"Prawo
Milenium: Anioł Burz" to druga część najnowszej serii, australijskiej pisarki Trudi Canvan. Autorka przedstawia
dalsze losy dwojga bohaterów, które rozpoczęła w "Prawie
Milenium: Złodziejskiej magii". Jednocześnie pali za sobą wszelakie powiązania z poprzednim tomem. Co niekoniecznie stanowi powód do radości.
Prawdopodobnie nikt dokładnie nie wie, jak światy są względem siebie ułożone. Choć wielu próbowało się dowiedzieć. Najlepszą analogią, z jaką można się spotkać, to porównanie ich do kulek różnych rozmiarów w słoju z galaretą. Niektóre tłoczą się w grupkach, inne sprawiają wrażenie, że łączą się z jednym światem. Pewne jest zaledwie to, że każde ze światów może mieć połączenie z ograniczoną liczbą światów. Do danego świata nie można dotrzeć z dowolnego innego i nie można przenieść się z jednej strony słoja na drugą, nie przechodząc przez kulki leżące po drodze. Wiadomo również to, że ludzie w niemalże każdej części wszechświata, posiadają wiedze o Prawie Milenium. Prawo to mówi, że co dziesięć setek lat, naradza się mag potężniejszy od pozostałych. Następca, w momencie, jak osiąga pełnię sił, zabija swojego poprzednika. I zostaje nowym władcą światów. Kimś, kto musi ugruntować swoją pozycję, kto popełnia wiele błędów, kto może okazać się człowiekiem bez litości, lubiącym sprawiać cierpienie dla podbudowania własnej świadomości.
Poznając
pozostałe dzieła, australijskiej pisarki, Trudi Canavan, trudno nie
dostrzec nierozerwalność każdej jednej tworzonej przez nią historii.
Jednakże, zapoznając się z "Prawem
Milenium: Aniołem Burz", człowiek zastanawia się, po co właściwie
powstało "Prawo Milenium: Złodziejska magia". Historia drugiej części, ma miejsce oko sześć lat po zdarzeniach, z pierwszego tomu. Doczesność Rielle i Tyena bardzo się zmieniła. Nadali swoim istnieniom nowe znaczenia. Ona zajmuje się tkactwem, a on nauczaniem. Ale sielanka nie może wiecznie trwać. Raen, władca światów, powrócił. Pewna grupa magów, niezadowolona z przebiegu zdarzeń, zamierza mu się sprzeciwiać. Nie rozumieją, że utrzymanie kontroli wiąże się z podejmowaniem twardych decyzji, a te kreują twardych władców. Rielle i Tyena są z nim w pewien sposób związani, więc muszą bardzo uważać. W końcu, niektóre najgorsze decyzje podjęto z najszlachetniejszych pobudek, a ten kto stoi pośrodku, musi się nauczyć robić uniki. Historia
prezentuje się ciekawiej, niż miało to miejsce poprzednim razem. Na
nieszczęście, ta ułuda trwa przez pierwsze kilka rozdziałów. Potem
powraca nuda, która partnerowała nam przez większą część poprzedniego
tomu. Bohaterowie, miotają się bez celu po światach, a raczej ich
fragmentach. Ostatecznie, w chwili, jak dochodzi do najważniejszego momentu, ten okazuje się pełen smutku, ale nie wzniosłości. Po
niekrótkim czasie w otoczeniu otępiającego grona postaci, Trudi Canavan
uświadamia nas, że ci pozostaną z nami na dużo dłużej. I mimo że
autorka, odmieniła nieco Rielle i Tyena, nie ma co się oszukiwać. Ci nadal są przerażająco nudni. Rielle Lazuli
po opuszczeniu rodzinnego miasta, mocniej się uzewnętrznia. Młoda
kobieta stała się bardzie otwarta, niezależna i odważna. Momentami
powraca jeszcze posłuszna, opatulona w szal, zniewolona, dawna Rielle,
ale bardzo rzadko. Postać, bardziej przekonuje do siebie odbiorcę.
Jednakże, te udogodnienia nie przekładają się na słuszność podejmowanych przez nią
postanowień. Tyen
Ironsnelter, pomimo przeszłości, nadal potrafi zaufać drugiej osobie, a
nawet się zakochać. Obietnica dana Velli, uczucia jakimi obdarza
kobietę, pozostają gdzieś daleko w tle. Mężczyzna musi stawić czoła wielu rozterkom, względem Raena. Cała historia nadal podzielona jest pośród tego duetu. Jednakże, pojawiają się nowe
postaci drugoplanowe. Dwie z nich, mają więcej do powiedzenia niż
pozostałe. Baluka, któremu dane zostało uratować Rielle, a potem nieszczęśliwie się w niej zakochać. I Raen. Jeżeli brakowało wam relacji, jakie autorka zainscenizowała w odniesieniu do Sonei i Akkarina, to w nim możecie znaleźć ich małą namiastkę. Raen to postać bardzo sprzeczna. Budząca wiele kontrowersji. Narzekania
na niego, najczęściej dotyczą skutków umów zawartych z nim.
Większość spraw, o które jest obwiniany, to wina jego sprzymierzeńców. Jest to postać ani dobra, ani zła. Przez całą powieść, najbardziej kibicuje się właśnie mu. Wcześniej poznane postacie zostają pozbawione dalszego
przeznaczenia. Nie wspominając o światach, które w tej części nabierają
większego znaczenia. W sumie te, zaledwie pojawiają się w wspomnieniach, przewodnich protagonistów. Po co autorka kłopotała się
z ich stworzeniem? Niełatwo sobie odpowiedzieć na to zagadnienie. Cóż,
zważając na fakt, że urealnia się konflikt na skale wielu światów,
mocno zmarnowała potencjał poprzednich zdarzeń. Trudi Canavan niejednokrotnie udowadniała, że w kwestii przeinaczeń i niedomówień, osiągnęła mistrzostwo. Nie inaczej sprawa ma się obecnie. Ponadto, można złapać autorkę na potknięciach, które raczej nie zdarzają się twórcom, z jej doświadczeniem i pisarskim dorobkiem. Jednakże, mimo ogromnego chaosu, jaki panuje w powieści. Bezustannie towarzyszącego poczucia, że przewodni bohaterowie, obrócą w niwecz całe uniwersum. I amatorstwa autorki. Ma się nadzieje, na naprostowanie całości w następnej książce.
Czas pokarze, jakimi ścieżkami pisarka pokieruje fabułę. Jeżeli macie cierpliwość i czas, na poświęcenie się dla jednej, interesującej postaci, podejmijcie się "Prawa Milenium: Anioła Burz". Premiera następnej części, prawdopodobnie nie ostatniej, za kilka dni.
Trudi
Canavan - mieszka w Melbourne w Australii. Odkąd pamięta, wymyśla
historie o nieistniejących ludziach i miejscach. W czasie pracy w
charakterze ilustratorki i projektantki napisała bestsellerową "Trylogię
Czarnego Maga", wydaną w latach 2001–2003, za którą „Bookseller”
przyznał jej nagrodę Evergreen w 2010 roku. Uczennica Maga, prequel do
trylogii, zdobyła nagrodę Aurealis dla najlepszej powieści fantasy w
2009 roku, a ostatnia część serii będącej dalszym ciągiem trylogii,
"Królowa Zdrajców", trafiła na listę bestsellerów magazynu "The Times” w
2011 roku.
Raen,
najpotężniejszy mag i władca wszystkich światów, powrócił po długiej
nieobecności. Wieść o tym dociera do Liftre, gdzie Tyen naucza magii
mechanicznej. W jednej chwili traci on dom oraz cel... Nauczyciele i
studenci uciekają, ponieważ w szkole uczono zakazanej przez Raena magii,
w przekonaniu, że ten nie żyje.
Po
odzyskaniu władzy przez Raena, wokół wzbiera bunt. Tyenowi pozostaje
jedynie złożona Velli obietnica przywrócenia jej cielesnej postaci. Musi
zdecydować, do czego jest w stanie posunąć się, aby dotrzymać danego
słowa.
Spokojne
życie Rielle wśród tkaczy gobelinów w Schpecie burzy wojna. Wszyscy ze
zdumieniem obserwują nagłe wycofanie wrogich wojsk. Do bram miasta
przybywają trzy postacie - w czarnych włosach jednej z nich pobłyskują
niebieskie refleksy. Tajemniczy przybysz skrywa wiele sekretów...
Przeszłość i magiczne zdolności dziewczyny z dalekiego kraju to tylko
jeden z nich...
Anioł zamierza wrócić do swojego świata i pragnie zabrać Rielle ze sobą. Czego zażąda w zamian za niezwykłą propozycję?
Niemalże sześć lat temu, dostała jeszcze jedną szanse. Nie zmarnowała jej. Rielle od dawna nie wspomina swojego dawnego kochanka. Serce, złamane po okrutnym rozstaniu, zagoiło się, a skrucha za to, przez co musiał z jej powodu przecierpieć, osłabła. Choć czasami jeszcze je odczuwa. W bezsenne noce duma o przeszłości. Po latach rozdzielenia się, on pewnie też wcale nie wspomina dawnej ukochanej. Zaczęła nowe istnienie. Zamieszkała wśród ludzi, nie wiedzących nic o przestępstwach, jakich się dopełniła. Nie przypomina też mieszkanki żadnej z krain, które znają, albo nienawidzą, więc nie mają powodu do zaaprobowania nieznajomej. Zaakceptowała ich spojrzenia. Oswoiła się z ubieraniem wielowarstwowych spódnic i nienoszeniem szala. Znalazła swoje miejsce. Jednakże, oblężenia miasta nie miała w planach. Nikt nie miał. Przedłużająca się interwencja zbrojna, sprawia że żołnierze muszą stawić czoła najeźdźcom, ale także głodowi i nudzie. Ulice miasta to teraz pobojowisko. Opuszczanie domu stało się niebezpieczne. Z braku jedzenia zrozpaczeni ludzie zaczęli kraść. Znowuż, zaprawieni w walkach mundurowi, w obawie, że ich istnienie może zostać niespodziewanie przerwane, pragną zaznać wszelkich dostępnych jeszcze urozmaiceń. Na szczęście starsi wciąż pamiętają opowieści, jak to ich przodkowie poradzili sobie podczas poprzedniego oblężenia, sadząc jadalną roślinność na dachach domów. Co nie zmienia faktu, że osaczenie miasta trwa już pięćdziesiąt dni. Jedzenia powoli brakuje. I wtenczas, w momencie, jak zdaje się, że ich determinacja będzie musiała się złamać, okoliczności się odmieniają. Król i armia opuszczają miasto. Niebawem ludność przekonuje się, że odmianę losu zawdzięczają Aniołowi. Valhan i Sa-Mika zaznali długiej drogi. Jednakże, zanim do niej dotarli, udali się w inną część świata. Valhan pozbawił to miejsce magii. Po co to zrobił? Sa-Mika nie potrafi odpowiedzieć na to zagadnienie. Rielle ma nadzieje, że może jej udzieli odpowiedzi. Ponowne spotkanie, wzbudza w niej wspomnienia. Więzienie w górach. Pożądliwe spojrzenie kapłana, a potem pełne przerażenia. W końcu Anioł, któremu żaden śmiertelnik nie potrafił dorównać urodzie. To nieważna przeszłość. Wszakże, okazuje się, że naprawiła szkodę, za którą pokutowała. Teraz, Valhan wraca do swojego świata. Rielle ma iść wraz z nim. Ciemne, osobliwe spojrzenie Valhana, zawsze dobitnie przypomina, że to nie człowiek. Może rozerwać dusze śmiertelnika na kawałeczki. Jednakże, Rielle kocha Valhana. Nie sercem i ciałem, jak Izare'a. Kocha duszą. Toteż, bez wahania, zgadza się. I równie bezzwłocznie żałuje swojego postanowienia. Po przeniesieniu się, niemalże zostaje zabita. Ostatecznie, porzucona na pustkowiu, stara się przetrwać. Anioł nie odpowiada na wezwania. Pozbawiona prowiantu, ranna i zmęczona, zostaje odnaleziona przez członków plemienia, podróżującego po światach. Jeszcze raz, Rielle musi uspołecznić się z otoczeniem. Możliwe, że to właśnie ten lud, stanie się dla niej domem. Ponieważ, pomimo bezgranicznego zaufania, jakim obdarza Valhana, ma coraz więcej powodów do nieufania mu. Opuścił swój świat ponad sześć lat temu. Ten czas nie przebiegał niezwłocznie, choć teraz Tyen ma wrażenie, że minął w mgnieniu oka. Pierw błąkał się po światach. Jednakże, większość tego okresu, spędził w Liftre, pogrążony w pracy naukowej. Największą trudność stanowiło nauczenie się nowego dialektu. Przynajmniej musiał opanować jeden. W większości światów posługiwano się dialektem Podróżników. Studenci musieli potrafić w nim rozmawiać, jeżeli chcieli pobierać nauki. Choć pracował od niedawna, wniósł wiedzę technologiczną, jakiej nikt wcześniej nie znał. Jako student płacił za siebie, przygotowując i prowadząc zajęcia z magii mechanicznej, na które prócz studentów uczęszczali też inni. Dowiadując się o nowej formie tej sztuki, magowie po studiach, powracali na uczelni, w celu poznania jej zastosowania. Powstała długa lista osób czekających na zajęcia. W zamian za to przeszedł solidne szkolenie we wszystkich innych formach magii. Choć w Akademii, znajdującej się w jego świecie, poznał elementarną wiedzę, to mógł ją zastosować, zaledwie w światach ubogich w magię. Tam gdzie magia powstaje w większej ilości, człowiek ma dużo więcej możliwości. Jednakże, nie pozostał w Liftre z tego powodu. Został, ponieważ to miejsce jest najlepszym źródłem wiedzy o magii. To tu ma największe szanse na znalezienie sposobu, jak przywrócić Velli jej dawną postać. Na wspomnienie zaniedbanego zobowiązania, zawsze wzbiera w nim znajome poczucie winy. Zapotrzebowanie na zajęcia z magii mechanicznej przeszkodziło mu w poszukiwaniu możliwości zwrócenia jej człowieczeństwa. Bez ustanku powtarza sobie, że będzie miał na to czas, jak znajdzie zastępcę. Jednakże, ma świadomość, że to nieprawda. Szczególnie teraz. W momencie powrotu Raena. Potężnego maga, liczącego sobie dziesięć setek lat. Od dwudziestu lat nikt nie widział zwierzchnika, toteż ludzie sądzili, że zmarł. Prawdopodobnie właśnie dlatego Tyen nie przypomina sobie tego imienia. Od chwili przybycia do Liftre uzupełnianie wiedzy z zakresu magii, projektowania i nauczania „magii mechanicznej” było jego głównym zajęciem. Doszedł do wniosku, że jeszcze będzie miał czas na naukę historii światów. Teraz żałuje zaniedbania. Władca światów nie pozwala zakładać szkół, podróżować między światami bez zezwolenia i kształcić się w przenoszeniu. Złamali zakaz nauczania magii wprowadzony przez Raena. Teraz większość ma zamiar odejść ze strachu przed prawami Raena, albo z powodu szacunku dla nich. Walka oznacza samobójstwo, czekanie może okazać się zgubne, jeżeli Raen postanowi zrobić z nich przykład, Tyen nie potrafi tego zrozumieć. Jak jedna osoba może zrujnować wszystko, co zbudowano przez dwadzieścia lat Czemu wolno mu postanawiać, co ludzie są w stanie zrozumieć i dokąd mogą podróżować. Ale Raen to niesamowicie potężna osoba, której nie powinno się wchodzić w drogę. Bez względu na to, co sądzi się o jego prawie do rządzenia i o metodach egzekwowania tego prawa. Choć ludzie wiedzą, że bez wahania ukarałby za bunt i nieposłuszeństwo albo zabił tych, którzy mogliby stanowić dla niego zagrożenie, jego władza nie opiera się na wzbudzaniu strachu. Raczej na zawieraniu umów i handlu przywilejami. Czasami robi to, bo pragnie osiągnąć własne zamierzenia, ale często także celem osiągnięcia pragnień innych. Pomaga osobom, które proszą o pomoc dla dostatku, bądź przetrwania. Dzięki niemu ludzie się bogacą, a światy stają się potężne. Ocalił też mnóstwo osób przed klęskami żywiołowymi i katastrofami spowodowanymi przez ludzi. Prowadził walki, ale częściej im zapobiegał lub kładł kres. Cokolwiek robi, zawsze żąda przysługi. Jeśli nie od razu, to po pewnym czasie. Cenę może osądzić ten, kto zawiera z nim umowę. Podobno nie prosi o to,czego ktoś nie chce zrobić lub podatować. To też lepiej zaproponować mu coś, czego on chce, a czym się dysponuje, niż mieć u niego dług. Światy są dla niego niczym kamienie, po których można przejść przez rzekę. Przeskakiwanie po nich przychodzi mu z taką samą łatwością jak oddychanie. Kilka chwil zajmuje mu dotarcie w miejsca, do jakich normalni ludzie, docierają w kilkanaście dni. Raen jest nie tylko najsilniejszym, ale i najstarszym magiem. Następcą Roporiena. Człowieka, którego podobno zabił. Jeżeli on nie posiada informacji jak pomóc Velli, to nikt nie wie. Utrzymanie kontroli i porządku we światach, to cel Raena. Może potrzebować wsparcia. Wsparcia potężnego maga.
Niemalże sześć lat temu, dostała jeszcze jedną szanse. Nie zmarnowała jej. Rielle od dawna nie wspomina swojego dawnego kochanka. Serce, złamane po okrutnym rozstaniu, zagoiło się, a skrucha za to, przez co musiał z jej powodu przecierpieć, osłabła. Choć czasami jeszcze je odczuwa. W bezsenne noce duma o przeszłości. Po latach rozdzielenia się, on pewnie też wcale nie wspomina dawnej ukochanej. Zaczęła nowe istnienie. Zamieszkała wśród ludzi, nie wiedzących nic o przestępstwach, jakich się dopełniła. Nie przypomina też mieszkanki żadnej z krain, które znają, albo nienawidzą, więc nie mają powodu do zaaprobowania nieznajomej. Zaakceptowała ich spojrzenia. Oswoiła się z ubieraniem wielowarstwowych spódnic i nienoszeniem szala. Znalazła swoje miejsce. Jednakże, oblężenia miasta nie miała w planach. Nikt nie miał. Przedłużająca się interwencja zbrojna, sprawia że żołnierze muszą stawić czoła najeźdźcom, ale także głodowi i nudzie. Ulice miasta to teraz pobojowisko. Opuszczanie domu stało się niebezpieczne. Z braku jedzenia zrozpaczeni ludzie zaczęli kraść. Znowuż, zaprawieni w walkach mundurowi, w obawie, że ich istnienie może zostać niespodziewanie przerwane, pragną zaznać wszelkich dostępnych jeszcze urozmaiceń. Na szczęście starsi wciąż pamiętają opowieści, jak to ich przodkowie poradzili sobie podczas poprzedniego oblężenia, sadząc jadalną roślinność na dachach domów. Co nie zmienia faktu, że osaczenie miasta trwa już pięćdziesiąt dni. Jedzenia powoli brakuje. I wtenczas, w momencie, jak zdaje się, że ich determinacja będzie musiała się złamać, okoliczności się odmieniają. Król i armia opuszczają miasto. Niebawem ludność przekonuje się, że odmianę losu zawdzięczają Aniołowi. Valhan i Sa-Mika zaznali długiej drogi. Jednakże, zanim do niej dotarli, udali się w inną część świata. Valhan pozbawił to miejsce magii. Po co to zrobił? Sa-Mika nie potrafi odpowiedzieć na to zagadnienie. Rielle ma nadzieje, że może jej udzieli odpowiedzi. Ponowne spotkanie, wzbudza w niej wspomnienia. Więzienie w górach. Pożądliwe spojrzenie kapłana, a potem pełne przerażenia. W końcu Anioł, któremu żaden śmiertelnik nie potrafił dorównać urodzie. To nieważna przeszłość. Wszakże, okazuje się, że naprawiła szkodę, za którą pokutowała. Teraz, Valhan wraca do swojego świata. Rielle ma iść wraz z nim. Ciemne, osobliwe spojrzenie Valhana, zawsze dobitnie przypomina, że to nie człowiek. Może rozerwać dusze śmiertelnika na kawałeczki. Jednakże, Rielle kocha Valhana. Nie sercem i ciałem, jak Izare'a. Kocha duszą. Toteż, bez wahania, zgadza się. I równie bezzwłocznie żałuje swojego postanowienia. Po przeniesieniu się, niemalże zostaje zabita. Ostatecznie, porzucona na pustkowiu, stara się przetrwać. Anioł nie odpowiada na wezwania. Pozbawiona prowiantu, ranna i zmęczona, zostaje odnaleziona przez członków plemienia, podróżującego po światach. Jeszcze raz, Rielle musi uspołecznić się z otoczeniem. Możliwe, że to właśnie ten lud, stanie się dla niej domem. Ponieważ, pomimo bezgranicznego zaufania, jakim obdarza Valhana, ma coraz więcej powodów do nieufania mu. Opuścił swój świat ponad sześć lat temu. Ten czas nie przebiegał niezwłocznie, choć teraz Tyen ma wrażenie, że minął w mgnieniu oka. Pierw błąkał się po światach. Jednakże, większość tego okresu, spędził w Liftre, pogrążony w pracy naukowej. Największą trudność stanowiło nauczenie się nowego dialektu. Przynajmniej musiał opanować jeden. W większości światów posługiwano się dialektem Podróżników. Studenci musieli potrafić w nim rozmawiać, jeżeli chcieli pobierać nauki. Choć pracował od niedawna, wniósł wiedzę technologiczną, jakiej nikt wcześniej nie znał. Jako student płacił za siebie, przygotowując i prowadząc zajęcia z magii mechanicznej, na które prócz studentów uczęszczali też inni. Dowiadując się o nowej formie tej sztuki, magowie po studiach, powracali na uczelni, w celu poznania jej zastosowania. Powstała długa lista osób czekających na zajęcia. W zamian za to przeszedł solidne szkolenie we wszystkich innych formach magii. Choć w Akademii, znajdującej się w jego świecie, poznał elementarną wiedzę, to mógł ją zastosować, zaledwie w światach ubogich w magię. Tam gdzie magia powstaje w większej ilości, człowiek ma dużo więcej możliwości. Jednakże, nie pozostał w Liftre z tego powodu. Został, ponieważ to miejsce jest najlepszym źródłem wiedzy o magii. To tu ma największe szanse na znalezienie sposobu, jak przywrócić Velli jej dawną postać. Na wspomnienie zaniedbanego zobowiązania, zawsze wzbiera w nim znajome poczucie winy. Zapotrzebowanie na zajęcia z magii mechanicznej przeszkodziło mu w poszukiwaniu możliwości zwrócenia jej człowieczeństwa. Bez ustanku powtarza sobie, że będzie miał na to czas, jak znajdzie zastępcę. Jednakże, ma świadomość, że to nieprawda. Szczególnie teraz. W momencie powrotu Raena. Potężnego maga, liczącego sobie dziesięć setek lat. Od dwudziestu lat nikt nie widział zwierzchnika, toteż ludzie sądzili, że zmarł. Prawdopodobnie właśnie dlatego Tyen nie przypomina sobie tego imienia. Od chwili przybycia do Liftre uzupełnianie wiedzy z zakresu magii, projektowania i nauczania „magii mechanicznej” było jego głównym zajęciem. Doszedł do wniosku, że jeszcze będzie miał czas na naukę historii światów. Teraz żałuje zaniedbania. Władca światów nie pozwala zakładać szkół, podróżować między światami bez zezwolenia i kształcić się w przenoszeniu. Złamali zakaz nauczania magii wprowadzony przez Raena. Teraz większość ma zamiar odejść ze strachu przed prawami Raena, albo z powodu szacunku dla nich. Walka oznacza samobójstwo, czekanie może okazać się zgubne, jeżeli Raen postanowi zrobić z nich przykład, Tyen nie potrafi tego zrozumieć. Jak jedna osoba może zrujnować wszystko, co zbudowano przez dwadzieścia lat Czemu wolno mu postanawiać, co ludzie są w stanie zrozumieć i dokąd mogą podróżować. Ale Raen to niesamowicie potężna osoba, której nie powinno się wchodzić w drogę. Bez względu na to, co sądzi się o jego prawie do rządzenia i o metodach egzekwowania tego prawa. Choć ludzie wiedzą, że bez wahania ukarałby za bunt i nieposłuszeństwo albo zabił tych, którzy mogliby stanowić dla niego zagrożenie, jego władza nie opiera się na wzbudzaniu strachu. Raczej na zawieraniu umów i handlu przywilejami. Czasami robi to, bo pragnie osiągnąć własne zamierzenia, ale często także celem osiągnięcia pragnień innych. Pomaga osobom, które proszą o pomoc dla dostatku, bądź przetrwania. Dzięki niemu ludzie się bogacą, a światy stają się potężne. Ocalił też mnóstwo osób przed klęskami żywiołowymi i katastrofami spowodowanymi przez ludzi. Prowadził walki, ale częściej im zapobiegał lub kładł kres. Cokolwiek robi, zawsze żąda przysługi. Jeśli nie od razu, to po pewnym czasie. Cenę może osądzić ten, kto zawiera z nim umowę. Podobno nie prosi o to,czego ktoś nie chce zrobić lub podatować. To też lepiej zaproponować mu coś, czego on chce, a czym się dysponuje, niż mieć u niego dług. Światy są dla niego niczym kamienie, po których można przejść przez rzekę. Przeskakiwanie po nich przychodzi mu z taką samą łatwością jak oddychanie. Kilka chwil zajmuje mu dotarcie w miejsca, do jakich normalni ludzie, docierają w kilkanaście dni. Raen jest nie tylko najsilniejszym, ale i najstarszym magiem. Następcą Roporiena. Człowieka, którego podobno zabił. Jeżeli on nie posiada informacji jak pomóc Velli, to nikt nie wie. Utrzymanie kontroli i porządku we światach, to cel Raena. Może potrzebować wsparcia. Wsparcia potężnego maga.
Prawdopodobnie nikt dokładnie nie wie, jak światy są względem siebie ułożone. Choć wielu próbowało się dowiedzieć. Najlepszą analogią, z jaką można się spotkać, to porównanie ich do kulek różnych rozmiarów w słoju z galaretą. Niektóre tłoczą się w grupkach, inne sprawiają wrażenie, że łączą się z jednym światem. Pewne jest zaledwie to, że każde ze światów może mieć połączenie z ograniczoną liczbą światów. Do danego świata nie można dotrzeć z dowolnego innego i nie można przenieść się z jednej strony słoja na drugą, nie przechodząc przez kulki leżące po drodze. Wiadomo również to, że ludzie w niemalże każdej części wszechświata, posiadają wiedze o Prawie Milenium. Prawo to mówi, że co dziesięć setek lat, naradza się mag potężniejszy od pozostałych. Następca, w momencie, jak osiąga pełnię sił, zabija swojego poprzednika. I zostaje nowym władcą światów. Kimś, kto musi ugruntować swoją pozycję, kto popełnia wiele błędów, kto może okazać się człowiekiem bez litości, lubiącym sprawiać cierpienie dla podbudowania własnej świadomości.
Czas pokarze, jakimi ścieżkami pisarka pokieruje fabułę. Jeżeli macie cierpliwość i czas, na poświęcenie się dla jednej, interesującej postaci, podejmijcie się "Prawa Milenium: Anioła Burz". Premiera następnej części, prawdopodobnie nie ostatniej, za kilka dni.
Muszę w końcu ten tom nadrobić, bo we wrześniu wychodzi kolejny!
OdpowiedzUsuńBookeater Reality
Czytałam inną trylogię tej autorki i muszę przyznać, że dobrze wspominam poświęcony jej czas, dlatego nie widzę przeciwwskazań, aby przeczytać kolejne jej dzieła.
OdpowiedzUsuń