Wielbiciele fantastycznego gatunku, chyba nie mogą rozpocząć lepiej nowego roku, jak czytając jedyny w swoim rodzaju miesięcznik "Nowa Fantastyka". Prowadzony już od ponad dwudziestu lat, zajmuje się dostarczaniem swoim czytelnikom, tego co lubią najbardziej, czyli wszelkich nowinek z świata gier, książek oraz wielkiego ekranu kina. I choć rok dwutysięczny dwunasty jest jeszcze kilka kroczków przed nami, pierwszy numer gazety już się ukazał. Z nowym rokiem, pełnym obietnic twórcy miesięcznika postanowili odmłodzić swoje dzieło. A co nas w nim czeka?
Jak już pewnie zauważyliście, tematem styczniowej okładki dla "Nowej Fantastyki" były "Gwiezdne Wojny", a ściślej rzecz biorąc najnowsza gra z ich świata. "Star Wars: The Old Republic" nie bez przyczyny jest honorowym gościem numeru. Dla studia BioWare, które specjalizuje się w tworzeniu gier fabularnych, przygoda z gatunkiem MMO, to zupełna nowość. Nic więc dziwnego, że magazyn postanowił wesprzeć twórców i pomóc im w rozreklamowaniu swojego najnowszego dzieła. Poza tym wielka metropolia świata "Star Wars" ma miliony fanów na całym świecie, tak samo, jak i przeciwników. Trudno byłoby, nie pomyśleć o tych pierwszych i nie uczcić z nimi spełnienia marzeń, które pewnie będzie cieszyć przez wiele godzin. Osoby, u których "Gwiezdne Wojny" nie budzą zachwytu, tak jak u innych, pewnie uspokoi wiadomość, że numer nie jest poświęcony jedynie grze. W zasadzie to znajdziemy w nim jedynie wielką reklamę oraz wrażenia z testów. Nic poza tym, tak więc przeciwnicy wojen galaktycznych znajdą jeszcze mnóstwo rzeczy, które zainteresują ich bardziej lub mniej.
"Nowa Fantastyka" od nowego roku, nie zmieniła się bez przyczyny. Piszący miesięcznik chcą trafiać do młodszych odbiorców, ale to nie jest głównym priorytetem redaktorów. Głównym powodem, o którym mówi nam pierwszy napotkany w gazecie artykuł, jest fakt, że sam gatunek fantasy zostaje w pewnym sensie odmłodzony, bo nie można dojść do innego wniosku, kiedy patrzy się na listę ekranizacji filmowych, które czekają nas w najbliższych miesiącach.
Tak więc moi drodzy, fenomen "Harry'ego Pottera" odcisnął swoje piętno na twórcach i pozostawił ślad, który na nasze szczęście będzie nam towarzyszył przynajmniej przez kolejne dwa lata. Artykuł Marcina Zwierzchowskiego bardziej opiera się na tym, co w roku dwutysięcznym trzynastym nas mile zaskoczy. I nie są to jedynie filmy, miesięcznik odkrywa przed nami również ciemne zakamarki twórczości pisarzy.
Osoby, które wcześniej nie kupowały "Nowej Fantastyki" pewnie zainteresuje fakt, że za każdym razem, kiedy wychodzi nowy numer, jego twórcy starają się przeprowadzić interesujący wywiad z jednym z słynnych pisarzy gatunku fantastycznego, który dodał do nieco coś od siebie. Tym razem pod młotem miesięcznika znalazł się Joseph Delaney. Twórca "Kroniki Wardstone", które rozpoczyna "Zemsta czarownicy" udzielał odpowiedzi na pytania głównie dotyczące swojej twórczości oraz tworzonego filmu, który niebawem trafi na ekrany kin.
Oprócz wywiadów, kilku pobocznych artykułów, recenzji filmów oraz książek, które dopiero co weszły na ekrany kin, czy półki, kilku konkursów, w miesięczniku można znaleźć, to co dla wielu jest najważniejsze, opowiadania twórców, którzy już mieli okazję wydać swoje książki. Publikacje te, nigdy wcześniej nie ujrzały światła dziennego, więc jest to niesamowita okazja do poznania, nigdy wcześniej nie publikowanej twórczości. Pojawiające się w "Nowej Fantastyce" materiały nie należą jedynie do polskich autorów, wręcz przeciwnie. Tym razem miesięcznik zaskoczył na sześcioma tekstami: "Felix, Net i Nika oraz Wędrujące Samogłoski" Rafała Kosika, "Krypta Dnia Sądu Ostatecznego" Filipa Haka, "Wiedźma zabójczyni" Josepha Delaney'a, oraz "Kto, co i gdzie" Michaela J. Sullivana, który piszę o radach dla początkujących fantastów i o tym, dlaczego pomysły na książki, tak często się powtarzają.
Fantastyka się zmienia, więc i "Nowa Fantastyka" ulega zmianie. Czy na gorsze? Zdecydowanie nie! Ten kolorowy i zapewne ciekawy miesięcznik stał się jeszcze lepszy. Jeżeli chodzi o mnie, to nowe poruszone w gazecie tematy zainteresowały mnie bardziej, niż poprzednie wydania. Opowiadania, jak wywiad, czy recenzje dotyczą pozycji, po które częściej sięgam. Pierwsze wydanie dwutysięcznego dwunastego roku jest o wiele lepsze, niż poprzednie. "Nową Fantastkę" znam od dawna, jednak kupuję ją regularnie dopiero od roku. Ten numer zdecydowanie podobał mi się najbardziej od wszystkich, które dotychczas czytałam. Mam nadzieję, że dalsze wydania jedynego miesięcznika, który ląduje na moim biurku, nie zmienią się i nadal będą trafiały do młodszych oraz starszych odbiorców.