"Kroniki Ocalałych: Fałszywy pocałunek" to pierwsza część romantycznej, pełna mitów i wspomnień, przeznaczenia i nadziei serii, amerykańskiej pisarki Mary E". Pearson. Pisarki znanej z napisania "Przebudzenie Jenny Fox".
Mary E. Pearson - autorka, wielokrotnie nagradzanych bestsellerowych powieści dla nastolatków. Studiowała sztukę w Long Beach State University, Potem zarabiała na nauczaniu w San Diego State University. Obecnie pisze w pełnym wymiarze godzin w domu w Kalifornii, gdzie mieszka z mężem i dwoma psami.
Mary E. Pearson - autorka, wielokrotnie nagradzanych bestsellerowych powieści dla nastolatków. Studiowała sztukę w Long Beach State University, Potem zarabiała na nauczaniu w San Diego State University. Obecnie pisze w pełnym wymiarze godzin w domu w Kalifornii, gdzie mieszka z mężem i dwoma psami.
Księżniczka Lia jest pierwszą córką domu Morrighanów, królestwa
przesiąkniętego tradycją, poczuciem obowiązku i opowieściami o minionym
świecie. W dniu swojego ślubu ucieka, uchylając się od obowiązków −
pragnie wyjść za mąż z miłości, a nie w celu zapewnienia sojuszu
politycznego. Ścigana przez licznych łowców, znajduje schronienie w
odległej wsi, gdzie rozpoczyna nowe życie. Gdy do wioski przybywa dwóch
przystojnych nieznajomych, w Lii rozbudza się nadzieja. Nie wie, że
jeden z nich jest odtrąconym księciem, a drugi to zabójca, którego ma za
zadanie ją zamordować. Wszędzie czai się podstęp. Lia jest bliska
odkrycia niebezpiecznych tajemnic – i jednocześnie odkrywa, że się
zakochuje.
W końcu nadszedł dzień, w jakim miało umrzeć mnóstwo marzeń i narodzić się jeden sen. Arabella,
zawsze najeża się na dźwięk swojego
oficjalnego imienia, na którego stosowanie upiera się matka. Imienia należącego do tak wielu istniejących przed nią kobiet.
Pragnie chociaż tego ostatniego dnia, odsunąć na bok
wszelkie
formalności i posługiwać się uwielbianym, pieszczotliwym
imieniem,
nadanym jej przez braci. Lia, to o wiele bardziej do niej
pasuje. Jednakże, dzień zawarcia związku małżeńskiego Arabelli Celestiny Idris Jezelii, Pierwszej Córki Domu
Morrighan, to dzień błogosławieństw i sakramentów, więc najmniejsza z drobnostek musi zostać przeprowadzona wedle ceremonii. Ten
związek ma zapewnić dostatek
mieszkańcom Morrighanu. Nawet jeżeli Lia nie ma daru Pierwszej Córki, a
ten ślub to oszustwo, które może sprowadzić na nich
upokorzenie. Jednakże, monarchom to nie przeszkadza.
Bez wahania podpisali kompromis, w celu osłabienia wzrastającego
napięcia z sąsiednim królestwem. Nie obchodzi ich też to, że córka wcale nie chce zaaranżowanego małżeństwa. Arabelli udało
się dojrzeć Króla Dalbreck, w momencie, jak przyjechał podpisać
kontrakt. Przerażająca postać. Nawet jeśli książę ma o wiele mniej
lat, nadal musi prezentować się podobnie. Arabell odczuwa niesmak na
świadomość, że będą musieli się dotknąć.
Jednakże, nie ma odwrotu. Dokonano postanowienia. Jedno, co może
zrobić, to uciec. I właśnie taki ma plan. Za pomocą oddanej
powierniczki, uchodzi przeznaczeniu. Pauline miała się pożegnać z
królestwem w o wiele bardziej sprzyjających
okolicznościach. Koleżanka wiele dla niej poświęca, a teraz dodatkowo pomoże
rozpocząć nowe istnienie. Kilka
dni później, Książę Dalbreck sam sobie siodła konia. Ma w sobie tak wiele
stłumionej wściekłości, że spokojnie może uchodzić za budzącego postrach
przeciwnika. Denerwuje się, ponieważ niedoszła małżonka, pierwsza
zrealizowała plan ucieczki z sprzed ślubnego ołtarza. Król Dalbreck już
podjął środki udowodniające królestwu Morrighan, co to stanowczość.
Znowuż on, ma poślubić księżniczkę z innego królestwa. Szkoda, że ten
układ również się nie uda. Książę zamierza odnaleźć Pierwszą Córkę Domu
Morrighan, w celu sprowadzenia jej do domu. Pragnie też
dowiedzieć się, kim jest dziewczyna, która zagrała na nosie dwóm
królestwom i robi to co chce. Wtenczas, w podróż rusza jeszcze jedna osoba. Zabójca, którego zadaniem jest zabicie Arabelli. Spanikowana zwierzyna nie zastanawia się nad zacieraniem
śladów, więc zadanie jest banalnie łatwe. Jednakże, jeżeli coś pójdzie
nie tak, nie będzie kolejnej
sposobności. Porozumienie obu krain może namieszać w zamiarach
zleceniodawców. Nie można do tego dopuścić. Jednakże, okoliczności się
gmatwają, w momencie, jak młodzianie docierają do Terravin. Bowiem
właśnie tam, Arabell
Celestin Idris Jezel rozpoczęła nowe istnienie. I okazała się zupełnie
inna, niż którekolwiek z nich miało możność podejrzewać.
Królestwo Morrighan to skorumpowana przez tradycjonalność kraina. Rządzona przez pozbawioną moralności parę monarchów i ich doradców. Królestwem Dalbreck rządzi władca, któremu nie przeszkadza się realizować zamierzeń, jeżeli nie ma się w zamiarze rozpoczęcia zbrojnego konfliktu. Oba nękane są przez niezauważalnych, ale bestialskich ciemiężców
Biorąc
w dłonie omawiane dzieło, warto wiedzieć, co na nas czeka. Wszakże
zapoznanie się z nim, nieodwracalnie zabierze nam czas. Nie ma sensu pokładać ufności w rekomendacjach, które są
mocno oderwane od realności. Nadmienieni w nich: Suzanne Collins, John Flanagan, George R.R. Martin, Kristin Cashore, Megan Whalen Turner to pisarze o zupełnie nie podobnej do siebie twórczości, kierowanej do przeróżnego ugrupowania odbiorców. Mary E. Pearson nie
harmonizuje się z nikim, ponieważ publikacja zalicza się do takich, o
jakich zapomina się następnego dnia. Głównie z powodu miałkiej historii,
choć reszta też nie opiewa w przenikliwość. Siedemnastoletnia Arabella,
nie potrafi pożegnać się z marzeniami o prawdziwej miłości. Nie chce
też tracić posiadanej namiastki wolności. Ma to stracić na skutek
małżeństwa. Toteż
w dzień zaślubin, ucieka. Śladami zbuntowanej księżniczki,
rusza książe, którego poślubienia odmówiła, oraz morderca. Jeden chce
porozmawiać z dziedziczką Domu
Morrighan, a drugi dokonać na niej zabójstwa. Trudno
o bardziej banalnie prezentującą się powieść dla nastolatków. Co
bardziej sprawna intelektualnie osoba, od razu wie kto zostanie
oblubieńcem przewodniej bohaterki. Jednakże, prawdziwym ciosem pozostają postacie. Arabella,
mocno cierpi z powodu rozdwojenia tożsamości. I nie rozchodzi się o sam fakt, że
zamierza udawać wieśniaczkę, pomimo że zachowuje się bardzo zasadniczo.
Problem to brak dojrzałości. Arabella rzekomo ma siedemnaście lat, aczkolwiek często zachowuje się, jak małe dziecko, z nierzadko wspominanego
dzieciństwa. Znowuż te, ma udowadniać, że zawsze prezentowała się
niesfornie. Szkoda, że to co ma wzbudzać poszanowanie dla hartu ducha, pozostawia zobojętnienie. Książę Dalbreck miał najlepszego nauczyciela. W wieku ośmiu lat
trafił do niego jako terminator, w wieku lat dwunastu został
kadetem, a szesnastu stał się żołnierzem. Kształcenie obejmowało historię królewskich żołdaków, czyli dokonań wielu
przodków. Członkowie rodziny królewskiej, łącznie z ojcem chłopaka, zawsze
mieli wojskowe doświadczenie. Rodziciel został generałem, w momencie, jak dziadek nadal siedział na tronie. Księciu
bardzo ograniczono takich doświadczeń. Poza obeznaniem, nie ma nic do
zaoferowania. Jednakże udawanie poddanego, idzie mu o wiele lepiej, niż Arabell. Jest jeszcze trzeci. Zabójca, od którego oczekuje się
najwięcej. Na nieszczęście, są to oczekiwania płonne. Nie robi on nic,
co odzwierciedla działania, jakimi na co dzień się pała. Postaci poboczne prezentują się ciekawiej. Jednakże te dosłownie są tłem. Pisarka najbardziej skupiła się na stworzonej protagonistce, oraz dwóm wazeliniarzom.
Bo taka właśnie rola została obu przeznaczona. Pozornie, to również
pierwszoplanowe postaci, ale całość opiera się na Pierwszej Córce Domu
Morrighan. Wspomnienia, że któreś z nich musiało patrzeć na śmierć skazańców, albo pomagać po zakończonej bitwie, to chwile dostarczające
powieści nieco okrucieństwa. I na nic więcej odbiorca nie może mieć nadziei. Każda napotkana przez
bohaterów postać, to persona nadmiernie miła.
Nawet rzezimieszki to usposobienia grzeczności.
Żadne z nich się nie odznacza. Każda pozostaje nic nieznacząca. Ponadto, powieściopisarka
została tak bardzo pochłonięta przez swoje postacie, że trudno coś
napomknąć o uniwersum. Świat nie posiada konkretnej historii, ani
topografii. Sama autorka też rzadko dba o szczegółowość. Scenom brak wizualizowania. Najczęściej skłania się do koniecznego minimum. Bezproblemowe opuszczenie twierdz przez królewskie dzieci, opowiada samo za siebie. Mary
E. Pearson nie bardzo wiedziała, co robi zabierając się do pisania.
"Kroniki Ocalałych: Fałszywy pocałunek" to dzieło pełne niedomówień i
konsternacji. Autorka momentami stara się wpleść w powieść nieco humoru.
Na marne. Zdarzenia, które wówczas odzwierciedla są tak sztuczne, że
żałosne. Pokazowo. Jedna z nich to chwila, podczas jakiej księżniczka stara się pokroić cebule. Niewprawione dłonie, powodują, że kawałek przelatuje przez część kuchni i natrafia w siedzenie kucharki. Prawdziwa karuzela śmiechu. Jednakże, bez wizualizowań,
powieść napisaną w pierwszej osobie, poznaje się o wiele żwawiej. I
chwała za to pisarce, bo to zaledwie jedna zaleta jej twórczości.
Mary E. Pearson bierze się za skrajnie różne od siebie gatunki. Początkowo thriller i literatura piękna, teraz młodzieżowe romanse. Rezultat doświadczeń, raczej kiepski. Jeżeli mimo to, zamierzacie zapoznać się z "Kronikami Ocalałych: Fałszywym pocałunkiem", to zapewne macie dwanaście lat i uwielbiacie zgłębiać obszerne tomiszcza. To nic nieakceptowalnego, ale powinniście wiedzieć, do jakich osób książka została skierowana.
Nareszcie recenzja, która pozwoliła mi podjąć jednoznaczną decyzję co do powyższej pozycji. W Internecie krąży naprawdę złudnie pozytywnych opinii na temat tego tytułu, a tu okazuję się, że wcale taki ideał z niego nie jest.
OdpowiedzUsuń