Teraz przeniesiemy się troszkę w przeszłość, gdyż ostatnio miałam takie usypisko książek, że na recenzję "Nowej Fantastyki" niestety nie znalazłam czasu - trochę wstyd się przyznać, ale przynajmniej mam na to odwagę. Tak, więc wracamy do czerwca, zbliżających się wakacji, które tak naprawdę już przemijają, i tamtejszego numeru.
Zacznę morze od krótkiego materiału Jerzego Rzymowskiego, albowiem już na wstępie mnie zaintrygował. Krótka wypowiedź tego Pana nosi tytuł "Niecierpliwy mózg" i opowiada o objawach, które pewnie i niektórzy z was zauważyli podczas np. czytania książek, czy przeglądania Internetu. Polegają one na tym, że nasza dociekliwość - szczególnie przy czytaniu ciekawych dla nas rzeczy - wzmaga się powodując, że nasz mózg omija nudne szczegóły, często bardzo ważne. Ta wnikliwość może być z czasem uporczywa i powodować, że stajemy się wygodni - nie potrafimy odnaleźć prostych rzeczy w innych źródłach, niż te najłatwiejsze, jak przykładowo wcześniej wspomniany nieszczęsny Internet. Zauważyliście coś podobnego u siebie? Ja owszem, tak!
Następny - równie intrygujący - jest felieton Jakuba Ćwieka. Autor opisuje w nim swój punkt widzenia na temat wychowywania dzieci i zarażania ich swoją pasją. Zainteresowało mnie to, bo choć sama dzieci nie mam - i nie planuję ich mieć - kiedyś dzieckiem byłam. Podobnie jak pociechy Pana Ćwieka oglądałam "Gwiezdne Wojny" - nie rozumiałam jeszcze o co w nich gra się toczy, oglądałam aby posiedzieć do północy - i między innymi dzięki nim uwielbiam teraz fantastykę. Oczywiście do zakochania się w tym gatunku przyczynił się w dużej mierze "Harry Potter", "Władca Pierścieni", ale to od "Gwiezdnych Wojen" się rozpoczęło. Ciekawa jestem co bym teraz robiła, gdyby rodzice nie zachęcali mnie do oglądania tych ekranizacji, czytania książek? Ciekawe czy w ogóle pisałabym tę recenzję i czytała "NF"?
Trochę z mniejszym zainteresowaniem przeczytałam artykuł o "Prometeuszu". Serię "Obcy" traktuję z przymrużeniem oka, nigdy nie powodowała ona u mnie wielkiego entuzjazmu - stąd mój brak zachwytu tym artykułem. Tak czy siak fanów tych ekranizacji pewnie ucieszy fakt, że film bazuje na wszystkich pozostałych, nie jest jednak konkretnie z ich półki - to zupełnie inna, oddzielna historia.
"Królewna Śnieżka i Łowca" - reżysera Ruperta Sandersa - budzi wielką sensację wśród wielbicieli kina, fantastyki i Kristen Stewart - gwiazda "Sagi Zmierzch" wcieliła się w główną bohaterkę, Królewnę Śmieżkę. Wedle Marcina Zwierzchowskiego film ten ma wiele innych atutów, którymi są: oryginalność, piękne widoki, kostiumy oraz różnorodność potworów. Obecnie dzieło nazywane jest "nowym śródziemiem" - taki tytuł nosi również artykuł. Czy film jest taki wspaniały? Cóż, aby się przekonać trzeba iść na niego do kina!
W badawczym artykule "Różni jak klony" możemy dowiedzieć się troszkę o klonowaniu, które ma miejsce najczęściej w filmach, albo książkach - bardziej w tych pierwszych. Punkt myślenia autora udowadnia nam - czego pewnie wielu z was nie zauważyło - że klony zazwyczaj przypominają siebie nawzajem jedynie z wyglądu, gdyż zachowanie mają zupełnie inne. Zjawiska te można zaobserwować w wersjach filmowych podanych przez twórcę artykułu, ale również w "Gwiezdnych Wojnach", co głównie z klonami się kojarzy - w swojej sadze George Lucas klonom może nie poświęcił dużo czasu, ale w serialu dla dzieci "Wojny klonów" można na ich temat dowiedzieć się wiele więcej i zauważyć wspomnianą różnicę.
Przeglądając dalej czerwcowy numer "Nowej Fantastyki" możemy natknąć się na artykuł poświęcony całej serii książek "Metro". Kiedy Dmitrij Głuchowski - twórca "Metro 2033", "Metro 2034" - zgodził się na opublikowanie przez innego autora powieści z świata jego książek, wszyscy byli tym bardzo zdziwieni, teraz, jak patrzy się na liczbę książek już wydanych, spokojnie można stwierdzić, że nie był to dla autora taki wielki problem, jak co niektórzy sądzili.
"Nie odpuszczam realiom" - taki tytuł nosi wywiad z autorem Robertem M. Wegnerem. Możecie w nim przeczytać m.in. o twórczości pisarza, jego dziełach i o tym jak najlepiej tworzy mu się nowe historie. Ze swojej strony polecam - naprawdę ciekawe pytania i odpowiedzi padły w tej rozmowie.
"Agenci paranoi" - artykuł Piotra Mirskiego napisany nie tylko z powodu nowej części "Facetów w czerni", ale stworzony dla czegoś większego - warty przeczytania.
"Nieuchronność pomysłu", "Groźny nadmiar wiedzy" - to dwa, ostatnie w tym numerze felietony Rafała Kosika i Petera Wettsa. Pierwszy musicie przeczytać sami, gdyż mojej uwagi nie przyciągnął on do siebie na tyle, aby wgłębić się w niego bardziej, drugi nawiązuje trochę do wcześniejszej wypowiedzi Jerzego Rzymowskiego o ciekawym mózgu - tym razem będziecie mogli zauważyć ciemną stronę naszej wiedzy i ciekawości z innego punktu widzenia i dotyczącą zupełnie czegoś odwrotnego - złego.
Jeżeli rozchodzi się o opowiadania i materiały nigdy nie publikowane pisarzy, które zawsze do każdego numeru twórcy "Nowej Fantastyki" dokładają, to tym razem zaszczycili nas m/in.: Anna Brzezińska, Jeffrey Ford, Bartosz Działoszyński, Ken Liu, Damian Drabik, Charlie Jane Anders.
Z recenzji - dla mnie stanowiących priorytet przy czytaniu "NF" - znajdziemy: "Las zębów i rąk", "Śmiercionośne fale" - Carrie Ryan, "Bezwzględna" - Gail Carriger, "Pan Potwór" - Dan Wells, "Wrzawa śmiertelnych" - Eric Nylund i dużo, dużo więcej.
Oczywiście oprócz recenzji książek, spotkamy się również z recenzjami filmów, komiksów, gier, dużą liczbą reklam, konkursów - które tylko uwydatniają ten miesięcznik.
"Nowa Fantastyka - 357" bardzo mi się spodobała - zauważam, że co numer jest lepsza, przynajmniej w moim odczuciu. Naprawdę cieszę się, że zaczęłam czytać ten miesięcznik, bo teraz jest on dla mnie nieodłącznym towarzyszem gdziekolwiek jestem - pewnie już w którejś recenzji o tym pisałam, to jednak tylko potwierdza moje odczucia.