niedziela, 7 czerwca 2020

"Trylogia Grisza: Ruina i Rewolta - Leigh Bardugo

"Trylogia Grisza: Ruina i rewolta” to niecierpliwie wyczekiwane zakończenie historii stworzonej przez amerykańską autorkę, Leigh Bardugo. Poprzednie tomy tej serii to "Cień i kość” oraz "Szturm i grom”.
 
Leigh Bardugo - amerykańska pisarka, urodzona w Izraelu. Międzynarodową sławę przyniosła jej seria powieści zatytułowana "Grisza", w skład której wchodzą "Cień i kość", 'Szturm i grom” oraz "Ruina i rewolta”. Wychowywała się w Los Angeles, a po ukończeniu szkoły wyjechała na drugi koniec kraju, do New Haven w stanie Connecticut, by tam studiować na prestiżowym Uniwersytecie Yale. Obecnie mieszka w dzielnicy gwiazd w Los Angeles, Hollywood, gdzie od czasu do czasu występuje na scenie, jako wokalistka w zespole muzycznym.

Stolica upadła. Darkling przejął władzę nad Ravką i zasiada na swym ciernistym tronie. 

Los narodu spoczywa teraz w rękach pokonanej Przyzywaczki Słońca, zhańbionego tropiciela i rozgromionych niedobitków wielkiej niegdyś, magicznej armii.  

Zaszyta głęboko w pradawnej sieci tuneli oraz jaskiń, osłabiona Alina musi oddać się pod wątpliwą opiekę Apparata i fanatyków, którzy czczą ją jako Świętą. Planuje jednak coś innego – chce zapolować na nieuchwytnego ognistego ptaka i żywi nadzieję, że książę-banita nie zginął. 

Pośpiesznie szukając wraz z Malem ostatniego wzmacniacza Morozova, Alina będzie musiała zawrzeć nowe sojusze i odłożyć na bok dawne niesnaski. Jednak w miarę jak odkrywa tajemnice Darklinga, odsłania przeszłość, która na zawsze zmieni to, jak pojmuje łączącą ich więź oraz własną moc. Tylko ognisty ptak uchroni Ravkę przed zniszczeniem – a może się okazać, że ceną za jego zdobycie będzie przyszłość, o którą Alina walczy.
Większość twórców nie ogląda się za siebie, rozwijają swoje umiejętności, pozostawiając debiutujące dzieła daleko za sobą. Szczególnie jeżeli nie dorównują one ich przyszłej twórczości. Z niektórymi jednak ich pierwsze powieści pozostają na bardzo długo, czasem nawet przez całą ich pisarską karierę. Taką drogę postanowiła też obrać Leigh Bardugo, sprawiając swoim odbiorcom, jak również sobie, niedźwiedzią przysługę.

