Pierwsza część "Twierdzy Magów" to niepozornie wyglądająca książka. Sięgając po "Siłę trucizny" spodziewałam się prostej, nie rozbudowanej fabuły, tymczasem otrzymałam połączenie "Igrzysk Śmierci" Suzanne Collins i "Trylogii Czarnego Maga" Trudi Canavan. Ten niesamowity miks składający się z pełnej ekscytacji gry w kotka i myszkę, oraz niestandardowego związku zagwarantował Marii V. Snyder szansę na wielki sukces.
Yelena została zdradzona przez mężczyznę, którego kochała jak własnego ojca. Jej uczucie nie dojść, że nigdy nie zostało odwzajemnione, to na dodatek zniszczyło w niej wiarę w ludzi. Torturowana, poniżana, w końcu uwolniła się od swoich oprawców, jednak nie na długo. Zabijając syna człowieka, który zniszczył w niej wiarę w lepszą przyszłość, wcale nie poprawiła swojej sytuacji. Dziewczyna po dwóch latach męczarni trafiła na rok do więzienia oczekując śmierci, która nie miała nadejść jeszcze przez jakiś czas. Wybrana do testowania jedzenia komendanta, wyszkolona przez najokrutniejszego człowieka, nie wie kiedy przyjdzie jej umrzeć. Może do tego dojść w każdej chwili, przy każdym posiłku obecnego władcy. Wciągnięta w sam środek pułapki, bez drogi ucieczki, Yelena wkrótce dowiaduje się, że jej praca wcale nie jest taka zła. Świadomość, że jest się osobą obdarowaną magią w kraju gdzie jest ona zabroniona, potrafi przytłoczyć.
Dziewiętnastoletnią Yelenę, z której punktu widzenia będziemy śledzić całą historię, poznajemy w dniu, w którym ma zastać skazana. Oczywiście do tego nie dochodzi, bo zostaje jej zaproponowana oferta współpracy, jednak taki początek pozwala nam od pierwszego momentu zapoznać się z krytyczną sytuacją dziewczyny. Nie poprawia się ona, ani na chwilę, szczególnie, że przyszła testerka szybko poznaje osobę, która od tego czasu będzie między innymi decydowała o jej życiu, bąć szybkiej śmierci. Niewinna, znajdująca się w krytycznym położeniu Yelena i Valk, który jest prawą ręką władcy i skrytobójcą mającym na swoich rękach krew wielu, często niewinnych, to idealna para. I choć taki schemat był już na przykład użyty w "Trylogii Czarnego Maga" wcale, a wcale się nie nudzi, wręcz przeciwnie, jest równie oryginalny, jak w wcześniej wspomnianej powieści geniuszu Trudi Canavan.
Oczywiście oprócz tej dwójki, wokół której toczy się główny wątek, nie brakuje innych bohaterów. Tak samo jak ten duet, inni zostali równie doskonale dopracowani przez Marię V. Snyder. Każda z postaci ma swoje wady i zalety, osobny unikalny charakter oraz jakieś powiązania lub nierozwiązane sprawy z innymi. W całej tej gonitwie o władzę i zemstach, nie można się pogubić, bo styl autorki jest wnikliwy i prosty.
Mimo tego, że "Siła trucizny" przedstawia brutalną historię Yeleny, w której nie brakuje jej wspomnień z przeszłości oraz późniejszych romantycznych chwil, czytelnik nie powinien spodziewać się wiele brutalności oraz erotyki. Autorka w swojej powieści przez takie sceny brnie, jakby płynęła papierowym stateczkiem, czyli po powierzchni, delikatnie, powoli aby się nie zanurzyć. Zresztą jeżeli chodzi o już wspomniane delikatne wątki miłosne, to musimy długo na nie czekać, gdyż do tego momentu fabuła książki idzie w zupełnie innym, niespodziewanym kierunku.
"Siła trucizny" to powieść, której akcja wydaje się cały czas przewidywalna, a wcale taką nie jest. Nigdy nie powinniśmy zakładać, jakiego Maria V. Snyder rozwiązania użyje, bo jest to niemalże nie do rozwiązania. Przybliżenie książki do oryginalność dwóch innych, które są wręcz uwielbiane przez nastoletnich odbiorców, nie jest przypadkowe. Czytelnikom mojej recenzji przybliżyłam mniej więcej moje porównania do "Trylogii Czarnego Maga", aby dowiedzieć się dlaczego porównuję recenzowaną pozycję do "Igrzysk Śmierci" musicie po nią sięgnąć. Wielbiciele, szczególnie pierwszego tomu "Igrzysk..." nie powinni być zawiedzeni lekturą "Siły trucizny", a nawet powinni szybko przyznać mi rację. Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy o przygodach Yeleny, bo jestem ich niezmiernie ciekawa, a jednocześnie nie potrafię zgadnąć w jakim kierunku tym razem autorka pokieruje fabułą.
Dziękuję wydawnictwu Mira za egzemplarz recenzencki.