czwartek, 3 kwietnia 2014

"Odkrycia Riyrii: Zdradziecki plan" - Michael J. Sullivan

Skrząca się od przygód i akcji historia duetu niezwykłych złodziei, Royce’a i Hadriana. "Odkrycia Riyrii: Zdradziecki plan" - Michaela J. Sullivana to już pięta przedostatnia odsłona ich eskapad. 

Michael James Sullivan - urodził się w Detroit. Amerykański pisarz fantasy. Debiutował w dwa tysiące ósmym roku powieścią "Odkrycia Riyrii: Królewska krew”, która rozpoczyna epicką serię  o przygodach dwóch złodziei: Royce’a Melborne’a i Hadriana Blackwatera. Książka spotkała się z gorącym przyjęciem czytelników i została przetłumaczona na sześć języków, co pisarzowi otworzyło drogę do opublikowania kolejnych tomów. Szósta, a zarazem ostania odsłona serii ukazała się rok temu.

Nacjonaliści przegrali, a władze Nowego Imperium planują uczcić swoje zwycięstwo wyjątkowo krwawą ceremonią. W dniu święta zimonaliów księżniczka Modina zostanie zmuszona do małżeństwa, po czym przydarzy jej się nieszczęśliwy wypadek. Odbędzie się także podwójna egzekucja- kat straci słynną wiedźmę z Melegaru oraz spadkobiercę Novrona. 

Nowym władcom wydaje się, że ich triumf jest całkowicie pewien. Nie wzięli jednak pod uwagę, że ich plan może się nie spodobać pewnym dwóm złodziejom. Royce i Hadrin raz jeszcze uratują swoją ojczyznę. Miecz i sztylet pójdą w ruch!

Imperium uwięziło księżniczkę Aristę i Degana Gaunta - potomka Novrona w lochach pałacu w Aquescie. Oboje są świadomi swojej obecności i położenia, jednakże mimo to nie potrafią sobie zaufać. Szkoda, bo w ciemnościach, wzajemne towarzystwo to ostatnia otucha jaką podarował im los. Imperatorka Modina ma ożenić się z lordem Ethelredem, co ma umożliwić mu rządzenie imperium i pozbycie się kłopotliwej wieśniaczki. Istnieje możliwość, że ten nie będzie musiał się niepokoić, ponieważ załamana swoim położeniem Modina sama planuje swoją śmierć. Regentom udało się również podbić większość terenów należących do nacjonalistów. Hadrian zamierza udać się do Aquesty w celu uratowania księżniczki Melegaru oraz spadkobiercę Novrona. Na miejscu jednak okazuje się, że nie wszystko idzie zgodnie z jego planem. Do osiągnięcia sukcesu będzie potrzebował dużej determinacji, a nawet sprzeciwienia się swoim zasadom. Znowuż Royce odwiedza Wichrowe Opactwo, bo pragnie odnaleźć Gwen. Po swoim powrocie, złodziej będzie miał dużo zajęć. Podczas ostatniego zadania na niewiele zdała się Hadrianowi jego pomoc, teraz będzie od niej zależało jego istnienie. Rzeczywistość nie klaruje się kolorowo dla każdego z nich. 

Odnalezienie potomkini Novrona, która tak naprawdę nie jest prawdziwą potomkinią, zmieniło wiele. Przede wszystkim pozwoliło wielkim osobistością tego świata budować potęgę i kreować społeczeństwo na własną modłę. Umożliwiło również wzmocnienie religijnych przekonań ludu. Jednakże nie każdego położenie uległo zmianom. Wieśniak nadal pozostaje wieśniakiem, a przymierająca głodem sierota nadal nie ma dachu nad głową. Aquesta, bardziej niż wcześniej, prezentuje sobą chciwość, której zamożni szlachcice nie dostrzegają. 

Jeśli komuś nic nie mówi miano: Michael J. Sullivan, to powinien przynajmniej kojarzyć pisarza z rad dla początkujących autorów, które ten co miesiąc prezentował w miesięczniku "Nowa Fantastyka", na którego łamach ukazało się również jedno opowiadanie powiązane z bohaterami omawianej serii. "Odkrycia Riyrii: Zdradziecki plan" to przedostatnia część całości, która przedstawia zdarzenia nie długo po umieszczonych w poprzednim tomie. I choć niektóre jednostki uważają, że nic nie stoi na przeszkodzie w rozpoczęciu od niej zapoznawania się z prozą amerykańskiego pisarza, to takie działanie ewidentnie będzie wielkim nieporozumieniem. Tom bardzo nawiązuje do wcześniej rozwiniętych szlaków i nie poznanie ich przed sięgnięciem po niego jest nie do pomyślenia. Fabuła ponownie skupia się na wielkiej działalności politycznej. Rebelianci zostali zgnieceni przez imperialne wojska, zaś regent Saldur przygotowuje ślub młodocianej, lecz ubezwłasnowolnionej władczyni, który ma scementować nowe Imperium Novrońskie. Oczywiście finalizacja wielkiego planu wymaga specjalnych przedsięwzięć, w które wmieszają się nasi doskonale znani Royce Melborn i Hadrian Blackwater. Poza nimi, do grona znanych bohaterów dołączają z czasem postacie zupełnie nowe. Wszystkie pozostawiają po sobie bardzo różne wrażenie. Zdarza się, że wcześniej poznana bohaterka traci w oczach czytelnika, a bohater, którego czas dopiero teraz nadszedł, wiele osiąga. Co nie zmienia faktu, że szczególnie nie duża objętość tekstu uniemożliwia mu uniesienie ciężaru każdej postaci. W "Zdradzieckim planie" nawet wcześniej wymienieni, przewodni bohaterowie prezentują się bardzo papierowo. Również eksploracja świata uległa zmniejszeniu. W "Szmaragdowym Sztormie" zaserwowano nam eskapadę do egzotycznych krain położonych daleko poza granicami Avrynu. Teraz historia powraca na długo do miasta stołecznego. Mało tego, przez całość tomu bohaterowie jej niemalże nie opuszczają, dlatego na dalsze zwiedzanie zakątków świata trzeba będzie poczekać, o ile w ogóle pojawią się one w kontynuacji. Tak też fabuła nie gna przed siebie już tak prędko i nieustannie, jak miało to miejsce w poprzednich odsłonach. Coraz większa ilość wplatanych knowań, powoduje, że trudno zapamiętać zdarzenia i bohaterów, więc ich większa dawka onieśmiela, wprowadza jeszcze większą mętność. Spadła także jakość pisania autora. Można łatwo spostrzec, że jego sposób przedstawiania nie posiada równego ukierunkowania. Najczęściej brakuje dokładniejszych opisów i przypomnień. Obecnie omawiana część nie prezentuje się gorzej od dwóch poprzednich, wręcz przeciwnie, ale o dawnej świetności można już wyłącznie pomarzyć. Michael J. Sullivan pogrzebał świetne rozpoczęcie serii, które zaprezentował w dwóch pierwszych tomach. 

Będąc już w posiadaniu tomu, nie trudno zauważyć znacznej inności, względem poprzednich twórczości Michaela J. Sullivana. Otóż jest nią grubość. Dotąd obie książki autora posiadały po około osiemset stron, najnowsza nie ma nawet połówki tej objętości. Oczywiście warto mieć na uwadze, że oba tomiszcza zawierają dwie części serii, a to posiada pojedyncze dzieło, ale nawet mimo tego, to trochę mało. Ciekawostką jest także polskie nazewnictwo książki. W oryginale dzieło pojawiło się pod nazwą pochodzącą od jednego z ważniejszych świąt w kalendarzu świata powieści, podczas obchodów którego rozgrywa się akcja piątego tomu. Tak więc, zgodnie z tłumaczeniem nazwa tomu powinna brzmieć "Odkrycia Riyrii: Zimonalia", a nie brzmi.

Para najemników nie jest w stanie już niczym zaskakiwać. Koncepcja Michaela J. Sullivana już wcześniej zaczęła uciekać mu spod palców i teraz także to robi. Ponadto nie trudno odnieść wrażenia, że "Odkrycia Riyrii: Zdradziecki plan" pisano z wielkim pośpiechem. Nadal jest to historia warta uznania, jednakże jej autor dołącza do wielu kolegów z fachu, których dzieła z czasem także wygasają.