Odkąd Alina Starkov stoczyła walkę z Darklingiem, minęły ponad dwa miesiące. Dziewczyna nie doszła w pełni do siebie. Kości policzkowe wrzynają jej się w zapadłą twarz, a jej siwe włosy są bardzo delikatne. I choć Apparat, zapewnia ją, że z biegiem czasu wróci do zdrowia, a ma jej pomóc wiara i modlitwa, ona doskonale zdaje sobie sprawę, że uzdrowić może ją zaledwie posługiwanie się swoją mocą. Musi więc wrócić na powierzchnię, jednak ryzyko jest zbyt wielkie. Przynajmniej tak twierdzi kapłan. Apparat wiele dla nich zrobił. Zaledwie dzięki niemu, choć kilkoro Griszów przetrwało bitwę z potworami Darklinga. Udzielił im schronienia pod ziemią. Jednak z każdym dniem Biały Sobór coraz bardziej przypomina więzienie, a nie azyl. Dlatego za wszelką cenę musi się dostać na powierzchnię. Jednakże nawet jak udaje jej się odzyskać wolność, nie ma wielu powodów do radości. Ich jedyną wskazówką na temat miejsca pobytu ognistego ptaka, trzeciego wzmacniacza Morozova, a zarazem klucza do jedynej potęgi zdolnej pokonać Darklinga i zniszczyć Fałdę, jest pogrzebana wśród jej skąpych wspomnień z dzieciństwa, oraz nadziei, że zakurzone ruiny Dva Stołba kryją coś więcej, niż się wydaje. Ponadto, prawie nie zna większości swoich druhów. Harshaw i Stigg to Griszowie, którzy przybyli do Małego Pałacu, kiedy zasłyszeli, że Przyzywaczka Słońca powróciła. Są jej praktycznie obcy. Bliźnięta wierzą, że błogosławi jej boska moc. Zoja Nazyalensky podąża za nią z oporami. Siergiej, po śmierci Marie, rozpada się na części. Nie lepiej miewa się Nadia. Zresztą tak samo, jak Genia Safin. Jej żałoba ma jednak inne znaczenie. Ponadto, choć wszyscy są przecież Eterealnikami, zdaje się, że Szkwalników oraz Inferników łączy zaledwie zamiłowanie do kłótni. I jest jeszcze Malien Orecev. W pewnym sensie zawarł z nią pokój, ale łatwo on im nie przychodził. A może po prostu pogodzili się z tym, czym się stanie. W końcu ich ścieżki prędzej czy później się rozejdą. W sumie Alina Starkov jest pewna zaledwie tego, że jak przyjdzie czas, to będzie w stanie zabić ognistego ptaka. Skończyła z wahaniami. Rzecz nie tylko w tym, że wyczerpały się im możliwości, ani w tym, że tak wiele jest zależne od potęgi ognistego ptaka. Stała się dość bezwzględna albo dość samolubna, by odebrać życie innej istocie. Chce ognistego ptaka. Chce przekształcić ból w gniew i stanąć z nim u wrót wroga.

Tworzenie sierot to specjalność Ravki. Sianie nieszczęścia. Bez ziemi bez życia, tylko mundur i strzelba. Na szczęście istnieją jeszcze ludzie, którzy chcą coś zmienić.

Przewodnich bohaterów zastajemy tam, gdzie Leigh Bardugo zostawiła ich poprzednim razem. W podziemiach mieszczących się pod Os Altą. Tuż pod nosem Darklinga, którego wszelkie starania w odnalezieniu zdrajców, biorą w łeb. Prędko okazuje się, że poza Aliną Starkov i Malienem Orecevem, a potem też Mikołajem Lancovem, w tej części historii biorą udział też postacie znane nam z jej początków. Tak więc nie zabraknie Geni Safin, Davida Kostyka, Zoji Nazyalensky, jak również Harshawa i Stigga, Siergieja, Nadii. Cóż, ciekawa z nich gromadka. Genia Safin stara się uporać z losem, jaki zesłał na nią Darkling. David Kostyka chowa przed swoimi przyjaciółmi niejedną tajemnicę. Harshaw nieustannie się obraża w imieniu swojej rudej kotki, Oncat. Lubi też szurać krzemieniem po ścianach, wzniecając drobne iskierki, i stale wyjmować z kieszeni kawałki twardego sera, żeby karmić Oncat. Potem śmieje się, jak gdyby pręgowana kocica powiedziała coś wyjątkowo śmiesznego. Stigg nie chce mieć nic wspólnego z Harshawem, bo nie znosi kotów.  Adrik  chce przebywać blisko Zoi Nazyalensky. Ta nieustannie próbuje uciec przed nim. To miła odmiana, po pełnych powagi dwóch poprzednich tomach. Nie mają oni jednak wielkiego znaczenia dla późniejszego przebiegu historii. Największe role w niej mają do odegrania Alina Starkov z Malienem Orecevem, a potem też Mikołajem Lancovem. Ci prowadzą ze sobą skomplikowane miłosne potyczki, bo dwoje z nich nie jest pewne, czego naprawdę pragnie. Nikogo zapewne też nie zdziwi, że to Alina Starkov przechodzi największą przemianę. Malien Orecev ciągle pozostaje samolubnym dupkiem co zawsze, a Mikołaj Lancov robi wrażeniem, ale zarazem wytrąca z równowagi. Tak więc nic zanadto się nie zmieniło. Zastanawiacie się pewnie, co z Darklingiem. Cóż, ten charyzmatyczny bohater, wzbudzający największe zainteresowanie spośród wszystkich postaci, także nie odsłania nowych kart. Zważając też na to, jak niewielką rolę ma do odegrania w tej części powieści, nie trudno nawet odnieś wrażenia, że Leigh Bardugo zabrakło dla niego czasu.  Po tak wielu spiskach, poszukiwaniach i spekulacjach wokół wzmacniaczy Morozova, ich stworzyciela, jak również ostatniego elementu układanki, czyli właśnie Darklinga, pewnie wszyscy spodziewaliśmy się ściskających za serce poświęceń bohaterów, pełnych zwrotów akcji zdarzeń, a ostatecznie spektakularnego, zapadającego w pamięci zwieńczenia powieści. Leigh Bardugo postanowiła jednak podarować swoim bohaterom los pasujący do całej ich historii, pełnej zmarnowanego potencjału.

"Trylogia Grisza" Leigh Bardugo zasadniczo nie jest potrzebna do zapoznania się z jej dwiema lepszymi książkami, "Szóstkom Wron" i "Królestwem Kanciarzy", ale jest już potrzebna, jeżeli chcemy przeczytać  "
Króla z bliznami", będącego kontynuacją wszystkich pięciu książek. Dużą niesprawiedliwością  ze strony autorki jest zmuszanie swoich odbiorców do zapoznawania się z debiutancką powieścią, której warsztat pisarski mocno różni się od jej późniejszych książek. 

15 komentarzy:

  1. Czytałam pierwszy tom tej trylogii no i cóż... nie był zły. Problem w tym, że nie był też dobry. Może kiedyś przeczytam resztę, może akurat kiedyś najdzie mnie na lekturę niewymagającą myślenia. Chociaż musze przyznać, że trochę mnie zmartwiłaś pisząc o zmarnowanym potencjale, bo miałam cichą nadzieję, że kolejne tomy będą jednak lepsze niż pierwszy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie słyszałam o tej trylogii, jednak nie jest to jakiś mój ulubiony gatunek czytelniczy. Ma ładną okładkę, jednak nic więcej mnie nie zainteresowało,

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem ciekawa tej trylogii, ale nie wiem, czy mi się nie przejadł motyw tych sierot (tak samo jak przejada mi się obozowa literatura). Chyba sobie zapiszę i jak przegryzę fantastykę czymś innym to do niej wrócę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazwyczaj tak jest, że debiut mocno odstaje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Znam kogoś, kto by to chętnie przeczytał :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestey, kompletnie nie mój klimat

    OdpowiedzUsuń
  7. Ilonaneta_czyta9 czerwca 2020 01:08

    Nie dla mnie ��

    OdpowiedzUsuń
  8. Zupełnie nie moje klimaty. Wolę powieści historyczne i biografie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Piszesz bardzo wnikliwe recenzje.
    Zapewne zachęcisz miłośników tego typu literatury.
    Nie są to moje klimaty, wolę zupełnie coś innego.
    Ale znam kilka osób, których nie odpędzisz od takich książek.
    Pozdrawiam :-)
    Irena-Hooltaye w podróży

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie moje klimaty, ale recenzja świetna :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Muszę sobie odświeżyć trylogię, bo czytałam ją szmat czasu temu.

    OdpowiedzUsuń
  12. Pierwszy tom tej trylogii leży u mnie na półce i się kurzy póki co, ale planuję się za niego zabrać jak njszybciej.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak widzę taką okładkę, to trudno mi przejść obojętnie obok książki. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń