Jim Butcher i Karen Marie Moning mogą uścisnąć sobie dłonie oraz wymienić pisarskie doświadczenia, spostrzeżenia oraz poglądy, gdyż wykreowane przez nich rzeczywistości i twórczość są bardzo do siebie zbliżone. Zapaleńcom, któregokolwiek z nich, nie powinno to przeszkadzać, a jedynie napełniać radością, że otrzymali możliwość zapoznania się z dziełami tak zbliżonych twórczo pisarzy.
Jim Butcher został uznany przez "New York Times" za jednego z najlepiej sprzedających się pisarzy fantasty w Stanach Zjednoczonych. Swoją popularność zdobył dwoma cyklami: "Akta Harry'ego Dresdena" oraz "Codex Alera", którego nie przełożono dotychczas na język polski. Jim Butcher literaturą fantastyczną
zainteresował się w dzieciństwie, gdy w trakcie choroby siostra
zapoznała go z serią "Władca Pierścieni" oraz "Przygodami Hana Solo". Swoją pierwszą powieść napisał jako nastolatek i właśnie wtedy postanowił zostać pisarzem. "Front burzowy", pierwsza część "Akt Harry’ego Dresdena", została stworzona na rzecz ćwiczenia, które autor wykonywał podczas lekcji pisania. Rękopis dwa lata wędrował między różnymi wydawcami, po czym autor poznał Ricie Mainhardt. Agentka zgodziła się go reprezentować, rozpoczynając jego karierę pisarską. Obecnie mieszka w Independence wraz ze swoją żoną i autorką romansów, Shannon K. Butcher.
Harry Blackstone Copperfield Dresden to mieszkający w Chicago, podupadający na duchu i funduszach, detektyw mag. Mężczyzna specjalizuje się w odnajdywaniu rzeczy zagubionych, śledztwach paranormalnych, konsultacjach i poradach. Swoją pracę traktuje bardzo poważnie, co nie oznacza, że ludzie odwzajemniają mu się życzliwością. Ostatni
brak zainteresowania tylko to potwierdza, i
nie pomaga nawet fakt, że z jego umiejętności korzysta często chicagowska
policja. Ta ograniczoność w zleceniach, to jednak jedynie cisza przed nadchodzącą burzą.
Jej pierwszym objawieniem jest wyczekiwane od dawna śledztwo, które może pomóc w pokryciu finansowych zadłużeń. Kolejnym, następna dzwoniąca osoba. Potem wszystko przybiera ekspresowej szybkości, a nieboszczyki z wyrwanymi sercami ścielą się notorycznie.
Dane Harry'ego Dresdena widnieją w książce telefonicznej. Mieszczą się tam pod kategorią usług, jednakże mimo przejrzystego opisu, często trafiają do niego ludzie, których wcale nie interesuje rozwiązywanie poważnych spraw. A Harry Dresden to najlepszy przykład powagi, rzetelności i odpowiedzialności. Nikt jednak nie mówi, że mag nie może być również przesądnym staroświeckim paranoikiem. On ma jednak ku temu sprzyjające czynniki sprawcze. Mężczyzna, jako mag, nie tylko posiada możliwość postrzegania świata przez trzecie oko, ale również wiele wrogów, nie wspominając już o nie przyjaznej mu technologi, która nie zamierza w żadnym przypadku z nim współpracować. Jednym z jego najnowszych nieprzychylnych znajomych jest Johnny Marcone. Mafiozo handluje narkotykami i młodymi dziewczynami. To najprawdziwszy drapieżnik, jednakowoż zawsze stara się działać z najmniejszą dozą bólu dla otaczających go osób, co nie oznacza, że oszczędza go wrogom. Niebezpieczniejszym od niego jest tylko kurator, cień z przesżłości Harry'ego Dresdena. Mężczyzna ma za zadanie śledzić swojego podopiecznego, jednak w jego wypadku zagrożenie stanowi ironiczna głupota, nie wyrachowane działanie. To nie wszystkie osobistości górujące na liście znienawidzonych przez detektywa, bo najgroźniejsza i najbardziej obrzydliwa umieszczona została na końcu. I pomyśleć, że gdyby Monika Sells nie zadzwoniła do biura Harry’ego Dresdena nie ściągnęłaby na niego tych wszystkich kłopotów. Ta miła i urokliwa kobieta, szukająca swojego męża, również chowa nie jeden sekret. Oczywiście wśród wrogów magowie mogą liczyć też na przyjaciół. Karrin Murphy to funkcjonariuszka policji i najlepsza przyjaciółka detektywa. Bardzo pomocna kobieta, jednakże często uciążliwa i drażniąca. Susan Rodriguez to bardzo wścibska redaktorka pisma o paranormalnych zjawiskach, ale znacznie lepsza towarzyszka. Najbliższe dni i ich problematyka poddadzą te przyjaźnie próbom. Tylko jedna z nich przetrwa, a może nawet rozkwitnie w coś większego.
Świadomość rzeczywistości, którą posiada każda osoba, to tylko iluzja prawdziwego świata. Mag posiadający umiejętność zaglądania w ludzką dusze, posiadająca trzeci narząd spoglądania, może przeniknąć przez barierę i zobaczyć wszystko, co nas otacza. Wampirzyce, duszki, trolle, elfie ludziki mieszkają wśród nas. Pochodzą z miejsca zwanego Nigdynigdy, z którego wychodzą wszelakie plugastwa odznaczające się mianem niszczycielskiej czatnej magii.
Jima Butcher i Karen Marie Moning ujednolica ten sam sposób pisania, podejście do czytelnika, stworzona rzeczywistość, wszystko ogarniająca intensywność seksu, co nie każdemu może się podobać, ale najwyraźniej jest sposobem na sukces. Autor, podobnie jak koleżanka z fachu, napisał powieść trybem pierwszoosobowym, jednakże w przeciwieństwie do niej, posłużył się mniejszym zróżnicowaniem słów. Bardzo charakterystyczne są dla niego ironia oraz sarkazm, często dotyczące tych samych zagadnień i zakańczające rozdzielenia. W wykreowanego protagonistę wsadził odrobinę samego siebie. Tak samo postąpił z jego przeszłością. Jim Butcher napisał swoją powieść pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Od tamtego czasu minęło kilkanaście lat i rozwiązania techniczne przemieściły ludzkość ku frontowi, ale dzieło pozostało takie samo. Ewidentnie można dostrzec w nim małe charakterystyczności tamtych czasów. Zazwyczaj nie przeszkadzają one w czytaniu, więc można posłużyć się stwierdzeniem, iż książka postarzała się całkiem dobrze. Nie zważając na rzeczywistość, warto wspomnieć o otoczce magii i obecności drugiego ze światów. Otóż w "Aktach Harry’ego Dresdena: Froncie burzowym" kopulację można spotkać niemalże wszędzie, nawet tam gdzie trudno odszukać dla niej praktyczności. Pisarz uzasadnia nią natężenie czarnej magii, ale nawet zwykłego mieszczucha lub magiczne stworzenie, nie ominie uzależnienie od erotycznych doznań.
Po jakimś czasie spędzonym z lekturą, można dojść do wniosku, że zamieszkujący Chicago ludzie, jeszcze piętnaście lat temu nie robili nic innego, oprócz bezowocnego bzykania się nawzajem. Nie to jednak jest najważniejsze, bo mimo przypuszczeń, które mogą się nasunąć, fabuła nie zmierza do wybuchu testosteronu w lędźwiach przedstawicieli płci męskiej. Jej docelowym celem jest poznanie i unicestwienie przez głównego bohatera jego wroga i jednakowoż mordercę niewinnych. W tych działaniach, na swoje nieszczęście, Jim Butcher nie docenił myślenia potencjalnych odbiorców. Wszak, przebieg głównego wątku i jego finał można przewidzieć, zanim akcja dobrze się rozkręci.
Egzemplarz posiada proste, ale jednocześnie ekskluzywne wydanie. Ilustracja zaprezentowana na okładce doskonale uosabia głównego bohatera z zewnątrz, wnętrze to nieco inna sprawa. Wytłaczana czcionka, która składa się na tytuł pozycji, tylko podkreśla jej powagę i mroczność.Na stronach książki czekają na czytelników sporej wielkości literki, co ułatwi szybkie i dogodne czytanie.
Raczej nie muszę wspominać, że książka okazała się daleka od oczekiwań. Tak już zazwyczaj się dzieje, moje przypuszczenia nikną w starciu z koncepcjami autorów. O dziwo, nie bawiłam się źle podczas czytania książki, ale cudownie też nie było. Mimo wszystko, chciałabym zapoznać się z kolejnymi tomami. Często kontynuacje różnią się od pierwowzoru, i to pod wieloma względami.
W ostatecznym rachunku. Jim Butcher nauczyłby się więcej od Karen Marie Moning, ale pewnie i ona nie pozostałaby bez niczego. "Akta Harry’ego Dresdena: Front burzowy" to niezobowiązująca pozycja zajmująca niewiele czasu. Idealnie nada się na kilkugodzinną jazdę pociągiem lub całodniowe nudnawe spotkanie rodzinki, gdy zajęcie czymś umysłu i czasu płynącego na bezużyteczności jest dla nas tak ważne.
Jej pierwszym objawieniem jest wyczekiwane od dawna śledztwo, które może pomóc w pokryciu finansowych zadłużeń. Kolejnym, następna dzwoniąca osoba. Potem wszystko przybiera ekspresowej szybkości, a nieboszczyki z wyrwanymi sercami ścielą się notorycznie.
Dane Harry'ego Dresdena widnieją w książce telefonicznej. Mieszczą się tam pod kategorią usług, jednakże mimo przejrzystego opisu, często trafiają do niego ludzie, których wcale nie interesuje rozwiązywanie poważnych spraw. A Harry Dresden to najlepszy przykład powagi, rzetelności i odpowiedzialności. Nikt jednak nie mówi, że mag nie może być również przesądnym staroświeckim paranoikiem. On ma jednak ku temu sprzyjające czynniki sprawcze. Mężczyzna, jako mag, nie tylko posiada możliwość postrzegania świata przez trzecie oko, ale również wiele wrogów, nie wspominając już o nie przyjaznej mu technologi, która nie zamierza w żadnym przypadku z nim współpracować. Jednym z jego najnowszych nieprzychylnych znajomych jest Johnny Marcone. Mafiozo handluje narkotykami i młodymi dziewczynami. To najprawdziwszy drapieżnik, jednakowoż zawsze stara się działać z najmniejszą dozą bólu dla otaczających go osób, co nie oznacza, że oszczędza go wrogom. Niebezpieczniejszym od niego jest tylko kurator, cień z przesżłości Harry'ego Dresdena. Mężczyzna ma za zadanie śledzić swojego podopiecznego, jednak w jego wypadku zagrożenie stanowi ironiczna głupota, nie wyrachowane działanie. To nie wszystkie osobistości górujące na liście znienawidzonych przez detektywa, bo najgroźniejsza i najbardziej obrzydliwa umieszczona została na końcu. I pomyśleć, że gdyby Monika Sells nie zadzwoniła do biura Harry’ego Dresdena nie ściągnęłaby na niego tych wszystkich kłopotów. Ta miła i urokliwa kobieta, szukająca swojego męża, również chowa nie jeden sekret. Oczywiście wśród wrogów magowie mogą liczyć też na przyjaciół. Karrin Murphy to funkcjonariuszka policji i najlepsza przyjaciółka detektywa. Bardzo pomocna kobieta, jednakże często uciążliwa i drażniąca. Susan Rodriguez to bardzo wścibska redaktorka pisma o paranormalnych zjawiskach, ale znacznie lepsza towarzyszka. Najbliższe dni i ich problematyka poddadzą te przyjaźnie próbom. Tylko jedna z nich przetrwa, a może nawet rozkwitnie w coś większego.
Świadomość rzeczywistości, którą posiada każda osoba, to tylko iluzja prawdziwego świata. Mag posiadający umiejętność zaglądania w ludzką dusze, posiadająca trzeci narząd spoglądania, może przeniknąć przez barierę i zobaczyć wszystko, co nas otacza. Wampirzyce, duszki, trolle, elfie ludziki mieszkają wśród nas. Pochodzą z miejsca zwanego Nigdynigdy, z którego wychodzą wszelakie plugastwa odznaczające się mianem niszczycielskiej czatnej magii.
Jima Butcher i Karen Marie Moning ujednolica ten sam sposób pisania, podejście do czytelnika, stworzona rzeczywistość, wszystko ogarniająca intensywność seksu, co nie każdemu może się podobać, ale najwyraźniej jest sposobem na sukces. Autor, podobnie jak koleżanka z fachu, napisał powieść trybem pierwszoosobowym, jednakże w przeciwieństwie do niej, posłużył się mniejszym zróżnicowaniem słów. Bardzo charakterystyczne są dla niego ironia oraz sarkazm, często dotyczące tych samych zagadnień i zakańczające rozdzielenia. W wykreowanego protagonistę wsadził odrobinę samego siebie. Tak samo postąpił z jego przeszłością. Jim Butcher napisał swoją powieść pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Od tamtego czasu minęło kilkanaście lat i rozwiązania techniczne przemieściły ludzkość ku frontowi, ale dzieło pozostało takie samo. Ewidentnie można dostrzec w nim małe charakterystyczności tamtych czasów. Zazwyczaj nie przeszkadzają one w czytaniu, więc można posłużyć się stwierdzeniem, iż książka postarzała się całkiem dobrze. Nie zważając na rzeczywistość, warto wspomnieć o otoczce magii i obecności drugiego ze światów. Otóż w "Aktach Harry’ego Dresdena: Froncie burzowym" kopulację można spotkać niemalże wszędzie, nawet tam gdzie trudno odszukać dla niej praktyczności. Pisarz uzasadnia nią natężenie czarnej magii, ale nawet zwykłego mieszczucha lub magiczne stworzenie, nie ominie uzależnienie od erotycznych doznań.
Po jakimś czasie spędzonym z lekturą, można dojść do wniosku, że zamieszkujący Chicago ludzie, jeszcze piętnaście lat temu nie robili nic innego, oprócz bezowocnego bzykania się nawzajem. Nie to jednak jest najważniejsze, bo mimo przypuszczeń, które mogą się nasunąć, fabuła nie zmierza do wybuchu testosteronu w lędźwiach przedstawicieli płci męskiej. Jej docelowym celem jest poznanie i unicestwienie przez głównego bohatera jego wroga i jednakowoż mordercę niewinnych. W tych działaniach, na swoje nieszczęście, Jim Butcher nie docenił myślenia potencjalnych odbiorców. Wszak, przebieg głównego wątku i jego finał można przewidzieć, zanim akcja dobrze się rozkręci.
Egzemplarz posiada proste, ale jednocześnie ekskluzywne wydanie. Ilustracja zaprezentowana na okładce doskonale uosabia głównego bohatera z zewnątrz, wnętrze to nieco inna sprawa. Wytłaczana czcionka, która składa się na tytuł pozycji, tylko podkreśla jej powagę i mroczność.Na stronach książki czekają na czytelników sporej wielkości literki, co ułatwi szybkie i dogodne czytanie.
Raczej nie muszę wspominać, że książka okazała się daleka od oczekiwań. Tak już zazwyczaj się dzieje, moje przypuszczenia nikną w starciu z koncepcjami autorów. O dziwo, nie bawiłam się źle podczas czytania książki, ale cudownie też nie było. Mimo wszystko, chciałabym zapoznać się z kolejnymi tomami. Często kontynuacje różnią się od pierwowzoru, i to pod wieloma względami.
W ostatecznym rachunku. Jim Butcher nauczyłby się więcej od Karen Marie Moning, ale pewnie i ona nie pozostałaby bez niczego. "Akta Harry’ego Dresdena: Front burzowy" to niezobowiązująca pozycja zajmująca niewiele czasu. Idealnie nada się na kilkugodzinną jazdę pociągiem lub całodniowe nudnawe spotkanie rodzinki, gdy zajęcie czymś umysłu i czasu płynącego na bezużyteczności jest dla nas tak ważne.