Czytelnicy zapamiętali Celię S. Friedman jako autorkę, która serwowała swoim odbiorcom prawdziwą ucztę wyobraźni poprzez "Trylogię Zimnego Ognia". Jej najnowsza seria zatytułowana "Magister" nie jest już jednak taka malownicza. Słabą "Ucztę dusz", pierwszy tom serii, miała uratować kontynuacja, "Skrzydła gniewu", niestety drugi tom jest jeszcze gorszy niż pierwszy, a bieg fabuły coraz bardziej upodabnia się do słynnej "Gry o tron" - George'a R. R. Martina
Celia Friedman jako pisarka debiutowała w roku 1986 powieścią science fiction "In Conquest Born", wydaną przez DAW Books. W 1996 roku
rzuciła pracę kostiumologa, aby w pełni zająć się pisaniem. Jest autorką
ośmiu powieści, czterech opowiadań oraz jednej książki związanej z grą fabularną "Wampir: Mroczne Wieki". Jej kolejna książka "Dziedzictwo królów" na półkach księgarni ukaże się jeszcze tego roku.
Wróg nie śpi. Minione zdarzenia przysporzyły mieszkańcom Wielkiego Królestwa dużo problemów i zmian. Król Danton odszedł, a jego miejsce ma teraz zająć syn, którego życie w zakonie oraz wiara są przez wielu potępiane i nierozumiane. Królowa Wiedźma szykuje odwet za zniewagę, której poddali ją Magistrowie. Zaś ci, niczego nie świadomi, starają się zrozumieć skąd wziął się Duszożerca i jak przekroczył barierę. Jedynie Strażnicy, odpowiedzialni za doglądanie Gniewu Bogów, postanawiają podjąć radykalne działania. Śledztwo, które rozpoczynają, doprowadza ich do prawdy, której nikt się nie domyślał. Czy Włócznie, mające ich chronić przed złem uwięzionym z drugiej strony, naprawdę były okupione okrucieństwem i krwią ludzi? Czy to znaczy, że bogowie, w których pokładali nadzieje nie istnieją?
Tymczasem, zmuszona do szaleńczej ucieczki, nie mogąca nikomu ufać Kamala wyrusza w stronę bariery, gdyż wie, że żaden Magister tam się nie zapuszcza. Kobieta, która złamała prawo swoich współbratymców samym faktem, ze istnieje, miesza się w środek konfliktu, a potem wojny.
Kamala nie wyciągnęła wiele wniosków z swoich doświadczeń związanych z życiem i śmiercią. A może jakieś wyciągnęła, tylko nie takie jakie powinny one być? Zużywanie przez kobietę magii, a przy tym i życia osoby, która tą magię napędza, jest ogromne. Kamala jest zimna, podstępna i zakochana w nowym mężczyźnie. Tym razem jej ofiarą pada wój Andovana, Rhys, jeden z Strażników. Nie jest prawowitym synem Protektora, a jednak jest poważany przez ojca i kochany przez swoją siostrę, Gwynofar. Spokojny, beztroski, odważny, zostaje wystawiony na próbę ostateczną i wybrany do poznania najgorszej z tajemnic. Czy podzieli los siostrzeńca? Gwynofar również ma twardy do zgryzienia orzech. Jej żałoba po utraconym synu i mężu jeszcze dobrze nie ostygła, a niebawem czekają ją kolejne straty oraz brzemię nadchodzącej przyszłości, która może się ziścić, jeżeli zawiodą. Salvator, syn Dantona i Gwynofar zobowiązany jest porzucić dotychczasowe życie pokutnika i wstąpić na tron. Od przyjęcia wyzwania, którym jest rządzenie krajem, ścieli się przed nim życie pełne niepewności i pokus. Królowa Wiedźma występuje przeciw swoim dawnym sprzymierzeńcom i rozchyla ramiona na związki z ich największymi wrogami. I to wszystkie z postaci bardziej ważnych. Tych pomniejszych, drugoplanowych też nie jest mało.
Wielkie Królestwo staje przed niebezpieczeństwem sprzed lat. Dawni sojusznicy są teraz wrogami, a małe wioski gnieżdżące się na granicach państw ulegają największym niebezpieczeństwom. Ludzie nie są już bezpieczni. Ziemie często spowija kusz i ogień. Bariera poupada ukazując przy tym z dawna skrywany sekret. Zło nadchodzi, a z nim Duszożercy.
W "Skrzydłach gniewu" Celia S. Friedman przestaje ogarniać to co stworzyła. Autorka potrafi przez całą książkę nie wspominać o niektórych, ważnych zdarzeniach z poprzedniego tomu, aby w końcu przypomnieć o nich czytelnikowi pod koniec. Niektórzy bohaterowie, jak na przykład Królowa Wiedźma, pojawiają się w fabule co jakiś czas, jednak kiedy dochodzi co do czego, zanikają i ich dalsze poczynania w ogóle nie są ujawniane. Takie zaniedbanie najbardziej dotyka Colivara, jedynej wartej uwagi postaci w powieści. Kiedy miał on naprawdę wiele do powiedzenia w "Uczcie dusz", w tej części pojawia się jedynie trzy razy. Wszystko to powoduje, że fabuła jest bardzo rozrzucona, a niektóre wątki niedokończone. Pomysły na szybką, wartką akcję, również się pisarce już skończyły. Większość fabuły opiera się na planowaniach i knuciach, a powtarzanie już wielokrotnie omówionej strategii lub po raz kolejny zdawanie przez postaci tych samych relacji, staje się z czasem nudne.
Wydanie drugiego tomu przypomina bardzo pierwsze. Każdy kto miał do czynienia z poprzednią częścią nie powinien oczekiwać niczego innego lub nowego.
Lektura "Skrzydeł gniewu" - Celii S. Friedman nie była dla mnie przyjemnością, wręcz przeciwnie. Im więcej przeczytanych kartek miałam za sobą, tym trudniej było mi wrócić do przerwanego czytania. Nie lubię powtarzających się schematów, a ta seria za bardzo zaczyna przypominać wspomnianą na początku "Grę o tron" - George'a R. R. Martina. W fabule występuje zdradzony władca, starający się sprawdzić w roli króla syn, królowa będąca wdową, kobieta rządząca stworzeniami podobnymi do smoków, bariera zza którą kryje się zło, Strażnicy którzy ją doglądają, zima obejmująca w ciemnościach, ukazuje się nawet tron, za który wielu oddałoby życie. Nie o tym chciałam czytać sięgając po ten tom.
Nie najlepsza pierwsza część bije na łeb i szyję kontynuację. Tak więc, jeżeli ktoś spodziewał się czegoś lepszego w "Skrzydłach gniewu", niż to co zaoferowała czytelnikom autorka poprzednim razem, nie ma na co liczyć. Obecna sytuacja obu tomów nie przedstawia lepszej przyszłości dla następnego, ostatniego z trylogii.
Wielkie Królestwo staje przed niebezpieczeństwem sprzed lat. Dawni sojusznicy są teraz wrogami, a małe wioski gnieżdżące się na granicach państw ulegają największym niebezpieczeństwom. Ludzie nie są już bezpieczni. Ziemie często spowija kusz i ogień. Bariera poupada ukazując przy tym z dawna skrywany sekret. Zło nadchodzi, a z nim Duszożercy.
W "Skrzydłach gniewu" Celia S. Friedman przestaje ogarniać to co stworzyła. Autorka potrafi przez całą książkę nie wspominać o niektórych, ważnych zdarzeniach z poprzedniego tomu, aby w końcu przypomnieć o nich czytelnikowi pod koniec. Niektórzy bohaterowie, jak na przykład Królowa Wiedźma, pojawiają się w fabule co jakiś czas, jednak kiedy dochodzi co do czego, zanikają i ich dalsze poczynania w ogóle nie są ujawniane. Takie zaniedbanie najbardziej dotyka Colivara, jedynej wartej uwagi postaci w powieści. Kiedy miał on naprawdę wiele do powiedzenia w "Uczcie dusz", w tej części pojawia się jedynie trzy razy. Wszystko to powoduje, że fabuła jest bardzo rozrzucona, a niektóre wątki niedokończone. Pomysły na szybką, wartką akcję, również się pisarce już skończyły. Większość fabuły opiera się na planowaniach i knuciach, a powtarzanie już wielokrotnie omówionej strategii lub po raz kolejny zdawanie przez postaci tych samych relacji, staje się z czasem nudne.
Wydanie drugiego tomu przypomina bardzo pierwsze. Każdy kto miał do czynienia z poprzednią częścią nie powinien oczekiwać niczego innego lub nowego.
Lektura "Skrzydeł gniewu" - Celii S. Friedman nie była dla mnie przyjemnością, wręcz przeciwnie. Im więcej przeczytanych kartek miałam za sobą, tym trudniej było mi wrócić do przerwanego czytania. Nie lubię powtarzających się schematów, a ta seria za bardzo zaczyna przypominać wspomnianą na początku "Grę o tron" - George'a R. R. Martina. W fabule występuje zdradzony władca, starający się sprawdzić w roli króla syn, królowa będąca wdową, kobieta rządząca stworzeniami podobnymi do smoków, bariera zza którą kryje się zło, Strażnicy którzy ją doglądają, zima obejmująca w ciemnościach, ukazuje się nawet tron, za który wielu oddałoby życie. Nie o tym chciałam czytać sięgając po ten tom.
Nie najlepsza pierwsza część bije na łeb i szyję kontynuację. Tak więc, jeżeli ktoś spodziewał się czegoś lepszego w "Skrzydłach gniewu", niż to co zaoferowała czytelnikom autorka poprzednim razem, nie ma na co liczyć. Obecna sytuacja obu tomów nie przedstawia lepszej przyszłości dla następnego, ostatniego z trylogii.
Dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka za egzemplarz recenzencki.