Książka "Płomień i Krzyż. Tom III", autorstwa Jacka Piekary, to trzecia część serii "Świat inkwizytorów", ale jedenasta z całego uniwersum, w jakim światem rządzi Święte
Officjum
Jacek
Piekara - jeden
z najpopularniejszych pisarzy fantastycznych. Prowokujący. Zaskakujący.
Potrafi rozbawić, zbulwersować, dotknąć do żywego. Debiutował w
sierpniu 1983 roku opowiadaniem "Wszystkie twarze szatana” na łamach
miesięcznika "Fantastyka”. Jego pierwszą powieścią był "Labirynt” wydany
w 1986 roku. Od tego
czasu opublikował kilkadziesiąt opowiadań i powieści, z których
największą sławę przyniósł mu Cykl Inkwizytorski – opis świata, w którym
Jezus nie umarł na krzyżu, ale zstąpił z niego i pokarał swych wrogów
ogniem i żelazem.
W 1990 roku otrzymał Nagrodę Europejskiego Stowarzyszenia Science
Fiction
dla autora roku, a w 1989 roku został nominowany do Nagrody im. J. A.
Zajdla. Fanatyk historii, wytrawny kucharz i miłośnik adrenaliny.
Janusz Zadura – polski aktor dubbingowy i dziennikarz. Rzadko występuje w filmach i serialach przed kamerą. Absolwent II Liceum Ogólnokształcącego im. KEN w Puławach z 1987 roku i Wydziału Aktorskiego PWST w Warszawie z 1991 roku . Karierę dziennikarską rozpoczynał w latach 1992-1994 w prywatnej stacji telewizyjnej NTW. Przez kilka lat był komentatorem sportowym TVP oraz prowadził Sport po Wiadomościach w TVP1. W 2000 roku prowadził w TVP1 studio Letnich Igrzysk Olimpijskich w Sydney. Pracował w licznych stacjach radiowych i TV m.in TV Puls, gdzie prowadził mi.in Wydarzenia TV Puls. Był pierwszym prowadzącym program "Interwencja” na antenie Polsatu. Przez kilka lat pracował w TVN Warszawa, gdzie prowadził poranny program "Witaj Warszawo” oraz główne wydania "Stolicy”. Od 2014 roku jest lektorem kanału TVP ABC. Od 2015 roku w Polskim Radiu Dzieciom prowadzi program "Podwieczorek z Filipem i Leopoldem”.
Janusz Zadura – polski aktor dubbingowy i dziennikarz. Rzadko występuje w filmach i serialach przed kamerą. Absolwent II Liceum Ogólnokształcącego im. KEN w Puławach z 1987 roku i Wydziału Aktorskiego PWST w Warszawie z 1991 roku . Karierę dziennikarską rozpoczynał w latach 1992-1994 w prywatnej stacji telewizyjnej NTW. Przez kilka lat był komentatorem sportowym TVP oraz prowadził Sport po Wiadomościach w TVP1. W 2000 roku prowadził w TVP1 studio Letnich Igrzysk Olimpijskich w Sydney. Pracował w licznych stacjach radiowych i TV m.in TV Puls, gdzie prowadził mi.in Wydarzenia TV Puls. Był pierwszym prowadzącym program "Interwencja” na antenie Polsatu. Przez kilka lat pracował w TVN Warszawa, gdzie prowadził poranny program "Witaj Warszawo” oraz główne wydania "Stolicy”. Od 2014 roku jest lektorem kanału TVP ABC. Od 2015 roku w Polskim Radiu Dzieciom prowadzi program "Podwieczorek z Filipem i Leopoldem”.
Dwaj szczególni Inkwizytorzy znowu się spotykają. Tym razem, by wspólnie wypełnić zadanie w przeklętej krainie zamieszkanej przez dziki lud, który wiarę w Chrystusa połączył z pogańskimi obrządkami. Tysiące mil od granic Cesarstwa, inkwizytorzy będą musieli spełnić misję kluczową dla całego chrześcijaństwa.
W całej intrydze wielką rolę odegrają także mało znani lecz potężni funkcjonariusze Wewnętrznego Kręgu Inkwizytorium. Hildegarda Reizend - podróżniczka, która przewędrowała świat od Afryki po Himalaje. Biegły w sztuce magicznej Barnaba Biber. Wszyscy będą musieli stawić czoła Herenniuszowi Furiusowi - Rzymianinowi, który na własne oczy widział Ukrzyżowanie i Zstąpienie Jezusa Chrystusa.
Węzły intryg zaciskają się na szyjach wszystkich bohaterów. Kto będzie musiał umrzeć dla dobra chrześcijaństwa, a kto przeżyje, by dalej służyć Sprawie?
Książka, "Świat inkwizytorów: Płomień i Krzyż. Tom III", wymaga pewnej generalnej uwagi dotyczącej powiązania wydarzeń z tej powieści z wydarzeniami opisanymi w opowiadaniach "Wąż i gołębica” oraz "Wąż i gołębica. Powrót”. Otóż, zdarzenia opisane w omawianej książce, następują chronologicznie nie tak, jak zostało to opisane, ale przed przygodami zawartymi w tomie "Cykl Inkwizytorski: Ja, inkwizytor. Kościany Galeon”. Z punktu widzenia treści historii, nie ma to szczególnego znaczenia. Jednakże, autor ma świadomość konfliktu i zapewnia, że po zakończeniu całej serii, zostaną przygotowane poprawione i przeredagowane wersje książek, w jakich kolejność opowiadań, będzie poprawna. Podsumowując, Jacek Piekara właśnie pokazał środkowego palucha, osobom, które regularnie wspierają jego twórczość.
Ten tom, to nie zbiór opowiadań, jak miało to miejsce w poprzedniej części, ale cała historia. Arnold Lowefell, Barnaba Biber, Hildegarda Reizend, i Mordimer Madderdin, ruszają na ekspedycję, która ma zaowocować znalezieniem wampira. Arnold Lowefell, nie jako prawowierny inkwizytor Wewnętrznego Kręgu Inkwizytorium, a okrutny perski mag Narses, podobno studiował Czarną Księgę, nawet
poczynił szereg spostrzeżeń. Możliwe, że był bliski rozwiązania jej
zagadki. Jednakże, teraz tego nie pamięta. Nie przypomina sobie niczego z
swoich studiów. Nie pozostał w nim nawet ślad magii ognia i krwi,
dzięki której jego uczennica zaklęła księgę, którą wielu gorąco pożąda, inni się jej panicznie boją, a jeszcze inni, pragną jej zniknęła. Jeśli uda mu się odzyskać pamięć, może
będzie potrafił ją ocalić nienaruszoną z ciała tego podrzędnego
inkwizytora, jaki zrządzeniem losu stał się jedną z kluczowych postaci. Barnaba
Biber, to krótko ostrzyżony siwy inkwizytor o twarzy spalonej słońcem i
zrytej zmarszczkami, którego w Świętym
Officjum, gdzie znajduje
się mnóstwo światłych ludzi, uznaje się za kompendium wiedzy
historycznej i znawcę obyczajów ludów żyjących poza granicami
Cesarstwa. Nontle,
a raczej Hildegarda Reizend, bo tak brzmi jej chrześcijańskie imię, pochodzi z Mauretanii. Jest kobietą o
skórze koloru hebanu, króciuteńkich włosach, przyciętych tuż przy samej
głowie, i oczach przypominających nocne niebo. Jest oszałamiająco
piękna. Zdaje się nieodparcie pociągająca każdemu, mężczyźnie albo
kobiecie. Każdemu, kto ma szczęście znaleźć się w jej pobliżu. Mówi
delikatną, śpiewną łaciną, która brzmi w jej ustach miękko
i zniewalająco. Ale też sam jej głos jest najsłodszą melodią, niczym
nucona przez anielskich serafinów. W nim tkwi jej magia. Choć z całą
pewnością kobieta dysponuje również innymi walorami, oprócz olśniewającej
urody i zniewalającego głosu, jako że została członkiem Wewnętrznego
Kręgu Inkwizytorium. Ich
cel, to Herenniusz Furius. Marek Kwintyliusz pisał o nim w swoich
pamiętnikach. Herenniusz Furius był jednocześnie cesarskim szpiegiem,
informatorem Sanhedrynu i utrzymywał tajne kontakty z zelotami.
Mężczyzna zniknął zaraz po Zstąpieniu Chrystusa. W nieocenzurowanej
wersji pamiętników, Marek Kwintyliusz wspomina niejasno o rzezi, której
skutków był świadkiem, i o tym, że zawiódł go bliski mu człowiek. Pisał
również, iż wysłał za nim zbrojnych w pościg. Marek Kwintyliusz opisywał
sprawę ostrożnie i niedosłownie, lecz wiadomo, że z całą pewnością
chodziło mu o Herenniusza Furiusa. Potem jednak postać Herenniusza
Furiusa znika z pamiętników patrona Świętego
Officjum. I nie ma już o nim ani jednej
wzmianki. Herenniusz Furius uciekał przed zemstą i sprawiedliwością, a także gnany
własnym przerażeniem i niezrozumieniem sytuacji, w jakiej się znalazł. Z
niejasnych źródeł członkowie ekspedycji wnioskują, że przedarł się do
Dacji, potem nad Ocean Hyrkański, był na Kaukazie, skąd powędrował przez
bezkresne stepy aż do Chin, nazywanych wówczas Serica i całkowicie
Rzymianom nieznanych. Stanowił pierwszego Rzymianina, jaki widział
Cesarstwo Han. Potem Herenniusz Furius wędrował przez Indie, gdzie odnaleziono ślady jego bytności. Peregrynacje, o jakich mowa, zajęły
Herenniuszowi Furiusowi w sumie ponad sto lat. Jednakże,
członkowie Wewnętrznego Kręgu
Inkwizytorium, posiadają graniczące z przekonaniem podejrzenie, że
Herenniusz Furius dobrze się miewa, mając półtora tysiąca lat. Gdzie odnalazł swój eliksir młodości? Coż, całkiem możliwe, że to wampir. W
ludowych bajaniach, te stworzenia obrastają dużą i prawie całkowicie
nieprawdziwą legendą. Mowa o potężnej istocie, nieśmiertelnej i żywiącej
się ludzkimi siłami witalnymi. Oficjalnie wampiry nie istnieją. Wie o
tym doskonale każdy inkwizytor, którego przygotowano do walki z
demonami i innymi ponadnaturalnymi tworami. Ale Święte Officjum
zauważyło kilkakrotnie aktywność pewnego rodzaju istot, które można
nazwać wampirami z uwagi na sycenie się krwią i siłami życiowymi.
Oczywiście większość tez, które można odnaleźć w ludowych podaniach i
opowieściach, jest zupełnie nie prawdziwa. Nie boją się światła dnia, nie
brzydzą, ani nie lękają czosnku. Przede wszystkim nie są martwi i nie
potrzebują ziemi z grobu, żeby spać. Zresztą tak naprawdę w ogóle nie
śpią. Co gorsza, nie obawiają się znaku krzyża i mogą odwiedzać święte
miejsca. Ale w baśniach obdarzono ich również zdolnościami, których w
rzeczywistości wcale nie mają. Nie potrafią zmieniać kształtów,
niezależnie, czy miałaby to być postać wilka, czy nietoperza. I co
najważniejsze: wprawdzie mogą zabijać lub otumaniać ludzi, podporządkowywać swojej woli, nie są natomiast w stanie przemienić ich w
podobne do siebie kreatury. Jednakże,
pewnemu człowiekowi udało się pokonać taką istotę. Tą osobą był
inkwizytor Mordimer Madderdin. Doskonale zdawał sobie sprawę, z kim się
mierzy, a jednak nie zgłosił się po pomoc do Świętego Officjum. Zwykły
inkwizytor wpadł na trop legendarnych istot, których nie mogła przez
wiele lat odnaleźć wyszkolona funkcjonariuszka Wewnętrznego Kręgu
Inkwizytorium.
W "Świiecie inkiwytorów: Płomieniu i Krzyżu. Tomie III", Jacek Piekara zabiera nas na Ruś. Ruś
to dzikie pola, Ruś to nietknięte przez człowieka puszcze, Ruś to brak
dróg i gościńców. Ale Ruś to przede wszystkim kraj bezprawia,
zamieszkany przez chciwych i bezkarnych możnych oraz przez biedny, dziki
i groźny lud. Ruś to kraj zdegenerowanych kultów, gdzie wiara w starych
bogów i oddawanie czci demonom mieszają się w przedziwny sposób z
uwielbieniem dla Jezusa Chrystusa. Wreszcie, Ruś
to kraj jesiennych i wiosennych deszczy, zamieniających ziemię w
bagniska i zimowych mrozów, tak dojmujących, że ludzie przy swoich
własnych chałupach potrafią zamarznąć niczym lodowe obeliski. Święte
Officjum dawno temu spisało Ruś na straty. I nie zamierza zmieniać
swojego nastawienia.
Zapoznając się z opisem omawianej historii, zapewne wielu przewiduje ciszę przed burzą. Arnold Lowefell i Mordimer Madderdin, po długich larach rozstania, wreszcie działają razem. Jednakże, pozwólcie, że ochłodzę wasz entuzjazm. Ponieważ, w "Świecie inkwizytorów: Płomieniu i Krzyżu. Tomie III", nic nie prezentuje się
tak, jak może się zdawać. Na początek musicie wiedzieć, że w tej historii rola Mordimera Madderdina, została zepchnięta na trzeci plan. Skłania się ona zaledwie do odegrania kochanka Hildegardy Reizend, co
jest powodem nierzadkich narzekań Barnaby Bibera, wprost do ucha Arnolda Lowefella. Cóż, osobę
zaznajomioną z poprzednimi książkami, raczej nie powinien zadziwiać
fakt, że Mordimer Madderdin lubi dać się ponieść cielesnym uciechom. W pewnej chwili, pojawia się nawet sposobność, na poddanie jego dziarskości zabawnej próbie. Jednakowoż,
ostatecznie do niczego takiego nie dochodzi. I to druga, bardzo ważna
cecha tej powieści, o której musicie wiedzieć. Mimo, że Jacek Piekara
przedstawia nam interesujące postacie. Następnie, wraz z nimi, zabiera nas na
majestatyczną Ruś. Miejsce, gdzie przez
dziewięć miesięcy w roku panuje chłód, a przez pozostałe miesiące, komary poruszające się w rojach wielkości burzowych chmur, tną ludzi na
śmierć.
Książęta zasiadają do stołów, które uginają się od jadła, a ich poddani, przez
wiecznie doskwierający im głód, zjadają korę z drzew. Czasami, jakiegoś
skazańca rzuca się na pożarcie psom, a jego rodzinę skazuje na
powieszenie. To tak naprawdę, w książce nic ciekawego nie ma miejsca. Za
to jest dużo konwersacji, które do niczego nie prowadzą. Dodatkowo,
osiągnięcie przez bohaterów celu, także nie napawa entuzjazmem, a na pewno nie prowadzi do żadnej wzniosłej chwili. Za to dalsza część
historii, która ma miejsce potem, jest odosobniona
klimatem od całości. Jednakże, choć "Świat inkwizytorów: Płomień i Krzyż. Tom III", to lektura mozolna i
rozciągnięta, nie można powiedzieć, że całkowicie zmarnowana. Ponieważ,
ukazuje nam Mordimera Madderdina w nieco innym świetle. Ponadto,
naprawdę jest ciszą przed burzą. Burzą, która będzie miała miejsce w
następnej części, poświęconej już naszemu skromnemu słudze bożemu.
Janusz Zadura, swoim głosem, doskonale kreuje emocje postaci, a także wzbogaca klimat scen. Jednakże, historia lubi się powtarzać. I podobnie, jak w tomie "Cykl Inkwizytorski: Ja, inkwizytor. Kościany Galeon", teraz też nie wszystko potoczyło się zgodnie z planem. Otóż, mężczyzna nadał Arnoldowi
Lowefelowi, ten sam ton głosu, co wcześniej Mordimerowi Madderdinowi.
Problem nie istniał do obecnej chwili. W momencie, jak dwóch bohaterów
się spotkało, ich wspólne dialogi momentami potrafią zdekoncentrować
odbiorcę. Wsłuchując się uważnie, można dostrzec, że aktor stara się to subtelnie naprawić, ale bez większego skutku. Na szczęście, jak
wspomniałam wcześniej, takich scen nie ma dużo.
"Świat inkiwytorów: Płomień i Krzyż. Tom III", obiecuje wiele, ale ma niewiele do zaoferowania. Powieści, bardzo blisko do niesławnego dziewiątego tomu.. Nie oczekujecie od niej dużo, to nie będziecie mocno zawiedzeni.
"Świat inkiwytorów: Płomień i Krzyż. Tom III", obiecuje wiele, ale ma niewiele do zaoferowania. Powieści, bardzo blisko do niesławnego dziewiątego tomu.. Nie oczekujecie od niej dużo, to nie będziecie mocno zawiedzeni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz