środa, 22 maja 2019

"Świat inkwizytorów: Płomień i Krzyż. Tom III" - Jacek Piekara

Książka "Płomień i Krzyż. Tom III", autorstwa Jacka Piekary, to trzecia część serii "Świat inkwizytorów", ale jedenasta z całego uniwersum, w jakim światem rządzi Święte Officjum

Jacek Piekara - jeden z najpopularniejszych pisarzy fantastycznych. Prowokujący. Zaskakujący. Potrafi rozbawić, zbulwersować, dotknąć do żywego. Debiutował w sierpniu 1983 roku opowiadaniem "Wszystkie twarze szatana” na łamach miesięcznika "Fantastyka”. Jego pierwszą powieścią był "Labirynt” wydany w 1986 roku. Od tego czasu opublikował kilkadziesiąt opowiadań i powieści, z których największą sławę przyniósł mu Cykl Inkwizytorski – opis świata, w którym Jezus nie umarł na krzyżu, ale zstąpił z niego i pokarał swych wrogów ogniem i żelazem. W 1990 roku otrzymał Nagrodę Europejskiego Stowarzyszenia Science Fiction dla autora roku, a w 1989 roku został nominowany do Nagrody im. J. A. Zajdla. Fanatyk historii, wytrawny kucharz i miłośnik adrenaliny. 

Janusz Zadura – polski aktor dubbingowy i dziennikarz. Rzadko występuje w filmach i serialach przed kamerą. Absolwent II Liceum Ogólnokształcącego im. KEN w Puławach z  1987 roku  i Wydziału Aktorskiego PWST w Warszawie z 1991 roku . Karierę dziennikarską rozpoczynał w latach 1992-1994 w prywatnej stacji telewizyjnej NTW. Przez kilka lat był komentatorem sportowym TVP oraz prowadził Sport po Wiadomościach w TVP1. W 2000 roku prowadził w TVP1 studio Letnich Igrzysk Olimpijskich w Sydney. Pracował w licznych stacjach radiowych i TV m.in TV Puls, gdzie prowadził mi.in Wydarzenia TV Puls. Był pierwszym prowadzącym program "Interwencja” na antenie Polsatu. Przez kilka lat pracował w TVN Warszawa, gdzie prowadził poranny program "Witaj Warszawo” oraz główne wydania "Stolicy”. Od 2014 roku jest lektorem kanału TVP ABC. Od 2015 roku w Polskim Radiu Dzieciom prowadzi program "Podwieczorek z Filipem i Leopoldem”. 
Arnold Lowefell i Mordimer Madderdin wspólnie ruszają do walki!

Dwaj szczególni Inkwizytorzy znowu się spotykają. Tym razem, by wspólnie wypełnić zadanie w przeklętej krainie zamieszkanej przez dziki lud, który wiarę w Chrystusa połączył z pogańskimi obrządkami. Tysiące mil od granic Cesarstwa, inkwizytorzy będą musieli spełnić misję kluczową dla całego chrześcijaństwa.

W całej intrydze wielką rolę odegrają także mało znani lecz potężni funkcjonariusze Wewnętrznego Kręgu Inkwizytorium. Hildegarda Reizend - podróżniczka, która przewędrowała świat od Afryki po Himalaje. Biegły w sztuce magicznej Barnaba Biber. Wszyscy będą musieli stawić czoła Herenniuszowi Furiusowi - Rzymianinowi, który na własne oczy widział Ukrzyżowanie i Zstąpienie Jezusa Chrystusa. 

Węzły intryg zaciskają się na szyjach wszystkich bohaterów. Kto będzie musiał umrzeć dla dobra chrześcijaństwa, a kto przeżyje, by dalej służyć Sprawie?

Książka, "Świat inkwizytorów: Płomień i Krzyż. Tom III", wymaga pewnej generalnej uwagi dotyczącej powiązania wydarzeń z tej powieści z wydarzeniami opisanymi w opowiadaniach "Wąż i gołębica” oraz "Wąż i gołębica. Powrót”. Otóż, zdarzenia opisane w omawianej książce, następują chronologicznie nie tak, jak zostało to opisane, ale przed przygodami zawartymi w tomie "Cykl Inkwizytorski: Ja, inkwizytor. Kościany Galeon”. Z punktu widzenia treści historii, nie ma to szczególnego znaczenia. Jednakże, autor ma świadomość konfliktu i zapewnia, że po zakończeniu całej serii, zostaną przygotowane poprawione i przeredagowane wersje książek, w jakich kolejność opowiadań, będzie poprawna.  Podsumowując, Jacek Piekara właśnie pokazał środkowego palucha, osobom, które regularnie wspierają jego twórczość.

Ten tom, to nie zbiór opowiadań, jak miało to miejsce w poprzedniej części, ale cała historia. Arnold Lowefell, Barnaba Biber, Hildegarda Reizend, i Mordimer Madderdin, ruszają na ekspedycję, która ma zaowocować znalezieniem wampira. Arnold Lowefell, nie jako prawowierny inkwizytor Wewnętrznego Kręgu Inkwizytorium, a okrutny perski mag Narses, podobno studiował Czarną Księgę, nawet poczynił szereg spostrzeżeń. Możliwe, że był bliski rozwiązania jej zagadki. Jednakże, teraz tego nie pamięta. Nie przypomina sobie niczego z swoich studiów. Nie pozostał w nim nawet ślad magii ognia i krwi, dzięki której jego uczennica zaklęła księgę, którą wielu gorąco pożąda, inni się jej panicznie boją, a jeszcze inni, pragną jej zniknęła. Jeśli uda mu się odzyskać pamięć, może będzie potrafił ją ocalić nienaruszoną z ciała tego podrzędnego inkwizytora, jaki zrządzeniem losu stał się jedną z kluczowych postaci. Barnaba Biber, to krótko ostrzyżony siwy inkwizytor o twarzy spalonej słońcem i zrytej zmarszczkami, którego w Świętym Officjum, gdzie znajduje się mnóstwo światłych ludzi, uznaje się za kompendium wiedzy historycznej i znawcę obyczajów ludów żyjących poza granicami Cesarstwa. Nontle, a raczej Hildegarda Reizend, bo tak brzmi jej chrześcijańskie imię, pochodzi z Mauretanii. Jest kobietą o skórze koloru hebanu, króciuteńkich włosach, przyciętych tuż przy samej głowie, i oczach przypominających nocne niebo. Jest oszałamiająco piękna. Zdaje się nieodparcie pociągająca każdemu, mężczyźnie albo kobiecie. Każdemu, kto ma szczęście znaleźć się w jej pobliżu. Mówi delikatną, śpiewną łaciną, która brzmi w jej ustach miękko i zniewalająco. Ale też sam jej głos jest najsłodszą melodią, niczym nucona przez anielskich serafinów. W nim tkwi jej magia. Choć z całą pewnością kobieta dysponuje również innymi walorami, oprócz olśniewającej urody i zniewalającego głosu, jako że została członkiem Wewnętrznego Kręgu Inkwizytorium. Ich cel, to Herenniusz Furius. Marek Kwintyliusz pisał o nim w swoich pamiętnikach. Herenniusz Furius był jednocześnie cesarskim szpiegiem, informatorem Sanhedrynu i utrzymywał tajne kontakty z zelotami. Mężczyzna zniknął zaraz po Zstąpieniu Chrystusa.  W nieocenzurowanej wersji pamiętników, Marek Kwintyliusz wspomina niejasno o rzezi, której skutków był świadkiem, i o tym, że zawiódł go bliski mu człowiek. Pisał również, iż wysłał za nim zbrojnych w pościg. Marek Kwintyliusz opisywał sprawę ostrożnie i niedosłownie, lecz wiadomo, że z całą pewnością chodziło mu o Herenniusza Furiusa. Potem jednak postać Herenniusza Furiusa znika z pamiętników patrona Świętego Officjum. I nie ma już o nim ani jednej wzmianki. Herenniusz Furius uciekał przed zemstą i sprawiedliwością, a także gnany własnym przerażeniem i niezrozumieniem sytuacji, w jakiej się znalazł. Z niejasnych źródeł członkowie ekspedycji wnioskują, że przedarł się do Dacji, potem nad Ocean Hyrkański, był na Kaukazie, skąd powędrował przez bezkresne stepy aż do Chin, nazywanych wówczas Serica i całkowicie Rzymianom nieznanych. Stanowił pierwszego Rzymianina, jaki widział Cesarstwo Han. Potem Herenniusz Furius wędrował przez Indie, gdzie odnaleziono ślady jego bytności. Peregrynacje, o jakich mowa, zajęły Herenniuszowi Furiusowi w sumie ponad sto lat. Jednakże, członkowie Wewnętrznego Kręgu Inkwizytorium, posiadają graniczące z przekonaniem podejrzenie, że Herenniusz Furius dobrze się miewa, mając półtora tysiąca lat. Gdzie odnalazł swój eliksir młodości? Coż, całkiem możliwe, że to wampir. W ludowych bajaniach, te stworzenia obrastają dużą i prawie całkowicie nieprawdziwą legendą. Mowa o potężnej istocie, nieśmiertelnej i żywiącej się ludzkimi siłami witalnymi. Oficjalnie wampiry nie istnieją. Wie o tym doskonale każdy inkwizytor, którego przygotowano do walki z demonami i innymi ponadnaturalnymi tworami. Ale Święte Officjum zauważyło kilkakrotnie aktywność pewnego rodzaju istot, które można nazwać wampirami z uwagi na sycenie się krwią i siłami życiowymi. Oczywiście większość tez, które można odnaleźć w ludowych podaniach i opowieściach, jest zupełnie nie prawdziwa. Nie boją się światła dnia, nie brzydzą, ani nie lękają czosnku. Przede wszystkim nie są martwi i nie potrzebują ziemi z grobu, żeby spać. Zresztą tak naprawdę w ogóle nie śpią. Co gorsza, nie obawiają się znaku krzyża i mogą odwiedzać święte miejsca. Ale w baśniach obdarzono ich również zdolnościami, których w rzeczywistości wcale nie mają. Nie potrafią zmieniać kształtów, niezależnie, czy miałaby to być postać wilka, czy nietoperza. I co najważniejsze: wprawdzie mogą zabijać lub otumaniać ludzi, podporządkowywać swojej woli, nie są natomiast w stanie przemienić ich w podobne do siebie kreatury. Jednakże, pewnemu człowiekowi udało się pokonać taką istotę. Tą osobą był inkwizytor Mordimer Madderdin. Doskonale zdawał sobie sprawę, z kim się mierzy, a jednak nie zgłosił się po pomoc do Świętego Officjum. Zwykły inkwizytor wpadł na trop legendarnych istot, których nie mogła przez wiele lat odnaleźć wyszkolona funkcjonariuszka Wewnętrznego Kręgu Inkwizytorium.

W "Świiecie inkiwytorów: Płomieniu i Krzyżu. Tomie III", Jacek Piekara zabiera nas na Ruś. Ruś to dzikie pola, Ruś to nietknięte przez człowieka puszcze, Ruś to brak dróg i gościńców. Ale Ruś to przede wszystkim kraj bezprawia, zamieszkany przez chciwych i bezkarnych możnych oraz przez biedny, dziki i groźny lud. Ruś to kraj zdegenerowanych kultów, gdzie wiara w starych bogów i oddawanie czci demonom mieszają się w przedziwny sposób z uwielbieniem dla Jezusa Chrystusa. Wreszcie, Ruś to kraj jesiennych i wiosennych deszczy, zamieniających ziemię w bagniska i zimowych mrozów, tak dojmujących, że ludzie przy swoich własnych chałupach potrafią zamarznąć niczym lodowe obeliski. Święte Officjum dawno temu spisało Ruś na straty. I nie zamierza zmieniać swojego nastawienia.

Zapoznając się z opisem omawianej historii, zapewne wielu przewiduje ciszę przed burzą. Arnold Lowefell i Mordimer Madderdin, po długich larach rozstania, wreszcie działają razem. Jednakże, pozwólcie, że ochłodzę wasz entuzjazm. Ponieważ, w "Świecie inkwizytorów: Płomieniu i Krzyżu. Tomie III", nic nie prezentuje się tak, jak może się zdawać. Na początek musicie wiedzieć, że w tej historii rola Mordimera Madderdina, została zepchnięta na trzeci plan. Skłania się ona zaledwie do odegrania kochanka Hildegardy Reizend, co jest powodem nierzadkich narzekań Barnaby Bibera, wprost do ucha Arnolda Lowefella. Cóż, osobę zaznajomioną z poprzednimi książkami, raczej nie powinien zadziwiać fakt, że Mordimer Madderdin lubi dać się ponieść cielesnym uciechom. W pewnej chwili, pojawia się nawet sposobność, na poddanie jego dziarskości zabawnej próbie. Jednakowoż, ostatecznie do niczego takiego nie dochodzi. I to druga, bardzo ważna cecha tej powieści, o której musicie wiedzieć. Mimo, że Jacek Piekara przedstawia nam interesujące postacie. Następnie, wraz z nimi, zabiera nas na majestatyczną Ruś. Miejsce, gdzie przez dziewięć miesięcy w roku panuje chłód, a przez pozostałe miesiące, komary poruszające się w rojach wielkości burzowych chmur,  tną ludzi na śmierć. Książęta zasiadają do stołów, które uginają się od jadła, a ich poddani, przez wiecznie doskwierający im głód, zjadają korę z drzew. Czasami, jakiegoś skazańca rzuca się na pożarcie psom, a jego rodzinę skazuje na powieszenie. To tak naprawdę, w książce nic ciekawego nie ma miejsca. Za to jest dużo konwersacji, które do niczego nie prowadzą. Dodatkowo, osiągnięcie przez bohaterów celu, także nie napawa entuzjazmem, a na pewno nie prowadzi do żadnej wzniosłej chwili. Za to dalsza część historii, która ma miejsce potem, jest  odosobniona klimatem od całości. Jednakże, choć "Świat inkwizytorów: Płomień i Krzyż. Tom III", to lektura mozolna i rozciągnięta, nie można powiedzieć, że całkowicie zmarnowana. Ponieważ, ukazuje nam Mordimera Madderdina w nieco innym świetle. Ponadto, naprawdę jest ciszą przed burzą. Burzą, która będzie miała miejsce w następnej części, poświęconej już naszemu skromnemu słudze bożemu.

Janusz Zadura, swoim głosem, doskonale kreuje emocje postaci, a także wzbogaca klimat scen. Jednakże, historia lubi się powtarzać. I podobnie, jak w tomie "Cykl Inkwizytorski: Ja, inkwizytor. Kościany Galeon", teraz też nie wszystko potoczyło się zgodnie z planem. Otóż,  mężczyzna nadał Arnoldowi Lowefelowi, ten sam ton głosu, co wcześniej Mordimerowi Madderdinowi. Problem nie istniał do obecnej chwili. W momencie, jak dwóch bohaterów się spotkało, ich wspólne dialogi momentami potrafią zdekoncentrować odbiorcę. Wsłuchując się uważnie, można dostrzec, że aktor stara się to subtelnie naprawić, ale bez większego skutku. Na szczęście, jak wspomniałam wcześniej, takich scen nie ma dużo. 

"Świat inkiwytorów: Płomień i Krzyż. Tom III", obiecuje wiele, ale ma niewiele do zaoferowania. Powieści, bardzo blisko do niesławnego dziewiątego tomu.. Nie oczekujecie od niej dużo, to nie będziecie mocno zawiedzeni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz