Oto "Krwawe zwierciadło", czwarta część serii "Powiernik Światła", amerykańskiego autora, Brenta Weeksa
Brent Weeks urodził się i wychował w Montanie. Pisywał na barowych serwetkach i na planach lekcji, nim tysiąc stron później zdobył wymarzoną pracę. Jest autorem międzynarodowego bestsellera – trylogii „Nocny Anioł”, który sprzedał się w milionach egzemplarzy na całym świecie. Brent mieszka w Oregonie z żoną Kristi i córkami.
Z Siedmiu Satrapii zostały już tylko cztery, a i one są o krok od ugięcia się przed wojskami Białego Króla. Gavin Guile – niegdyś cesarz, Pryzmat i galernik, człowiek, który mógł zapobiec wojnie, jest teraz zagubionym i okaleczonym więźniem w więzieniu, które stworzył własnymi rękami dla magicznego geniusza. Tyle że on sam całkowicie utracił magię. Co gorsza, być może nie znajduje się w tym więzieniu sam.
Kip Guile dokona ostatniej, desperackiej próby powstrzymania rosnącej hordy Białego Króla. Karris Białodąb stara się poskładać w całość rozpadające się cesarstwo, a pomaga jej w tym jedynie śmiertelnie niebezpieczny i być może zdradziecki teść, Andross Guile. Tymczasem Teia znajduje nowe, znacznie mroczniejsze zastosowanie dla swoich talentów, a cena tego odkrycia może okazać się dla niej zbyt wielka do udźwignięcia. Razem będą walczyć, aby skażone cesarstwo nie stało się czymś o wiele gorszym.
W pierwotnym zamierzeniu autora omawiana historia miała zmieścić się w zaledwie trzech książkach, jednak ostatecznie rozrosła się już do pięciu tomów. Jak się okazuje, nie z powodu natłoku twórczego natchnienia, któremu musiał dać upust.
Karris Guile, to teraz Biel, Wybranka Orholama, Władczyni Siedmiu Wież, Pani Jutrzenki, Lewa Ręka Wszechmocnego. Jej słowo stanowi prawo. Wszyscy krzesiciele w Siedmiu Satrapiach winni jej są posłuszeństwo. Dla większości ludzi jest postacią niemal mityczną. Mimo to jeszcze nigdy wcześniej nie czuła się równie bezsilna. Jednakże do czasu, jak ma u swego boku Gavina Guile, nie ma nic, czego nie zdołałaby zrobić. Bo Gavin Guile wróci, odnajdą go, a przynajmniej taką ma nadzieje. Na razie musi stawić czoła faktom, jak również podjąć kroki, odkładając emocje na bok. Musi zjednać sobie Androssa GuileAndross Guile obecnie wygląda, jakby skradł całą młodość, jaką Karris Guile utraciła w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Nie chodził zaledwie o to, że jego okrągły brzuszek zmalał albo skóra, kiedyś blada, bo od dawna ukrywał się przed spojrzeniem słońca, z powrotem nabrała kolorów. Andross Guile ma znowu proste plecy, trzyma głowę wysoko, popisuje się szerokimi ramionami i mocną szczęką. Kryzys dodaje mu sił. To dobry człowiek na obecne czasy. I dlatego Karris Guile nie zamierza go unicestwić, a wręcz przeciwnie, pragnie mieć w nim partnera. Ponieważ, prawda jest taka, że ich kłopoty są wspólne. Chociaż żadnemu z nich to nie odpowiada, razem muszą stawić czoło nie tylko zewnętrznym, ale i wewnętrznym zagrożeniom. Kip Guile, najprawdopodobniej Powiernik Światła, zabił króla i boga, a potem uciekł z Chromerii, chociaż ścigała go cała Świetlana Gwardia. Zabrał ze sobą najlepszych i najbystrzejszych członków Czarnej Gwardii. I choć możliwe, że w tej chwili to najgłupsze zmartwienie pod słońcem, ale dla Kipa Guile ma ono pierwszorzędne znaczenie. Otóż Kip Guile, potomek Gavina Guile, nie jest w stanie kochać się z kobietą. Z własną żoną, która robi wrażenie całkiem chętnej. Przynajmniej na pewnym poziomie. Zupełnie jakby jej ciało odrzucało chłopaka. Sprawa byłaby jedynie żenująca, gdyby Tisis Malargos nie powiedziała mu, że ich ślubny kontrakt zostanie automatycznie unieważniony, jeśli nie skonsumują małżeństwa w ciągu siedmiu dni, a to oznacza, że przybędzie im jeszcze jednego, potężnego wroga. Teia Gallaea’s pozostała w Chromerii, by pomagać Karris Guile w szpiegowaniu Zakonu Złamanego Oka. Dziewczynie jest coraz trudniej podołać swojemu zadaniu. Powoli nawet zaczyna żałować, że nie opuściła Chromerii z Kip Guile i resztą druhów. Żelazna Pięść, człowiek, jakim ma nadzieję się stać każda osoba w Czarnej Gwardii, nieugięty, lojalny, sprawny dowódca, nieodmiennie kompetentny, niezachwiany w swojej pewności siebie, zapadł się pod ziemie. Ich świat się wali. Zaledwie Gavin Guile potrafi im pomóc. I choć znajduje się bliżej, niż sądzą, niedaleki szaleństwa, sam potrzebuje ratunku.
Karris Guile, to teraz Biel, Wybranka Orholama, Władczyni Siedmiu Wież, Pani Jutrzenki, Lewa Ręka Wszechmocnego. Jej słowo stanowi prawo. Wszyscy krzesiciele w Siedmiu Satrapiach winni jej są posłuszeństwo. Dla większości ludzi jest postacią niemal mityczną. Mimo to jeszcze nigdy wcześniej nie czuła się równie bezsilna. Jednakże do czasu, jak ma u swego boku Gavina Guile, nie ma nic, czego nie zdołałaby zrobić. Bo Gavin Guile wróci, odnajdą go, a przynajmniej taką ma nadzieje. Na razie musi stawić czoła faktom, jak również podjąć kroki, odkładając emocje na bok. Musi zjednać sobie Androssa GuileAndross Guile obecnie wygląda, jakby skradł całą młodość, jaką Karris Guile utraciła w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Nie chodził zaledwie o to, że jego okrągły brzuszek zmalał albo skóra, kiedyś blada, bo od dawna ukrywał się przed spojrzeniem słońca, z powrotem nabrała kolorów. Andross Guile ma znowu proste plecy, trzyma głowę wysoko, popisuje się szerokimi ramionami i mocną szczęką. Kryzys dodaje mu sił. To dobry człowiek na obecne czasy. I dlatego Karris Guile nie zamierza go unicestwić, a wręcz przeciwnie, pragnie mieć w nim partnera. Ponieważ, prawda jest taka, że ich kłopoty są wspólne. Chociaż żadnemu z nich to nie odpowiada, razem muszą stawić czoło nie tylko zewnętrznym, ale i wewnętrznym zagrożeniom. Kip Guile, najprawdopodobniej Powiernik Światła, zabił króla i boga, a potem uciekł z Chromerii, chociaż ścigała go cała Świetlana Gwardia. Zabrał ze sobą najlepszych i najbystrzejszych członków Czarnej Gwardii. I choć możliwe, że w tej chwili to najgłupsze zmartwienie pod słońcem, ale dla Kipa Guile ma ono pierwszorzędne znaczenie. Otóż Kip Guile, potomek Gavina Guile, nie jest w stanie kochać się z kobietą. Z własną żoną, która robi wrażenie całkiem chętnej. Przynajmniej na pewnym poziomie. Zupełnie jakby jej ciało odrzucało chłopaka. Sprawa byłaby jedynie żenująca, gdyby Tisis Malargos nie powiedziała mu, że ich ślubny kontrakt zostanie automatycznie unieważniony, jeśli nie skonsumują małżeństwa w ciągu siedmiu dni, a to oznacza, że przybędzie im jeszcze jednego, potężnego wroga. Teia Gallaea’s pozostała w Chromerii, by pomagać Karris Guile w szpiegowaniu Zakonu Złamanego Oka. Dziewczynie jest coraz trudniej podołać swojemu zadaniu. Powoli nawet zaczyna żałować, że nie opuściła Chromerii z Kip Guile i resztą druhów. Żelazna Pięść, człowiek, jakim ma nadzieję się stać każda osoba w Czarnej Gwardii, nieugięty, lojalny, sprawny dowódca, nieodmiennie kompetentny, niezachwiany w swojej pewności siebie, zapadł się pod ziemie. Ich świat się wali. Zaledwie Gavin Guile potrafi im pomóc. I choć znajduje się bliżej, niż sądzą, niedaleki szaleństwa, sam potrzebuje ratunku.
Brent Weeks kontynuuje historię swoich bohaterów w czwartej odsłonie serii "Powiernik Światła", zatytułowanej "Krwawe zwierciadło". Karris Guile jest Bielą, Andross Guile jest promachosem, Gavin Guile Pryzmatem, Zymun Guile Pryzmatem-elektem, a Kipa Guile wiele osób zwie Powiernikiem Światła. To niezgodne z tradycją, jeśli nie wręcz z prawem Chromerii, więc wielu osobom nie przypada to do gustu. Taki stan sytuacji powinien przyprawić bohaterów o jeszcze więcej wrogów. Powieść za to o niezwalniającą akcję. Jak to jednak często się zdarza, oczekiwania odbiorców nie zawsze podążają w parze z intencjami pisarza. Karris Guile stara się kontynuować dzieło Orei Pillawr, odnaleźć się w roli matki, szpiegować Zakon Złamanego Oka, a jednocześnie nadzorować poszukiwania Gavina Guile. W działaniach mających na celu zniszczenie fanatycznych morderców pomaga jej Teia Gallaea’s. Młoda dziewczyna taka jak Teia Gallaea’s nie powinna musieć zostać wojowniczką. Powinna roztrząsać w myślach, co powiedziała do pewnego chłopca, który może ją z tego powodu odrzucić, a nie zastanawiać się, co powiedziała jakiemuś nikczemnikowi, który może ją z tego powodu zabić. Karris Guile i Teia Gallaea’s to dwie młode kobiety, które los potraktował równie niesprawiedliwie, przez co mają ze sobą wiele wspólnego. Ich wątki są najciekawsze spośród wszystkich pozostałych. Wątki Androssa Guile i Gavina Guile przemijają nam na obserwowaniu ich słownych starć, jak również starań pozostania jednego z nich przy zdrowych zmysłach, jakim towarzyszą dywagacje z tworem jego umysłu. Takim oto sposobem, Brent Weeks oferuje nam prawie to samo, co w poprzednich tomach. Jednakże najbardziej pozbawioną potencjału częścią tej książki są poczynania Kip Guile. Duża ich część nawiązuje do jego małżeństwa z Tisis Malargos, a dokładniej niemożności jego skonsumowania. Trudno powiedzieć, co sprawiło, że przypadłość ginekologiczna, która sprawia, że pożycie jest bolesne albo w ogóle niemożliwe z powodu mimowolnego skurczu mięśni stała się dla autora tak istotna, ale musiało być to coś ważnego, bo akompaniuje ona parze bohaterów przez całą książkę. Takie postacie jak Książę Barw, Liv Danavis, Corvan Danavis, Zymun Guile, a nawet Żelazna Pięść, które w poprzednich tomach cieszą się dużą atencją pisarza, obecnie są traktowane po macoszemu. Mocno zmienił się też sam klimat powieści. Choć Siedem Satrapii doświadcza obecnie ogromnego skoku w technice, z powodu trwających starć, bohaterowie są od niej odsunięci. Zamiast tego, poznają zakazane pola swoich umiejętności, jak również zdolności ich mieszkańców oraz doznają objawień bogów, o jakich istnieniu nie mieli pojęcia. I takim też sposobem wielowątkowa, pełna akcji oraz oryginalnych posunięć historia, przerodziła się w powolną, przegadaną, z mnóstwem zdziwaczałych rozwiązań i przekombinowań.
Jeżeli autor pokieruje dalsze poczynania chromeryjskich krzesicieli zgodnie ze wskazówkami, jakie podsunął nam w tej części, jego powieść będzie jedną z najbardziej rozczarowujących ostatnich lat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz