"Złotowidząca: Schronienie", autorstwa Rae Carson, to drugi tom sagi o dziewczynie, obdarzonej niezwykłym darem wyczuwania
złota, o jej niebezpiecznych przygodach w ogarniętej gorączką złota
Kalifornii.
Rae Carson - amerykańska pisarka fantasy. Jej debiutancka powieść "Dziewczyna ognia i cierni" została wydana w 2011 roku. Seria, którą otwiera, została bestsellerem New York Timesa. Powieści pisarki są pełne przygód, magii i bystrych dziewczyn, które dokonują
(zazwyczaj) mądrych wyborów. Rae Carson, rodowita Kalifornijka, mieszka dzisiaj
z mężem w Arizonie.
Po ciężkiej podróży na zachód, do Kalifornii, Lee Westfall w końcu
znajduje dom. Wznosi się on na złotodajnym terenie, który sama
wyszukała, kierując się swoją mocą. Nie tylko złota jest tu pod
dostatkiem – nie brak też dobrych ludzi, którzy tak jak Lee szukają
własnego miejsca na ziemi. Jefferson, przyjaciel z lat dziecinnych,
nadal uparcie walczy o jej serce. A opór dziewczyny coraz bardziej
słabnie…
Wuj Hiram wciąż nie daje za wygraną. Pragnie dopaść Lee i korzystać z
jej daru złotowidzenia. Porwana, uwięziona, na własnej skórze doświadcza
jego okrucieństwa. Tymczasem jej dar rośnie w siłę. Lee potrafi nie
tylko znaleźć miejsca bogate w złoto; teraz zyskuje także władzę nad
cennym kruszcem. Czy ta umiejętność wystarczy, by zniszczyć Hirama raz
na zawsze?
Minął miesiąc odkąd dotarli do Kalifornii. Od tamtego czasu Leah nie przespała nawet jednego wschodu słońca. Poczucie słonecznego ciepła na buzi, w uszach słodki śpiew złota, a na dodatek wsparcie bliskich, więcej jej nie trzeba. Od czasu śmierci rodziców, nie czuła się tak szczęśliwa. Ze wchodu, dotarło do Kalifornii każde z nich. Początkowo ich konwój składał się z pięćdziesięciu wozów, ale potem jedni poszli inną drogą, inni umarli i koniec końców zostało ich osiemnaścioro, z jednym wozem. Półkrwi Indianin, jednonogi weteran, trzech zatwardziałych kawalerów, dwie kobiety i dawien niewolnik. W Mormon Island spotkali rodzinę osadników, która zmęczona podróżą na zachód chciała już wracać. Szkoda, bo złotowidzenie buzuje w Leah, jak zawsze w tych górach, mrucząc cicho, leniwie, jak kot. Mówi, że znajduje się tu dość złota dla wszystkich, przynajmniej na razie. Odkąd zdradziła swój sekret Jeffersonowi, ten obserwuje ją nieustannie. Czasem, odwraca wzrok, ale czasami robi to otwarcie. Spogląda na Leah, jak ktoś kto nie ma nic do zatajenia, i wówczas żołądek Leah fika koziołki. W takich momentach widzi chłopca, z którym dorastała, a jednak w ciągu minionego roku bardzo się zmienił i ta świadomość uwiera jak kolec pod skórą. Momentami czuje, że w pewnym sensie go straciła. Zmienili się oboje. Nadal są przyjaciółmi, to jasne jak słońce, ale pewne cząstki Jeffersona McCauleya i Leah Westfall zanikają bez śladu, porzucone po drodze, jak bagaże, które nie mieli jak zabrać w dalszą podróż. Pozostali sądzą, że Leah i Jefferson potrafią znajdować złoto, bo urodzili się i dorastali wśród poszukiwaczy złota w Georgii. Leah przez to nieustannie czuje się jak jeleń na muszce. Obiecali sobie, że będą trzymać się razem, przynajmniej póki nie znajdą sporej ilości złota. Przeszli razem za wiele, by się rozstawać. Ponadto na Zachodzie, jest niewielu ludzi, jakim można zaufać. Co wieczór wracają do obozowiska po długim dniu szukania złota. Dzięki wsparciu nowo przybyłych ich obozowisko zmieniło się w małe miasteczko właściwie w przeciągu paru dni. Ma kilka domów, zagrodę i pastwisko, a wszystko tuż nad potokiem, który rozlewa się w piękne jeziorko, powstałe dzięki bobrom. Jednakże, ten spokój, nie może trwać wiecznie. Zakłóca go spotkanie z Frankiem Dilleyem i jego oślizgłymi druhami, spisującymi działki. Pobudziła ono Toma do działania. Kombinuje on, jak zapewnić im prawo do ziemi, na zawsze i zgodnie z przepisami. Uważa, że lada dzień nielegalne zajmowanie terenów dobiegnie końca, i że już wkrótce, zapewne w przyszłym roku, będą musieli oficjalnie zadeklarować własność działek. A wtenczas, jak Kalifornia dołączy do Unii, muszą wnieść o zgodę na założenie miasta. Leah nie mieści się w głowie, że starcza grupka chętnych osadników, do powstania czegoś tak wielkiego i trwałego jak miasto, ale podobno tak właśnie to działa. To też, co wieczór, jak wraca do szałasu i przyjaciół, czuje, że wraca do domu. Zaledwie Jefferson zdaje się niezadowolony. Haruje tak samo jak inni, ale ilekroć Tom wspomina coś o prawach własności i założeniu miasta, pochmurnieje i milknie. Zadaniem Leah jest znaleźć złoto i znalazła go całe mnóstwo. Jej działka okazała się bogata w kruszec, najwięcej jednak wydobywa Hampton. Ale nikomu nie powodzi się równie dobrze jak Becky Joyner, która trafiła na istną kopalnię, karmiąc samotnych poszukiwaczy. Czasami płacą jej złotem, czasami towarami, na przykład kurczakiem za paczuszkę podpłomyków albo workiem owsa za śniadania przez tydzień. Jeśli nie posiadają nic na zamianę, płacą im pracą, z czego też chętnie korzystają. Całość układa się lepiej niż w najśmielszych przewidywaniach. Będą bogaci po zaledwie jednym sezonie. Cudowna myśl. Jednak Leah nie może się do niej przyzwyczaić. Obserwuje, jak jej worek po mące wypełnia się złotem, aż pęka w szwach, i nie potrafi zaufać, że to naprawdę jej. Widzi, jak obozowisko się rozrasta, I nie ma to dla niej znaczenia. Ponieważ, to chwilowe. W końcu, Frank Dilley powie wujowi, gdzie się znajduje. I wówczas marzenie o domu, rodzinie i wielkiej ilości złota dobiegnie końca. Hiram zamordował jej rodziców i odebrał dawne istnienie. Musi poinformować druhów o zamiarach brata ojca. Muszą dowiedzieć się, że zagraża im niebezpieczeństwo, bo posiada dar złotowidzenia. Mało brakowało, a już podczas wędrówki do Kalifornii powiedziałaby im prawdę. Ale tajemnica weszła jej w krew, zwłaszcza że z powodu złotowidzenia zginęli jej rodzice. Sama umrze, jeżeli ktoś jeszcze zginie. Jednakże, musi im powiedzieć. Nie ma odwrotu. To może zapewnić im bezpieczeństwo. Nawet jeśli to oznacza samotność. Ponownie.
Kalifornia. W krajobrazie dominuje brązowa barwa wysuszonych traw oraz błękit nieba. Ze stoków wzgórz sterczą zaokrąglone przez wietrzenie granitowe skałki. Wieść o żółtym kruszcu przeszyła całe Stany Zjednoczone. Bezludna Kalifornia zaczęła tonąć w gorączce złota. Już w pierwszym roku docierają do niej setki ludzi z całego świata, w tym z ogarniętej powstaniami Europy. Rewolucjoniści, uczeni, bandyci i biedacy. W 1850 roku Kalifornia została uznana za stan amerykańskiej Unii. Ludzie znajdują samorodki większe niż pięści. Jednakże, wielu zdaje już sobie sprawę, że największe bogactwo tej ziemi - wielkie złoża złota, doprowadzą ich do bankructwa.
Po
pierwszej bardzo dobrej części. Wręcz niesamowicie bogatej w postacie i
zdarzenia, jak na swoją niedużą grubość. Budzącą radość, smutek, a
nawet poirytowanie. Nadszedł czas na drugą część, w której to Rae Carson
kontynuuje los swoich postaci, z o wiele słabszą koncepcją. Teraz,
celem autorki jest pokazanie okrucieństwa człowieka, wobec drugiego człowieka. Leah ma świadomość, że Hiram Westfall nie zostawi ją w spokoju. Wśród ludzi, z jakimi dotarła do Kalifornii, znajduje się jej dom. Żal od nich odjeżdżać, ale musi to zrobić. Nikt nie może czuć się bezpiecznie, do czasu, aż nie rozmówi się z bratem ojca. Chce wolności, ale pragnie też odpowiedzi, na dręczące zagadnienia. Wszakże, rodzice Leah stanowili partnerów. Wie, że się kochali. Ale okazuje się, że mama ożeniła się z tatą, ponieważ miała jakichś powód. W drodze, jak również podczas rozmów, Jefferson i Tom mają zamiar wspierać Leah. Jednakże, żadne z nich nie jest świadome, że udają się prosto w sidła Hirama. Sam sposób na poradzenie sobie z dręczycielem.
Rozmowa z człowiekiem, którego nie hamuje nic przed osiągnięciem swoich
celów, nawet morderstwo, to niesamowicie naiwne rozwiązanie.
Bohaterowie aż proszą się o złapanie we wspomnianą pułapkę. Jak samemu
nie trudno dojść do tego wniosku, cała książka opiera się na więzieniu
Leah, Jeffersona i Toma, przez Hirama Westfalla
i jego ludzi. Podczas starania się o przetrwanie w potrzasku, w jakim
się znaleźli, Leah dostaje odpowiedzi jakich się nie spodziewała. Rodzą
one kolejne zagadnienia, na które mogą nie zostać jej udzielone
objaśnia. Wtenczas, Leah bardziej poznane samą siebie. Jak również swój
dar. Złotowidzenie w niej, zmienia się. Szlachetnieje. Uczucie do
Jeffersona pogłębia się, z wzajemnością. Toteż, bardzo trudno jej
patrzeć, jak ten cierpi prawdziwe katusze. Znowuż Jeffersonowi, ciężko jest obserwować, jak Leah
jest zmuszana do noszenia sukien i znoszenia pożądliwych spojrzeń ludzi
wuja. Jednakże, prawdziwe katusze cierpią więzieni Indianie. Bród i
smród, w jakim spędzają codzienność, to nie są warunki dla żadnego
stworzenia. Hiram Westfall to człowiek bez skrupułów. Właściciel niewolników i morderca z chorobliwą obsesją. Uważa, że mężczyzna jest sobie panem
wobec broni, konia, a nawet małżonki i dziecka. Jednakże, w czasach w
jakich historia ma miejsce, nie on jeden posiadał taką postawę. Jefferson
przez całe swoje dzieciństwo obrywał cięgi od ojca, bo wszyscy
wychodzili z tego założenia. W Dahlonega nikt nie zareagował
jak rodziców Leah
zamordowano, a nieznajomy zjawił się nie wiadomo skąd i zagarnął ich
majątek i siostrzenicę na dokładkę. W taki właśnie sposób, Rae Carson
pragnie zaprezentować swoim nastoletnim odbiorcom niesprawiedliwość,
tamtejszego okresu. Bezsilność kobiet wobec mężczyzn, pokazała już
poprzednio. Teraz robi to nadal, ale mocniej, dodatkowo pokazując
nierówności rasowe. Przedstawiane przez nią zdarzenia, pozostają w
pamięci, bo autorka się nie ogranicza. Jednakże, to nie starcza na
zaspokojenie pewnego poczucia niedostatku, jaki pozostaje po lekturze.
Winien temu jest sposób, w jakim autorka postanowiła pisać swoją
książkę. Tworzenie w pierwszej osobie, z punktu widzenia przewodniej
bohaterki, mocno szkodzi twórczość Rae Carson. Wszakże Rebekah Joyner z
dziećmi, Wally Craven, Hampton Bledsoe, Jasper Clapp, Henry Meek, pozostali w osadzie
z ludźmi jakich dopiero co poznali, a będąc w niewoli to Jefferson i
Tom są odpowiedzialni za ucieczkę. To ciekawsze wątki, niż więziona w
luksusach Leah. Ponieważ ona nie bierze w nich udziału, to odbiorcę
również pozbawia się tej sposobności. Fabuła, podzielona na poszczególne
postaci, prezentowałaby się o wiele lepiej. To też, choć z piórem
pisarki zapoznaje się naprawdę przyjemnie, to jednocześnie wiele ono
odebrało tej historii.
Z "Złotowidzącą. Schronienie", autorstwa Rae Carson, nadal warto się zapoznać. Mimo, że to zupełnie inna powieść, w której fabuła jest bardzo ogólnikowa. Książka nadal doskonale oddaje ówczesne realia, łącznie z ich okrucieństwem, jakich poznanie będzie szczególnie wartościowe dla nastoletnich odbiorców. Trudno odgadnąć, co będzie zawierała trzecia część. Możliwe, że okaże się lepsza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz