"Kapitan Majtas: Inwazja Krwiożerczych Klozetów" to druga część, kultowej serii
książek, będących jednocześnie komiksami, dla dzieci. Superbohater w wielkich majtkach i długiej czerwonej narzucie, ponownie wkracza
do akcji. Teraz musi stawić czoła, bandzie wiecznie nienajedzonych toalet.
Dav Pilkey - podczas nauki, nauczyciele uważali, że jest uciążliwą i stwarzającą trudności wychowawcze osobą, Ponadto twierdzili, że trzeba poważnie popracować nad jego postawą społeczną. Jeśli akurat nie przepisywał za karę zdań, to siedział zamknięty sam w klasie. Można go było także znaleźć w specjalnej ławce szkolnej, ustawionej dla niego na korytarzu. Kiedy w niej siedział, wymyślał komiksy o superbohaterze, którego nazwał Kapitanem Majtasem. Marzył, że kiedyś uda mu się opublikować książkę z przygodami Kapitana Majtasa. Marzenie się spełniło.
George i Harold to bardzo odpowiedzialni chłopcy. Gdy tylko w szkole
wybucha jakaś afera, zazwyczaj właśnie oni ponoszą za to
odpowiedzialność. A teraz znowu wymyślili kolejne psikusy! Najpierw
kilkoma głupimi kawałami popsuli szkolny turniej wynalazców, a potem
przez przypadek stworzyli armię straszliwych Krwiożerczych Klozetów,
które zamierzały zapanować nad światem. Czy ktoś powstrzyma te
mięsożerne porcelanowe miski? Oto kolejne wyzwanie dla Kapitana Majtasa.
Na temat George'a i Harolda krążą różne opinie. Pani Ribble, uważa, że są uciążliwi i stwarzają trudności. Pan Meaner,
twierdzi, że trzeba popracować nad ich postawom społeczną. Natomiast, Pan
Krupp posługuje się znacznie ostrzejszym doborem słów, takim jak:
podstępne, złośliwe bandziory. Zarzeka się też, że pewnego dnia ich
dopadnie. Jeżeli jednak zagadnąć rodziców George'a i Harolda, powiedzą,
że to kochane, inteligentne i dobroduszne chłopaki. Chociaż zdarza im
się zrobić coś głupiego. Na przykład, omal nie doprowadzili
do zniszczenia, całej nasze planety przez armie Krwiożerczych Klozetów.
Pewnego dnia, George i Harold szli ze sali gimnastycznej. Ujrzeli
wówczas, że na jednej ze ścian, znajduje się wielki plakat. Zapowiadał on
turniej, dla konstruktorów wszelakich udogodnień. Nagrodę stanowiło stanowisko Pana Kruppa na jeden dzień. Co oznaczało jednodniowe dowodzenie całą szkołą. George i Harold bardzo miło wspominali turniej sprzed roku. Nauczyciele
i uczniowie Szkoły Podstawowej im. Jereme'a Horwitza zgromadzili się wówczas w
sali gimnastycznej, w celu nieświadomego uczestniczenia
w zdarzeniu, które niebawem miało mieć miejsce. Zaczęło się od
podejścia do mikrofonu George'a i Harolda. Duet, miał zaprezentować
swoją koncepcję kleju. Jednakże, zanim dobrze zaczął, przerwano mu. Pan Krupp
twierdził, że to oszustwo, ponieważ to udogodnienie istnieje. Zamierzał
zabrać chłopcom mikrofon, ale przeszkodziło mu krzesło, które nie
chciało odczepić się od siedzenia. Cała sala piała ze śmiechu. Po chwili wstała szkolna sekretarka. Chciała mu pomóc, lecz ona także podniosła się razem z
siedzeniem. Widownia śmiała się do rozpuku. Reszta grona pedagogicznego także chciała wstać. Na marne. Jednakże, któreś z uczniów musiało udać się za potrzebą. I wówczas okazało się, że także ma bagaż. Śmiech na widowni nieco ścichł. Okazało się, że każde z nich zostało przylepione do swojego krzesła. George i Harold zakradli się wcześnie rano do sali gimnastycznej i
posmarowali swoim wynalazkiem krzesła. Zmieszali
gumę arabską, ze skoncentrowanym sokiem pomarańczowym, i tak powstał klej. Zaczął on działać dopiero pod wpływem ciepła ludzkiego
ciała. Wspomnienie zamieszania, jakie spowodował ich dowcip, zawsze powoduje na twarzach George'a i Harolda, szeroki uśmiech. Jednak teraz w turnieju może wziąć udział dowolna uczennica i uczeń, oprócz George'a i Harolda. Jeszcze gorzej. W
cale nie wolno im wejść do sali gimnastycznej. Będą siedzieć w pokoju
cichej nauki i odrabiać lekcje. Jednakże George i Harold uważają, że jeżeli nie pomoże siła
argumentów, to pomoże argument siły.
Pisarze zatapiają się w marzeniach o ekranizacjach swoich twórczości. Jednakże Dava Pilkeya obdarzono uprzejmością, która została skazana na niepowodzenie. W przeciwieństwie do oryginalnego dzieła, które miewa się świetnie. Historia Kapitana Majtasa trwa nadal, w drugiej odsłonie ambarasu, jakiego powodem najczęściej są żarciki duetu odpowiedzialnego za stworzenie superbohatera. W szkolnym turnieju, którego celem jest określenie najlepszego kreatora udogodnień, może wziąć udział cała zbiorowość uczniów, prócz George’a i Harolda. KOTEK 2000, co oznacza kopiarkę oscylografometrycznych trójwymiarowych efektów kryptowirtualnych wpada w niepowołane ręce. Niebawem, pojawia się jedna z wielu toalet naturalnej wielkości, posiadająca narząd wzroku i ostre uzębienie. Zaledwie prędsza od strzelającej gumki do majtek i silniejsza od bokserek postać, może uratować świat. I to właśnie robi. Pokonuje z łatwością nawet TURBOKLOZET 2000! Bohaterowie pozostają niezmienni. Nawet ci trzecioplanowi. George Beard sprawia wrażenie grzecznego i dobrze ułożonego chłopca. Charakteryzuje go obcięta na krótko strzecha włosów i krawacik. Jednakże, nierzadko to on odpowiada, za złośliwości duetu. Harold Hutchins prezentuje się nieco bardziej przeciętnie. Na czerepie wiecznie ma nieład i nosi pasiastą koszulkę. Od razu nie widać, że ma za skórą diabła. Pan Krupp to człowiek o wielkiej posturze, równie wielkim rozmiarze majtek i obciachowej peruce. Nienawidzi świata. Zamieniając się w superbohatera, przekształca się w swoje przeciwieństwo, postać o wielkiej serdeczności. I tak, jak pozostałe postaci się lubi, tak Kapitana Majtasa, sprawiającego wrażenie wielkiego, nieporadnego dziecka, z łatwością można pokochać. Cała historia ma miejsce w dziewięćdziesiątych latach. I doskonale oddaje klimat, tamtejszego okresu. Jednocześnie, powieść się nie starzeje. Do ówczesnego czasu, pasuje tak samo, jak do lat w jakich się ukazała. W rozwinięciu historii, autor dociera do jeszcze większego pokładu absurdu, niż wcześniej. W "Kapitanie Majtasie: Inwazji Krwiożerczych Klozetów" na odbiorcę, poza najistotniejszymi przeciwnikami, czeka pokaźna muszla klozetowa, która nie che dać się przepchać. I silnie zbudowane akcesorium, które musi wesprzeć przewodnich bohaterów, w momencie, jak ich nadczłowiek w bieliźnie nie potrafi sobie poradzić. Jak sami widzicie, teraz ma miejsce o wiele więcej zdarzeń, niż wcześniej. Pozwala to lepiej poznać milusińskich autora. Jednakże, co najważniejsze, zabawa prezentuje się jeszcze bardziej udanie.
Ilustracje, są tak samo świetne, jak wcześniej. Niemniej, skoro sama fabuła powieści jest bogatsza, to także na kartkach momentami dzieje się o wiele więcej. Jeżeli rozchodzi się o strukturę książki, a zatem komiks, i technikę dennej animacji, to pozostają one bez zmian.
Dav Pilkey ponownie pokazał wirtuozostwo w niedorzeczności, co w odniesieniu do jego twórczości jest wielkim plusem. Na koniec warto ostrzec, że ten tom zawiera brutalne scenki walki, w jakich gigantyczny Turboklozet dostaje lanie. Ilustracje zawarte w dziele, posiadają atest SROK (Społecznej Rady Ochrony Klozetów). Autor zapewnia, że podczas tworzenia tej książki, nie ucierpiała żadna prawdziwa ubikacja.
Pisarze zatapiają się w marzeniach o ekranizacjach swoich twórczości. Jednakże Dava Pilkeya obdarzono uprzejmością, która została skazana na niepowodzenie. W przeciwieństwie do oryginalnego dzieła, które miewa się świetnie. Historia Kapitana Majtasa trwa nadal, w drugiej odsłonie ambarasu, jakiego powodem najczęściej są żarciki duetu odpowiedzialnego za stworzenie superbohatera. W szkolnym turnieju, którego celem jest określenie najlepszego kreatora udogodnień, może wziąć udział cała zbiorowość uczniów, prócz George’a i Harolda. KOTEK 2000, co oznacza kopiarkę oscylografometrycznych trójwymiarowych efektów kryptowirtualnych wpada w niepowołane ręce. Niebawem, pojawia się jedna z wielu toalet naturalnej wielkości, posiadająca narząd wzroku i ostre uzębienie. Zaledwie prędsza od strzelającej gumki do majtek i silniejsza od bokserek postać, może uratować świat. I to właśnie robi. Pokonuje z łatwością nawet TURBOKLOZET 2000! Bohaterowie pozostają niezmienni. Nawet ci trzecioplanowi. George Beard sprawia wrażenie grzecznego i dobrze ułożonego chłopca. Charakteryzuje go obcięta na krótko strzecha włosów i krawacik. Jednakże, nierzadko to on odpowiada, za złośliwości duetu. Harold Hutchins prezentuje się nieco bardziej przeciętnie. Na czerepie wiecznie ma nieład i nosi pasiastą koszulkę. Od razu nie widać, że ma za skórą diabła. Pan Krupp to człowiek o wielkiej posturze, równie wielkim rozmiarze majtek i obciachowej peruce. Nienawidzi świata. Zamieniając się w superbohatera, przekształca się w swoje przeciwieństwo, postać o wielkiej serdeczności. I tak, jak pozostałe postaci się lubi, tak Kapitana Majtasa, sprawiającego wrażenie wielkiego, nieporadnego dziecka, z łatwością można pokochać. Cała historia ma miejsce w dziewięćdziesiątych latach. I doskonale oddaje klimat, tamtejszego okresu. Jednocześnie, powieść się nie starzeje. Do ówczesnego czasu, pasuje tak samo, jak do lat w jakich się ukazała. W rozwinięciu historii, autor dociera do jeszcze większego pokładu absurdu, niż wcześniej. W "Kapitanie Majtasie: Inwazji Krwiożerczych Klozetów" na odbiorcę, poza najistotniejszymi przeciwnikami, czeka pokaźna muszla klozetowa, która nie che dać się przepchać. I silnie zbudowane akcesorium, które musi wesprzeć przewodnich bohaterów, w momencie, jak ich nadczłowiek w bieliźnie nie potrafi sobie poradzić. Jak sami widzicie, teraz ma miejsce o wiele więcej zdarzeń, niż wcześniej. Pozwala to lepiej poznać milusińskich autora. Jednakże, co najważniejsze, zabawa prezentuje się jeszcze bardziej udanie.
Ilustracje, są tak samo świetne, jak wcześniej. Niemniej, skoro sama fabuła powieści jest bogatsza, to także na kartkach momentami dzieje się o wiele więcej. Jeżeli rozchodzi się o strukturę książki, a zatem komiks, i technikę dennej animacji, to pozostają one bez zmian.
Dav Pilkey ponownie pokazał wirtuozostwo w niedorzeczności, co w odniesieniu do jego twórczości jest wielkim plusem. Na koniec warto ostrzec, że ten tom zawiera brutalne scenki walki, w jakich gigantyczny Turboklozet dostaje lanie. Ilustracje zawarte w dziele, posiadają atest SROK (Społecznej Rady Ochrony Klozetów). Autor zapewnia, że podczas tworzenia tej książki, nie ucierpiała żadna prawdziwa ubikacja.
Dziękuję wydawnictwu Jaguar za egzemplarz recenzencki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz