miejsca, w jakim nie ma żadnych zasad. Uczniowie chodzą po całej szkole bez jakiegokolwiek celu, opuszczając lekcje bez konkretnych przyczyn. Nauczyciele nierzadko pojawiają się, a następnie odchodzą, pozostawiając odbiorcę książki w konsternacji. Recepcjonistki zmieniają się w portierki z powodu braku kadr bądź roztargnienia autorki. W nieskończoność można wymieniać dziwa, jakie mają tam miejsca. Nic dziwnego, że główna bohaterka niebawem wpada w paranoję. Dostrzegając czarnego smoka, a przynajmniej coś, co go przypomina, niespodziewanie stwierdza, że szkoła jest w niebezpieczeństwie. I tak rozpoczyna się ratowanie jej przed domniemanym atakiem, którego nadejście prędko okazuje się prawdziwe. Nie łatwo jest przedstawić zarys dalszej historii. Zresztą, czy ma to sens? Opis książki doskonale streszcza zawarte w niej zdarzenia. Fabuła jest niedorzeczna, pozbawiona jakiegokolwiek sensu, ładu i składu. Widać, że autorka próbowała zaszczepić w swojej powieści wątek niespełnionej miłości, rozwijającej się przyjaźni, a także niejednej intrygi. Starała się też przedstawić nam skrawek stworzonego przez siebie, baśniowego świata. To jednak na nic. Podawane przez pisarkę skrawki nie pozwalają na złożenie układanki w logiczną całość. Anna Macek ma problem z przeniesieniem swoich koncepcji na papier, nakreśleniem postaci, napisaniem dialogów, tworzeniem klimatu, poprawnym zachowaniem linii czasowej, a nie rzadko też z poprawnym złożeniem zdań. Przez książkę trudno jest przebrnąć, a co dopiero czerpać przyjemność ze spędzonego z nią czasu. Widać, że nikomu nie zależało na poddaniu dzieła korekcie, bo jest ono pełne błędów wszelakiej maści.
Przeważnie dzieci chroni się przed nieprzyjemnymi doświadczeniami, które mogą rzutować na ich przyszłość. Młodą autorkę postawiono potraktować inaczej. "Akademia Smoków" autorstwa Anny Macek, to pozycja, która nie powinna ujrzeć światła dziennego. Pozostaje mieć nadzieję, że nieporozumienie, którego stała się ofiarą, nie odciśnie piętna na jej marzeniach, które mogą się spełnić w przyszłości.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję redakcji portalu Sztukater.pl
Bardzo ciekawa recenzja i postać Autorki. Mam nadzieję, że Jej pisarski talent pójdzie w dobrą stronę.
OdpowiedzUsuńJak trafi na mądrych i przyjaznych mentorów, to z dużymi szansami.
UsuńZgadzam się. Też mam nadzieję, że pomimo kiepskiego startu, jej marzenia się spełnią.
UsuńTaką należy mieć nadzieję i trzymać kciuki za tę młodą autorkę.
UsuńNa tytuł się nie skuszę, ale doceniam pasję pisania i marzenia o wydaniu książki. :)
OdpowiedzUsuńAnna Macek be zwątpienia spełniła swoje marzenia o publikacji książki. I to nawet nie jednej. Szkoda, że nie są one najlepszej jakości.
UsuńZ drugiej strony jest tak, że dopóki człowiek nie spróbuje, nie przekona się, na jakim obecnie jest etapie, początki bywają trudne, ważne by z książki na książkę było coraz lepiej.
UsuńGorzej być nie może. I nie mówię tego ze złośliwości, ta książka po prostu jest bardzo zła. :(
UsuńSzkoda, że nie jest to zbyt udana pozycja, ale życzę autorce powodzenia.
OdpowiedzUsuńJa również.
UsuńJeśli książka jest słaba, to chyba pozostaje życzyć autorce dalszego rozwoju i nie rezygnacji z marzeń :)
OdpowiedzUsuńOwszem. I może jeszcze lepszego wydawnictwa, któremu nie będzie zależeć tylko a pieniądzach.
UsuńDawno nie byłam tak zaskoczona, czytając recenzję i to w bardzo negatywny sposób. Będę się trzymała od tej książki z daleka!!!
OdpowiedzUsuńNie warto wydawać swoich pieniędzy.
UsuńBogatej wyobraźni można tylko pozazdrościć! Podrzucę książkę córce.
OdpowiedzUsuńOwszem, wyobraźni można pozazdrościć, ale warsztat pisarski sprawia, że książka nie jest zdatna do przeczytania. Jeżeli się nie spodoba, nie możecie mówić, że Was nie ostrzegałam. ;)
UsuńJasne! Czytam na własną odpowiedzialność, a córce zwrócę wcześniej uwagę że może mimo dobrego pomysłu na fabułę wykonanie nie musi już takie być
UsuńZrobisz, co uważasz za słuszne. Ja akurat jestem zdania, że nie warto marnować czasu na kiepskiej jakości książki, których opis zawiera streszczenia całej opowieści.
UsuńWow, coś niesamowitego! W tak młodym wieku już mieć na koncie wydaną książkę - pełen szacunek i uznanie!
OdpowiedzUsuńTo self-publishing, co oznacza, że książka została wydana za pieniądze. Mam uznanie do autorki, za chęć spełniania marzeń, ale droga, którą wybrała to w jej przypadku ślepy zaułek.
UsuńKażdy od czegoś zaczynał, miejmy nadzieję, że później będzie lepiej.
OdpowiedzUsuńTeż trzymam za nią kciuki.
UsuńKurcze, baaardzo młoda autorka. Wydaje mi się, że fabuła ogólnie bardzo ciekawa tutaj jest, sam pomysł rewelacyjny. I tak jestem pełna podziwu, że tak młoda osoba stworzyła taką książkę! Brawo jej za to! Ale szkoda, że jest w niej tyle niedociągnięć. Zabrakło tej korekty i inne pracy nad tą książką. Tylko, że jak to mówią, pierwsze koty za płoty! Trzymam kciuki, aby następna książka była w dużo lepsza!!!!
OdpowiedzUsuńTak, też mam nadzieję, że pierwsze porażki nie zniechęcą ja do dalszych prób. Może za kilka lat stanie się dobrą pisarką.
UsuńNiestety, w czytelniczym planie dnia zdarzają się też gorsze pozycje.
OdpowiedzUsuńNiestety tak.
UsuńA few writers were successful in writing a novel in teenage years. Francoise Sagan is the only one that really comes to my mind. It is a shame this book wasn't to your liking, but we can hope the writer will get it better. She is very young, so she has time to improve her writing skills.
OdpowiedzUsuńI hope so, too.
Usuńself-publishing to biznes jak każdy inny, jest to szansa by zaistnieć.
OdpowiedzUsuńNie potrafię się z tobą zgodzić. Normalnie wydawnictwa mocno selekcjonują autorów, których dzieła postanawiają publikować, bo książka, która się ukaże pod ich patronatem jest też świadectwem jakości, którą oferują.
UsuńŻadne szanujące się wydawnictwo nie wprowadzi do księgarni niedopracowanej książek, pozbawionej poprawek.
Self-publishing to usługa. Płacisz wydawnictwu, a ona wydaje Twoją książkę. Często nie ma znaczenia, w jakim jest ona stanie, co idealnie dowodzi dzieło Anny Macek.
Z tym zaistnieniem, to też jest różnie. Niewielu autorom udało się w takim sposób przebić.
Dla mnie to pieniądze rzucone w błoto.
CZyli w moim rozumieniu biznes usługowy, a do jakiej grupy docelowej jest skierowany i jak działa to inna sprawa.
UsuńOczywiście, dobrze że masz swoje zdanie.
Nie wiem dlaczego chroni się dzieci przed nieprzyjemnymi wrażeniami, życie z nich się składa i udawanie, że czegoś nie ma, nie pomaga w przyszłym życiu.
OdpowiedzUsuńJeżeli ma mądrych rodziców, to jej pomogą, a dziewczynka będzie się rozwijać.
Uważam, że dziecko w tak młodym wieku może nie być w stanie poradzić sobie z presją, która na nie spada, wraz z opublikowaniem własnej książki. Szczególnie że nie jest ona najlepsza.
UsuńKilka razy chciałam wziąć tę książkę do recenzji, ale za każdym razem się rozmyślałam. Widać intuicja mnie nie zawiodła. Szkoda, że autorka zamiast zacząć od pisania bloga z opowiadaniami to postanowiła iść krok dalej.
OdpowiedzUsuńTo były dobry sposób na promowanie swojej twórczości, i odzew odbiorców byłby też natychmiastowy co pozwoliłoby poprawiać niedociągnięcia na bieżąco.
UsuńDobrze zrobiłaś. Ja się nie zastanawiałam długo. Skusiła mnie niewielka ilość stron. I to był błąd.
UsuńTak, macie racje. Szkoda, że nie poszła tą drogą.
UsuńWielka szkoda, że tak wyszło w przypadku tej lektury.
Usuńwow szacunek że autorka mimo tak młodego wieku napisała całkiem zacną pozycję:) tematyka fajna nawet mnie zainteresowała:)
OdpowiedzUsuńNie uważam tej książki za "zacną" i jej nie polecam. Jeżeli zdecydujesz się po nią sięgnąć, to na własną odpowiedzialność.
Usuńa ja sięgnę a co! Każdy ma inne gusta czytelnicze i a nuż mi to przypadnie do gustu. Dam szansę młodej personie autorskiej
UsuńKto nie ryzykuje, ten nie żyje. Mama nadzieję, że podzielisz się opinią. ;)
UsuńJuż myślałam, że drugi Paolini rośnie, chociaż może, może chłopak przynajmniej miał dobrą korektę i redakcję. Stworzyć świat fantasy od podstaw to nie łatwe zadanie więc i tak dziewczynkę podziwiam. Może mogła zacząć od opowiadań na blogu, a nie od razu porywać się na książkę. Może wielkie ambicje rodziców? Oby się tylko mała nie zraziła i pisała dalej, bo książek o smokach za mało jest!
OdpowiedzUsuńRodzice Christophera Paoliniego specjalnie dla niego założyli wydawnictwo. Bardzo mu pomogli w wypromowaniu książki.
UsuńMimo to wiele osób uważa jego twórczość z plagiat.
W takim razie mam tylko nadzieję, że autorka nie podda się i nie przestanie dążyć do spełnienia swoich marzeń. Wiele rzeczy zależy od kształtowania warsztatu i doświadczenia.
OdpowiedzUsuńTak, też mam taką nadzieję.
UsuńNa razie nie mam jej w planach, ale nie mówię też nie :)
OdpowiedzUsuńMoże Tobie się spodoba. Ja nie polecam.
UsuńNie czytałam.
OdpowiedzUsuńMasz szczęście.
UsuńMuszę przyznać, że zaskoczyło mnie to jak zła ta książka się okazała, bo jednak sam pomysł na fabułę nie jest taki zły!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Tak, pomysł na fabułę jest ciekawy ale wykonanie słabe.
UsuńCzytałam już gdzieś w necie recenzję i również nie była zbyt pozytywna. Ja z pewnością się nie skusze
OdpowiedzUsuńJa znalazłam jedną. Na LubimyCzytać.pl jest jedna, ale autor stwierdził, że ta książka to nowa Biblia, więc to musi być żart. :D
UsuńW sumie, to ja fanem tego typu książek nie jestem, ale... No właśnie, ale ta pozycja mnie zaciekawiła. Odpoczęłabym od thrillerów i obyczajówek.
OdpowiedzUsuńTo nie jest najlepsza książka na odpoczynek. Ja jej nie polecam. ;)
UsuńMyślę, że niektórzy Autorzy zbyt szybko starają się wydać swoją pierwszą ksiązkę.
OdpowiedzUsuńmiałam okazję czytać takie książki i również byłam rozgoryczona strata czasu i takim poziomem grafomaństwa
OdpowiedzUsuń