środa, 2 lutego 2022

"Lustrzanna: Zimowe zaręczyny" Christelle Dabos

Niezapomniana bohaterka, misternie skonstruowany steampunkowy świat, wciągająca bez reszty fabuła. Oto pierwsza część sagi  „Lustrzanna” autorstwa debiutującej Christelle Dabos obdarzonej oszałamiającą wyobraźnią.
 
Christelle Dabos  - przyszła na świat na Lazurowym Wybrzeżu i dorastała w domu pełnym muzyki klasycznej i zagadek historycznych. Odnajduje się raczej w zadaniach wymagających wyobraźni niż intelektu. Pierwsze teksty zaczęła pisać podczas zajęć na uniwersytecie. Kiedy przeniosła się do Belgii z myślą o pracy w bibliotece, nagle dopadła ją choroba. Pisanie stało się wówczas ucieczką od szpitalnych realiów, następnie towarzyszyło jej w rehabilitacji, aż wreszcie zmieniło się w jej drugą naturę. W tym czasie Christelle Dabos została członkinią grupy Plume d’Argent – społeczności autorów publikujących w Internecie. Zachęcona przez innych członków grupy postanowiła podjąć swoje pierwsze literackie wyzwanie, pisząc serie "Lustrzanna”, co prowadzi ją do zwycięstwa w konkursie na debiutancką powieść dla młodzieży. Christelle Dabos mieszka obecnie w Belgii.

Ofelia skrywa za starym szalikiem i okularami krótkowidza nietypowe dary: potrafi czytać przeszłość przedmiotów oraz przechodzić przez lustra. Spokojne życie, które wiedzie na rodzinnej arce – Animie, zmienia się, gdy zostaje zaręczona z tajemniczym mężczyzną – Thornem, należącym do potężnego klanu Smoków. Dziewczyna musi na zawsze opuścić rodzinę i podążyć za narzeczonym do Niebiasta – stolicy odległej, dryfującej w powietrzu arki, zwanej Biegunem. Dlaczego wybór padł właśnie na Ofelię? Czemu musi ukrywać swoją prawdziwą tożsamość? Dziewczyna nieświadomie zostaje wciągnięta w śmiertelnie niebezpieczną intrygę.

"Lustrzanna: Zimowe zaręczyny" napisana przez Christelle Dabos, to pod wieloma względami szczególna opowieść. Pozbawiona dynamicznej akcji, ale nie nudna. Będąca romansem, ale nie romantyczna. Pełna subtelnych intryg, tajemnic i okrucieństwa, ale pozbawiona rozlewu krwi i nadmiernej brutalności.

W ramach aranżowanego małżeństwa Ofelia zostaje zmuszona do opuszczenia rodzinnego domu i zamieszkania wraz ze swoim przyszłym mężem i jego bliskimi. Dotychczas udawało jej się uniknąć zamążpójścia, ale miarka w końcu się przebrała. Jeżeli nie podoła temu zadaniu, jeżeli doprowadzi do zerwania małżeństwa, to jej noga więcej nie postanie na Animie, a banicja jest gorsza nawet od śmierci. Świat Ofelii znajdował się na tej arce. Gdyby została z niej wygnana, nie miałaby już żadnej rodziny, do której mogłaby się zwrócić. Musi poślubić tego mężczyznę, nawet jeżeli jej życie przez to rozpadnie się na kawałki, a jej los już w ogóle  nie będzie należał do niej. Mimo to, w sytuacji, w której każda inna młoda dziewczyna płakałaby, jęczała, wrzeszczała, błagała, ona woli milczeć. Taka jest Ofelia. Ma wzrost taboretu i wagę wałka do spania. Nie potrafi zajmować się domem ani prowadzić konwersacji. W sumie to niewiele potrafi, nie robiąc sobie przy tym krzywdy. Jedną rzeczą, w której jest naprawdę dobra, jest czytanie. Jeżeli jej to odbiorą, zostanie z niej zaledwie niezdara. Jej narzeczony, Thorn, jest człowiekiem surowym i zagadkowym. Na szczęście dla Ofelii ich małżeństwo jest dla niego równie odpychające, jak dla niej, jednakże sytuacja, w której się znajduje mężczyzna, sprawia, że on także słono by zapłacił za wycofanie się z przysięgi, którą dał jej rodzinie. Tak więc Ofelia, u boku Thorna, poznaje unoszące się w powietrzu Niebiasto, pełne zakrzywień przestrzeni oraz iluzji. Dwór, na którym rywalizują ze sobą poszczególne rody, orbituje tam wokół ich wspólnego przodka, wszechmocnego i nieśmiertelnego ducha. Cóż, to ona sama, Ofelia, zdecydowała, że zawsze będzie czytaczką, kustoszką muzeum, bardziej przystosowaną do towarzystwa przedmiotów niż istot ludzkich. Czytanie zawsze było jej pasją, ale od kiedy życie opiera się jedynie na pasjach? Wiele wskazuje na to, że w Niebieście jej głównym zadaniem będzie unikanie wrogów swojego narzeczonego, a tak się składa, że przyciąga on nienawiść wszystkich dworzan. 
 
Anima to rozpłomienione jesienne lasy ozłocone słońcem, targane wiatrem. Na arce ożywionych przedmiotów, o starych budynkach często mawia się, że mają duszę. Każda z zamieszkujących ją osób jest czyimś kuzynem i nikt nie zawraca sobie głowy ceremoniałami. Na Biegunie sposób życia różni się od tego na Animie. Jedne z rodzin cieszą się względami rodzinnego ducha, ale są też takie, które już się nimi nie cieszą, oraz takie, które nigdy się nimi nie cieszyły. Drzewo genealogiczne mieszkańców Bieguna jest o wiele większe i zróżnicowane. Od momentu stworzenia arki podzieliło się ono na wiele gałęzi znacznie różniących się między sobą. Gałęzi, które nie mieszają się z innymi bez pewnych oporów, albo bez wzajemnego zabijania. Biegun składa się z wyblakłych łąk, niemal zrównanych ze skalistym podłożem, fiordów skutych lodem, lasów porośniętych wysokimi jodłami, domów uginających się pod śnieżnymi czapami. Widoki są surowe, podobnie ja zamieszkujący go ludzie.
 
W swojej książce Christelle Dabos zabiera nas do podzielonego, steampunkowego, pasjonującego świata, pełnego iluzji i złudzeń. Świata, w jakim magia przeplata się z technologią. Zamieszkująca go ludzkość obdarzona została magicznymi mocami, a zamieszkujące go zwierzęta dalekie są od znanych nam gatunków. Na tym jednak jego piękno dobiega końca. Większość ze zwierząt, mieszkających poza granicami miast, to prawdziwe krwiożercze bestie. Gorsi od nich są jednak sami ludzie. Nie każda osoba, została obdażona talentem, a to doprowadziło do podziału. To właśnie jemu, przewodnia bohaterka, Ofelia, zmuszona do ślubu z wiecznie zapracowanym Thornem, musi stawić czoła, a także podjąć walkę o własną tożsamość i niezależność. Nie jest to takie łatwe, jak może się zdawać. Odkąd została zaręczona, znana jest zaledwie, jako żona swojego męża, cień najbardziej znienawidzonego człowieka na arce. Taka jest rola kobiet. Cóż, może poza kobietami, które potrafią posługiwać się swoim urokiem, jak najlepszą bronią. Ofelia, nie zalicza się jednak do tego rodzaju dam. Jest milcząca i delikatna. Znajdując się nie na miejscu, w obcej dla siebie części świata, zupełnie różniącej od tej, z której pochodzi, doznając upokorzeń i cierpienia fizycznego, znosi je w całkowotym milczeniu. Christelle Dabos nie nakreśliła, silnej, walecznej postaci, gotowej przeciwstawić się  otaczającemu ją złu, a raczej potulną owieczkę, otoczoną przez watahę wilków. I to sprawia, że stworzona przez nią bohaterka sprawia wrażenie prawdziwej, z którą nie trudno jest się utożsamić. "Lustrzanna: Zimowe zaręczyny", autorstwa Christelle Dabos, nie jest jednak opowieścią o niedoli głównej bohaterki zmuszanej do zaaranżowanego małżeństwa, które z czasem przeradza się w związek pełen zrozumienia i akceptacji. Nie jest to też opowieść, w której celem przewodnich bohaterów jest próba osiągnięcia równowagi i naprawa podzielonego świata. Przynajmniej na razie nic nie wskazuje na to, że taką ma się stać. O co konkretnie w takim razie w niej chodzi? Cóż, przemiana, do jakiej dochodzi w głównej bohaterce, to zaledwie początek jej drogi. Dokąd ona ja zaprowadzi? Trudno powiedzieć. Wiele wskazuje na to, że to, co ukazuje nam Christelle Dabos, jest zaledwie podwaliną czegoś większego. Niełatwo jest określić, czego dokładnie, bo w tej książce nic nie jest takie, jakim może się zdawać. Poznając intencje bohaterów, motywy, jakie zmuszają ich do podejmowanych działań, ich osobiste historie i tajemnice, nadal trudno jest nam przewidzieć, jak przez pisarkę zostanie poprowadzona ta opowieść.Także pięknego, pełnego plastycznych, obrazowych opisów, jakimi posługuje się autorka, też trudno szukać w pierwszej lepszej pozycji.
 
Seria "Lustrzanna" Christelle Dabos ma tak samo wielu wielbicieli, ile osób, które zawiodła. Do którego grona z nich będziecie należeć? Przekonajcie się sami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz