poniedziałek, 20 maja 2013

"Nowa Fantastyka - 367" (04/2013)

Trzeci sezon "Gry o tron" od kwietnia gości na ekranach naszych telewizorów, więc i okładka "Nowej Fantastyki - 367" została przyozdobiona plakatem promującym serial. Oczywiście nie bez powodu, bo pomijając fakt, że adaptacja trzeciej książki serii "Pieśni Lodu i Ognia" należy do rzekomego gatunku, to dodatkowo jest pierwszym takim przedsięwzięciem, w które włożono tyle pieniędzy. To bardzo korzystnie wpływa na przyszłość telewizyjnych seriali. Rzecz jasna, ten ogromny budżet, który pozwala na piękne widoki, bogate stroje oraz doświadczonych aktorów, nie obiecuje oglądającym obfitą w akcję fabułę, ale o tym może później. 

Najpierw o zrytych baniakach niektórych ludzi, opisanych przez Jakuba Winiarskiego, którzy choć o fantastyce nie mają bladego pojęcia, czują się powołani do opluwania jej z każdej strony. Weźmy na przykład kazania księdza Piotra Natanka, który choć nie został wymieniony w tekście z nazwiska i tak nie pozostaje anonimowy. Otóż problem Piotra Natanka polega na tym, że mężczyzna wszędzie widzi działanie szatana: w żelu do włosów, kolorze czarnym, który od niedawna podlega pod barwy jaskrawe, a najbardziej dostrzega go w "Harrym Potterze", grze "Diablo" oraz Hello Kitty. Przykre, czyż nie? Cóż, czytając dalej krótki materiał przygotowany przez redaktora naczelnego poznajemy blogerkę, która biorąc się za lustrowanie "Hobbita" oraz jego twórcy i reżysera filmu stwierdziła, że: J. R. R. Tolkiena należy oskarżyć o faszyzm, Petera Jacksona o totalitaryzm, a Bilba nazwać Żydem Śródziemia, którego nie chce się mieć u swego boku w trudach walki. I co by na to powiedzieć? Niby nie wypada dyskutować o czyichś wierzeniach, poglądach i gustach, jednakże czasami niektórzy plotą takie bzdury, że ciężko nie krzyczeć. 

Podczas oświecania nas w kwestii nowości książkowych, komiksowych i kinowych, Jerzy Rzymowski opowiada również o reklamie czekolady, w której zagrała Audrey Hepbum. Niby nic w tym nadzwyczajnego, w końcu aktorzy bardzo często występują w pokazach promocyjnych. Tym razem jednak szkopuł tkwi w tym, że aktorka nie żyje od dwóch dekad, a reklama została nakręcona w teraźniejszych czasach. Jak to możliwe? Oczywiście wszystko zawdzięczamy technologii. A skoro mogła ona zostać wykorzystana do reklamy produktu spożywczego, czemu nie sprawdzić jej przy tworzeniu ekranizacji? Wyobraźcie to sobie!


Z niezadowoloną rodzicielką musiał ostatnio użerać się Rafał Kosik. Pisząca do niego kobieta była niezadowolona z tego, że jej dziecko czyta autora, który nie potrafi powstrzymywać swojego słownictwa. Z podobną, jeżeli nie identyczną, sytuacją spotkał się Jakub Ćwiek. Mężczyzna również postanowił napisać felieton o przewidywaniach ludzi w stosunku do autorów oraz skrupulatnie wyjaśnić, że niczyich oczekiwań spełniać nie zamierza. No i dobrze, bo też dlaczego miałby? Myślenie, że możemy formować pisarzy jak plastelinę jest błędne. Jednakże z drugiej strony, coraz częściej zdarzają się autorzy oraz wydawcy, którzy uważają, że mogą kierować swoje roszczenia do recenzentów, gdy ci nie spełniają ich oczekiwań. Tekst "Autor do przeróbki" polskiego twórcy powinien przeczytać każdy, kto ma w jakiś sposób z publicystyką do czynienia i wyciągnąć z niego wnioski.

Strona po stronie, słowo po słowie i doszliśmy do tematu z okładki. Wreszcie będę mogła powiedzieć to, czego nie wypadało rozwijać już na początku recenzji. "Serialowa rewolucja" - Marcina Zwierzchowskiego opowiada w dużym stopniu o tym, o czym wspominałam w pierwszym akapicie. Fundusze, fundusze i jeszcze raz fundusze wsadzone w serialową "Grę o tron" oraz inne filmy już niekoniecznie należące do ekranów telewizorów. Co z tego podsumowania kosztów wynika? A no dużo. Jak się okazuje coraz większe koszty wsadzone w produkcję powodują, że w rzeczywistości jest ona coraz słabsza. Pierwszy sezon "GoT", w który wsadzono najmniej pieniędzy był najlepszy, potem gdy stopniowo zwiększały się środki, którymi mogli dysponować twórcy, serial tracił na oryginalności. Najlepszym przykładem na to jest wcześniej wspominany trzeci sezon. Choć oglądający doszli już do połowy z wszystkich zaplanowanych odcinków, nie zapowiada się na nic ciekawego, czyli tak jak było w poprzednim sezonie. Na efektowny finał jeszcze przyjdzie nam poczekać. Tylko jak długo można oglądać nudne jak flaki z olejem sceny erotyczne lub niewyjaśnione tortury? Mnie to już trochę mierzwi. Oprócz wielu porównań, Marcin Zwierzchowski dołączył do artykułu krótkie opisy nowych postaci oraz wywiad z Emilią Clarke - filmową matką smoków. Niezłomni fani "Gry o tron" powinni być usatysfakcjonowani. 
  
"Martwe zło" - Fede Alvarez weszło do kin na początku kwietnia, co jednak nie powinno być problemem dla osób gotowych na przestudiowanie dziejów filmu, który posiadał już nie jedną odsłonę oraz kontynuację. O tym opowiada artykuł Przemysława Pieniążka "Powrót diabelskich nieboszczyków". 

"Życie - zestaw do samodzielnego montażu" - Wawrzyńca Podrzuckiego opowiada o biologii syntetycznej, czyli gatunku, za który fantastyka jeszcze się nie wzięła, a który prędzej, czy później, zostanie poruszony przez twórców. 

Wiedzieliście o tym, że można wspierać twórców finansowo? I to nawet nie wychodząc z domu? O tym, że można przekazywać datki na zwierzęta, chore dzieci wiedział każdy, ale nikt otwarcie nie mówił o wspieraniu na przykład kreatywnych fantastów. A jednak, jak można się przekonać dzięki artykułowi "Tłum finansuje fantastycznie" - Grzegorza Bryszewskiego od dawna działają strony dzięki, którym można wspomagać twórców, którzy sami nie dysponują wielkimi funduszami. Rzecz jasna w Polsce metody crowdfundingu dopiero raczkują, ale za granicą sposób ten świetnie działa, więc może i u nas będzie miał swoje wielkie chwile. Materiał naprawdę interesujący i wart przeczytania! 

Osoby, które nie siedzą od lat w komiksach, nie wyniosą wiele z tekstu Michała Chudolińskiego o tytule "Bogowie po odnowie". Autor materiału opowiada o wzlotach i upadkach komiksów oraz o ich odnowach, które mają przyciągnąć nowe rzeszy fanów. Wzmianki o pojawieniu się na rynku nowych starych historii jest dość ciekawa dla kogoś, kto nie miał okazji zapoznać się z nimi lata temu, ale reszta dla zwykłego komiksowego szaraka to czarna magia. 

Tym razem, w swoim felietonie, Rafał Kosik ma nam do przekazania coś innego niż historię o skonfundowanej matce. Jednakże jego temat na tekst nie odbiega bardzo od tego zamieszczonego w poprzednim numerze. "Pakiety memowe", bo tak zatytułował felieton, opowiadają o tym, jak wielką potrzebę społeczną odczuwa człowiek, nawet jeżeli o tym nie wie. Według autora, najczęściej objawia się to podczas momentów w naszym życiu, kiedy własne zdanie lub opowiedzenie się po danej stronie gra dużą rolę. Wtedy właśnie okazuje się, że słowa, które padają z naszych ust są tak naprawdę słowami wcześniej usłyszanymi, a strona, którą popieramy, to ta bardziej przez nas lubiana, szanowana. Tak też coraz trudniej jest prowadzić ciekawe dyskusje, gdyż większość ludzi zamiast otwierać się na to co ma do powiedzenia ich przeciwnik, będzie stała oporą za swoim, kpiąc sobie z jego poglądów. I rzeczywiście, ktoś kto ma okazję obserwować daną grupę społeczną, która dzieli się na różnych ludzi, szybko zaobserwuje prawdę w tezie pisarza. 

O byciu optymistą pisze Peter Watts w felietonie "Wściekły optymista". Autor podaje nam przykłady słów, które najczęściej są kojarzone z jego twórczością. Czy słusznie? Cóż, on ich tam nie dostrzega, ale jego czytelnicy tak. Sam pisarz uważa, że do świata tworzonego w jego książkach nie pasują określania: mroczna, ponura, koszmarna, brzydka , ale optymistyczna. Wszak w jego książkach nie ma religijnych fundamentalistów, osób przeczącym zmianom klimatycznym czy przeciwników nauki i szczepionek. A tymczasem to właśnie nasz świat jest w tak opłakanym stanie właśnie dlatego, że w rzeczywistości ludzie nie uznają zmian klimatycznych czy ewolucji, dlatego że 85% Ameryki Północnej czci niewidzialną wróżkę w niebie, która po śmierci wysyła człowieka do Disneylandu w kosmosie. Któż więc przejmowałby się trzyszczami piaskowymi? Tworzone przez autora postaci są przy zdrowszych zmysłach niż ludzie żyjący tutaj. Po tak śmiałych słowach aż chce się przeczytać książki pisarza, aby przekonać się o prawdzie jego słów. 

Orbitując po kinie, Łukasz Orbitowski prezentuje fabułę "Beyond the Black Rainbow" - Panosa Cosmatosa. Film o ciekawym pomyśle pewnie zainteresuje wielu, tak samo jak felieton. 

Recenzje książek to: "Jonathan Strange i pan Norrell" - Susann Clark, "I dusza moja" - Michała Cetnarowskiego, "Crisis: Eskalacja" - Gavina Smith, "Gniew szalonego Boga" - Raymunda E. Feista, "Świat Czarownic w pułapce" - Andre Nortona, "Brainman" - Dominik W. Rettinger, "Złomiarz" - Paolo Bacigalupi, "Drużyna 3:Pościg" - Johna Flanagana, "Podniebna wojna" - Adrian Tchaikovsky, "Królewski wygnaniec" - Flona Mcintosh, "Ostatni smokobójca" - Jasper Fforde, "Mgnienie ekranu" - Terry Pratchett, "Kruk.Księga trzecia Pellinoru" - Alison Croggon, "Dziedzictwo królów" - C.S. Friedman.

Z filmów ocenione zostały: "Wiecznie żywy" - Jonathan Levine, "Oz Wielki i Potężny" - Sam Raimi oraz drugi sezon "Gry o tron" - David Benioff, D.B. Weiss.

Pojawiła się również twórczość: "Dziewczyna z kartofliska" - Radosława Raka, "Nie wszystko złoto co się świeci" - Jacka Wróbla, "Po drugiej stronie" - Willa Mci Intosh, "W klatce" - Klausa N. Fricka, oraz "Radzenie sobie z porażką" - Michaela J. Sullivana.

"Nowa Fantastyka - 367" nie prezentuje się tak interesująco jak poprzedni numer, ale i tym razem znajdziemy w niej wiele intrygujących tekstów. Mam tylko szczerą nadzieję, że po opublikowaniu tego materiału oraz zaprezentowaniu treści tekstów umieszczonych w miesięczniku nie znajdzie się ktoś, kto stwierdzi, że zostały obrażone jego uczucia bądź morale osobiste.