piątek, 28 lutego 2014

"Thorgal: Ponad krainą cieni" - Jean Van Hamme, Grzegorz Rosiński

Piąta część kultowej serii komiksów rozgrywającej się w średniowiecznej Europie. "Thorgal: Ponad krainą cieni" - Jeana Van Hamme'a, Grzegorza Rosińskiego to druga część trzytomowej pod serii rozpoczętej albumem "Thorgal: Czarna Galera", opowiadającej o walce Thorgala z władcą miejsca zwanego Brek Zarith, Shardarem Potężnym.

Jean Van Hamme – belgijski pisarz oraz scenarzysta komiksowy i filmowy. Ukończył Solvay Brussels School of Economics and Management, studiował również dziennikarstwo. Porzucił pracę ekonomisty i poświęcił się w całości pisarstwu i scenopisarstwu. Jako scenarzysta zadebiutował w tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym ósmym roku scenariuszem do komiksu "Epoxy", narysowanego przez Paula Cuveliera.

Grzegorz Rosiński - polski rysownik komiksowy, grafik i malarz. Ukończył Liceum Sztuk Plastycznych, następnie Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie i przez następne dziesięć lat tworzył ilustracje książkowe. Był także dyrektorem artystycznym komiksowego magazynu "Relax", publikującego w odcinkach polskie i zagraniczne historie obrazkowe.

Po śmierci ukochanej Thorgal spadł na dno boleści. W nędznym ubraniu wałęsa się po osadach, żebrząc o resztki jedzenia. Bez towarzyszącej mu i zakochanej w nim nastolatki już dawno odebrałby sobie życie. W takim stanie odnajduje go dwójka tajemniczych mężczyzn, znających tajniki zapomnianej magii. Potrzebują wsparcia Thorgala, ale w zamian coś mu oferują: twierdzą, że jego żona i niedawno narodzone dziecko nadal żyją. Uważają też, że Thorgal może uratować istnienie Aaricii i odzyskać rodzinę, jeśli zdecyduje się podróżować na kraniec światów, dalej nawet niż mityczna Kraina Cieni, którą włada śmierć. 

Thorgal posiadał dość szeroki wachlarz cech: siłę fizyczną, zręczność, intelekt i niesamowite szczęście. Charakterystyczna była dla niego niezłomna uczciwość i poszukiwanie swojego miejsca w świecie. Obecnie, po utracie ukochanej, wiking to kubka nieszczęścia. Jego świadomość przebywa w zakamarkach ciemności i buduje mur wokół siebie izolując się od zewnętrznego świata. Shaniah i tragiczna, nieodwzajemniona miłość jaką, ta szesnastoletnia dziewczyna, obdarza Thorgala dała początek wielu dramatycznym zdarzeniom, również obecnemu położeniu wojownika. Nie zważając na przeszłość, wciąż trwa u jego boku. Bez jej obecności, Thorgal najprawdopodobniej już dawno temu pozbawiłby się istnienia. Błagających o resztki jedzenia, owiniętych łachmanami, takich odnajdują Wardan i Galathorn. Wardan pomógł Thorgalowi odzyskać świadomość po śmierci Aaricii. Starzec utwierdził go w przekonaniu ze kobieta jednak przetrwała, ale jej egzystencja jest bardzo krucha. W zamian za okazaną pomoc, Galathorn, wygnany przez swego kuzyna Shardara Mocnego, władcę Brek Zarith pragnie, okazania wsparcia podczas odzyskiwania należącego do niego tronu. Jednakże zanim dojdzie do tego, Thorgal pragnie stawić czoła Śmierci, zamieszkującej legendarną krainę.

Prąd czasu, prowadzi aż do prehistorii Ziemi, poza którą znajduje się Kraina Cieni. Żaden śmiertelnik dotychczas tam nie wszedł. Nawet bogowie obawiają się tego miejsca. To legendarna kraina, która mimo swojego piękna kamufluje wiele niebezpieczeństw. Jedna droga pozwala w niej istnieć, jednakże i ona posiada wiele złudzeń. Panująca tam Śmierć i jej sługusi nie zaznają wielu gości.  

Piąta część serii to prawie bezpośrednia kontynuacja historii przedstawionej w poprzednim tomie. Prawie bezpośrednia, ponieważ od zdarzeń zaprezentowanych w poprzednim albumie przeminął rok i doszło do wielu zmian. Thorgal załamał się po stracie ukochanej, Osoba, która zniszczyła mu przyszłość, obecnie odpowiada za podtrzymywanie go w dość marnej egzystencji. Jeżeli znowuż chodzi o samą księżniczkę wikingów, to dzięki wielkiemu szczęściu udało jej się zachować istnienie i urodzić dziecko, jednakże nadal tkwi w wielkim niebezpieczeństwie. Początek rozpoczyna się dość smutno i nie do końca uzupełnioną pierwszą dziurą w scenariuszu. Otóż, okazuje się, że niewrażliwa na zewnętrzne bodźce postać Thorgala, weszła w posiadanie dziwnego klucza, otwierającego przejście do świata Śmierci. Potem zostaje wyjaśnione skąd protagonista ma przedmiot, jednakowoż nie jest to określone w czasie. Kolejne niedomówienie ma miejsce troszeczkę później, podczas przedstawiania Wardana i Galathorna. Wszakże, zamierzone przez twórców starcia Thorgala dopiero się rozpoczynają i do tegoż czasu nikt, oprócz ziomków przewodniego bohatera i postaci zamieszkujących odległe miejsca, nie przetrwał spotkania z nim, więc skąd ta dwójka miała pojęcie o jego istnieniu? To również zasługuje na wzmiankę, której na chwilę obecną brak. Niektórym przyszło zastanawiać się również nad zakończeniem albumu. Jednakże każda osoba, która śledzi dzieje dziecka z gwiazd od pierwszej ukazanej powieści graficznej, powinna pamiętać o przebiegu zdarzeń, które zawiera trzeci tom. Tam również Jean Van Hamme pokazał, że zdarzenia mające miejsce w czasie rzeczywistym, mogą zmieniać przeszłość i przyszłość. Tak więc, choć scenariusz Jeana Van Hamme'a do "Thorgala: Ponad krainą cieni" budzi zagadnienia bez odpowiedzi, nie przeszkadzają one w odbiorze jednego z najbardziej refleksyjnych albumów serii. A postawione w nim kwestie, poruszające wartość ludzkiego istnienia, zapadają głęboko w pamięć. Oprócz tego, obecnie recenzowana część to również sposobność do ponownego spotkania z postaciami drugoplanowymi, poznania ich losów, a także następnych sekretów uniwersum. 

Plansze, gdzie dominuje barwna, tętniąca natura, zawsze udają się Grzegorzowi Rosińskiemu najlepiej. Ta część na ich brak nie narzeka. Takimi właśnie cieszącymi oczęta kolorami wypełniona została kraina, do której śmiertelni nie mają wejścia, przed bardziej przygnębiającymi kątami królestwa Śmierci. Te są naprawdę ponure, a będące na usługach swojego pana sługi, przerażają bardziej niż on sam. Zanim jednak odbiorca doczeka tychże momentów, odwiedzi miasteczko, które prezentuje się naprawdę ładnie. Widać, że autor bardzo starannie podszedł do szczegółów i nie zaniechał ich, nawet podczas scen prezentowanych z daleka. Szczęśliwsi od właścicieli starszego wydania, będą posiadacze nowszego. Jeżeli chodzi o ten tom, to w świeższej odsłonie prezentuje się on lepiej. Barwność i kreska wyznaczająca kontur postaci jest bardziej wyrazista. Dostrzec można również drobne różnice w kolorach. Te przeistoczenia da się spostrzec nawet podczas porównywania okładki nakładów, której swoją drogą projekt  jest naprawdę klimatycznym podsumowaniem powieści. 

Ponownie: szczęściarzem jest ten, kto nie miał okazji zapoznać się z książką napisaną przez