"Magia wiedźm - rytuały, specyfiki i zaklęcia" - Claire, była moim pierwszym spotkaniem z tym gatunkiem. To jest drugie. Tym razem towarzyszy mi "Encyklopedia leczniczych aromatów" - Scott Cunningham, wydawnictwa Studio Astropsychologii, czyli to samo, które objęło patronat nad wcześniej wymienionym tytułem. W "Magii wiedźm..." można było zapoznać się z bardziej mistycznymi, częściej odpowiadającym przypadkowi niż prawdzie, rytuałami, które mogły: wskrzesić miłość, ochronić dom przed nieczystymi mocami lub poprawić stosunki seksualne - do wyboru, do koloru. Scott Cunningham w swojej encyklopedii przekazuje czytelnikom informacje bardziej przyziemne, w które łatwiej jest uwierzyć. W końcu zdolności lecznicze niektórych roślin zostały udowodnione naukowo, a zaklęcia na udany związek już niekoniecznie.
Scott Cunningham praktykował magię elementarną przez ponad dwadzieścia lat. Pisarz jest autorem ponad trzydziestu książek, zarówno fikcji, jak i literatury fachowej. Książki tego Pana odzwierciedlają jego szerokie zainteresowanie w ramach ruchu New Age, którego członkowie darzyli autora niezwykłym szacunkiem. Scott Cunningham zmarł 28 marca 1993 roku po długiej chorobie.
Twórcy dzieła, jakim jest "Encyklopedia leczniczych aromatów", niestety już nie ma między nami, jednak pozostała pamięć o nim oraz wiedza, z której pewnie wielu będzie czerpać. Książki autora sprzedają się nadal, o czym choćby świadczy wznowione wydanie tej pozycji. A czym się różni od poprzedniego? Co w ogóle można w nim znaleźć? Otóż, cała książka jest źródłem przeróżnych informacji o: olejkach, miksturach, kadzidłach, naparach i innych wspomagających ekstraktach, na bazie roślin. Jej rozdziały są poświęcone m.in: składnikom botanicznym, których potrzeba do stworzenia wszelakich mikstur - popularnych i rzadkich, tworzeniu własny przepisów, powstawaniu nalewek, mydeł bez tłuszczu, proszkom i tym podobnych. Książka, czego może brakować często innym, posiada swój własny słowniczek, więc zagubić się nie można. Nowe wydanie woluminu zostało stworzone przy pomocy rad i dzięki problemom czytelników wcześniejszej encyklopedii. Zawiera ono również sto nowych przepisów. Sam autor w przedmowie pisze, że każdy rozdział uległ zmianom, niektóre zniknęły w ogóle, więc to, tak jakby, zupełnie nowe wydanie.
Język i styl, którym posługuje się autor, jest bardzo przyjemny w odbiorze i powinien być zrozumiały dla każdego, kogo ta książka zainteresuje. Encyklopedia jest dostosowana dla osób zaawansowanych w magii oraz tworzeniu mikstur, jak i dla początkujących, więc ta pierwsza grupa powinna o tym pamiętać i być troszkę wyrozumiała, kiedy będzie czytać któryś raz z kolei o czymś, o czym wie od dawna. Z mojej strony tylko dodam, że denerwowało mnie częste, szczególnie na początku, używanie zwrotów: magia, czarownica, mag. Przyzwyczaiłam się czytając powieści fantasy, że te słowa mają większą moc. Magia jest czymś nadprzyrodzonym, potężnym i budzącym podniecenie, trudno więc nie krzywić się, kiedy ktoś odchodzi od takich przekonań i mieszanie roślin nazywa magią. To samo tyczy się czarownic, z podobną sytuacją mieliśmy też do czynienia w "Magii wiedźm...", gdyż z historii wiadome jest, że kobiety te zajmowały się czarami i złem, nie leczeniem. Niestety nazywanie siebie magiem, historycznie jest poprawne. Magom przypisywano czytanie z gwiazd, uzdrawianie i leczenie roślinami, ale w IV wieku p.n.e. - więc autor mógł pokwapić się o nowe nazewnictwo. Oprócz tego pisarz przytacza czytelnikowi wiele ciekawostek z historii, co bardzo mi się spodobało.
Jeżeli chodzi o samo wydanie dzieła, to jest ono iście mistrzowskie i przyciąga uwagę. Okładka jest wykonana z twardej, solidnej obwoluty, jednak to co najbardziej cieszy, to wizualnie wykonane wnętrze encyklopedii. Każdy wstęp do rozdziału zdobi misternie wykonany obrazek, tak samo jest z ilustracjami dotyczącymi zawartości tekstu, z których wszystkie zajmują całe strony. To naprawdę piękna robocizna.
"Encyklopedia leczniczych aromatów" - Scott Cunningham to bogate źródło wiedzy i to nie takiej bezużytecznej, jak wielu ignorantom może się wydawać. Publikacja nie jest tania, ale po takim wydaniu nie można spodziewać się niższej ceny, książka zresztą jest jej warta, a przynajmniej tak mnie się wydaje. O unikalności jej zawartości muszą podyskutować już eksperci w swoim gronie, bo ja jako początkująca poznająca tą wiedzę, mogę powiedzieć tylko o tym co mnie zachwyciło lub nie spodobało mi się. Ogólnie uważam, że dzieło jest warte uwagi.
Dziękuję wydawnictwu Studio Astropsychologii za egzemplarz recenzencki.