środa, 10 maja 2017

"Skrytobójca: Uczeń skrytobójcy" - Robin Hobb

"Skrytobójca: Uczeń skrytobójcy" to pierwszy tom legendarnej serii amerykańskiej pisarki Robin Hobb. Jest w niej magia i urok, jest bohaterstwo i podłość, pasja i przygoda.

Robin Hobb - amerykańska pisarka fantasy i fantastyki naukowej. Pisze również pod pseudonimem Megan Lindholm. Urodziła się w Kalifornii i obecnie mieszka w Tacoma w stanie Waszyngton. W latach osiemdziesiątych. opublikowała kilka powieści, z których najbardziej cenioną jest "Wizard of the Pigeons". Po kilkuletniej przerwie wróciła do pisania, publikując omawiane dzieło. Pierwsze pięć powieści wydanych przez Robin Hobb ukazało się w Polsce nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka. Po dwóch latach przerwy twórczość Robin Hobb wróciła na polski rynek dzięki wydawnictwu MAG.

Młody Bastard to nieprawy syn księcia Rycerskiego. Dorasta na dworze w Królestwie Sześciu Księstw, wychowywany przez szorstkiego koniuszego swego ojca. Ignoruje go cała rodzina królewska oprócz chwiejnego w swoich sądach króla Roztropnego, który każe uczyć chłopca sekretnej sztuki skrytobójstwa. W żyłach Bastarda płynie błękitna krew, ma więc zdolność do korzystania z Mocy.

