wtorek, 15 października 2019

"Trylogia Grisza: Szturm i Grom" - Leigh Bardugo

"Grisza: Szturm i Grom" to kontynuacja powieści "Grisza: Cień i Kość", amerykańskiej autorki  Leigh Bardugo. Opowieść umieszczona w świecie opartym na realiach carskiej Rosji stała się międzynarodowym bestsellerem i zostanie wkrótce zekranizowana.  

Leigh Bardugo - amerykańska pisarka, urodzona w Izraelu. Międzynarodową sławę przyniosła jej seria powieści zatytułowana "Grisza", w skład której wchodzą "Cień i kość", 'Szturm i grom” oraz "Ruina i rewolta”. Wychowywała się w Los Angeles, a po ukończeniu szkoły wyjechała na drugi koniec kraju, do New Haven w stanie Connecticut, by tam studiować na prestiżowym Uniwersytecie Yale. Obecnie mieszka w dzielnicy gwiazd w Los Angeles, Hollywood, gdzie od czasu do czasu występuje na scenie, jako wokalistka w zespole muzycznym.

Alina uciekła za Morze Prawdziwe. Nękają ją duchy ludzi, których zabiła w Fałdzie Cienia. Ukrywa swoją tożsamość jedynej Przyzywaczki Słońca. Alina próbuje na nowo ułożyć sobie życie w obcym kraju u boku Mala. Jednak wkrótce będzie musiała się zmierzyć ze swoją przeszłością – i przeznaczeniem.

Darkling wyłonił się z Fałdy Cienia zbrojny w nową, potworną moc. Ma niebezpieczny plan, który może rozsadzić granice naturalnego świata. Z pomocą niesławnego korsarza Alina wraca do kraju, który porzuciła by walczyć z siłami zagrażającymi Ravce. Ale podczas gdy jej moc rośnie, ona sama wikła się coraz głębiej w grę zakazanej magii, w którą wciąga ją Darkling. I odsuwa się od Mala.


Alina będzie musiała dokonać wyboru między swoim krajem, własną mocą a miłością, która miała zawsze ją prowadzić. W przeciwnym razie podejmuje ryzyko, że w nadciągającej burzy straci wszystko.

Dzieła składające się z trzech utworów nierzadko wiąże ten sam problem. Książka łącząca je, to ta najnudniejsza, będąca niechcianą przez nikogo koniecznością. I taka też jest omawiana pozycja.
 
Do niedawna Przyzywaczka Słońca, obecnie zbiegła zdrajczyni. Alina Starkow i Mal Orecev zamieszkali w miejscu, gdzie Przyzywaczka Słońca nikomu nie jest potrzebna. I choć ponownie jest chuderlawą dziewczyną ze strąkami matowych, brązowych włosów, ziemistą cerą, o palcach pomarańczowych od pakowania jurdy, to nie poprawia jej to nastroju. Alina Starkow od zawsze nie miała w sobie nic interesującego, a wiele dni bez posługiwania się swoimi szczególnymi umiejętnościami, zemściło się na niej. Dziewczyna nie odczuwa głodu i nie potrafi spać. Brakuje jej przyzywania światła, a z każdym dniem, jak nie korzysta ze swojej mocy, traci na siłach i podupada na zdrowiu. Jest tak słabowita i niezdarna, że z trudem utrzymuje posadę pakowaczki jurdy. Zarabia w ten sposób marne grosze, ale upiera się, że będzie pracować. W ten sposób za wszelką cenę chce udowodnić, że potrafi robić coś innego, niż granie roli świętej. Zdarzenia, do jakich doszło w Fałdzie Cienia, pozostawiły swój ślad także na Darklingu. Co prawda opuścił ją z mocami, jakich wcześniej nie posiadał, ale zapłacił za to swoją cenę. Znużenie spowija go jak elegancki płaszcz. Pod oczyma ma lekkie cienie, a wyraziste kości policzkowe odznaczają się mocniej od zapadniętych policzków. Co więcej, jego oblicze ozdabia maswerk blizn. Para uciekinierów ma sposobność dobrze mu się przyjrzeć, jak ponownie wpadają w jego ręce. Dla wolności poświęcili niewinnych ludzi, a ostatecznie okazało się, że ci zginęli na darmo. Oboje ponownie stają się więźniami Darklinga. Potężniejszego niż w jakiejkolwiek wcześniejszej chwili. Zostają uwięzieni na statku, jakiego kapitanem jest ravczański korsarz oraz przemytnik, osławiony za sprawą tego, że przebił się przez fjerdańską blokadę i zbił ogromny majątek, napadając statki nieprzyjaciela. Zdani sami na siebie jak zawsze bez przyjaciół i sprzymierzeńców, otoczeni bezlitosnym morzem. Jeśli nawet udałoby im się uwolnić, to nie mają dokąd uciekać. Jak jednak niebawem się przekonują odzyskanie przez nich wolności to drobnostka, w porównaniu z dopiero co oczekującymi na nich przeciwnościami losu.

Zainicjowany przez Apparata kult Świętej Słońca rośnie. Nikt nie ma pojęcia, jak udało mu się wymknąć z Wielkiego Pałacu po nieudanym zamachu stanu Darklinga, ale wychynął gdzieś w sieci monastyrów rozsianych po całej Ravce. Mężczyzna rozpowszechnia opowieść, że Alina Starkow zginęłam w Fałdzie Cienia, a następnie została wskrzeszona jako Święta Przyzywaczka Słońca. W Os Alcie pozostała zaledwie garstka Korporalników, Eterealników i Materialników. Królowa, pozbawiona upiększających zabiegów Genii, odmawia pokazywania się publicznie, a choroba trawiąca króla, powoli wprowadza go do grobu. Na dodatek, wokół murów królewskiego pałacu, roztaczają się obozowiska hołdowników Przyzywaczki Słońca. Zagłodzonych, zlęknionych i pozbawionych domostw ludzi, jakich Alina Starkow jest ostatnią nadzieją.  

Początkowe zdarzenia, które Leigh Bardugo opisuje w bezpośredniej kontynuacji poprzedniego tomu, sugerują o wiele ciekawszą historię, niż miało to miejsce poprzednim razem. Jak jednak prezentuje się ona naprawdę? Kompletnie odmiennie. W "Grisza: Cień i kość", bohaterowie powołani do istnienia przez pisarkę, przeszli trudną i krętą drogę. Ta zmieniła ich diametralnie. Co więcej, ich dawni druhowie są teraz wrogami, a wcześniejsi wrogowie, druhami. Właśnie stąd przypuszczenie, że w tej części, będzie więcej zwrotów akcji, manipulacji i poświęceń. Jednakże autorka postanowiła poprowadzić fabułę w nieco inną stronę. Dużą część opowieści stanowią stale zmieniające się relacje Aliny Starkow i Mala Oreceva. Przyzywaczka Słońca  z przymusu stała się właścicielką obroży Morozova, co zwiększa jej moc. Jednocześnie spełniają się prorocze słowa Darklinga. Mal Orecev, niezależnie od tego, jak mocno stara się ją wspierać, nie potrafi zrozumieć. Jeżeli znowuż chodzi o samego Darklinga, to został on potworem w ludzkiej skórze, którego boją się najbardziej oddani podwładni. Jednakże niemalże znika on ze stron powieści. Tak samo, jak postacie drugoplanowe, które poznaliśmy w poprzednim tomie. Zamiast nich pojawiają się nowi bohaterowie, z jakich na szczególną uwagę zasługuje Mikołaj Lancov. Już we wcześniejszej części pojawiła się o nim wzmianka, więc jego rola w tej historii, nie powinna wzbudzać w nikim żadnego zaskoczenia. Mikołaj Lancov wnosi do powieści odrobinę wesołości, jak również nieco zamętu. Znajduje się on blisko przewodniej bohaterki, a że jest ona istotna dla społeczeństwa, to też małżeństwo z nią ma swoje przywileje. I w sumie nie on jeden ma to na uwadze, co jeszcze bardziej oddziałuje na relacje przewodnich bohaterów. Druga istotna kwestia poruszana w tej części historii, to przygotowania do nadchodzącej walki. Pisarka poświęciła im dużo czasu. Po co to zrobiła? Trudno powiedzieć. Jest to najnudniejsza część całej powieści, a także najmniej potrzebna, zważając na jej rozwiązanie. Na nasze nieszczęście, wspomniane zwroty akcji, manipulacje i poświęcenia, znajdują się zaledwie na początku i zakończeniu książki. Zaledwie w ten czas historia ma też miejsce poza murami Os Alty. Autorka nie posiadała wcześniej koncepcji, którą można było nazwać niesztampową, ale nie powstrzymało jej to w napisaniu jeszcze gorszej kontynuacji. Nie ma też sensu wspominać o jej piórze, bo nie zmieniło się ono wcale. Debiutująca Leigh Bardugo napisała całą książkę w narracji pierwszoosobowej, zaledwie początek i zakończenie tworząc w narracji trzecioosobowej, które prezentują się o wiele lepiej, niż pozostała większość. 

Podobno dostatecznie dobre zwieńczenie historii, umieszczone w trzecim tomie sprawia, że autorce można podarować wszelkie niedogodności, jakich nam przysporzyła podczas zapoznawania się ze swoim debiutanckim dziełem. Cóż, niebawem się przekonam.

1 komentarz: