W naszym kraju przyjęto, że książki pisane przez rodaków nie zasługują na poświęcenie im dłuższego czasu. Tą opinię zawdzięczają twórcom, którzy często nie zdając sobie sprawy z powagi zadania jakiego się podejmują lub wyraźnie otaczając czytelnika brakiem poważania, tworzą dzieła od czapy. Na nieszczęście stanowią oni większość i nic nie świadczy o tym, że w najbliższym czasie miałoby się w tej materii coś zmienić. Na straży dobrego smaku polskiej literatury trwają jednak też ludzie posiadający otwarte umysły i predyspozycje. Niestety, w starciu z większością mają oni nikłe szanse na wyrównaną walkę więc zazwyczaj nikną w tłumie. Jednym z takich pisarzy jest Andrzej Sawicki.
Mężczyzna należy do tego samego pokolenia, które wychowało Andrzeja Pilipiuka i Jacka Dukaja, jednak swoją przygodę z pisaniem fantastyki zaczął trochę później niż jego wielcy rówieśnicy, bo od debiutu na łamach "Fahrenheita". Inżynier chemik, którego życiową pasją i zawodowym powołaniem
jest eksperymentowanie. Lubi mieszać, zarówno substancje w reaktorach,
potrawy w garnkach, jak i życiowe losy bohaterów swoich opowiadań. Od dzieciństwa cierpi na przypadłość, nazwaną przez czeskiego pisarza
Vladimira Parala, udrękami wyobraźni, a objawiającą się skłonnością do
bujania w obłokach i nieodpartą potrzebą częstego uciekania od
rzeczywistości w świat książek.
Rok 1797, Polska
nie istnieje. Czas ten nie jest łaskawy także dla słonecznej Italii.
Armia dyszących nienawiścią do arystokracji i Kościoła rewolucjonistów
francuskich zajęła północ kraju, a teraz stoi u wrót Rzymu. Dla głęboko
wierzących Włochów ratunkiem okazuje się niedawno sformowany za zgodą
generała Bonapartego Legion Polski. Wieśniacy i mieszczanie Państwa
Kościelnego wolą się poddawać tym zdyscyplinowanym uciekinierom z zimnej
Północy, niż słynącym z okrucieństwa rewolucjonistom. Dowódca Legionu,
Jan Henryk Dąbrowski, postanawia wykorzystać nastroje miejscowej
ludności i siłą, jedynie polskich oddziałów, zająć środkową Italię…
Historia toczy się wokół żołnierzy Legionów Dąbrowskiego
utworzonych przez generała Jana Henryka Dąbrowskiego, jednak tyczy się głównie jednego z ich członków. Kazimierz Lux to żołnierz, pirat i obieżyświat. Polak uciekł z domu na wieść o tworzącym się na ziemi włoskiej wojsku polskim
pod polskim dowództwem. Nie zrobił tego z poczucia solidarności do współbraci, ale z chęci zdobycia materialnego dostatku. Honor i duma są mu pojęciami nieznanymi. Jego poglądy zmieniają się jednak stopniowo względem przeżytych zdarzeń. których mu nie brakuje. Wszak uczestniczy w walkach na półwyspie apenińskim, następnie wysłany z oddziałami polskimi na wyspę
San
Domingo, gdzie bierze udział w niechlubnym tłumieniu buntu niewolników
przeciwko supremacji francuskiej, następnie para się korsarstwem z dochodowym
skutkiem, i to jeszcze nie wszystkie z jego licznych przygód. Życie tego człowieka w rzeczywistości, jak i na stronach książki, było pełne przygód, bitew,
hulanek i kobiet, które uwielbiał. Choć jest dominującą postacią, nie należy do wyłącznych autorytetów, w których skład wchodzą na przykład: Zaręba, polski legionista usunięty z oddziałów legionów, który zostaje szpiegiem na żołdzie królestwa Neapolitańskiego, Kapitan Borowski, dowódca Luxa, Podporucznik Tarkiewicz, oficer legionów, wielki antagonista kaprala Luxa, jego przyjaciel, pełen podziwu dla jego dokonań, Generał Loo Hoz, dowódca wojsk republiki Cisalpejskiej, szpieg królestwa Neapolitańskiego, dowódca rebelii, Doktor Hoffman, cyrulik legionowy wspomagający kaprala Luxa w wypełnieniu misji odnalezienia trucicieli.
Akcja ma miejsce w latach 1797-1798, w miesiącach grudzień i
styczeń, w północnej część Włoch podczas panowania dyrektoriatu we Francji, na pograniczu republiki Cisalpejskiej i Państwa Kościelnego.
Andrzej Sawicki w swoim dziele "Kampanie Kazimierza Luxa: Honor Legionu" toczy zabójcze tempo akcji, które nie zwalnia ani na chwilę. Powoduje to, że trudno podczas czytania o nudę. Nie jest to jednak jedyny aspekt twórczości autora. Twórca każdej ze swoich postaci, które pojawiają się na dłużej niż jedynie chwilę, potrafi nadać własny charakter oraz język. Pisarz również nie nudzi długimi specyfikacjami scen, czego można by spodziewać się po tego typu lekturze. W powieści przetaczają się wątki wrogości, przyjaźni, miłości, niesprawiedliwości, poświęcenia, zdrady i tak dalej, więc jest o czym czytać.
"Kampanie Kazimierza Luxa: Honor Legionu" - Andrzeja Sawickiego podlega Instytutowi Wydawniczemu Erica, jednak jego wydanie można porównać do tych, którymi charakteryzuje się wydawnictwo Fabryka Słów. Tom nie ma w swoim wnętrzu obrazków, które dzięki rysownikom wcześniej wymienionego wydawcy zawsze ubarwiają wyobraźnię, ale okładką i strukturą papieru oraz czcionką go przypomina.
Historia to nie moja dziedzina, bo ja param się głównie fantastyką, ale postanowiłam mimo wszystko podjąć się napisania recenzji "Honoru Legionu" - Andrzeja Sawickiego . Z radością muszę stwierdzić, że powieść mnie zaskoczyła, a jej treść pochłonęłam w nie całe dwa dni. To naprawdę dobry wynik jak na mnie i dzieło tego gatunku. W niedalekiej przyszłości pragnę zapoznać się z tą fantastyczną stroną twórczości autora.
"Kampanie Kazimierza Luxa: Honor Legionu" jest książką z tych, które chce się czytać i po zakończeniu lektury drażnią jedynie dwie rzeczy: to, że książka jest tak krótka i to, że jak na razie trafiła do tak niewielkiej liczby czytelników. Cóż, narzekamy na brak dobrych pisarzy, a tych, którzy zasługują na nasze uznanie nie dostrzegamy. A co do niedosytu względem grubości pierwszej części: osoby, które znają przygody historycznego pierwowzoru, który był wzorem dla literackiego bohatera, pewnie wiedzą, że autor będzie miał jeszcze o czym napisać w kontynuacji.