Dziadek Bastarda sześć lat sadzał wnuka do wspólnego posiłku, dawał odzienie i schronienie, mimo że rodziciel ani razu nie odwiedził dziecka, ani nie dopomógł rodzinie. Jednakże cierpliwość starca w końcu dobiegła końca. Wiedząc, że żaden mężczyzna nie zechce matki z dzieckiem, postanawia oddać Bastarda. I tak, nie walczące o uwolnienie z uścisku, nie tonące we łzach, dziecko zostaje postawione przed obliczem brata ojca, księcia Szczerego. Ten pewien, że matka niebawem upomni się o malucha, postanawia oddać malca stajennemu. W taki właśnie sposób, człowiekowi doglądającemu zwierząt, dokłada się dodatkowego podopiecznego do powrotu księcia Rycerskiego. Brus, za bardzo nie wiedząc co zrobić z dzieckiem, zwie Bastardem, karmi i opiekuje się podrzutkiem. Sam Bastard wraz z zaprzyjaźnionym szczeniakiem, jeżeli akurat nie łasuje w kuchni, mocuje się z psem na podwórku albo w stajennym boksie. Tak w tamtejszej chwili prezentuje się dla niego świat. Nie trwa to wieczność. Z czasem staje się pewne, że nikt z zewnątrz nie zamierza upomnieć się o młodzieńca. Wówczas Bastard zaczyna zwracać na siebie uwagę pozostałej części królewskiego rodu. Jako pierwszego poznaje księcia Władczego. Mężczyzna o oczach identycznych jak księcia Szczerego, tak samo zarysowanej szczęce, od początku nienawidzi malca. Wiedząc, że ten stanowi dodatkowe niejasności w kwestii dziedziczenia pragnie śmierci dziecka. Królowa podziela to zdanie. Na szczęście Bastarda, na dworze mało osób zawraca sobie rozum księciem z drugiego małżeństwa króla, oraz zamroczoną alkoholem monarchinią, Później Bastard poznaje ojca. Jednakowoż spotkanie to musiało trwać krótko, ponieważ nie utrwaliło się w pamięci dziecka. Po nim, książę wrócił do zamku w Koziej Twierdzy, gdzie zrzekł się praw do tronu. Wówczas królestwo utraciło mądrego wojownika i utalentowanego dyplomatę. Bastard pojawia się w zamku, jako nieślubne dziecko człowieka, którego nie poznał. Dorasta bez ojca i bez matki. Dojrzewa na dworze królewskim, gdzie widzi się w nim sprawcę przemian. Czasami znika do miasta. Nie ma tak dużo rozumu ani doświadczenia, by wiedzieć, że nadmorskie miasto nie jest bezpiecznym miejscem na spacery dla dziecka i szczeniaka. Tam poznaje dzieci, których nie obchodzi jego pochodzenie. Jednakże ta wolność, również nie może trwać wiecznie. Bastard w końcu poznaje króla. I wówczas los nieślubnego dziecka pierwotnego potomka magnata, ponownie się zmienia. Tam gdzie inni postrzegają niepotrzebnego nikomu młodzieńca, król dostrzega bogactwo ról, jakie może odegrać ktoś, kto jest, a jednak nie jest z królewskiego rodu. Wówczas dla Bastarda rozpoczynają się lata przepełnione obowiązkami i kształceniem. Brus naucza młodzieńca, jak dbać o konia, jak nim kierować. Jak polować z psami i czynić sobie posłusznymi. Pokazuje mu, jak człowiek panuje nad zwierzętami. Inni nauczyciele kształcą podrostka w walce wręcz, językach i znakach, pisaniu, rozpoznawaniu liter, a także liczeniu i historii. Teraz ma własną komnatę w zamku, gdzie mieszkają szlachetnie urodzeni. W  kilka dni zmienia się całe otoczenie, które znał niechciany przez nikogo podrostek. Jednakże to nie największa ze zmian. Podczas każdej wędrówki księżyca po niebie, Bastarda odwiedza Cierń. Ten mężczyzna o trudnym do odgadnięcia wieku, obliczu oznaczonym drobnymi bliznami i marnej posturze, ma za zadanie nauczać chłopca delikatnej sztuki sekretnego zabijania. Wtenczas również Królestwo Sześciu Księstw czeka wiele zmian, ponieważ rozpoczynają się na nie ataki piratów z szkarłatnych okrętów. Rabunki są zawsze momentalne, niespodziewane, bezwzględne, a dokonujące ich załogi nieustannie przedstawiają jeden warunek: żądają złota. Jeśli go nie dostają, oddają zakładników. Król nie ma wiele czasu na rozstrzygnięcie problemu. Postanawia wrócić do dawnych obyczajów i rozpowszechnić naukę korzystania z Mocy wśród wszystkich, którzy przejawiają jakiekolwiek predyspozycje. Książę Rycerski przez to przeszedł. Książę Szczery także. Toteż w posługiwaniu się tą umiejętnością, postanawia się kształcić także Bastarda. Młodzieniec ma pewne awersje do nauki. To dlatego, że potrafi już posługiwać się Rozumieniem, które podobno pochodzi od krwi bestii, tak jak Moc pochodzi od królów. Jak na razie, ten dar nie ofiarował mu nic dobrego, a wręcz przeciwnie. Jednakże zaznane ból i cierpienie to nic w porównaniu do tego, co chce mu zafundować edukator. Konsyliarz zawsze jada w samotności. Ne siada przy wspólnym stole ani z żołnierzami, ani w sali biesiadnej. Nie rozmawia z ludźmi. Zwie się człowiekiem królowej. Nie chce on pokazać Bastardowi, jak posługiwać się Mocą. Nienawidzi ucznia, wzgardza nim. Nie może się jednak sprzeciwić woli króla, więc swe uczucia przelewa w przemoc. To właśnie wówczas, podczas najgorszego okresu w swoim istnieniu, Bastard poznaje bliżej Błazna. Ten malutki człowieczek o skórze tak cienkiej, że prześwituje przez nią krew. Bezbarwnych włosach i oczach tak jasnego błękitu, jakby jedna kropla bladoniebieskiego wosku padła na porcelanowy talerz, wtenczas jako jedna osoba potrafił mu pomoc. Jednakże, zanim Bastard dowie się, jak wielka potrafi stać się nienawiść znieważonego człowieka i bezinteresowność niezauważanego błazna. Do czego potrafi posunąć się król w ratowaniu swojego królestwa. Pozna żonę swojego zmarłego ojca. Przez lata istnienie Bastarda obfituje w tak wiele zdarzeń, oblicz ludzi do spamiętania, że trudno dać wiarę, iż coś jeszcze może strudzić chłopaka. Jednakże najtrudniejsze dopiero przed nim.

Dzieje Królestwa Sześciu Księstw są z konieczności nierozerwalnie splecione z historią rodziny panującej. Rzetelna opowieść pochodzi z czasów sprzed powstania pierwszego księstwa i traktuje o Zawyspiarzach. Ludzie ci zjawili się od morza, jako piraci dotarli do brzegu spokojniejszego i łagodniejszego niż lodowe plaże Wysp Zewnętrznych. Dziś nie znane są już imiona tych najdawniejszych przodków. Po pierwszym królu zachowało się więcej niżeli miało lub garść legend niegodnych wiary. Zwano go po prostu Zdobywcą. Wiele jest legend o nim. Zawyspiarzu, jaki przekształcił Kozią Twierdzę w zalążek stolicy pierwszego księstwa i zapoczątkował linię królewską. Jedna z nich głosi, że podróż zakończona podbojem była pierwszym i ostatnim jego wypadem z jakiejś skalistej, smaganej zimnymi wiatrami wyspy, która go zrodziła. Powiadają, iż zobaczywszy drewniane umocnienia warowni oznajmił, że jeśli znajdzie tam ogień i posiłek, zostanie. I znalazł. I został. Możliwe, że z tamtego właśnie czasu wywodzi się tradycja, nadawania córom i synom szlachetnego rodu imion, które mają kształtować los. Według wierzeń ludu, wywierają one magiczny wpływ na istnienie nowo narodzonych dzieci; owoce królewskiego drzewa muszą uosabiać cnotę swego miana. Poddane próbie ognia, nurzane w słonej wodzie, niesione na skrzydłach wiatru oto jakie są pieczęcie godności nadawanych tym wybranym potomkom. Tak mówiono. Zajmująca to opowiastka, i być może niegdyś rzeczywiście istniał podobny rytuał, lecz historia daje dowód, że nie zawsze wystarczało zobowiązać dziecinę imieniem cnot.

Robin Hobb napisała powieść o bohaterze, którego istnienie pod wieloma względami jest łudząco podobne, do najbardziej lubianej postaci z "Pieśni lodu i ognia" George'a R.R. Martina. Jona Snow to prawdopodobnie potomek z nieprawego łoża lub kazirodczego związku Eddarda Starka. Nieprawe dziecko to dowód na słabość Eddarda Starka, oraz poniżenie dla jego małżonki. Mimo to, Jon Snow mieszka w Winterfell, wraz z monarchami i rodzeństwem. Pisarz nie ma konwencji do nadmiernego rozpisywania się na temat swoich postaci. To dlatego, że jego książki posiadają aż nadmiar bohaterów. Jednakże wiadomo, że młodzieńcowi nierzadko los dał w kość. Podobnie rzecz się miewa z Bastarden, któremu autorka poświęciła sześć tomów. Jedna noc zmienia całe jestestwo małego chłopca. Sześcioletnie dziecko, zostaje skazane na łaskawość lub okrucieństwo ludzi, jakich wcale nie zna. Osadzone w środowisku, do jakiego zupełnie nie pasuje, stara się sprostać oczekiwaniom.  Wiecznie oceniane i oskarżane o coś niezrozumiałego dla malca. Dziecko, robi to co mu się rozkaże. Jednakże, losem Bastarda całkowicie nie manipulują możnowładni, ani przeznaczenie. W wolne chwile, Bastard poznaje co oznaczają prawdziwe więzi serdeczności, a nawet miłości. Jak również wiążące się z nimi rozczarowania. Zaznane w wczesnej młodości chwile radości i smutku, ukształcą charakter Bastarda. Bastarda, któremu zostało dane stać się najważniejszym z ludzi króla. Cała książka została poświęcona jednemu bohaterowi, co wcale nie oznacza znudzenia. Trudno nie polubić, chłopca o kruczoczarnych włosach, przechodzącego przyspieszone dorastanie w ciężkich warunkach. Znużenie koncepcją nie następuje również dlatego, że postać została otoczona gronem interesujących bohaterów. Wielu z nich jest dla niego opiekunami, a nawet mentorami. Rozpoczynając od Ciernia, któremu zostało dane poświęcić całe swoje istnienie w służbie królowi. Mężczyzna nie ma o to pretensji, ale odczuwa utracone szanse na inne możliwości. Brusa, szorstkiego i twardego, ale zaufanego człowieka ojca młodzieńca, opiekującego się nim. Księcia Szczerego, dobrego i szlachetnego człowieka, z czasem uczącego Bestarda charakterystycznej dla ich rodu magii. Kończąc na żonie księcia, która traktuje Bastarda, jak własne dziecko. Bastardowi nie brak również wrogów. Dostrzega w nim zagrożenie, brat księcia Szczerego. Księciu Władczemu przeszkadza istnienie młodzieńca, a szczególnie to, że ten znajduje się bliżej tronu niż on. Taki sam problem ma Konsyliarz. Jednakże temu człowiekowi brak, zuchwalstwa i subtelności do knowań, więc skłania się do upokarzania i bicia Bastarda, podczas każdej nadarzającej się ku temu sposobności. W książce Robin Hobb nie ma miejsca na skomplikowane zawiłości. Autora podzieliła postacie na te dobre i złe. Niemalże od samego początku wiadomo, jaka komu została zapisana rola. Tam samo prezentuje się świat powieści. Smutne, szare uniwersum. Zamieszkująca je ludność ma zadanie do odegrania i nikt nie oddala się od stada. Każda osoba jest pogodzona z losem. Nikt nie protestuje. Jednakże autorka nie pozostawiła swojego dzieła zupełnie bez tajemnic. Małe sekreciki, za to jak trudne do odgadnięcia, krążą w murach zamku zamieszkanego przez Bastarda. Jak się potem można przekonać, otaczająca je mgiełka nie niknie po ukończeniu zapoznawania się z tomem. Jednakże, mimo wielu podobieństw obu bohaterów, dzieło Robin Hobb, może nie przemówić do gustów fanów Georga R.R. Martina. Twórczość Robin Hobb do najłagodniejszych się nie zalicza, ale nie ma w niej przesadnie dużego okrucieństwa. Autorka delikatnie balansuje na pograniczu umiaru i delikatnego poczucia istniejącego w stworzonym świecie okrucieństwa. To też książka, napisana w formie opowiadania, kierowana jest do nastoletniego grona odbiorców. Ponadto, tak jak po dzieła George'a R.R. Martina może sięgnąć każda osoba nie związana z gatunkiem, tak autorka oczekuje od odbiorców przynajmniej podstawowej znajomości gatunku. 

Jeżeli pożegnaliście się z "Zwiadowcami" a, a nie dorośliście jeszcze do "Pieśni lodu i ognia" George'a R.R. Martina, to omawiane dzieło jest w sam raz dla was. Jednocześnie, jeśli szukacie czegoś poważnego, ale spokojnego, co umili wam czas i pozwoli się zrelaksować, to książka również powinna trafić wprost w wasze dłonie.

3 komentarze:

  1. Seria o "Zwiadowcach" bardzo mi się podobała. Uwielbiam także "Gre o tron", więc na 100% zapoznam się z tą książką.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Twoje recenzje. Zawsze coś zdradzasz, ale po resztę trzeba sięgnąć do książki. Świetna koncepcja. ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie jakaś recenzja książki, a nie same kolorowanki. ;/

    OdpowiedzUsuń