niedziela, 16 czerwca 2013

"Nowa Fantastyka - 369" (06/2013)

Tegoroczne okładki numerów "Nowej Fantastyki" to prawdziwy pokaz autorytetów. Czasy, w których redakcja miesięcznika musiała troszczyć się o oprawę graficzną swojej gazety, dawno przeszły w zapomnienie. I po prawdzie nie ma się czemu dziwić, gdyż bezapelacyjnie ostatnie czasy sprzyjają fantastyce, ale już niekoniecznie jej jakości. 

Wpierw jednak o dwóch książkach, które miał okazję przeczytać Jakub Winiarski. Były nimi "Piknik na skraju drogi" - , "Syn zarządcy sierocińca" -

uogólnić. Ich właściciel przypomina, że kiedyś każdy był gimnazjalistą, a z kogo innego młodzi mają brać przykład, jeśli nie ze starszych.


W czerwcowej odsłonie miesięcznika swoim felietonem debiutuje Michał Cetnarowski.Treść "O pożytkach płynących z zapasów literackich" opowiada o konkursie, który kiedyś prowadziła redakcja. Otóż, wypłynęło z niego to, że poziom umiejętności, jakimi dysponują młodzi twórcy jest niższy niż przypuszczano. Uczestnicy w swoich pracach główny wątek fabularny ukazywali już na początku, nawiązywali swoimi opowiadaniami do przebytych już schematów lub nie wplatali w nie żadnej akcji. Jedynie nieliczne zgłoszenia posiadały poprawność twórczą oraz gramatyczną. Cóż, krytyk nie wnosi do świadomości czytelników debiutujących polskich pisarzy niczego nowego, co nie zmienia faktu, że jego pierwszy tekst na łamach gazety jest absorbujący.  

Superman ratuje świat nieodpłatnie, ale najnowszy film o nim powinien na siebie zarobić. Nie zawsze jednak tak było i o twórczościach na podstawie komiksów lub tych niezależnych, można powiedzieć wiele. Dużą część z nich przybliża zainteresowanym Andrzej Kaczmarczyk w swoim tekście z okładki zatytułowanym "Z Kryptona na ekrany". 

Wprowadzenie na rynek czytników e-booków zostało przyjęte z mieszanymi uczuciami. Ich zwolennicy chcą aby te zdominowały papierowe książki, Znowu ci przeciwni, modlą się, żeby nigdy do tego nie doszło. W materiale "Zrób to sam" - Marka Grzywacza zostały poruszone inne aspekty i wady usunięcia z sprzedaży papierowych odnośników. Jedną z korzyści, wymienionych w artykule, jest nowa metoda na wydawanie swoich wypocin. Otóż, kiedy kiedyś potencjalny autor szedł do wydawcy i był zdany na jego łaskę lub niełaskę, teraz niemalże bezpłatnie może sprzedawać swoje teksty gdzie tylko chce. Z przykrością trzeba jednak stwierdzić, że to co ułatwia życie tym naprawdę utalentowanym, będzie im je też utrudniać. W końcu znacznie wzroście liczba konkurencji i e-booki wydawane własnoręcznie przez ich autora najprawdopodobniej nie będą poddawane korekcie, a z ich oryginalnością też może być różnie.  Oczywiście w Polsce takie metody są jeszcze dalekie do zrealizowania, a przynajmniej do czasu pojawienia się w naszym kraju usług Amazon.com. Niedogodne warunki wydawania powieści nie powstrzymuje jednak u nas ludzi wielkich ambicjach często mających mylne mniemanie o swoich umiejetnościach. 

Dziesięć lat minęło od pojawienia się na srebrnych ekranach "Parku Jurajskiego" - Stevena Spielberga. Choć ekranizacja jest już tak stara, oglądający nadal bardzo często ją podziwiają, a nawet można zaryzykować stwierdzenie, że nie odstępuje ona niczym od dzisiejszych adaptacji. Czym posłużył się reżyser aby uzyskać takie efekty? Do czego nawiązuje ekranizacja? Odpowiada na te pytania Wawrzyniec Podrzucki w artykule "Dzieci doktora Granta".

Pod tytułem "Akcyjniaki słowem silne" ukrywa się wywiad z Drew Pearce'em. Twórcą brytyjskiego serialu komediowego o superbohaterach i między innymi scenarzystą "Iron Mana 3".

"W ciemność. Star Trek" - J.J. Abrams dla niektórych jest bardzo ważną ekranizacją, gdyż pokazującą umiejętności reżysera, który niebawem będzie odpowiadał za kolejną część "Gwiezdnych Wojen". "Star Trek: Nieznane wędrówki" - Andrzeja Kaczmarczyka dotyczy najnowszego dzieła twórcy, ale też tych z nim pokrewnych.

Baśnie obecnie nie są jedynie historyjkami dla najmłodszych, które są im czytane na dobranoc. Obecnie są one natchnieniem dla reżyserów niezależnie tych chcących odzwierciedlić ich piękno takie jakim jest, czy tych pragnących zrobić z nich krwawy horror. Tak też ciekawie się kiedyś złożyło, że pewien mężczyzna wpadł na zrobienie komiksów o nich. W artykule "Nie tak dawno temu" - Marcin Zwierzchowski opowiada o fenomenie serii albumów Billa Willinghama. Wielbicieli komiksów materiał, jak i jego temat, powinien zaciekawić, szczególnie, że nie jest to seria, której poszczególnych tomów brakowałoby już w sprzedaży. 

W swoim felietonie "In pivo veritas" - Rafał Kosik opowiada o piwie, gdyż według autora jest to trunek najbardziej związany z fandomem. 

Ponad cztery miliony lat ewolucji zmieniły wszelakiego rodzaju geny w całkiem stabilne nośniki informacji. - pisze Peter Watts w felietonie "Geny i sztalugi". 

Wyjątkowo krwawy i okrutny film opisuje Łukasz Orbitowski w swoim orbitowaniu po kinie. Autor tekstu zatytułował go nawet słowami "Niedobrze mi" I rzeczywiście, nawet od zdjęć, które zostały umieszczone na początku materiału, żołądek chce wydalić swoją zawartość na zewnątrz. To rzecz jasna nie oznacza, że nie znajdą się tacy, którzy ekranizacji nie zechcą obejrzeć, a ja pewnie będę wśród nich.

W tym numerze zrecenzowane książki to: "Koszmary i fantazje. Listy i eseje" - H.P. Lovecraft, "Joyland" - Stephena Kinga, "Dreszcz" - Jakuba Ćwieka, "Zdradziecki plan" - Michaela J. Sulivana, "Oślepiający nóz" - Brenta Weeksa, "Time Riders. Jeźdźcy w czasie" - Alexa Scarrowa, "Adamantowy miecz" - Dominika Sokołowskiego, "Ambasadoria" - China Mieville, "Przędza" Gennifer Albin, "Spryciarz z Londynu" -  Terry Pratchett, "Przestrzeń prawdopodobieństwa" - Nancy Kress, "Z mroku" - Davida Webera, "Frankenstein: 100 lat w kinie" - Rafała Donicy, "Świat bez bohaterów. Zarzewie buntu" - Brandona Mulla.

A z ekranizacji: "Niepamięć" - Josepha Kosinskiego, "Iron Man 3" - Shane Black,

Zaś z publicystyki pojawiły się: "Skomplikowana ciemność" - Lucyny Grad, "Widma z czternastej dzielnicy" - Jewgenija T. Olejniczak, "Archwista kulturowy" - Jeremiaha Tolberta, "Drugi oddech" - Mike Careya, "Mono no aware" -  Kena Liu, "Redagowanie, cz. 1 i 2" Machaela J. Sullivana

Po należącej do słabszych numerów poprzedniej odsłonie, ta jest jak najbardziej satysfakcjonująca. Ostatnie dwa felietony nie są może zbyt ciekawe, a artykuł podobny do tego opublikowanego o najnowszym "Star Trecku" już kiedyś został napisany, ten o Supermanie też przypomina szablonem materiał o Iron Manie z zeszłego miasiąca, mimo to jednak jest ciekawie i interesująco.