wtorek, 20 listopada 2012

"Nowa Fantastyka - 361" (10/2012)

Na pierwszy rzut oka z zewnątrz okazyjny, świętujący trzydziestolecie istnienia gazety, numer "Nowej Fantastyki" nie wyróżnia się spośród pozostałych. Jednak jedynie z zewnątrz, bo prawdziwy szkopuł tkwi w środku. 

Ale na początek, w ogóle nie jubileuszowy, krótki materiał redaktora naczelnego Jakuba Winiarskiego o wszechświatach. Trochę to dla mnie nie zrozumiałe, że to właśnie on nie ma nic do powiedzenia z tej okazji, jednakowoż kto zrozumie autorów publikujących na łamach tak sporej pozycji? Chyba tylko oni sami. Niniejszym krótkie przemyślenia nawiązujące do science fantasy oraz ograniczeń ludzkiego pojmowania, nic nie wnoszą do lektury całej gazety, i szczerze powiedziawszy, nie ma tym razem nad czym się zastanawiać oraz zgadzać się, czy też nie z zdaniem publicysty.


Dalej, już bardziej w ton tego numeru, wypowiedź Jerzego Rzymowskiego, zatytułowana "Toast nad tortem". Prowadzący dział publicystyki opowiada, jak bardzo się denerwował, kiedy rozpoczynał pracę w redakcjii i jak czuje się teraz, po latach przebywania wśród współpracowników. Jego wspomnienia są naprawdę zabawne. W wypowiedzi, bez wyjątku dowiemy się również o premierach książkowych i kinowych.  

"Socjologicznie, religijnie, historycznie?" - taki tytuł nosi artykuł Michała Cetnarowskiego. Jego autor, przez pryzmat czau, patrzy na dzieje książek w Polsce. Przypomina o tych wielkich historiach, które były fenomenem swoich czasów. Wzrokiem sięga również w przyszłość i nawiązuje do kryzysu, który nawet osobą odwiedzającym rzadko duże księgarnie, daje się we znaki.

W tym numerze nie doświadczymy felietonu Jakuba Ćwieka, gdyż po prostu go w nim nie ma. Za to natkniemy się na świetny, poprawiający humor fragment komiksu "Kłamca: Viva L'arte", podczas tworzenia którego udział wziął autor, wraz z Dawidem Pochopniem i Grzegorzem Nitą. 

"Skok na głęboką wodę" - Joanny Kułakowskiej to artykuł dla wielbicieli młodzieżowej serii książek "Felix, Net i Nika" - Rafała Kosika. Dlaczego właśnie o tych powieściach mowa? Cóż, wielbiciele kina, śledzący każdą nowinkę, pewnie wiedzą, że historia z kart tomów niebawem trafi na ekrany. Nie jestem pewna, czy jest się z czego cieszyć, biorąc pod uwagę twórczość polskich reżyserów i niezapomnianą klęskę "Wiedźmina". Ta adaptacja to co prawda nie to samo, ale młodzież potrafi być wyjątkowo krytyczna, szczególnie jeżeli coś zostaje przetworzone z wcześniej istniejącego już źródła. Cóż, aktorzy, głównie dwaj chłopcy odgrywający główne role, zostali już okrzyknięci niezbyt podobnymi do opisanych w książkach, za to samo przedsięwzięcie jest określane mianem największego od powstania "Akademii Pana Kleksa".     

I z powrotem trafiamy na artykuł, który nawiązuje do jubileuszu "Nowej Fantastyki". Jeżeli trzydzieści lat temu, jakiś śmiałek, poddałby się hibernacji, jak bardzo różny wydałby mu się świat od teraźniejszego? Na to pytanie odpowiada Wawrzyniec Podrzucki. Autor materiału porównuje również SF z tamtych lat do teraźniejszego. 

Z powodu wspominanej wcześniej okazji, Tomasz Kołodziejczak został poproszony o napisanie, tego co przyjdzie mu do głowy, na temat komiksów i "Fantastyki". Biorąc pod uwagę, że jego wypowiedź przelana na kartki tego numeru miała dotyczyć trzydziestu lat, autor miał wiele do rozważenia. 

Kilka lat temu, pewien krytyk bardzo głupio postąpił stwierdzając, że skoro nie ma cenzury, to sięganie po fantastykę jest niepotrzebne. Dziś ten bezsens był natchnieniem do napisania przez Rafała Kosika felietonu, który oczywiście porusza dzisiejsze położenie fantastyki oraz te sprzed kilkunastu lat. W drugim felietonie, prawie sąsiadującym z tym stworzonym przez pana Kosika, możemy przeczytać wypowiedź Petera Wattsa, który porusza ciut inny temat. Otóż ten twórca postanowił napisać o częstym zjawisku, którego pewnie wielu z was doświadczyło, a mianowicie o świetnej historii, ale zepsutym zakończeniu, które zmienia wszystko, również przyjemność ponownego zapoznawania się z fabułą owej opowieści. 

Z tekstów umieszczonych, na tak zwanym przeze mnie, szarym papierze, czeka na nas "Obraz  z księżyców" - Macieja Parowskiego, który również został napisany na potrzeby tego numeru "NF". A oprócz niego, opowiadania: "XV miniatur na XXX-lecie" - Grzegorz Janusz, "Jad" - Marta Malinowska, "Śmierć na chorągwi" - Zbigniew Wojnarowski, "Nocna parada duchów" - Xia Jia, "Siódma mina generała - robota" - Jeffrey Ford, "Chudzina" - Lucius Shepard, "Spopielarze" - Nir Yaniv"Słowo Boże" - Nir Yaniv.

Na koniec jeszcze, co dla niektórych może być mało ważne, a dla mnie jest bardzo cenne, recenzje. W tym miesiącu recenzenci "Nowej Fantastyki" zaszczycili nas opiniami na temat takich pozycji jak: "Rakietowe szlaki. Tom 7" - pod. red. Lecha Jęczmka i Wojtka Sedeńko, "Opowieści praskie" - Tomasz Bochiński, "Podróż na planetę wu-wei" - Gabriel Bermudez Castillo, "Ogień" - Łukasz Obitowski, "Conan i skrwawiona korona" - Robert E. Howard, "Żelazny Książę" - Meljean Brook, "Nowe imperium, Szmaragdowy Sztorm" - Michael J. Sullivan, "Statki Ziemi", "Odrodzenie Ziemi", "Dzieci Ziemi" - Orson Scott Card.

I to na tyle. Choć gazeta nie była całkowicie poświęcona trzydziestym urodzinom znalazło się w niej niewiele wspomnień samych redaktorów, którzy ją tworzą, to trzeba przyznać, że numer trzysta sześćdziesiąt jeden jest ciekawy i został świetnie przygotowany. Opisane w miesięczniku objawienie ukochanego gatunku z czasów wcześniejszych oraz teraźniejszych dają wiele do myślenia. A przyszłość? Przyszłość cały czas jest przed nami i nawet jeżeli wizerunek fantasy i science-fiction dalej będzie ulegał zmianie, to forma książki i kina przejdą największą i najbardziej odczuwalną metamorfozę. Do tego czasu, pozostaje nam jedynie życzyć kolejnych trzydziestu lat dla "Nowej Fantastyki", a nawet stu, bo czemu nie?