"Przenajświętsza Rzeczpospolita" to antyutopijna wizja niedalekiej przyszłości Polski wykreowana przez Jacka Piekarę. Zapoznając się z pozycją powinno się pamiętać, że prezentowane w niej przeświadczenia nie należą do wydawnictwa oraz jego pracowników.
Jacek Piekara - studiował
psychologię i prawo na Uniwersytecie Warszawskim, ale został pisarzem
fantastyki i dziennikarzem czasopism o grach komputerowych. Pisarz debiutował na początku lat osiemdziesiątych na łamach
miesięcznika "Fantastyka", obecnie znanego pod mianem "Nowa Fantastyka".
Podczas swojego twórczego cwału napisał wiele dzieł, jednakże
najczęściej wiąże się go z przygodami o Mordimerze Madderdinie.
Michał Piela - aktor, sprawdzający się w rolach charakterystycznych. W serialu "Ojciec Mateusz”
gra postać aspiranta Nocula i trzeba przyznać, że to jedna z
bardziej wyrazistych i zabawnych postaci w tym serialu. Nic
dziwnego, że dzięki tej kreacji aktor zyskał szerokie grono
zagorzałych fanów. Ale ta rola to niejedyna jego kreacja. Gwiazdor grał także w serialu "Plebania”, w filmach "Ryś” czy "To nie tak, jak myślisz, kotku”.
Rozpoczyna się przełomowy moment dla
zrujnowanego państwa: pod uschniętymi lasami Suwalszczyzny
geologowie odkrywają pokłady ropy naftowej. Porównywalne z zasobami
arabskimi. Rozpoczyna się Wielka Gra, w której nie będzie litości dla
pokonanych, a stawką jest istnienie całego państwa. Jednak czytelnik
śledzić będzie nie tylko losy znanych polityków, dostojników kościoła,
czy agentów wywiadu. Bohaterami są również zwykli ludzie: sprostytuowany
pisarz, poeta zesłany do obozu koncentracyjnego, drobny urzędnik
marzący o wielkiej karierze. W oparach nieustającej orgii
alkoholowo-narkotyczno-seksualnej każda osoba próbuje wyszarpać dla siebie
chociaż odrobinę potęgi.
Nadszedł wreszcie ten dzień. Za wszystkie wyrzeczenia, za pochlebcze skamlenie, za robienie z siebie dzień po dniu wazeliniarza. Nadszedł wreszcie czas spijania miodu, czas odcinania kuponów od gromadzonych przez całe życie oszczędności. Jest kimś, wreszcie kimś, pomyślał i choć zdawał sobie sprawę, że jest zaledwie jednym z tysiąca trybików we wszechogarniającej machinie, to przecież wiedział także, że dla przeciętnego zjadacza chleba trybik ten jest trybem, a on sam - Amalryk Dymała – osobą godną najwyższego szacunku. Ale trzeba być ostrożnym. Mężczyzna również doskonale to pamiętał. Poseł Lepki miał śniadą cerę, błyszczące czarne włosy i zawsze zawodził podczas kopulacji. Podobał się kobietom, ale zawodził na całej linii. Konrad Piotr uważał się przede wszystkim za pisarza. Budził się co rano ze skowytem kaca, szybko wypijał kawę i tłukł jak obłąkany w grzechotkę maszyny. Tak przynajmniej pisarz Konrad Piotr wyobrażał sobie swoje twórcze męki. W rzeczywistości bowiem zasiadał na wygodnym krześle przed konsolą i powoli, głębokim, wyważonym głosem dyktował słowa, które następnie komputerowy program bezbłędnie zapisywał na ekranie. Jednak niezależnie od tego fakt pozostawał faktem: pisarz Konrad Piotr cierpiał męki twórcze, a zdania, które ukazywały się na śnieżnobiałym ekranie, wydawały mu się toporne i pozbawione głębszego sensu. Kardynał Anastazy Pastuch wierzył w potęgę ludzkiego rozumu, a wszelkie doznania burzące tę wiarę napawały go niepokojem. Kardynał nie znosił wulgarności i słów obrażających moralność publiczną. Jednak rozkosz słuchania zabronionych słów była prawie tak samo silna, jak obrzydzenie tym wywołane. Senator Kardupell non stop się pocił. Krople spływały po jego obliczu. Starał się zawsze odganiać przykre myśli i zwrócić ku pogodniejszym stronom ludzkiej egzystencji. Poeta Atlas Symbol to pewien, że mimo czterdziestki wygląda jak młody bóg, mężczyzna. Ani grama tłuszczu, żadnych obrzydliwych fałd spływających z brzucha, twarde jak stal mięśnie, czarno-srebrne, gęste futro na piersiach i ramionach.
Przenajświętsza Rzeczpospolita to kraj, w którym panuje fanatyzm
religijny, przemoc i obłuda, a rząd jest skorumpowany i bezwzględny.
Słowa przyjaźń, miłość, godność czy szacunek nie mają tu znaczenia, a
handel żywym towarem, eksperymenty na ludziach, niewierzący księża,
skrajna bieda i propaganda sukcesu są codziennością.
Fantastyka to nośnik wielu brutalnych założeń, a Jacek Piekara zalicza się do jej najbardziej kontrowersyjnych autorów. Napisana przez niego "Przenajświętsza Rzeczpospolita" podtrzymuje jego miano gruboskórnego, jednakże podczas jej tworzenia mocno przesadził. Wykreowani przez niego bohaterowie to w większości ludzie bez zasad i honoru. Jeżeli przyczyniają się do czegoś dobrego, to najczęściej chcą przez to osiągnąć korzyści dla siebie, bo dobrodziejstwu samemu w sobie towarzyszą śmierć i ból. Nie różnią się zanadto od siebie, a powiązania i znajomości dotyczące tegoż towarzystwa, powodują, że często trudno ich rozróżnić. Charakterystyczne nazewnictwo nadane im przez autora przychodzi z pomocą, jednakże biada temu kto się pogubi w ich bogatych życiorysach. Wszystkie postaci ukazujące się w wizji pisarza odgrywają duże role, szczególnie, że to z nawiązań do nich, odbiorca dowiaduje się coraz więcej o wykreowanej rzeczywistości. Zawarta w niej doza brutalności to jednakże zdecydowanie za wiele dla przeciętnego wielbiciela jego twórczości. Owszem, można w tejże przyszłości naszego kraju odnaleźć odpowiedniki jawiące się już obecnie, ale ogólnie całość jest za mocno przerysowana i wulgarna. Szczególnie w pamięć wpada pewna uczta, podczas której jej goście mają okazjonalność do posmakowania mózgów jeszcze egzystujących nosicieli, i to nie najokrutniejszych przestępców, a dzieci. Tak, dosłowne smakowanie rozumu dziecka, którego pozbawiono zdolności wołania, więc ledwie gałki oczne są zdolne okazywać przeogromne doznawanie bólu, to dość odstraszająca scena do dalszego poznawania historii. Jednakże to nie wszystko, Jacek Piekara przygotował o wiele, wiele więcej, a mgiełka fantastyki naukowej wisząca nad koncepcją, daje mu wachlarz niezliczonych możliwości. Cóż, człowiek człowiekowi wilkiem, ale bez zbędnych przesadności.
Przed Michałem Pielą musiał stanąć nie lada orzech do zgryzienia, gdy rozpoczęto nagrywanie audiobooka. Bądź, co bądź, ale autor musiał trudzić się z wieloma ordynarnymi słowami, które charakterystyczne dla swojego sposobu tworzenia Jacek Piekara przeistaczał w całe zdania. Przykładowo jeden z dialogów wymawianych przez postać brzmi: O Jezu najsłodszy, kurwa rzesz mać, znowu dupczyć będą. I w taki właśnie sposób, będące odznaką najprawdopodobniej zmęczenia, w pewnej chwili można usłyszeć pełne znużenia westchnienie na nagraniu. Nie ma się czemu dziwić, a trzeba współczuć. Jednakże ogólnie rzecz biorąc, Michał Piela spisał się świetnie, co nie wystarcza do spokojnego ułożenia się w łóżku i przesłuchania całości bez wabiącego działania snu.
"Przenajświętsza Rzeczpospolita" to zdecydowanie dzieło, które powstało z najbardziej ponurych zakamarków nieprzeciętnego intelektu autora. Toteż, nie oznacza, że jest ono warte uwagi, a wręcz przeciwnie. Jacek Piekara najprawdopodobniej napisał tą historię dla rumoru, pokazania swojej odwagi i śmiałości twórczej. Trudno dać wiarę, że to jego prawdziwa wizja Kraju nad Wisłą w niedalekiej przyszłości. Nie pozwala ona również za wiele do przemyśleń, bo do tego jest za bardzo przesadna, nawet jak na nasze morale.
Fantastyka to nośnik wielu brutalnych założeń, a Jacek Piekara zalicza się do jej najbardziej kontrowersyjnych autorów. Napisana przez niego "Przenajświętsza Rzeczpospolita" podtrzymuje jego miano gruboskórnego, jednakże podczas jej tworzenia mocno przesadził. Wykreowani przez niego bohaterowie to w większości ludzie bez zasad i honoru. Jeżeli przyczyniają się do czegoś dobrego, to najczęściej chcą przez to osiągnąć korzyści dla siebie, bo dobrodziejstwu samemu w sobie towarzyszą śmierć i ból. Nie różnią się zanadto od siebie, a powiązania i znajomości dotyczące tegoż towarzystwa, powodują, że często trudno ich rozróżnić. Charakterystyczne nazewnictwo nadane im przez autora przychodzi z pomocą, jednakże biada temu kto się pogubi w ich bogatych życiorysach. Wszystkie postaci ukazujące się w wizji pisarza odgrywają duże role, szczególnie, że to z nawiązań do nich, odbiorca dowiaduje się coraz więcej o wykreowanej rzeczywistości. Zawarta w niej doza brutalności to jednakże zdecydowanie za wiele dla przeciętnego wielbiciela jego twórczości. Owszem, można w tejże przyszłości naszego kraju odnaleźć odpowiedniki jawiące się już obecnie, ale ogólnie całość jest za mocno przerysowana i wulgarna. Szczególnie w pamięć wpada pewna uczta, podczas której jej goście mają okazjonalność do posmakowania mózgów jeszcze egzystujących nosicieli, i to nie najokrutniejszych przestępców, a dzieci. Tak, dosłowne smakowanie rozumu dziecka, którego pozbawiono zdolności wołania, więc ledwie gałki oczne są zdolne okazywać przeogromne doznawanie bólu, to dość odstraszająca scena do dalszego poznawania historii. Jednakże to nie wszystko, Jacek Piekara przygotował o wiele, wiele więcej, a mgiełka fantastyki naukowej wisząca nad koncepcją, daje mu wachlarz niezliczonych możliwości. Cóż, człowiek człowiekowi wilkiem, ale bez zbędnych przesadności.
Przed Michałem Pielą musiał stanąć nie lada orzech do zgryzienia, gdy rozpoczęto nagrywanie audiobooka. Bądź, co bądź, ale autor musiał trudzić się z wieloma ordynarnymi słowami, które charakterystyczne dla swojego sposobu tworzenia Jacek Piekara przeistaczał w całe zdania. Przykładowo jeden z dialogów wymawianych przez postać brzmi: O Jezu najsłodszy, kurwa rzesz mać, znowu dupczyć będą. I w taki właśnie sposób, będące odznaką najprawdopodobniej zmęczenia, w pewnej chwili można usłyszeć pełne znużenia westchnienie na nagraniu. Nie ma się czemu dziwić, a trzeba współczuć. Jednakże ogólnie rzecz biorąc, Michał Piela spisał się świetnie, co nie wystarcza do spokojnego ułożenia się w łóżku i przesłuchania całości bez wabiącego działania snu.
"Przenajświętsza Rzeczpospolita" to zdecydowanie dzieło, które powstało z najbardziej ponurych zakamarków nieprzeciętnego intelektu autora. Toteż, nie oznacza, że jest ono warte uwagi, a wręcz przeciwnie. Jacek Piekara najprawdopodobniej napisał tą historię dla rumoru, pokazania swojej odwagi i śmiałości twórczej. Trudno dać wiarę, że to jego prawdziwa wizja Kraju nad Wisłą w niedalekiej przyszłości. Nie pozwala ona również za wiele do przemyśleń, bo do tego jest za bardzo przesadna, nawet jak na nasze morale.