Wymyślona przez Jeana Van Hamme'a, a narysowana przez Grzegorza Rosińskiego fantastyczna, mroczna seria z świata wikingów odniosła wielki sukces. Jej wciąż wznawiane starsze pozycje i wydawane nowe, cieszą się taką samą popularnością, jak podczas wprowadzenia do księgarni, trzydzieści siedem lat temu. "Thorgal: Wyspa lodowych mórz" to bezpośrednia kontynuacja przygód z albumu "Zdradzona czarodziejka", która na chwilę obecną nie występuje w księgarniach, co jednakże lada dzień powinno ulec zmianie.
Jean Van Hamme – belgijski pisarz oraz scenarzysta komiksowy i filmowy.
Ukończył Solvay Brussels School of Economics and Management,
studiował również dziennikarstwo. Porzucił pracę ekonomisty i poświęcił
się w całości pisarstwu i scenopisarstwu. Jako scenarzysta zadebiutował w tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym ósmym roku scenariuszem do komiksu "Epoxy", narysowanego przez Paula Cuveliera.
Grzegorz Rosiński - polski rysownik komiksowy, grafik i malarz. Ukończył Liceum Sztuk Plastycznych, następnie Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie i przez następne dziesięć lat tworzył ilustracje książkowe. Był także dyrektorem artystycznym komiksowego magazynu "Relax", publikującego w odcinkach polskie i zagraniczne historie obrazkowe.
Aaricia i Thorgal przygotowują się do ślubu. W wiosce wikingów odbywa
się z tej okazji święto, po którym para zamierza ją opuścić w celu zakosztowania prawdziwej wolności. Wydaje się, że Gandalf zaakceptował w końcu wybór córki i
zgodził się na małżeństwo. Jednakże sytuacja mimo to przebiera niespodziewane komplikacje, ponieważ
Aaricia zostaje porwana przez tajemniczego Władcę
Trzech Orłów. Wikingowie ruszają w pościg, jednak nawet on nie zostaje dość udolnie przeprowadzony.
Thorgal Aegirsson, adoptowane dziecko wodza wikingów Leifa Haraldsona, pozna swoje prawdziwe pochodzenie. Zanim jednak do tego dojdzie, mężczyzna będzie musiał stawić czoło porwaniu swojej ukochanej Aarici, księżniczki wikingów, córki króla Gandalfa Szalonego. Na jego drodze do szczęścia, oprócz niesprzyjającego losu, stanie również jej brat, Bjorn. Uparty, zapalczywy, łatwo wpadający w gniew, niewiele myśląc przechodzący do działania. Nie stroni od nieuczciwych sposobów walki, byle tylko zrealizować swój cel, podobnie jak inni wikingowie. Za porwanie narzeczonej Thorgala odpowiada tajemnicza postać: ostatni z Władców rządzących Slugami. Towarzyszą mu trzy olbrzymie tresowane orły: Radon, Tabor i Koltar.
Wyspy Wśród Lodów to miejsce położone na dalekiej północy, gdzie blade polarne słońce oświeca smutnym światłem skaliste brzegi. Mieszka tam prymitywne plemię, Slugowie. Przez wiele dziesięcioleci byli tyranizowani przez Władców i wykorzystywani przez nich do ciężkich prac na rzecz tajemniczego pałacu oraz niezwykłych okrętów.
Obecnie sława Thorgala Aegirssona prześciga nawet jego samego, więc niemalże każda osoba zanim sięgnie po komiks, zna pochodzenie czarnowłosego bohatera, szkic jego przygód oraz świata. Przecieków oraz spoilerów nie można ominąć. Jednakże jaką fascynację musiało budzić pierwotne ukazanie się komiksu? Otóż scenariusz Jeana Van Hamme'a już w pierwszej części serii wrzucał czytelnika na głęboką wodę, nie zaznajamiając go z chociaż przeszłością głównego bohatera. Ukazanie się jedynie skrawka z przeszłości wikinga, i to jeszcze takiego, pewnie budziło fascynację i wiele spekulacji. Teraz, mimo minionych lat, również obdarza odbiorcę pozytywnymi odczuciami, choć trzeba przyznać, że trąci nieco niedostatkiem oraz niewyczerpanym potencjałem. Przyczynia się do tego standardowa długość, która narzucana jest każdemu numerowi serii. Gdyby nie ona, ostatnie plansze zapewne zawierałyby więcej, być może ujawniono by jakieś retrospekcje głównego bohatera, które ten po zaznajomieniu się z tajemnicą dotyczącą jego pochodzenia mieć powinien. W rzeczywistości całość drugiego tomu zakańcza szczęśliwa, pełna miłości scenka, nieco wyciągnięta z ciągu całej historii, tak samo jak tekst, który ją poprzedza. Znowuż jeszcze wcześniejsze zdarzenie, zmieniające zamierzenia Władców, było dziełem przypadku oraz kompletnego debilizmu jednej z postaci, także ogólnie zakończenie nie pozostaje wielce spektakularne, a jedynie ściśnięte na siłę i sztuczne, choć pochodzenie przewodniego herosa pozostaje ciekawe. Jeżeli trzeci tom przygód gwiezdnego dziecka jest bezpośrednią kontynuacją, to jakieś odniesienie do minionych zdarzeń powinno się w nim pojawić, jeżeli nie w nim, to w którejś z kolejnych części. Co nie zmieni już zepsutych momentów. Poza wymienionymi uchybieniami, scenariusz jak najbardziej zadowala, jednakże warto pamiętać, że ta opinia została napisana bez dokładnego zaznajomienia się z częścią poprzedzającą drugi tom.
Pracę polskiego ilustratora, Grzegorza Rusińskiego, rozpieszczają oczęta, łechtając je swoim pięknem i dokładnością. Jego sposób tworzenia, mimo minionych lat, nie postarzał się, ani trochę. Co prawda, omawiana "Wyspa lodowych mórz" pozostaje tworem wznowionym, któremu brakuje szarości i mroczności pierwowzoru, a niektóre postaci mówią z zamkniętymi ustami, ale i tak odznacza się ona naprawdę świetnie. Starsi wielbiciele przygód wikinga mogą nie czuć się tak usatysfakcjonowani, bo wiele postaci wygląda nieco młodziej, niż za ich czasów, a już najbardziej sam Thorgal. Co do okładki albumu, to jest ona wierna schematowi poprzedniej części, jako jej bezpośrednia kontynuacja. Następne albumy, a szczególnie serie poboczne z uniwersum, nie mogą pochwalić się już taką samą strategią.
Nieustannie wznawiane przygód gwiezdnego dziecka doskonale pokazuje jego popularność i brnięcie wbrew płynącemu czasowi. Fabuła "Thorgala: Wyspy lodowych mórz" - Jeana Van Hamme'a i Grzegorza Rosińskiego nawet teraz zadowoli młodszych czytelników. Znowuż nieco bardziej doświadczeni, wychowani na takich kreskówkach jak "Tajemnica Złotych Miast", poczują nostalgię do dawnych lat i z miejsca pokochają dzieło.
Thorgal Aegirsson, adoptowane dziecko wodza wikingów Leifa Haraldsona, pozna swoje prawdziwe pochodzenie. Zanim jednak do tego dojdzie, mężczyzna będzie musiał stawić czoło porwaniu swojej ukochanej Aarici, księżniczki wikingów, córki króla Gandalfa Szalonego. Na jego drodze do szczęścia, oprócz niesprzyjającego losu, stanie również jej brat, Bjorn. Uparty, zapalczywy, łatwo wpadający w gniew, niewiele myśląc przechodzący do działania. Nie stroni od nieuczciwych sposobów walki, byle tylko zrealizować swój cel, podobnie jak inni wikingowie. Za porwanie narzeczonej Thorgala odpowiada tajemnicza postać: ostatni z Władców rządzących Slugami. Towarzyszą mu trzy olbrzymie tresowane orły: Radon, Tabor i Koltar.
Wyspy Wśród Lodów to miejsce położone na dalekiej północy, gdzie blade polarne słońce oświeca smutnym światłem skaliste brzegi. Mieszka tam prymitywne plemię, Slugowie. Przez wiele dziesięcioleci byli tyranizowani przez Władców i wykorzystywani przez nich do ciężkich prac na rzecz tajemniczego pałacu oraz niezwykłych okrętów.
Obecnie sława Thorgala Aegirssona prześciga nawet jego samego, więc niemalże każda osoba zanim sięgnie po komiks, zna pochodzenie czarnowłosego bohatera, szkic jego przygód oraz świata. Przecieków oraz spoilerów nie można ominąć. Jednakże jaką fascynację musiało budzić pierwotne ukazanie się komiksu? Otóż scenariusz Jeana Van Hamme'a już w pierwszej części serii wrzucał czytelnika na głęboką wodę, nie zaznajamiając go z chociaż przeszłością głównego bohatera. Ukazanie się jedynie skrawka z przeszłości wikinga, i to jeszcze takiego, pewnie budziło fascynację i wiele spekulacji. Teraz, mimo minionych lat, również obdarza odbiorcę pozytywnymi odczuciami, choć trzeba przyznać, że trąci nieco niedostatkiem oraz niewyczerpanym potencjałem. Przyczynia się do tego standardowa długość, która narzucana jest każdemu numerowi serii. Gdyby nie ona, ostatnie plansze zapewne zawierałyby więcej, być może ujawniono by jakieś retrospekcje głównego bohatera, które ten po zaznajomieniu się z tajemnicą dotyczącą jego pochodzenia mieć powinien. W rzeczywistości całość drugiego tomu zakańcza szczęśliwa, pełna miłości scenka, nieco wyciągnięta z ciągu całej historii, tak samo jak tekst, który ją poprzedza. Znowuż jeszcze wcześniejsze zdarzenie, zmieniające zamierzenia Władców, było dziełem przypadku oraz kompletnego debilizmu jednej z postaci, także ogólnie zakończenie nie pozostaje wielce spektakularne, a jedynie ściśnięte na siłę i sztuczne, choć pochodzenie przewodniego herosa pozostaje ciekawe. Jeżeli trzeci tom przygód gwiezdnego dziecka jest bezpośrednią kontynuacją, to jakieś odniesienie do minionych zdarzeń powinno się w nim pojawić, jeżeli nie w nim, to w którejś z kolejnych części. Co nie zmieni już zepsutych momentów. Poza wymienionymi uchybieniami, scenariusz jak najbardziej zadowala, jednakże warto pamiętać, że ta opinia została napisana bez dokładnego zaznajomienia się z częścią poprzedzającą drugi tom.
Pracę polskiego ilustratora, Grzegorza Rusińskiego, rozpieszczają oczęta, łechtając je swoim pięknem i dokładnością. Jego sposób tworzenia, mimo minionych lat, nie postarzał się, ani trochę. Co prawda, omawiana "Wyspa lodowych mórz" pozostaje tworem wznowionym, któremu brakuje szarości i mroczności pierwowzoru, a niektóre postaci mówią z zamkniętymi ustami, ale i tak odznacza się ona naprawdę świetnie. Starsi wielbiciele przygód wikinga mogą nie czuć się tak usatysfakcjonowani, bo wiele postaci wygląda nieco młodziej, niż za ich czasów, a już najbardziej sam Thorgal. Co do okładki albumu, to jest ona wierna schematowi poprzedniej części, jako jej bezpośrednia kontynuacja. Następne albumy, a szczególnie serie poboczne z uniwersum, nie mogą pochwalić się już taką samą strategią.
Nieustannie wznawiane przygód gwiezdnego dziecka doskonale pokazuje jego popularność i brnięcie wbrew płynącemu czasowi. Fabuła "Thorgala: Wyspy lodowych mórz" - Jeana Van Hamme'a i Grzegorza Rosińskiego nawet teraz zadowoli młodszych czytelników. Znowuż nieco bardziej doświadczeni, wychowani na takich kreskówkach jak "Tajemnica Złotych Miast", poczują nostalgię do dawnych lat i z miejsca pokochają dzieło.