Chciałoby się rzec, że "Mechaniczny książę" to kolejna pozycja z szeregu tych, na których czele stoi "Zmierzch" - Stephenie Meyer, gdyż znowu mamy okazję śledzić nieszczęśliwą miłość dwojga chłopców do jednej dziewczyny, jednak książka ma potencjał, za który trudno ją nie polubić.
Twórczynią jest urodzona w amerykańskiej rodzinie w Teheranie, Cassandra Clare. Kobieta jako dziesięcioletnia dziewczynka mieszkała już w Francji, Anglii i Szwajcarii, potem w Los Angeles i Nowym Jorku, gdzie pracowała w redakcji. W Polsce pisarka jest znana z serii "Dary Anioła" oraz "Piekielne maszyny", na którą składa się "Mechaniczny książę". Oprócz nich prace twórczyni można również przeczytać w antologiach "Wakacje z piekła" oraz "Pocałunek wieczności".
Tess znalazła bezpieczne schronienie u Nocnych Łowców, jednakże mimo to nadal czuje się tam obco, a niektórzy członkowie Clave nawet chcą aby tak właśnie się czuła wśród nich. Ponadto stanowisko jej protektorki Charlotte, jest zagrożone. Dziewczyna wraz z przyjaciółmi musi jak najszybciej odnaleźć przyczynę nienawiści Mistrza do Nocnych Łowców, bo jeżeli tego nie zrobi i zdarzenia dalej będą toczyły się swoim rytmem wiele istnień stanie się ofiarami tego konfliktu.
Podczas swojego śledztwa oraz podróży do Yorkshire, Tess, Will i Jem nawet nie przypuszczają, że każdy ich najmniejszy krok jest śledzony przez Mistrza, i że ktoś ich zdradził. Ten wspólnie spędzony czas z dala od domu, jest również okresem wielu prób i prawd. Tess dowiaduje się w końcu o swoim pochodzeniu i jednocześnie uświadamia sobie, że mimo tęsknoty za Willem, jej serce coraz mocniej bije do Jema.
Bohaterowie powieści Cassandry Clare, szczególnie Tess, Will i Jem, moją nie mały problem. Z jednej strony ich świat ulega wielkim zmianom, które nie prowadzą do niczego dobrego. Przyszłość wielu przyjaciół jest nieznana, w ich szeregach pojawił się zdrajca, a z drugiej strony oni tkwią w miłosnym trójkącie, z którego trudno jest wybrnąć. Nie ma jednak tego złego, co na dobre by nie wyszło, bo nawet jeżeli wszystkie postaci mają niezły ambaras w głowie, to i tak nie zatracają samych siebie. Tess jest pogodną, bardzo życzliwą osobą, której zależy przede wszystkim na dobru przyjaciół i bliskich. Dla Willa każdy dzień jest tym złym, chłopak chce odsunąć od siebie wszystkich, zrazić ich do swojej osoby, a przynajmniej tak się zachowuje. Jem to raźny i wesoły lekkoduch. Oczywiście jest jeszcze Charlotte, która martwi się o swoje stanowisko wśród Nocnych Łowców, jej wiecznie obecny ciałem, ale nie duchem małżonek Henry i Jessamine, wymykająca się późnymi wieczorami i zachowująca się dość podejrzanie. To jeszcze nie wszyscy, gdyż nie brakuje postaci, których sprawy zostały rozpoczęte w poprzednim tomie i jeszcze nie skończone.
Historia nadal odbywa się w 1878 roku w Londynie, często wśród jego zabytkowych budowli lub podziemiach. Przepych i piekno tamtych czasów nie opuszcza czytelnika ani na krok, szczególnie, że autorka nie zrezygnowała z panujących wtedy zwyczajów, poglądów oraz mody.
Jest to moje drugie spotkanie z twórczością tej pisarki, pierwsze miało miejsce podczas wydania "Darów Anioła: Miasto upadłych aniołów", i nie wiem, czy to z powodu tego, że samo ukształtowanie świata opisanego w tym tomie bardziej mi się podoba, czy dlatego, że czas od wydania obu tomów jest tak odległy, ale wydaje mi się, że w tej pozycji, autorka popisała się większym talentem twórczym. Oczywiście dalej brakuje mi dokładniejszych opisów, szczególnie miejsc i postaci, jednak to może być spowodowane brakiem zapoznania się z poprzednią częścią, niektóre dialogi, niby śmieszne, były dla mnie niezrozumiałe, zwyczajne, co nie zmienia faktu, ze książkę czytało mi się niesamowicie szybko i sprawnie.
"Mechaniczny książę", jak na swoje czterysta dziewięćdziesiąt cztery strony, mógłby zostać dodatkowo wydany w twardej oprawie, jednak książki wydawnictwa MAG rzadko kiedy ukazują się w takiej postaci, więc i tym razem do dyspozycji mamy jedynie egzemplarze w miękkiej okładce oraz e-booki. Niektórzy debatują nad tym, która okładka jest lepsza, ta zdobiąca tom ukazany w naszym kraju, czy ta z zagranicy, jeżeli chodzi o mnie, to wolę wydania ukazane w Polsce.
Nie wiem, czy jestem odpowiednią osobą do recenzowania tej powieści. Nie przeczytałam poprzedniej części, a z powiązanej z tą serią miałam pobieżną styczność, więc w moim przypadku pojawiało się w trakcie czytania więcej pytań, niż odpowiedzi. Trudno więc mi porównywać ten tom do poprzedniego. Uważam jednak, że "Mechaniczny książę" jest bardziej wartościową lekturą, niż poznane przeze mnie "Miasto upadłych aniołów". Autorka tu nie sili się na błędnie rozumiany luz, a bohaterowie, jak i samo wydani nie są tacy wyzywający. Szkoda, że "Piekielne maszyny" to seria poprzedzająca "Dary Anioła".
Jestem mile zaskoczona fabułą jednak uważam, że przy werdykcie, który ma określić czy warto zaopatrzyć się w tę pozycję, czy jednak nie, może bardziej pomóc liczba zainteresowanych nią osób których nie brakuje, niż moja opinia. Tomy w zastraszającym tempie rozpowszechniały się już w dniu premiery, wiec wielbiciele romansów, szczególnie tych bardziej ambitnych, muszą czerpać z serii niesamowitą przyjemność.
Twórczynią jest urodzona w amerykańskiej rodzinie w Teheranie, Cassandra Clare. Kobieta jako dziesięcioletnia dziewczynka mieszkała już w Francji, Anglii i Szwajcarii, potem w Los Angeles i Nowym Jorku, gdzie pracowała w redakcji. W Polsce pisarka jest znana z serii "Dary Anioła" oraz "Piekielne maszyny", na którą składa się "Mechaniczny książę". Oprócz nich prace twórczyni można również przeczytać w antologiach "Wakacje z piekła" oraz "Pocałunek wieczności".
Tess znalazła bezpieczne schronienie u Nocnych Łowców, jednakże mimo to nadal czuje się tam obco, a niektórzy członkowie Clave nawet chcą aby tak właśnie się czuła wśród nich. Ponadto stanowisko jej protektorki Charlotte, jest zagrożone. Dziewczyna wraz z przyjaciółmi musi jak najszybciej odnaleźć przyczynę nienawiści Mistrza do Nocnych Łowców, bo jeżeli tego nie zrobi i zdarzenia dalej będą toczyły się swoim rytmem wiele istnień stanie się ofiarami tego konfliktu.
Podczas swojego śledztwa oraz podróży do Yorkshire, Tess, Will i Jem nawet nie przypuszczają, że każdy ich najmniejszy krok jest śledzony przez Mistrza, i że ktoś ich zdradził. Ten wspólnie spędzony czas z dala od domu, jest również okresem wielu prób i prawd. Tess dowiaduje się w końcu o swoim pochodzeniu i jednocześnie uświadamia sobie, że mimo tęsknoty za Willem, jej serce coraz mocniej bije do Jema.
Bohaterowie powieści Cassandry Clare, szczególnie Tess, Will i Jem, moją nie mały problem. Z jednej strony ich świat ulega wielkim zmianom, które nie prowadzą do niczego dobrego. Przyszłość wielu przyjaciół jest nieznana, w ich szeregach pojawił się zdrajca, a z drugiej strony oni tkwią w miłosnym trójkącie, z którego trudno jest wybrnąć. Nie ma jednak tego złego, co na dobre by nie wyszło, bo nawet jeżeli wszystkie postaci mają niezły ambaras w głowie, to i tak nie zatracają samych siebie. Tess jest pogodną, bardzo życzliwą osobą, której zależy przede wszystkim na dobru przyjaciół i bliskich. Dla Willa każdy dzień jest tym złym, chłopak chce odsunąć od siebie wszystkich, zrazić ich do swojej osoby, a przynajmniej tak się zachowuje. Jem to raźny i wesoły lekkoduch. Oczywiście jest jeszcze Charlotte, która martwi się o swoje stanowisko wśród Nocnych Łowców, jej wiecznie obecny ciałem, ale nie duchem małżonek Henry i Jessamine, wymykająca się późnymi wieczorami i zachowująca się dość podejrzanie. To jeszcze nie wszyscy, gdyż nie brakuje postaci, których sprawy zostały rozpoczęte w poprzednim tomie i jeszcze nie skończone.
Historia nadal odbywa się w 1878 roku w Londynie, często wśród jego zabytkowych budowli lub podziemiach. Przepych i piekno tamtych czasów nie opuszcza czytelnika ani na krok, szczególnie, że autorka nie zrezygnowała z panujących wtedy zwyczajów, poglądów oraz mody.
Jest to moje drugie spotkanie z twórczością tej pisarki, pierwsze miało miejsce podczas wydania "Darów Anioła: Miasto upadłych aniołów", i nie wiem, czy to z powodu tego, że samo ukształtowanie świata opisanego w tym tomie bardziej mi się podoba, czy dlatego, że czas od wydania obu tomów jest tak odległy, ale wydaje mi się, że w tej pozycji, autorka popisała się większym talentem twórczym. Oczywiście dalej brakuje mi dokładniejszych opisów, szczególnie miejsc i postaci, jednak to może być spowodowane brakiem zapoznania się z poprzednią częścią, niektóre dialogi, niby śmieszne, były dla mnie niezrozumiałe, zwyczajne, co nie zmienia faktu, ze książkę czytało mi się niesamowicie szybko i sprawnie.
"Mechaniczny książę", jak na swoje czterysta dziewięćdziesiąt cztery strony, mógłby zostać dodatkowo wydany w twardej oprawie, jednak książki wydawnictwa MAG rzadko kiedy ukazują się w takiej postaci, więc i tym razem do dyspozycji mamy jedynie egzemplarze w miękkiej okładce oraz e-booki. Niektórzy debatują nad tym, która okładka jest lepsza, ta zdobiąca tom ukazany w naszym kraju, czy ta z zagranicy, jeżeli chodzi o mnie, to wolę wydania ukazane w Polsce.
Nie wiem, czy jestem odpowiednią osobą do recenzowania tej powieści. Nie przeczytałam poprzedniej części, a z powiązanej z tą serią miałam pobieżną styczność, więc w moim przypadku pojawiało się w trakcie czytania więcej pytań, niż odpowiedzi. Trudno więc mi porównywać ten tom do poprzedniego. Uważam jednak, że "Mechaniczny książę" jest bardziej wartościową lekturą, niż poznane przeze mnie "Miasto upadłych aniołów". Autorka tu nie sili się na błędnie rozumiany luz, a bohaterowie, jak i samo wydani nie są tacy wyzywający. Szkoda, że "Piekielne maszyny" to seria poprzedzająca "Dary Anioła".
Jestem mile zaskoczona fabułą jednak uważam, że przy werdykcie, który ma określić czy warto zaopatrzyć się w tę pozycję, czy jednak nie, może bardziej pomóc liczba zainteresowanych nią osób których nie brakuje, niż moja opinia. Tomy w zastraszającym tempie rozpowszechniały się już w dniu premiery, wiec wielbiciele romansów, szczególnie tych bardziej ambitnych, muszą czerpać z serii niesamowitą przyjemność.