Prawdziwa gratka dla wszystkich fanów uniwersum Gwiezdnych wojen. Światowy bestseller po raz pierwszy w polskiej publikacji.
Jeffrey Brown - amerykański rysownik i autor książek pochodzący z Grand Rapids, Michigan w USA. Jego pierwsza wydana książka, zachwyciła zarówno innych rysowników, jak i fanów komiksu. Jeffrey Brown specjalizuje się w ukazywaniu osobistych i intymnych obrazów, szczególnie skupiając się na związkach. Pisze i rysuje swoje komiksy w szkicowniku, a jego rysunki są często nieproporcjonalne lub nieprawidłowe, w ten sposób odzwierciedla napięcie i niezgrabność sytuacji, którą przedstawia. Za komiks "I Am Going To Be Small" w 2003 roku otrzymał nagrodę Ignatz Award. Za komiksy z uniwersum Gwiezdnych wojen otrzymał dwukrotnie Nagrodę Eisnera w kategorii Best Humor Publication - w 2013 roku za "Darth Vader and son" a w 2014 roku za "Vader's Little Princess". Obecnie mieszka w Chicago ze swoją żoną Jennifer i synem.
Co by się działo, gdyby Lord Vader sam wychowywał swojego syna Luke’a Skywalkera? Może odpowiedź na to pytanie zawiera właśnie ta książka? W zabawnej, komiksowej historii Vader jest zwykłym tatą… a przy okazji mrocznym przywódcą Galaktycznego Imperium.
Inteligentne teksty i zabawne ilustracje Jeffreya Browna nadają klasycznym i kultowym scenom Gwiezdnych wojen nowe oblicze.
Anakin Skywalker, początkowo Rycerz Jedi, potem Darth Vader, ojciec Luke’a i Lei. Będąc dzieckiem, wraz ze Shmi Skywalker, mieszkał na pustynnej planecie Tatooine. Stanowili tam część zniewolonej społeczności, która nie miała wielkich szans na lepsze istnienie. W wieku dziewięciu lat Anakin poznał Qui-Gon Jinna i jego ucznia, Obi-Wana Kenobiego. Wówczas mocno przyczynił się do pozyskania brakujących części do ich uszkodzonego statku. Qui-Gon Jinn, dostrzegając potencjał dziecka, zabrał go ze sobą na Coruscant. Niedługo potem, młodzieniec zaczął szkolenie Jedi. Jednakże Anakin Skywalker nie potrafił pogodzić się z zasadami, jakie narzucał Zakon Jedi. Nie umiał zrzec, się uczuć. Nie potrafił również porzucić przeszłości i zapomnieć o matce. Przez to stał się Darth Vaderem. Teraz, bacząc na burzliwą i pełną bólu przeszłość, stara się wychować dwoje swoich dzieci, Luke’a i Leię. Dzieci, choć dorastają wśród szturmowców, a ich ojciec stanowi postrach wśród rebeliantów, nie są pozbawione miłości, ani radości.
Gwiazda Śmierci, twór Imperium Galaktycznego, zbudowana w celu unicestwienia Rebelii i ostatecznego zyskania kontroli nad planetami Galaktyki, nie dość, że ma za zadanie zabijać, to dodatkowo musi podołać roli miejsca zabaw dwojga łobuzów.
Gwiazda Śmierci, twór Imperium Galaktycznego, zbudowana w celu unicestwienia Rebelii i ostatecznego zyskania kontroli nad planetami Galaktyki, nie dość, że ma za zadanie zabijać, to dodatkowo musi podołać roli miejsca zabaw dwojga łobuzów.
Do uniwersum Gwiezdnych wojen zalicza się mnóstwo książek i komiksów. Nie każde z nich trafia do Polski. Te, które są publikowane, pochodzą z mocno wyselekcjonowanego grona. Dlaczego więc zdecydowano się sprowadzić tak mało znaczącą pozycję, która nic nie wnosi i posiada niewielką wartość dla fanów uniwersum? Trudno powiedzieć. Może powodem okazał się budżet. Szkoda, bo omawiana pozycja to wielka klęska. Komiks przedstawia krótkie epizodziki przedstawiające Darth Vadera w roli ojca. Toteż świeżo upieczony rodzic, zabiera Luke’a do zoo, na przejażdżki rowerem, gra z nim w futbol, albo bejsbol. Naturalnie zdarzenia te są zaaranżowane przez Jeffreya Browna. Wszakże, zgodnie z zapoczątkowanym przez George'a Lucasa wątkiem, Darth Vader nie poznał, miejsca schronienia swoich dzieci. Twórczość Jeffreya Browna najprawdopodobniej miała bawić, jednakże wcale jej się to nie udaje. Śledzenie nadopiekuńczego, rozpieszczającego swoje dziecko, Lorda Vadera, jednocześnie zarządzającego bojową stacją kosmiczną jest strasznie groteskowe. Zdziera z postaci oblicze bezwzględnego okrutnika.
Podobnie przedstawia się oprawa graficzna, która również należy do Jeffreya Browna. Postacie, stworzone z widoczną obojętnością, pozbawione szczegółów, w bardzo podobnych pozach, są po prostu nudne. Plansze posiadające zubożałe kolory, najczęściej ponure, przedstawiające jedną scenę, prezentują się mało zabawnie. Całość przypomina kolorowankę dla dzieci, pomalowaną flamastrami.
Twórczość Jeffreya Browna pozostawia wiele niespełnionych oczekiwań. Sam komiks można dogłębnie poznać dosłownie w przeciągu pięciu minut. Tak więc, jeżeli nie jesteś zaślepionym fanem, potrzebującym posiadać każde dzieło z uniwersum, nie potrzebujesz tej części do szczęścia.
Podobnie przedstawia się oprawa graficzna, która również należy do Jeffreya Browna. Postacie, stworzone z widoczną obojętnością, pozbawione szczegółów, w bardzo podobnych pozach, są po prostu nudne. Plansze posiadające zubożałe kolory, najczęściej ponure, przedstawiające jedną scenę, prezentują się mało zabawnie. Całość przypomina kolorowankę dla dzieci, pomalowaną flamastrami.
Twórczość Jeffreya Browna pozostawia wiele niespełnionych oczekiwań. Sam komiks można dogłębnie poznać dosłownie w przeciągu pięciu minut. Tak więc, jeżeli nie jesteś zaślepionym fanem, potrzebującym posiadać każde dzieło z uniwersum, nie potrzebujesz tej części do szczęścia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz