Inkwizytor
Mordimer Madderdin wraca po czterech latach! "Cykl Inkwizytorski: Ja,
inkwizytor. Przeklęte krainy" to już trzynasta książka ukazująca
inkwizytorski świat autorstwa Jacka Piekary.
Jacek Piekara – polski pisarz, urodzony w Krakowie. Jeden z najpopularniejszych autorów książek fantastycznych. Prowokujący. Zaskakujący. Potrafi rozbawić, zbulwersować, dotknąć do żywego. Dawniej dziennikarz i redaktor czasopism o grach komputerowych, takich jak "Świat Gier Komputerowych”, "Gambler”, "Click!”, "GameRanking”, a także redaktor naczelny czasopisma "Fantasy”. Studiował psychologię i prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Fanatyk historii, wytrawny kucharz i miłośnik adrenaliny.
Trudno
zgodzić się z zapewnieniami pisarza. Jeśli nie znacie jeszcze
inkwizytora Mordimera Madderdina,
prawowiernego chrześcijanina, Sługi Bożego i młota na czarownice, to
musicie wiedzieć, że obecnie nie jest on w najlepszej formie. Podobnie
jak jego stwórca. Jacek Piekara niejednokrotnie oferował nam lepsze
odsłony jego zmagań ze złem.
Jacek Piekara – polski pisarz, urodzony w Krakowie. Jeden z najpopularniejszych autorów książek fantastycznych. Prowokujący. Zaskakujący. Potrafi rozbawić, zbulwersować, dotknąć do żywego. Dawniej dziennikarz i redaktor czasopism o grach komputerowych, takich jak "Świat Gier Komputerowych”, "Gambler”, "Click!”, "GameRanking”, a także redaktor naczelny czasopisma "Fantasy”. Studiował psychologię i prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Fanatyk historii, wytrawny kucharz i miłośnik adrenaliny.
Życie warto poświęcać tylko dla Boga. Bo kiedy Bóg woła, to
odpowiadam: "jestem!", nie patrząc i nie zważając czy wzywa mnie dla
chwały czy dla męczeństwa.
Kraina, gdzie plenią się herezja i pogaństwo, a inkwizytorzy nazywani
są "rzymskimi diabłami". Kraina biednego, otępiałego ludu i toczących
wieczne wojny okrutnych książąt. Kraina niezmierzonych puszcz i mokradeł
- królestwa demonów i kolebki czarnej magii.
To tutaj inkwizytor Mordimer Madderdin zawrze chwiejne przymierze z
tymi, którym nie ufa, których nienawidzi lub którymi pogardza. Uczyni
to, by nie stracić życia, miłości oraz nieśmiertelnej duszy.
Zgodnie z zapewnieniami autora, znajomość żadnej z wcześniejszych książek nie jest potrzebna do poznania Mordimera Madderdina. Co prawda spotkacie go w nietypowym otoczeniu i niezwykłych okolicznościach, ale nic nie szkodzi. Pozycja jest idealna do rozpoczęcia zapoznawania się ze światem alternatywnego renesansu. Przynajmniej tak twierdzi Jacek Piekara.
Zgodnie z zapewnieniami autora, znajomość żadnej z wcześniejszych książek nie jest potrzebna do poznania Mordimera Madderdina. Co prawda spotkacie go w nietypowym otoczeniu i niezwykłych okolicznościach, ale nic nie szkodzi. Pozycja jest idealna do rozpoczęcia zapoznawania się ze światem alternatywnego renesansu. Przynajmniej tak twierdzi Jacek Piekara.
Historia
zawarta w książce rozpoczyna się w chwili, jak inkwizytor Mordimer
Madderdin zostaje
porzucony przez swoich kompanów. Zostawili oni swojego druha na łaskę i
niełaskę dzikiej księżnej, która mieszka w komnatach obitych złotą
blachą, a jada drewnianą kopyścią z drewnianej misy. W kraju obłąkanych
kapłanów, pomylonych wiedźm i otępiałego ludu, po którym nie wiadomo,
czego się spodziewać. Złorzecząc, wbiją mu widły w plecy lub rozłupią
głowę siekierą, albo błogosławiąc, padną mu do stóp. Porzucili niczym
starego, bezzębnego psa, a on zaledwie mógł patrzeć z
murów, jak kawalkada inkwizytorów oraz żołnierzy odjeżdża na zachód. Do
Nowogrodu, a potem do Cesarstwa. Z dala od niego, człowieka, jaki im
ufał,
chronił własną piersią i uratował. I tak oto teraz będzie wyglądać
codzienność inkwizytora. Jak chłopca na posyłki albo psa mającego
przybiegać na każde gwizdnięcie właściciela. Pozostawionego
na usługach peczorskiej księżnej. Księżnej, która własnego męża kazała
uwięzić w żelaznej klatce i wywiesić za bramę fortecy, gdzie skonał z
głodu, pragnienia i zimna. Nie trzeba wielkiej mądrości, by dojść do
wniosku, iż nie jest to kobieta zdolna polubić sprzeciwiającego się jej
rozkazom cudzoziemca. Cudzoziemca, który w dodatku w Cesarstwie
piastował godność inkwizytora, a więc na jej ziemiach jest zaledwie
znienawidzonym przybyszem, którego wynikająca z powagi urzędu władza
kończy się jakieś trzy tysiące mil od granic księstwa. Taki
los spotkał właśnie jego, inkwizytora. Sługę Bożego i absolwenta
najuczeńszej, najczcigodniejszej i najsławniejszej Akademii
Inkwizytorium. Inkwizytora, szkolonego
w modlitwie oraz znajomości świętych ksiąg. Uczonego do walki z
najpodlejszymi szatańskimi pomiotami, edukowanego w
sztuce rozpoznawania czarnej magii i rozprawiania się z tymi, którzy tej
magii używali. Posługującego się biegle mieczem i sztyletem, jak
również znającego się na wykrywaniu i stosowaniu trucizn. Tak prezentuje
się smutna prawda. Jednakże Mordimera Madderdina nauczono także postępowania z
ludźmi i zjednywania sobie stronników. Takim też sposobem może
jest obecnie psem księżnej, ale nie minie wiele czasu, a ona zostanie
jego suką jadzącą mu z ręki. Przynajmniej właśnie takim przekonaniem
może się pocieszać, jak również usilnie zmierzać do takiego rozwiązania
z właściwą dla.jego charakteru bystrością oraz ostrożnością.
Takim też sposobem, dane nam jest powrócić do uniwersum, w jakim Jezus
Chrystus wpierw oddał się na cierpienie i pośmiewisko, a następnie złamał
krzyż swej męki i w bitewnej, świętej chwale wkroczył do Jerozolimy,
zapewniając triumf wszystkim ludziom, którzy poszli za Jego śladem i
przykładem. W nim przychodzi nam towarzyszyć Mordimerowi Madderdinowi w
podróży na sam kraniec Europy, pod góry Uralu nazywane Kamieniami.
Znajduje się on w krainie ciągnących się na wieleset kilometrów puszcz i
trzęsawisk, gdzie ludzka cywilizacja jest zaledwie niedawnym i niezbyt
jeszcze dobrze umocowanym gościem. To miejsce, w którym istnieje
pradawna magia, jakiej trudno szukać w cywilizowanym Cesarstwie. Ponadto
jest to siedlisko intryg, wojen, zwad i zamachów, miejsce
okrucieństwa
przeplatanego podłością i doprawionego nienawiścią.
W swojej najnowszej książce Jacek Piekara ukazuje nam Mordimera Madderdina w innej roli niż zazwyczaj. Jako pionka, nie figurę.
Psa stróżującego barbarzyńskiej władczyni. Nie jest chroniony potęgą
instytucji, ale wręcz przeciwnie, otoczony nienawiścią. Nie ściga
heretyków i odstępców jako przedstawiciel prawowiernej większości, lecz
sam znajduje się w prześladowanej mniejszości. I może
nam się nie podobać taki przebieg zdarzeń. Szczególnie że położenie, w
jakim znalazł się mężczyzna, zmusza go do uległości, jak również
działań przeciwko własnej naturze. Ale trzeba się do tego
przyzwyczaić. Ponieważ księżna Ludmiła jest sprawiedliwą władczynią, ale nie
zamierza za przysłużenie się jej interesom, nagradzać inkwizytora
powrotem do domu. Ponadto
sam Jacek Piekara zapowiedział następną książkę, której akcja także będzie
miała miejsce na Rusi, więc nic nie sugeruje, że jego protagonista ma
niebawem ją opuścić. Takim
też sposobem pisarz coraz bardziej oddala się od zwieńczającej całą
fabułę książki, która została obiecana nam dawno temu. Pozwólcie,
że jednak, zamiast rozwodzić się nad rozpiętością, jaką nieoczekiwanie
przybrała seria przez ostatnie lata, skupimy się na najnowszej jej odsłonie, bo
przecież o nią tu się rozchodzi. Poza byciem przymuszonym do odegrania roli zwyczajnego sługi Mordimer Madderdin dodatkowo oferuje świadczenia wołcha. Oznacza to, że poprzez cielesne swawole z wybraną dla niego
kobietą, ma możliwość doznawania wizji. Jeżeli
jednak spodziewajcie się opisów pełnych emocjonalnych uniesień, to się
zawiedziecie. Jacek Piekara jest dość powściągliwym twórcom, jeżeli
chodzi o takie wizualizacje. Zamiast nich, jest nam dane doświadczać
wiele scen przechadzek, rozmów i konnych przejażdżek, które mają na celu
ukazanie nam dzikich zwyczajów kraju, w jakim pisarz umieścił swojego
protagonistę. Poza nimi, jak również spełnianiem żądań swojej nowej przełożonej, Mordimer Madderdin zaledwie
stacza walkę z komarami, która na peczorskich mokradłach jest równie
potrzebna światu, jak walka z herezją oraz czarnoksięstwem. Takim
sposobem przeminie nam znaczna część historii. Spokojnie i mało
ciekawie. Ostatecznie,
pomalutku dociera ona do rozwiązania. Jak pewnie już sami domyślacie
się, jej przewodnią nicią jest jedna z wizji, jakiej doświadcza
przewodni bohater. To najciekawsza część całej książki, ale dotrwanie do
niej kosztuje dużo cierpliwości. Jacek Piekara też nie zamierza umilać
nam oczekiwania na ostateczne rozwiązanie opowieści. Pisarz
nie dość, że umieścił swojego bohatera w dość specyficznym dla niego
otoczeniu,
to na dodatek postanowił, że ten nieustannie będzie dawał upust
swojemu niezadowoleniu. To też człowiek, jaki zawsze uważał się za
pokornego sługę, umiejącego przetrwać wiele dni o chlebie i wodzie,
stał się strasznym upierdliwcem. Co ważniejsze,
pisarz ma tendencję do powielania informacji, które przekazał nam w swoich poprzednich książkach. To taka przywara jego twórczości, do której
stali czytelnicy dawno się już przyzwyczaili. Jednakże w omawianej książce robi to
nagminnie. Sami zdecydujcie, co jest bardziej denerwujące.
Przeczytałam mimo potencjalnych spojlerów, bo waham się nad lekturą tego cyklu, i teraz nie bardzo wiem co mam myśleć. Bo piszesz, że autor w nie najwyższej formie, ale to znaczy chyba, że wcześniej było lepiej. Chyba się w końcu zdecyduję.
OdpowiedzUsuńSpokojnie. Moje recenzje są długie, ale nie ma w nich spojlerów.
UsuńCo do książek, to jak najbardziej warto się z nimi zapoznać. Po prostu od pewnego czasu odnoszę wrażenie, że rozpoczynając z nimi przygodę, autorowi bardziej zależało na oryginalności swoich dzieł.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń