Każde światło rzuca cień. Każdy cień skrywa tajemnicę. Każda tajemnica skrywa prawdę.
Brent Weeks - amerykański autor fantasy. Urodził się i wychował w stanie Montana. Po otrzymaniu dyplomu Hillsdale College chodził po świecie niczym Caine z "Kung Fu" i dorywczo zajmował prowadzeniem baru (niejednocześnie), deprawując młodzież. Zaczął pisać na barowych serwetkach, potem na planach lekcji, a później na cały etat. W końcu ktoś mu za to zapłacił. Obecnie Brent Weeks mieszka w Oregonie z żoną Kristi. Nie ma kota i nie nosi kucyka.
Starzy bogowie się przebudzili, satrapie się rozpadają, a Chromeria
gorączkowo szuka jedynego człowieka, który nadal może zakończyć wojnę
domową, nim pochłonie ona cały znany świat. Niestety Gavin Guile wpadł w
ręce dawnego wroga i został niewolnikiem na galerze pirackiej. Co
gorsza, stracił coś więcej niż tylko moc Pryzmata – w ogóle nie może
posługiwać się magią.
Bez ochrony ze strony ojca Kip Guile stawi czoło panu cieni, kiedy jego
dziadek postanowi wybrać nowego Pryzmata i przejąć władzę. Czy,
dysponując tylko pomocą Teii i Karris oraz własnym sprytem, Kip przetrwa
w sekretnej wojnie między rodami arystokratycznymi, frakcjami
religijnymi, buntownikami i potężnym stowarzyszeniem tajnych zabójców
zwanym Zakonem Złamanego Oka?
Gavin Guile przepadł jak kamień w wodzie. Cała Chromeria gorączkowo go szuka, ale nikt nie potrafi odnaleźć najważniejszego człowieka na świecie. Wielu nie chce jego powrotu. Sam Gavin Guile znajduje się na pirackiej galerze, należącej do dawnego, oszalałego wroga, gotowego go zabić w każdej chwili. Nie posiadając swojej magii, Gavin musi poddać się woli oprawców. Jednakże to członek wielkiego rodu Guile, więc prędzej, lub później uda mu się uratować skórę. Szkoda, że to może nie oznaczać lepszego losu. Bez kolorów, Gavin Guile jest nikim. Najbardziej jego odnalezienia pragnie Kip Guile i Karris Białodąb. Młodzieniec uważa, że w pewien sposób odpowiada za jego zniknięcie. Mimo że w głębi serca wie, iż za większość kłopotów ponosi winę Andross Guile. Starzec od momentu ich pierwszego spotkania doprowadzał wnuka do szału. Nie dość, że nie poddał się Uwolnieniu w poprzednim roku, to na dodatek uda mu się ponownie uniknąć śmierci podczas następnego święta. To oznacza, że Kip będzie musiał spędzić następne chwile z dziadkiem na rozmowach i bezsensownej walce, podczas której każde chce udowodnić drugiemu, że jest silniejszy. Jeżeli uda mu się powrócić do Chromeri. Ledwo dowiedział się, że ma ojca, a teraz musi pogodzić się ze świadomością, że ma też brata, którego nienawidzi równie mocno, co dziadka. Karris, podobnie jak jej mąż, również nie może krzesać. Jednakże w przeciwieństwie do Gavina Guile, nie straciła swoich zdolności, a ma zakaz ich stosowania. Orea Pullawr pragnie wszelkimi sposobami powstrzymać Karris przed przedwczesnym odejściem z tego świata, jednocześnie starając się odegnać od niej przekonanie, że sama zdoła odnaleźć i uratować ukochanego mężczyznę. Biel również rozpostarła swoje ramiona nad dawną niewolnicą lady Lucretii Verangheti. Jednakże nie poprawia to położenia Teii, a wręcz przeciwnie. Naraża ją na jeszcze większe niebezpieczeństwo, odkąd zaczęła szpiegować dla Zakonu Złamanego Oka. Kip Guile i Adrasteia, jako Czarnogwardziści, zawsze mogą polegać na swoim zespole, jak również dowódcy Żelaznej Pięści. Karris Białodąb, jako dawna Czarnogwardzistka, również wielokrotnie zasłużyła na jego dozgonne uznanie. Jednakże obecnie Żelazna Pięść ma wiele obowiązków na głowie. Teraz, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, znajduje się poza ich zasięgiem. Siedem Satrapii czeka na przełomowy ruch Księcia Barw, ale ten pozostaje w cieniu.
Opatrzność: wiara w to, że Orholam troszczy się o Siedem Satrapii i ich mieszkańców, powoli słabnie wśród ludzi. Pakt regulował funkcjonowanie Siedmiu Satrapii. Jego istota sprowadzała się do tego, że krzesiciele zgadzali się służyć społeczeństwu i korzystać ze wszystkich przywilejów płynących z ich statusu (i niekiedy bogactw) w zamian za swoją służbę, ale decydując się także umrzeć tuż przed albo zaraz po tym, jak pękło im halo. Nikt poza Pryzmatem nie potrafi wyczuwać równowagi w magii na świecie, nie umie jej przywrócić, dzięki czemu pojawiają się koloraki i dochodzi do katastrof. Po zniknięciu Gavina Guile zachwiano ten porządek. Teraz nic nie jest tak pewne, jak dawniej. Siedem Satrapii doświadcza obecnie ogromnego skoku w technice i jej rozumieniu, ale co z tego, skoro ma ona pomagać w zabijaniu. Po szesnastu latach pokoju historia ponownie się powtarza. Ostateczna walka jeszcze nie nadeszła, ale już teraz jest pewne, że zmieni ona świat na zawsze.
Brent Weeks zadebiutował osiem lat temu, dobrze przemyślaną powieścią, w krótkim czasie podbijając serca odbiorców. Wówczas świetnie prosperował jako pisarz, ale liczne drobne potknięcia i niedomówienia w jego powieści, uniemożliwiały mu zajęcie miejsca pośród najlepszych z twórców. Seria "Powiernika Światła" zmienia położenie autora. Podczas tworzenia swojego nowego dzieła, doskonale posługuje się doświadczeniem, którego wcześniej mu brakowało. "Powiernik Światła: Okaleczone oko" to bezpośredni powrót do zakończonej w poprzedniej części historii. Gavin Guile stara się zachować swoją głowę na karku. Kip Guile musi poradzić sobie sam w Chromerii, ale wpierw musi uwolnić się od swojego brata. Karris Białodąb stara się nie oszaleć w zupełnie nowej dla niej roli. U Teii po staremu. Wciąż stawia czoła wcześniejszym problemom, zagłębiając się w coraz to większe bagno. Żelazna Pięść siedzi z nosem w książkach, czegoś szukając, co nie jest do niego podobne. Brent Weeks większość miejsca na kartkach trzeciego tomu poświęcił właśnie im. Teraz, bardziej niż uprzednio, śledząca fabułę osoba ma sposobność bliżej poznać bohaterów, uczucia, jakimi się darzą, tajemnice, przeszłość i przyszłość. To niesamowicie do nich zbliża, szokuje, wzrusza i zwiększa ochotę do sięgnięcia po kontynuacje ich losów. Pisarz podarował znacznie mniej czasu postaciom drugoplanowym, na jakich wcześniej bardziej się koncentrował, jednoznacznie przekazując, że ich czas dobiega końca. Momentami chodzi o ostateczne zakończenie ich historii, a czasami o rozpoczęcie jej ponownie od początku. Autor nieznacznie poszerza granice stworzonego świata. Większość akcji ma miejsce w doskonale znanej nam Chromerii, Nie pojawia się też wiele świeżej krwi. Brent Weeks nie powraca także do spadku, jaki pozostawiła matka Kipa Guile, W pierwszej części serii zdawało się, że nóż i list posiadają dużą rolę do odegrania. Jednakże wraz z drugim tomem, autor coraz bardziej odbiegał od tej koncepcji, a teraz nie wspomniał o niej prawie wcale. Owszem, tajemnica ostrza nadal ma zarezerwowane miejsce na kartach powieści, ale reszta już nie do końca. Prawdę mówiąc, to niejedna z fikuśności, jakie pisarz zawarł w swoim dziele. Brent Weeks świetnie kreuje postaci, kieruje ich losami, stwarza niesamowite, podniosłe chwile miłosne i pełne tajemnic. Potrafi również zostać twórcą świata posiadającego własne religie, filozofie, historie, magię. Mimo to nadal zdarza mu się zanadto popuszczać wodze fantazji, przez co momentami pisze zrozumiale jedynie dla siebie. Na nieszczęście odbiorców to zawsze stanowiło jego piętę achillesową. "Powiernik Światła: Okaleczone oko" to najpoważniejsza i najbardziej spokojna z części, ponieważ w przeciwieństwie do poprzednich tomów, tu brakuje scen walki napisanych z takim rozmachem, jakich można było doznać w poprzednich tomach. Za to jest wiele napięcia, które nie opuszcza śledzącego fabułę ani na moment.
Nic tak nie raduje fana twórczości pisarza, jak możliwość śledzenia jego rozwoju. Brent Weeks okazał się właśnie takim autorem, którego każda następna książka jest lepsza od poprzedniej. "Powiernik Światła: Okaleczone oko" to preludium do prawdopodobnie ostatniego tomu sagi. Mając na uwadze wiele zmian, które wprowadził w istnieniu bohaterów, szczególnie pod koniec tomu, można zaledwie snuć przypuszczenia o ich dalszych losach, aż do ukazania się kolejnej książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz