Polskie ekranizacje nie są najlepsze, często nawet nie wychodzą poza granice naszego kraju. A jednak romanse, romantyczne komedie i dramaty polskich reżyserów cieszą się wielką popularnością polskiej widowni. Czy to oznacza, że lubimy śledzić miłosne i życiowe potyczki bohaterów, szczególnie, że ich historie mają miejsce na znanych nam terenach? Pewnie tak. Dlaczego jednak mowa o filmach, kiedy recenzowana jest książka? Otóż dlatego, ze "Miłość Łucji" - Katarzyny Figury może kiedyś stać się podstawą dla ekranizacji kinowej, choćby dlatego, że to właśnie takie historie są pożądane przez nasze krajowe odbiorczynie.
Trudno powiedzieć, czy "Miłość Łucji" napisała Katarzyna Figura, która jest aktorką telewizyjną i teatralną, czy zwykła, debiutująca pisarka z tym samym imieniem i nazwyskiem. W książce nie można znaleźć informacji o twórcy. Tak więc, z braku jakichkolwiek potwierdzeń, pod autorem należy wstawić jeden wielki znak zapytania, a sprawa może kiedyś się wyjaśni.
Łucja nie prowadzi nadzwyczaj ciekawego życia. Codziennie chodzi do tej samej pracy, parzy kawę dla swojego szefa, a potem wysłuchuje jego narzekań. Nie jest również w stałym związku, więc w domu nikt na nią nie czeka. Kiedyś przynajmniej była tam jej przyjaciółka, jednak zmarła, a Łucja pozostała sama.
Marta pozostawiła po sobie pamiątki, a wśród nich pamiętnik. Oprócz nich pozostał po niej jeszcze jej brat, Kacper. Łucja nie przepada za nim, a fakt, że ten nie raczył się pojawić na pogrzebie siostry, jeszcze bardziej budzi w niej nienawiść oraz niechęć. Kobieta jeszcze tego nie wie, ale Kacper może okazać się wybrankiem jej serca, a może jednak nie?
Łucja jest osobą zagubioną, której ciągle przytrafiają się smutne rzeczy, i z których powodu jest cały czas przygnębiona oraz pozbawiona pewności siebie. Utrata najlepszej przyjaciółki, brak awansu w pracy i strach przed wyjściem do ludzi, jednak robią swoje. Ona jednak wie, że musi się podnieść i żyć dalej. Z czasem coraz lepiej udaje jej się wrócić do normy. Kacper, którego tak naprawdę na początku nie cierpi, okazuje się dobrym i troskliwy. Jej przyszłość z nim nie maluje się jednak w jasnych barwach. Marta, dziewczynka, którą adoptuje Łucja, jest oczkiem w jej głowie. Dziecko jest miłe, spokojne i kochane. W tej historii, jedną z ważniejszych osób jest też Michał - przyjaciel Łucji, który chciałby być kimś więcej dla kobiety.
Ważniejsze od świata powieści są same postaci, gdyż realia tej historii to nic niezwykłego. Powieść odbywa się w czasie rzeczywistym, taki bieg zdarzeń mógłby przytrafić się każdemu, naszemu krewnemu, sąsiadowi, przyjacielowi, koleżance z dawnych lat.
Katarzyna Figura nie posługuje się podziałem na rozdziały. Autorka "Miłości Łucji" postanowiła podzielić życie głównej bohaterki na epizody, które dotyczą coraz większych odstępów czasu, im więcej kartek mamy za sobą. Pod koniec fabuły różnica czasowa między scenami dotyczy nawet kilku lat. Szkoda, że przyjęła taki sposób pisania, gdyż inna możliwość dałaby treści większą spójność. Mimo to powieść czyta się dobrze, jeżeli tylko przywykniemy do przywiązania głównej bohaterki do zmarłej przyjaciółki. Czasami można odnieść wrażenie, że Marta dla Łucji nie była jedynie bratnią duszą, ale wręcz obsesją, a wszystko dlatego, że cały czas o niej myśli lub zastanawia się co wierna powierniczka by zrobiła w danej sytuacji.
Wyląd zewnętrzny książki jest o wiele gorszy od wewnętrznego. Trudno stwierdzić dlaczego tytuł zasłużył sobie na tak biedną oprawę graficzną. W środku kartki są jedynie przyozdobione szarymi sercami, a jednak wyglądają bardziej estetycznie niż ilustracja na okładce. Dużym brakiem dla tytułu jest również nie posiadanie opisu twórcy. Przy takim nazewnictwie autorki, trudno określić czy jest ona mniemaną osobą, czy kimś w ogóle jeszcze nieznanym. Jeżeli wydawca, lub co gorsza pisarka, sądził, że książce to wystarczy, bądź zwiększy jej podaż, to się troszeczkę minął z celem. "Miłość Łucji" - Katarzyny Figury została wydana jedynie w miękkiej oprawie.
Nie jestem fanką polskich seriali, ani filmów, a już szczególnie tych romantycznych. Nie przepadam też za powieściami o miłości, i choć mam ich za sobą niewiele, śmiem twierdzić, że ta nie jest niczym wybitnym i zobowiązującym.
Zważając na wiek głównej bohaterki i problemy, które ją trapią polecam tę książkę starszym odbiorczyniom aniżeli bywalczyniom młodzieżowych pozycji. Aczkolwiek, jeżeli ktoś lubi takie seriale i filmy jak: "M jak miłość", czy "Listy do M" i szuka literackiej odskoczni w tym tonie, to powinien być usatysfakcjonowany sięgnięciem po książkę.
Ważniejsze od świata powieści są same postaci, gdyż realia tej historii to nic niezwykłego. Powieść odbywa się w czasie rzeczywistym, taki bieg zdarzeń mógłby przytrafić się każdemu, naszemu krewnemu, sąsiadowi, przyjacielowi, koleżance z dawnych lat.
Katarzyna Figura nie posługuje się podziałem na rozdziały. Autorka "Miłości Łucji" postanowiła podzielić życie głównej bohaterki na epizody, które dotyczą coraz większych odstępów czasu, im więcej kartek mamy za sobą. Pod koniec fabuły różnica czasowa między scenami dotyczy nawet kilku lat. Szkoda, że przyjęła taki sposób pisania, gdyż inna możliwość dałaby treści większą spójność. Mimo to powieść czyta się dobrze, jeżeli tylko przywykniemy do przywiązania głównej bohaterki do zmarłej przyjaciółki. Czasami można odnieść wrażenie, że Marta dla Łucji nie była jedynie bratnią duszą, ale wręcz obsesją, a wszystko dlatego, że cały czas o niej myśli lub zastanawia się co wierna powierniczka by zrobiła w danej sytuacji.
Wyląd zewnętrzny książki jest o wiele gorszy od wewnętrznego. Trudno stwierdzić dlaczego tytuł zasłużył sobie na tak biedną oprawę graficzną. W środku kartki są jedynie przyozdobione szarymi sercami, a jednak wyglądają bardziej estetycznie niż ilustracja na okładce. Dużym brakiem dla tytułu jest również nie posiadanie opisu twórcy. Przy takim nazewnictwie autorki, trudno określić czy jest ona mniemaną osobą, czy kimś w ogóle jeszcze nieznanym. Jeżeli wydawca, lub co gorsza pisarka, sądził, że książce to wystarczy, bądź zwiększy jej podaż, to się troszeczkę minął z celem. "Miłość Łucji" - Katarzyny Figury została wydana jedynie w miękkiej oprawie.
Nie jestem fanką polskich seriali, ani filmów, a już szczególnie tych romantycznych. Nie przepadam też za powieściami o miłości, i choć mam ich za sobą niewiele, śmiem twierdzić, że ta nie jest niczym wybitnym i zobowiązującym.
Zważając na wiek głównej bohaterki i problemy, które ją trapią polecam tę książkę starszym odbiorczyniom aniżeli bywalczyniom młodzieżowych pozycji. Aczkolwiek, jeżeli ktoś lubi takie seriale i filmy jak: "M jak miłość", czy "Listy do M" i szuka literackiej odskoczni w tym tonie, to powinien być usatysfakcjonowany sięgnięciem po książkę.
Dziękuję wydawnictwu Skrzat oraz portalowi Sztukater za egzemplarz recenzencki.