"Thorgal: Czarna galera" - Jeana Van Hamme'a, Grzegorza Rosińskiego to czwarta część serii komiksów o przygodach wojowniczego Thorgala. Album stanowi początek ciągu "Brek Zarith”, obejmującego również dwa kolejne egzemplarze: "Thorgal: Ponad krainą cieni” i "Thorgal: Upadek Brek Zarith”.
Jean
Van Hamme – belgijski pisarz oraz scenarzysta komiksowy i filmowy.
Ukończył Solvay Brussels School of Economics and Management,
studiował również dziennikarstwo. Porzucił pracę ekonomisty i poświęcił
się w całości pisarstwu i scenopisarstwu. Jako scenarzysta zadebiutował w
tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym ósmym roku scenariuszem do komiksu
"Epoxy", narysowanego przez Paula Cuveliera.
Grzegorz
Rosiński - polski rysownik komiksowy, grafik i malarz. Ukończył Liceum
Sztuk Plastycznych, następnie Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie i
przez następne dziesięć lat tworzył ilustracje książkowe. Był także
dyrektorem artystycznym komiksowego magazynu "Relax", publikującego w
odcinkach polskie i zagraniczne historie obrazkowe.
Thorgal, wraz z brzemienną Aaricią, beztrosko mieszka w gospodarstwie wśród wieśniaków. Oczekuje przyjścia na świat swojego pierwszego dziecka, toteż nie planuje żadnych najbliższych wędrówek. Jego spokój nie trwa jednak długo. Nastoletnia Shaniah, córka właściciela gospodarstwa, oczarowana wojownikiem, proponuje mu przeprowadzkę w lepsze miejsca. Chce z nim zamieszkać i rozpocząć nowe życie. Poznając reakcję Thorgala na jej niedorzeczne marzenia, uprowadza jego wierzchowca i odjeżdża. Prawdziwe komplikacje rozpoczynają się jednakże następnego dnia, kiedy dziewczyna zaczyna się mścić, i kłamać w najmniej odpowiednim do tego momencie.
Caleb, ojciec Shaniah, chłop z wioski, w której zamieszkiwał Thorgal i spodziewająca się dziecka Aaricia, przygarną parę z dobrego serca. Mężczyzna nie mógł spodziewać się, że ich obecność, plus zaborczość jego córki, doprowadzą do zniszczenia wielu istnień. Shaniah to młoda dziewczyna, zakochana w Thorgalu bez pamięci. Targana nieodwzajemnionym uczuciem sprowadza na wojownika, i jego rodzinę, wiele kłopotów. Między innymi wydaje mężczyznę ludziom hrabiego Ewinga. Hrabia na dworze Shardana Mocnego, króla Brek Zarith. to przebiegły, zdeterminowany i bezwzględny przywódca. Jego ulubioną bronią jest kusza, którą bardzo skutecznie się posługuje. Podlega rozkazom Veronara, opasłego i głupiego księcia Brek Zarith o sadystycznym usposobieniu, który swój brak umiejętności w posługiwaniu się bronią usprawiedliwia tym, że zawsze bardziej interesowały go sprawy ducha, niż pospolita brutalność. Jednak jego uduchowienie ogranicza się głównie do ciągłego spożywania alkoholu. Aaricii i Thorgalowi naprawdę dobrze wiodło się pośród wieśniaków, więc szkoda, że ich szczęście nie mogło trwać dłużej. Potem wszystko wyglądało inaczej.
Czarna galera to okręt, na którego pokładzie spoczywa tron rozpuszczonego Veronara. Zakuci do wioseł niewolnicy wprowadzają go w ruch, popędzani przez człowiekopodobne stworzenia. Jednostka wykorzystywana zostaje do pobierania podatku ludu przynależącego monarchom.
Na początku wszystko zdawało się zaspakajać oczekiwania odbiorców. Sprzedane egzemplarze świadczyły o wzrastającej liczbie chętnych do zakupu. Warto mieć na uwadze, że mowa o czasach, w których kampanie reklamowe nie prezentowały dzisiejszych możliwości. Potem wszystko zaczęło się rozpadać, jak piramida z kart. Okazało się, że obu autorom brakło inwencji twórczej, albo gonił ich czas, i trzecia część Thorgala nie trzymała poziomu poprzednich odsłon. Toteż, po chwili sukcesu nadszedł czas na ostudzenie emocji i zabranie się poważnie za pracę. Jej efekt to następująca odsłona, będąca bezpośrednią ciągłością historii. W trakcie jej poznawania można dość do wniosku, że to następna beztroska przygoda, której koniec uwieczni obrazek uradowanych ze swojej miłości bohaterów, jednakże rzeczywistość kształtuje się całkiem inaczej. Jean Van Hamme postanowił, że czas zrzucić na bohaterów większe nieszczęście, niż te, których doznali dotychczas. Fabuła tego albumu to dramat z wielką niewiadomą. Ta nowa koncepcja umożliwiła scenarzyście ukazać przewodnie postaci w zupełnie innym świetle, a że wcześniej trochę namieszał, musiał się mocno postarać. I udało się. Thorgal, zawsze zrównoważona i spokojna osoba, pokazuje, że nawet jego można wyprowadzić z równowagi. Znowuż Aaricia, udowadnia swoją odwagę i oddanie mężowi. Tak wiec, mimo niedogodności, kładąc szczególny nacisk na opinie czytelników, szybko wynagrodzono je im, zdobywając dzięki temu szersze grono odbiorców. Choć trudno pozbyć się wrażenia, iż Jean Van Hamme obawiał się do samego końca, że zuchwałość nie zostanie przebaczona, a całokształt zakończy ten tom.
Nieciekawemu rozwiązaniu fabularnemu poprzedniej części, towarzyszyła bardzo nieregularna twórczość Grzegorza Rusińskiego, więc on także musiał zakasać rękaw. Również doznał powodzenia. "Thorgal: Czarna galera" reprezentuje się o wiele lepiej od poprzednika. Zmianę można dostrzec już na początku. Pierwsza zaprojektowana plansza przedstawia piękne, rozłożyste, zlane słońcem pola. Szczęście miejsca zamieszkiwanego przez Thorgala i Aaricię aż z niego pulsuje. Trudno oprzeć się chęci spoglądania na otoczenie długo po zapoznaniu się z nim. Następna bardzo satysfakcjonująca plansza przedstawia czarnowłosego protagonistę galopującego na swoim koniu. Pewnie nie jeden fan serii będzie chciał móc powiesić dzieło na ścianie swojego pokoju, tak różne od tego widoku ukazanego pod koniec komiksu. Ale narząd wzroku nie cieszą tylko całe zestawienia scen. Ich osobne części, również potrafią radować oko, a nawet ścisnąć za serce. Jeden z takich momentów, to współczująca mina Thorgala, po wymierzeniu Shaniah uderzenia w policzek. Kreślarzowi doskonale udało się odzwierciedlić uczucia postaci na jej obliczu. Grzegorz Rusiński teraz dopiero pokazał na co go stać. Efekt jego starań jest jeszcze lepiej dostrzegalny na pierwszym wydaniu. Niestety, ale właściciele wznowionych części nie poznają takich ostrości kolorów. Pieczołowitość, którą obdarzono tą część, można podziwiać także na okładce. Każda osoba przyzna, że ta lepiej prezentuje się od wcześniejszych.
Czas nie miał najlepszego oddziaływania na tą część serii. "Thorgal: Czarna galera" - Jeana Van Hamme'a, Grzegorza Rosińskiego lepiej prezentuje się w starszej odsłonie, a tajemnicze zakończenie dawno straciło swój sekret. Przez lata, w międzyczasie. pojawiła się także książka będąca reprodukcją komiksu. Szczęściarzem jest ten, kto nie miał okazji się z nią zapoznać. Jednakże mimo, że kompletna magia dzieła zanikła, nadal warto się z nim zapoznać. Szczególnie, że jak na razie okazuje się, iż każda część reprezentuje się lepiej od poprzednich.
Thorgal, wraz z brzemienną Aaricią, beztrosko mieszka w gospodarstwie wśród wieśniaków. Oczekuje przyjścia na świat swojego pierwszego dziecka, toteż nie planuje żadnych najbliższych wędrówek. Jego spokój nie trwa jednak długo. Nastoletnia Shaniah, córka właściciela gospodarstwa, oczarowana wojownikiem, proponuje mu przeprowadzkę w lepsze miejsca. Chce z nim zamieszkać i rozpocząć nowe życie. Poznając reakcję Thorgala na jej niedorzeczne marzenia, uprowadza jego wierzchowca i odjeżdża. Prawdziwe komplikacje rozpoczynają się jednakże następnego dnia, kiedy dziewczyna zaczyna się mścić, i kłamać w najmniej odpowiednim do tego momencie.
Caleb, ojciec Shaniah, chłop z wioski, w której zamieszkiwał Thorgal i spodziewająca się dziecka Aaricia, przygarną parę z dobrego serca. Mężczyzna nie mógł spodziewać się, że ich obecność, plus zaborczość jego córki, doprowadzą do zniszczenia wielu istnień. Shaniah to młoda dziewczyna, zakochana w Thorgalu bez pamięci. Targana nieodwzajemnionym uczuciem sprowadza na wojownika, i jego rodzinę, wiele kłopotów. Między innymi wydaje mężczyznę ludziom hrabiego Ewinga. Hrabia na dworze Shardana Mocnego, króla Brek Zarith. to przebiegły, zdeterminowany i bezwzględny przywódca. Jego ulubioną bronią jest kusza, którą bardzo skutecznie się posługuje. Podlega rozkazom Veronara, opasłego i głupiego księcia Brek Zarith o sadystycznym usposobieniu, który swój brak umiejętności w posługiwaniu się bronią usprawiedliwia tym, że zawsze bardziej interesowały go sprawy ducha, niż pospolita brutalność. Jednak jego uduchowienie ogranicza się głównie do ciągłego spożywania alkoholu. Aaricii i Thorgalowi naprawdę dobrze wiodło się pośród wieśniaków, więc szkoda, że ich szczęście nie mogło trwać dłużej. Potem wszystko wyglądało inaczej.
Czarna galera to okręt, na którego pokładzie spoczywa tron rozpuszczonego Veronara. Zakuci do wioseł niewolnicy wprowadzają go w ruch, popędzani przez człowiekopodobne stworzenia. Jednostka wykorzystywana zostaje do pobierania podatku ludu przynależącego monarchom.
Na początku wszystko zdawało się zaspakajać oczekiwania odbiorców. Sprzedane egzemplarze świadczyły o wzrastającej liczbie chętnych do zakupu. Warto mieć na uwadze, że mowa o czasach, w których kampanie reklamowe nie prezentowały dzisiejszych możliwości. Potem wszystko zaczęło się rozpadać, jak piramida z kart. Okazało się, że obu autorom brakło inwencji twórczej, albo gonił ich czas, i trzecia część Thorgala nie trzymała poziomu poprzednich odsłon. Toteż, po chwili sukcesu nadszedł czas na ostudzenie emocji i zabranie się poważnie za pracę. Jej efekt to następująca odsłona, będąca bezpośrednią ciągłością historii. W trakcie jej poznawania można dość do wniosku, że to następna beztroska przygoda, której koniec uwieczni obrazek uradowanych ze swojej miłości bohaterów, jednakże rzeczywistość kształtuje się całkiem inaczej. Jean Van Hamme postanowił, że czas zrzucić na bohaterów większe nieszczęście, niż te, których doznali dotychczas. Fabuła tego albumu to dramat z wielką niewiadomą. Ta nowa koncepcja umożliwiła scenarzyście ukazać przewodnie postaci w zupełnie innym świetle, a że wcześniej trochę namieszał, musiał się mocno postarać. I udało się. Thorgal, zawsze zrównoważona i spokojna osoba, pokazuje, że nawet jego można wyprowadzić z równowagi. Znowuż Aaricia, udowadnia swoją odwagę i oddanie mężowi. Tak wiec, mimo niedogodności, kładąc szczególny nacisk na opinie czytelników, szybko wynagrodzono je im, zdobywając dzięki temu szersze grono odbiorców. Choć trudno pozbyć się wrażenia, iż Jean Van Hamme obawiał się do samego końca, że zuchwałość nie zostanie przebaczona, a całokształt zakończy ten tom.
Nieciekawemu rozwiązaniu fabularnemu poprzedniej części, towarzyszyła bardzo nieregularna twórczość Grzegorza Rusińskiego, więc on także musiał zakasać rękaw. Również doznał powodzenia. "Thorgal: Czarna galera" reprezentuje się o wiele lepiej od poprzednika. Zmianę można dostrzec już na początku. Pierwsza zaprojektowana plansza przedstawia piękne, rozłożyste, zlane słońcem pola. Szczęście miejsca zamieszkiwanego przez Thorgala i Aaricię aż z niego pulsuje. Trudno oprzeć się chęci spoglądania na otoczenie długo po zapoznaniu się z nim. Następna bardzo satysfakcjonująca plansza przedstawia czarnowłosego protagonistę galopującego na swoim koniu. Pewnie nie jeden fan serii będzie chciał móc powiesić dzieło na ścianie swojego pokoju, tak różne od tego widoku ukazanego pod koniec komiksu. Ale narząd wzroku nie cieszą tylko całe zestawienia scen. Ich osobne części, również potrafią radować oko, a nawet ścisnąć za serce. Jeden z takich momentów, to współczująca mina Thorgala, po wymierzeniu Shaniah uderzenia w policzek. Kreślarzowi doskonale udało się odzwierciedlić uczucia postaci na jej obliczu. Grzegorz Rusiński teraz dopiero pokazał na co go stać. Efekt jego starań jest jeszcze lepiej dostrzegalny na pierwszym wydaniu. Niestety, ale właściciele wznowionych części nie poznają takich ostrości kolorów. Pieczołowitość, którą obdarzono tą część, można podziwiać także na okładce. Każda osoba przyzna, że ta lepiej prezentuje się od wcześniejszych.
Czas nie miał najlepszego oddziaływania na tą część serii. "Thorgal: Czarna galera" - Jeana Van Hamme'a, Grzegorza Rosińskiego lepiej prezentuje się w starszej odsłonie, a tajemnicze zakończenie dawno straciło swój sekret. Przez lata, w międzyczasie. pojawiła się także książka będąca reprodukcją komiksu. Szczęściarzem jest ten, kto nie miał okazji się z nią zapoznać. Jednakże mimo, że kompletna magia dzieła zanikła, nadal warto się z nim zapoznać. Szczególnie, że jak na razie okazuje się, iż każda część reprezentuje się lepiej od poprzednich.