Bałam się podjęcia napisania recenzji książki "Nieśmiertelność zabije nas wszystkich". Zazwyczaj sięgam po książki, które całkowicie podlegają fantastyce, czyli te, których miejsca akcji, postacie i ich umiejętności nie są z naszego świata. Nie chciałam dać książce złej opinii tylko dlatego, że to nie mój typ. Wszystko jednak zmieniło się po przeczytaniu kilku fragmentów. Fabuła powieści "Nieśmiertelność zabije nas wszystkich" odbywa się na ziemi, więc miejsce akcji to nic czego byśmy nie znali, to jednak nie przesądza oryginalności tomu. Dzieło Drewa Magary'a po prostu jest skazane na sukces.
Śmierć to jeden z tematów na liście ludzkości, o której nikt tak naprawdę nie ma do końca pojęcia. Ludzie się jej boją, wyobrażają ją sobie na różne sposoby i starają się jej uniknąć. W 2019 roku zostaje wymyślone lekarstwo, które zatrzymuje proces starzenia. Lekarstwo jednak daje wieczną młodość, nie gwarancję, że już nigdy się nie umrze. John wiedząc o tym, że po przyjęciu trzech zastrzyków zostanie na zawsze taki sam, jak w obecnym momencie, godzi się na nie. Mężczyzna połechtany wieczną młodością, nie przemyślał jej konsekwencji. Dopiero, kiedy nie ma już odwrotu John zdaje sobie sprawę z błędu, jaki popełnił i obserwuje otaczające go wydarzenia, które są skutkiem wynalezienia lekarstwa na nieśmiertelność.
Pomysł Drewa Magary'a na napisanie książki, w której ludzkość wynajduje lek na nieśmiertelność jest zupełnie oryginalny i unikalny. Dotychczas nieśmiertelność mogliśmy obserwować u wampirów, którym często towarzyszyły dodatkowo nadprzyrodzone zdolności. Ludzie pozbawieni super mocy, ale niestarzejący się to już inna bajka.
Całą sytuację i odczucia związane z wynalezieniem i legalizacją w niektórych krajach leku, obserwujemy z punktu widzenia Johna. Główny bohater "Nieśmiertelność zabije nas wszystkich" to dwudziestodziewięcioletni prawnik, który mieszka wraz ze swoją dwudziestosiedmioletnią współlokatorką. On i ona w zasadzie już od dawna nie żyją, bo to co czytamy, to pamiętnik mężczyzny. Jego pozostawione dziedzictwo, które napisał w nadziei, że lek na wieczną młodość już nigdy nie ujrzy światła dziennego. Mniejsza jednak o to, że główny bohater już nie żyje, to jak do tego doszło i tak będziecie musieli przeczytać sami. Cały sęk tkwi w tym, że od prologu wiemy, iż projekt, który miał zabić śmierć i tak się nie powiódł. To trochę smutna myśl, tak samo jak przeżycia Johna. Dlaczego? Bo twórca książki pod każdym względem rozważył zachowanie ludzi, które mogłoby powstać w skutek wynalezienia takiego specyfiku.
Drew Magary nie tylko przemyślał dokładnie umieszczane w książce sytuacje, zachowania, odczucia i zmiany w ludziach. Autor książki pozostawia czytelnikowi wiele do myślenia i to już w trakcie czytania lektury. Rozmyślając czasami o nieśmiertelności nawet nie zdajemy sobie sprawy, jakie skutki ona ze sobą niesie. "Nieśmiertelność zabije nas wszystkich" to książka niesamowicie interesująca.
Styl pisarza okazuje się niebywale lekki. "Nieśmiertelność zabije nas wszystkich: to książka należąca do tych nie najcieńszych, a mimo to można ją pochłonąć w jeden dzień. Jeżeli miałabym wymienić tytuł przybliżony do fabuły książki, to zdecydowanie byłby to bardzo popularny, acz krwawy film "Oszukać przeznaczenie". Tamtejsi bohaterowie również uciekają przed śmiercią i równie szybko przekonują się, że przed kostuchą nie ma drogi ucieczki.
Dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka za egzemplarz recenzencki.