Jeżeli chodzi o "Nową Fantastykę", to nadrabianie zaległości z jej omawiania/recenzowania przeze mnie trwa dalej. Tym razem cofamy się do lipca - znowu początek wakacji, szkoda tylko, że rzeczywistość kreuje się "troszeczkę" inaczej. W lipcowym numerze "NF" dominują postaci z komiksów przeniesione na duże ekrany, jednak adwersarze facetów lub kobiet w obcisłych zwierzęcych kostiumach również nie pozostaną zawiedzeni.
Na początek warte przeczytania są krótkie wspomnienia z minionych dni Jakuba Winiarskiego. Ich autor chciał uciec na jakiś czas od fantastyki, pożyć samą rzeczywistością, jednak jak szybko się przekonał, nie jest to takie proste jak się może wydawać. Główny problem tkwi w tym, że mężczyzna na czas swojego wyzwania wyjechał akurat do Berlina. Co mu się tam przydarzyło? Musicie sprawdzić sami - warto.
Kiedyś trudno było o książki fantastyczne - cieszyły się one raczej mniejszym gronem zainteresowania niż teraz, więc piszących je również było mniej. Wedle Jerzego Rzymowskiego czasy się zmieniły, i jak nigdy wcześniej gatunek ten cieszy się ogromną popularnością - co pewnie już wpadło wam w oko. To dobra wiadomość dla wielbicieli ucieczki od rzeczywistości, jednak ma to też swoje minusy. Obecnie na rynku trwa wyścig oraz ruletka, które powodują zamieszanie i zaległości informacyjne - nawet w Internecie. Bardzo ciekawy i krótki materiał, z który zgadzam się bez jakiegokolwiek uprzedzenia.
Felieton Jakuba Ćwieka - "Wrażliwcy" - porusza od samego patrzenia na niego, gdyż na zdjęciu przedstawiona została scena z "Króla Lwa" - nie bez przyczyny. Pisarz porusza sprawę wrażliwości, która ostatnimi czasy - szczególnie w książkach - zanikła. Teraz wszyscy opierają się na sukcesie i taśmowym produkowaniu podobnych historii, a co z tymi, które naprawdę wzruszały? Raczej częściej można uronić łżę przy czytaniu oryginalnej pozycji fantasy czy science fiction niż przy tych, które powinny naprawdę wzruszać. Drugim problemem jest to, że jeżeli nawet coś nas ściska za serce, to tak czy siak nie dajemy tego po sobie poznać. Przyznajcie się sami, kiedy ostatni raz płakaliście oglądając film, czy czytając i nie baliście się do tego przyznać? Ja - tak samo jak autor felietonu - płakałam na "Królu Lwie" i czytając moją ulubioną serię "Wampiraci" - tu to nawet niejednokrotnie - i nie zapomniałam się z wami tym podzielić, o czym świadczą moje recenzje.
Następne trzy artykuły postanowiłam połączyć w jednym omówieniu, oczywiście jak zwykle mam na to dobre uzasadnienie. Otóż "Zguba nietoperza", "Ojciec Bane'a", "Dziewięć żyć Kobiety-Kota" oraz "Odświeżyć pająka" są praktycznie z jednego garnka - wszystkie cztery dotyczą postaci komiksowych, teraz ukazujących się na ekranie kin - tylko ostatni nie jest o Batmanie, a o Spider-Manie. Fani pewnie będą w niebo wzięci.
Terry Pratchett powoli żegna się z fanami i swoją pracą. Pisarz od kilku lat choruje na Alzheimera - ręce odmawiają mu już posłuszeństwa, więc jego książki są dyktowane, nie pisane przez niego osobiście - to może być przykrym ciosem dla kogoś, kto dopiero poznał jego twórczość i zaczyna ją doceniać. Autor mimo wszystko jednak nie poddaje się, tworzy nadal. Trzymana cały czas w sekrecie książka "The Long Earth" zostaje wyjęta na światło dzienne, a przynajmniej kawałki z jej fabułą związane. Mam nadzieję, że to dopiero początek smutnego rozstania z Pratchettem i dobiegnie ono końca dopiero przy zakończeniu serii o Świecie Dysku.
Następnie możemy przeczytać artykuł o najsłynniejszym - chyba nie ma osoby, która by o nim nie słyszała - mordercy, Kubie Rozpruwaczu. Kim był? Jakie wcielenia już przybrał? I co autorom zostało jeszcze do dyspozycji? Warte przeczytania, może kogoś zainteresuje i nakłoni do zgłębiania tematu tego strasznego, aczkolwiek bardzo popularnego człowieka.
"Pusta ziemia z lamusa" - to kolejny artykuł do przeczytania. Mnie jakoś nie zachwycił, tak samo jak mu poprzednie, więc daruję sobie jego omawianie - mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
Z felietonów jeszcze: "Profilowany product placement" - Rafała Kosika, "Przebudzenie" - Jerzego Rzymowskiego", "Wielka senność" - Łukasza Orbitowskiego. Wszyscy trzej gdybają o filmach lub o czymś z nimi związanymi - głębiej nie wnikam, gdyż mojej uwagi nie przyciągnęły.
Jeżeli chodzi o recenzje książek, które są dla mnie bardzo ważne - wiecie pewnie o tym jeżeli czytaliście poprzednią notkę dotyczącą "Nowej Fantastyki" - to tym razem wiele z nich przypadło mojemu gustowi. Między innymi były nimi: "Tron Szarych Wilków" - Cinda Williams Chima, "Wyrzutki" - John Flanagan, "Korona śniegu i krwi" - Elżbieta Cherezińska, "Cień przeznaczenia", Bestiariusz Stracharza' - Joseph Delaney., "Źródło magii" - Piers Anthony, "Zakon Smoka" - Aleksandar Tesic.
Omówienia filmów również mnie zadowoliły. Ucieszyłam się szczególnie z możliwości przeczytania recenzji ekranizacji "Mroczne cienie", której obejrzenie mam już za sobą. Oprócz tego czekają na nas: "Królewna Śnieżka i Łowca", "Czysta krew - sezon 4" - plus wywiad z Deborah Ann Woll, tak dla smaczku,
Do tego wszystkiego - czego i tak jest dużo - dochodzą jeszcze opowiadania: Michała Cetnarowskiego, Petera Wattsa, Janusza Stasika, Brada R. Torgersena. Reklamy, konkursy i mnóstwo innych rzeczy, których tu już nie zdołałam upchnąć.
"Nowa Fantastyka - 358" to ciekawe wydanie, acz poprzednie bardziej mi się spodobało. W moich oczach te numer ratują jeszcze ciekawe recenzje, oprócz tego numer nie przypadłby mi bardzo do gustu, gdyż było w nim zbyt mało rzeczy mnie interesujących - bywa i tak.