"Agata z Placu Słonecznego" - Ewy Karwan-Jastrzębskiej przypomina swoją niewinną historią oraz wydaniem "Bajki śniegowe" - Mieczysławy Buczkówny. Trudno jest jednak porównywać obie panie, kiedy o tej drugiej pamięta tak niewiele osób.
Ewa Karwan-Jastrzębska to polska pisarka książek dla dzieci i młodzieży oraz scenarzystka, dziennikarka radiowa oraz telewizyjna. Młodsi odbiorcy mogą kojarzyć ją z serii "WITCH'. Ci starsi i nie zainteresowani przygodami młodych czarodziejek z takimi pozycjami jak: "Misja Feniks", "Misja Xibalba", "Nowe przygody Bolka i Lolka", "Antykwariusz", "Przygody Feliksa Szczęśliwego i kota Ferdynanda", "Miś Fantazy poznaje tajemnicę Kryształu", "Miś Fantazy w Krainie Wiecznego Słońca".
Piotruś, Matylda i trojaczki mają niewiarygodne szczęście. Ich rodzice podróżują w najdalsze zakątki świata, a gdy wracają przywożą im zawsze jakieś ciekawe prezenty. Co to jednak za szczęście, kiedy zawsze trzeba pozostać w domu, pod opieką wrednej niani? Cóż, żadne. Tym razem jednak miało być inaczej...
Agata, która ma tym razem towarzyszyć dzieciom podczas nieobecności ich rodziców, wydaje się być inna od wszystkich dotychczasowych opiekunek. Szybko przekonuje ich, że przebywanie w jej towarzystwie wcale nie musi być nudne, wręcz przeciwnie. Jest ciekawe i pełne fascynujących zdarzeń.
Stworzona przez Ewę Karwan-Jastrzębską Agata, była wzorowana na postaci Mary Poppins - słynnej bohaterce książek dla dzieci i młodzieży autorstwa Pamelę L. Travers. Oczywiście osoby, które zapoznały się z twórczością Pamelę L. Travers mogą psioczyć, że nie jest ona podobna do tamtej niani, że to nie prawda i tak dalej i tak dalej. Będą też tacy, którym obie nianie przypadną do gustu. Ja, nie miałam jeszcze nigdy okazji zapoznać się z tamtą postacią, ale jej polskie odzwierciedlenie przypadło mi do gustu. Agata jest przede wszystkim tajemnicza, do tego też, inaczej wygląda oraz pachnie inaczej od dotychczasowych niań dzieci. I co najważniejsze, potrafi czarować. Dziewięcioletni Piotruś, jego bliźniacza siostra Matylda i dwu letnie trojaczki, mieszkają w sporych rozmiarów tajemniczym domu. Rodzice dzieci pasjonują się etnologią, dlatego często opuszczają rodzinne strony. Na pozór zwyczajna, spokojna rodzina, a jednak nie.
Akcja historii ma miejsce w domu dzieci, ale w pewnym momencie przenosi się do świata Manu. Manu jest malutkim stworkiem o ośmiu palcach. Ten przybysz, nie z tego świata, ma pewien problem i nadzieję, że maluchy zdołają mu pomóc.
Ewa Karwan-Jastrzębska pisze bogatym słownictwem, które dobiera bardzo dokładnie. To właśnie jej styl jest największą magią tej powieści oraz to on najbardziej buduje jej klimat. To cudowne, szczególnie, że książki dla dzieci już nie są tworzone w taki sposób. Podchodzi się do nich z prostym i sztucznym słownictwem, w którym nie ma żadnego realizmu lub tak prostym, że obniża on wiek odbiorców, dla których rzeczywiście była pisana historia.
Gdyby przede mną nie leżał tom, prosto od wydawcy, który może nabyć każdy w księgarni, doszłabym do wniosku, że jest to pozycja z dzieciństwa mojej mamy. Oczywiście do tego musiałaby być jeszcze trochę nad niszczona i przybrudzona z kurzu. Moje wrażenie nie jest też spowodowane twórczością autorki, ale również sposobem wydania książeczki. Otóż, jest to tytuł w twardej oprawie, mało dopracowanej ilustracji na stronie głównej oraz szorstkich kartkach. Jego zawartość składa się z bardzo osobliwych czarno białych ilustracji, które stworzyła Anna Pol.
"Agata z Placu Słonecznego" - Ewy Karwan-Jastrzębskiej przywraca naprawdę miłe wspomnienia z dzieciństwa i pierwszych kroków wśród książek. Kiedy to nie wszystko było jeszcze zrozumiałe, ale za to pełne magii i czarów. Choć jest to pozycja dla dzieci, bawiłam się przy niej naprawdę świetnie, co musi o czymś świadczyć.
To dzieło Ewy Karwan-Jastrzębskiej można spokojnie obdarzyć zaufaniem. Każdy maluch, uwielbiający czytać powinien być zadowolony z lektury, gdyż jest to książka naprawdę wybijająca się spośród innych pochodzących z półek literatury dziecięcej. "Agatą z Placu Słonecznego" powinni też być zadowoleni doroślejsi wielbiciele dobrej lektury.
Dziękuję wydawnictwu Marginesy oraz portalowi Sztukater za egzemplarz recenzencki.