wtorek, 2 czerwca 2020

"Wojna makowa: Wojna makowa" - Rebecca F. Kuang

Oto "Wojna makowa", pierwsza część serii "Wojna makowa", debiutującej autorki chińskiego pochodzenia, Rebeki F. Kuang.

Rebecca F. Kuang - amerykańska pisarka chińskiego pochodzenia. Urodziła się w chińskim mieście Kanton, z którego, w wieku czterech lat wyemigrowała z rodzicami do Stanów Zjednoczonych. Ojciec Rebeki F. Kuang dorastał w Leiyang, w prowincji Hunan, a jej matka na wyspie Hajnan. Jej dziadek od strony matki walczył dla Czanga Kaj-szeka, a rodzina od strony jej ojca doświadczyła japońskiego podboju Hunan. Rebecca F. Kuang dorastała w Dallas w stanie Teksas. Ukończyła Greenhill School w 2013 roku. Będąc w połowie college'u, gdy miała 19 lat, zaczęła pisać swoją pierwszą powieść, "Wojnę makową", podczas spędzania gap year w rodzinnych Chinach, gdzie pracowała jako trenerka debat. Rozpoczęła studia na Uniwersytecie Georgetown, który wzbudził jej zainteresowanie swą znaną formą debaty uniwersyteckiej. Zanim ukończyła studia, zakończyła pracę nad swoją książką. W 2016 roku ukończyła warsztaty pisarskie Odyssey, a w 2017 roku uczestniczyła w warsztatach pisarskich organizowanych przez Centrum Badań Fantastyki Naukowej. W czerwcu 2018 roku ukończyła studia na wydziale School of Foreign Service Uniwersytetu Georgetown. Po ukończeniu studiów pracowała jako trenerka debat w Kolorado. Dzięki zdobytemu w 2017 roku stypendium Marshalla  kontynuowała studia na University of Cambridge w Anglii, gdzie uzyskała tytuł magistra sinologii. Jej pracą magisterską była rozprawa na temat literatury propagandowej pisarzy z północnego-wschodu Chin podczas drugiej wojny chińsko-japońskiej. Aktualnie studiuje na Uniwersytecie Oksfordzkim. Debiut literacki Rebeki F. Kuang był nominowany do nagród Nebula w kategorii najlepsza powieść, Locus w kategorii najlepszy debiut, World Fantasy Awards w kategorii najlepsza powieść oraz Astounding dla nowego pisarza, którą ostatecznie wygrała. Autorce udało się również wygrać Nagrodę Comptona Crooka za najlepszą anglojęzyczną powieść.

Kiedy jesteś sierotą wojenną, świat ma dla ciebie głównie pogardę, odrzucenie, brutalność i ból. Czasem, jeśli akurat masz szczęście, obojętność. Jeśli natomiast do tego jesteś dziewczynką, szczęście ma twoja przybrana rodzina. Zawsze może ubić interes i sprzedać cię na żonę jakiemuś zamożnemu staruchowi. 

Rin doświadczyła tego wszystkiego. Jest nikim, jej życie nie ma dla nikogo żadnego znaczenia, nikogo też nie obchodzi jej los. Jeśli chce wydostać się z rynsztoka, w którym się wychowała, ma tylko dwie drogi. Pierwsza wiedzie przez łóżko obmierzłego starca. Druga, przez bramę Akademii Sinegradzkiej – elitarnej szkoły wojskowej. Aby podążyć tą drugą drogą, Rin zrobi wszystko, co tylko leży w ludzkiej mocy. A nawet więcej. 

To nie jest historia o potędze nauki, sile przyjaźni czy starciach wielkiej magii.

To jest historia o kołach czasu, które nieustępliwie i bezlitośnie mielą ludzkie losy. I o dziewczynie, która zniszczyła cały mechanizm. Kamieniem, bo na miecz była za biedna.

Księgarniane półki uginają się pod ciężarem dzieł debiutujących autorów, których twórczość funta kłaków jest niewarta. Pośród tego natłoku, nietrudno ominąć książki naprawdę warte naszej uwagi. Jedną z nich jest "Wojna makowa", autorstwa Rebeki F. Kuang.

Nikan opiera się na wierze w ściśle określone role społeczne, w sztywną hierarchię, w której ramy ludzie wpadają już w momencie narodzin.  Książątka stają się możnowładcami, kadeci stają się żołnierzami, a sierotki tyrające w sklepach Tikany powinny być zadowolone, że mogą na zawsze pozostać sierotkami tyrającymi w sklepach Tikany. Cóż, pieprzyć niebiański porządek istnienia. Skoro przewidzianą dla Fang Runin rolą na tym padole jest, zostanie żona obrzydliwego starucha, to zrobi wszystko, by ten scenariusz napisać od nowa. Ratunkiem dla niej okazuje się wstąpienie do Sinegardzkiej Akademii Wojskowej. Egzamin keju, pierwszy krok prowadzący do Sinegardzkiej Akademii Wojskowej, stanowi w teorii instytucję merytokratyczną, lecz jedynie członkowie najzamożniejszych warstw posiadają pieniądze pozwalające wykształcić dzieci w stopniu umożliwiającym uzyskanie pozytywnego wyniku. Fang Runin najłatwiej przychodził nauka historii. Jeżeli jednak dziewczyna wyniosła z historycznych lektur jakikolwiek pewnik, to był nim fakt, że jedyną trwałą i niezmienną rzeczą w dziejach cesarstwa jest wojna. Drugi przedmiot, matematyka, wymaga mozolnej nauki. Nie stanowi może przesadnie poważnego wyzwania, ale jest męcząca i monotonna. Jednakże twórcy keju nie poszukują matematycznych geniuszy, lecz studentów zdolnych w przyszłości odpowiadać za buchalterię cesarstwa i sprawnie wypełniać rubryki w księgach rachunkowych. Fang Runin zajmowała się takimi rzeczami dla swoich opiekunów od dnia, w którym nauczyła się dodawać. Bardzo wcześnie okazało się bowiem, że ma wrodzony talent do żonglowania w pamięci nawet dużymi kwotami. Teraz musi zaledwie podciągnąć się nieco z niektórych, bardziej abstrakcyjnych zagadnień trygonometrii, których przyswajanie stanowi zadanie dość błahe. Dziedzina trzecia, logika, okazała się jej całkowicie obca.  Mimo to jej największym koszmarem zdecydowanie stanowią klasycy, z których uczyniła jedyny wyjątek w rozkładzie dnia i studiowała ich dzieła codziennie. W tej części keju kandydaci muszą recytować, poddawać analizie i porównywać teksty wybrane ze z góry narzuconego kanonu dwudziestu siedmiu ksiąg. Tekstów tych nie napisano językiem współczesnym, lecz staronikaryjskim, powszechnie znienawidzonym za sprawą nieprzewidywalnej gramatyki i zwodniczej wymowy. Wśród wyznaczonych dzieł znajdują się zbiory poezji, traktaty filozoficzne i eseje polityczne. Wszystkie wyszły spod piór legendarnych uczonych z najdawniejszych okresów historii Nikan. Zadaniem tych prac jest kształtowanie moralnego kręgosłupa przyszłych urzędników cesarstwa. I są przy tym, bez jednego wyjątku, beznadziejnie wręcz zagmatwane. Inaczej niż w przypadku logiki i matematyki, kontaktu z klasykami nie może ułatwić wrodzona inteligencja. Przedmiot ten zakłada fundament wiedzy, który większość podchodzących do egzaminu kandydatów buduje stopniowo od dnia, kiedy posiedli umiejętność czytania. Fang Runin miała zaledwie  dwa lata na osiągnięcie tego, do czego inni dochodzili przez ponad pięć lat bezustannych studiów. Pomimo tego, osiągnęła poziom pozwalający dostać się do kolegium nauczycielskiego bądź akademii medycznej. Dziewczyna podejrzewa, że mogłaby nawet pokusić się o próbę wstąpienia do instytutu naukowego na górze Yuelu, gdzie najgenialniejsze umysły cesarstwa spędzają czas na tworzeniu oszałamiających dzieł literackich i rozważaniu zagadek świata przyrody. Na te uczelnie jednak jej nie stać. Musi zdawać do Sinegardu. Musi zmierzyć się z czołówką studentów nie jednej zaledwie wioseczki, lecz całego państwa. W przeciwnym razie bite dwa lata nauki zostaną zmarnowanie. Jest sierotą. Przybyszem z zapyziałego południa. Takie dziewczyny jak ona nie zdają keju. Możnowładcy chętnie powtarzają, że dzięki keju Nikan stało się w istocie merytokracją, ale cały ten system został przemyślany w taki sposób, by biedota i analfabeci pozostali na swoich miejscach. Sama jej obecność jest dla nich ujmą na honorze. Sinegard to naprawdę okrutne miasto, a akademia okaże się jeszcze gorsza. Będzie studiować z dziedzicami możnowładców. Z dzieciakami wprawiającymi się w sztukach walki od momentu, gdy zaczęły raczkować. Będą ją traktować jak odmieńca, ponieważ jest od nich inna. Ale to nic. Nie pozwoli, by ją zniechęcili. Bez względu na to, co na własny temat usłyszy, na miejsce w akademii po prostu zasłużyła. Więc cóż z tego, że Sinegard jest przerażający i obcy? Nic z tego. Na całym świecie nie ma dla siebie żadnego innego miejsca. Tam będzie jej lepiej. Choćby nie wie co, w Sinegardzkiej Akademii Wojskowej będzie jej tysiąc razy lepiej niż w Tikanie.

Dzieje Cesarstwa Nikan układają się w fascynującą, trzymającą w napięciu sagę o bezustannych wojnach. Cesarstwo wyrąbał przed tysiącem lat potężnymi ciosami swego miecza bezlitosny Czerwony Cesarz, który zniszczył rozsiane po całym kontynencie zakony monastyczne i stworzył zjednoczone państwo, niespotykanych wcześniej rozmiarów. To właśnie wtedy Nikaryjczycy po raz pierwszy uznali się za jednolity naród. Czerwony Cesarz doprowadził do standaryzacji języka, wprowadził na całym terytorium jednolite miary i wagi oraz połączył poszczególne obszary gigantycznego państwa systemem wygodnych dróg. Świeżo zbudowane cesarstwo nie przetrwało jednak śmierci swojego twórcy. Liczni potomkowie i spadkobiercy Czerwonego Cesarza pogrążyli państwo w krwawym chaosie, znanym jako „era wojujących dziedzin”, w której trakcie Nikan rozpadło się na tuzin zwaśnionych prowincji. Od tamtej pory potężny kraj był po wielokroć jednoczony, podbijany, łupiony, rozbijany i jednoczony ponownie. Nikan toczyło również wojny z chanami z północnych Rubieży i wysokimi ludźmi z Zachodu, którzy przybywali zza wielkiego morza. Przy obu okazjach Nikan okazało się terytorium zbyt rozległym, by obcy okupanci mogli zagrzać w nim miejsce na dłużej. Ze wszystkich próbujących swych sił najeźdźców najbliżej sukcesu była Federacja Mugen. Ten wyspiarski kraj napadł na Nikan w okresie najgorętszej wewnętrznej zawieruchy. Odzyskanie niepodległości kosztowało cesarstwo dwie wojny makowe i pięćdziesiąt lat krwawej władzy obcych. Cesarzowa Su Daji, ostatnia żyjąca członkini triumwiratu, który przejął kontrolę nad państwem podczas drugiej wojny makowej, włada obecnie krainą złożoną z dwunastu prowincji, które jednak nigdy nie powróciły do stanu unifikacji, jaki narzucił im w przeszłości Czerwony Cesarz. Cesarstwo Nikaryjczyków okazało się państwem niemożliwym do podbicia. Było jednak przy tym bytem chronicznie niestabilnym i niejednolitym. Nic nie zwiastuje, by obecny okres pokoju utrzymał się przez dłuższy czas.

Przewodnią bohaterkę, stworzoną przez Rebekę F. Kuang, szesnastoletnią Fang Runin, przeznaczone jest nam poznać w momencie, jak stara się dostać do Sinegardzkiej Akademii Wojskowej, pragnąc w ten sposób uciec od losu, jaki przygotowali dla niej opiekunowie. Fang Runin już na początku powieści, ukazuje się nam, jako inteligentna, zdeterminowana, pełna temperamentu, ale też nieco roztargniona dziewczyna. Dziewczyna, którą nie trudno polubić. Szczególnie że w kolejnych częściach swojej wędrówki, musi przeciwstawiać się podziałom społecznym, nienawiści, okrucieństwu, a ostatecznie stracie, które momentami ukazują również jej wrażliwszą stronę. Chociaż ostatecznie, wręcz pełen ognia temperament, nie pozwala pozostać dziewczynie na straconej pozycji, zawsze biorąc górę nad zdrowym rozsądkiem, co nieustannie wpakowuje ją w coraz to większe kłopoty. Takim sposobem, Rebecca F. Kuang przedstawia nam wielowymiarową bohaterkę, która przechodzi długą drogę, w jakiej trakcie  zachodzi w niej do ogromnych zmian. I choć Fang Runin stosunkowo łatwo oczarowuje nas swoim usposobieniem, trudno jest dopingować podejmowanym przez nią decyzjom. Podobnie jak pozostałym bohaterom. Jiangowi Zii, zdziwaczałemu mistrzowi tradycji, czyli przedmiotu, którego  nikt nie chce studiować. Altanowi, najlepszemu studentowi Sinegardzkiej Akademii Wojskowej. Yinowi Nezhce, dziedzicowi możnowładcy Smoka, który zdobył sobie opinię człowieka,  najpierw bijącego, a dopiero potem myślącego. Kitajowi, będącym ateistą i sceptykiem, który nie trawi niczego, co nie przystaje do jego światopoglądu. Tracącemu  głowę na widok wszystkiego, co ma nogi, Bajiowi. Unegenowi, świetnie radzącemu sobie jako wywiadowca, ale nie sprawdzającego się w otwartej walce. Aratshowi nienadającego się do niczego, o ile jego towarzysze nie działają w pobliżu wody. Suniemu, którego warto mieć obok siebie w trakcie starcia, lecz brakuje mu subtelności, więc nie można mu przydzielić żadnego innego zadania. Qarze, która jest najlepszą łuczniczką i ze wszystkich jest pewnie najbardziej wszechstronna, ale wręcz walczy najwyżej przeciętnie. I Chaghanowi, chodzącej bombie psychoduchowej. Oni nie przechodzą takich zmian jak przewodnia protagonistka. W czasie, jak Fang Runin ich poznaje, są już ukształtowani, chowając w sobie pełną bólu  przeszłość, czekającą na odsłonięcie. Role niektórych bardzo łatwo przewidzieć, inni pozostają tajemnicą. Nie mniej nie więcej, drugoplanowi bohaterowie pozostają dla nas obojętni. Jest to spowodowane dynamicznym tempem akcji, które nie pozwala nam nawiązać z nimi bliższej więzi. Pośród opisów walk wręcz, czasami z użyciem broni białej, jak również magii, zgiełku bitew działań strategicznych, Rebecca F. Kuang nie daje nam też czasu  na oswojenie się ze stworzonym przez siebie światem. Światem przepełnionym mnóstwem bogów, umiejących wstępować w ciała swoich wiernych, po darowując im moc, nierzadko zdolną siać chaos i zniszczenie. Odbija się to też na pięknie architektonicznym, kulturowym, jak również samej historii stworzonego przez autorkę uniwersum, w jakim nie trudno dostrzec inspirację  krajem jej pochodzenia, Chinami. I choć zabójcza prędkość, jaką narzuciła swojej debiutanckiej powieści Rebecca F. Kuang, pozbawiła ją wielu zasługujących na rozwinięcie wątków, nie obniża to  znamienitości jej dzieła, a zaledwie pozostawia po sobie poczucie niedostatku, który może zaspokoić zaledwie następna część. 

Napisana przez Rebekę F. Kuang powieść,  to początek świetnie zapowiadającej się historii, ukazującej okrucieństwo, jakiego jest w stanie dopuścić się zaledwie człowiek, jak również jego niezaspokojone pragnienie w dążeniu do potęgi i zemsty.

9 komentarzy:

  1. Kompletnie nie moja działka :) aczkolwiek brzmi ciekawie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za przybliżenie tej powieści, zapowiada się świetna seria. Tytuł zapisuję sobie na przyszłość

    OdpowiedzUsuń
  3. Tytuł wpadł mi już w oczy, a ponieważ lubię takie klimaty, to chętnie umówię się z nim na spotkanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Znajoma właśnie ją czyta i także jest tą lekturą zachwycona.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy to jest przetłumaczone "The Poppy War"?! Czekałam na to miesiącami i przegapiłam, że ktoś u nas to wydał?! Biegnę do księgarni!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dużo się naczytałam o tej serii, ale nie jestem pewna czy chcę czytać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Było głośno o tej książce, myślę, że trzeba po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie zgodzę się co do bohaterów drugoplanowych - ja się z kilkoma zdążyłam zżyć i polubić, w miarę jak się pokazywali. Faktycznie, może trochę brakuje opisu świata przedstawionego, ale gdyby było ich więcej, to obawiam się, że byłaby to 1000-stronicowa cegła. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mimo że wydaje się ciekawa to nie wiem czy ten klimat mnie przekonuję

    OdpowiedzUsuń