"Złota czara - bramy słońca" - Enki, to powieść ze świata filozofii a szczególnie ezoteryki. Akcja jest elementem pobocznym i najczęściej ma zadanie ludyczne - tak wyjaśnia znaczenie swojego dzieła autor czytelnikom, którzy na stronie jednego ze sklepów Internetowych nie potrafili zatrzymać dla siebie swojego rozczarowania. I wszystko fajnie, niech książka będzie taka, jaką autor chciał ją stworzyć, tylko dlaczego o jej prawdziwej naturze nikt nie powiadomił czytelników, tylko zamiast tego umieścił błędny opis, tym samym wprowadzając ich w błąd?
Pod pseudonimem Enki, bo tak właśnie jest nazwany twórca tomu, ukrywa się Gerard Tomczyk. Trudno powiedzieć dlaczego autor postanowił nie podpisywać się własnym imieniem i nazwiskiem. Możemy tylko przypuszczać, iż nie chciał być rozpoznawany lub wiedział że polskie nazewnictwo skutecznie odstrasza czytających rodaków. Mimo wszystko, szukając nawet pod prawdziwą godnością twórcy, nie znajdziemy o nim żadnych informacji.
Grupa najemników, prowadzona przez sędziwego starca, przybywa do miasta Ur. Ma nadzieje na schronienie i sowity prowiant, który daje się żołnierzom w zamian za służbę w wojsku. Na spełnienie swoich niedużych pragnień nie muszą długo czekać. Z niewielkimi trudnościami otrzymują to czego chcą, a niebawem ruszają na wojnę. Ich wyprawa nie będzie obfitować jedynie w bogate wrażenia, ale również w cenne nauki.
Po jednej bitwie, najemniczy szykują się na drugą. Dla pewnej pary bohaterów będzie ona wydarzeniem niesamowitym i rzadko spotykanym. Staną oni oko w oko z demonami, które często skutecznie uprzykrzają życie zwykłym śmiertelnikom.
Oprócz wielu postaci pobocznych, które występują na krótko lub dłużej w fabule, najważniejsza jest grupa głównych bohaterów. Drużyna wojowników, na którą składa się siedmiu członków, w tym jedna kobieta oraz mężczyzna interesujący się starożytną wiedzą oraz magią. Sigwald jest mężczyzną dość niskiego wzrostu o szerokich ramionach i grubych kończynach. Kompletnie zarośnięty brunet, z brodą sięgającą piersi. Parę zmarszczek w okolicach oczu dodaje mu powagi. Lonearej, znacznie chudszy i zwinniejszy, lecz wyższy. Długie blond włosy sięgają mu znacznie poniżej szyi. W połowie długości są przewiązane. Uma to zwinna i szczupła dziewczyna. Wzrostem przypomina Sigwalda. Ma ciemną czuprynę, włosy związane w krótki warkoczyk. Obsesyjnie uwielbia srebrną bransoletę, którą nosi na prawym nadgarstku. Często wpada w wściekłość, przy czym towarzyszy temu agresja. Eszma-afari, nieco wyższy od Loneareja. Ciemno szare włosy spływają mu majestatycznie do ramion. Krutka zadbana broda jeszcze bardziej dodaje mu powagi. Het to dobrze zbudowany, wysoki mężczyzna. Ma rude, krótko przystrzyżone włosy. Swoją maczugę pieszczotliwie nazywa Roka, a dba o nią jak o kobietę. Akat, zwrostem i budową przypominał Heta. Jednakże Akat jest zupełnie łysy, a głowę okrywa skrawkiem białego materiału przewiązanym skórzanym rzemieniem. Torant, młodzieniec wkraczający w dorosłe życie. Krótka blizna na jego prawym policzku dodaje mu uroku i jednocześnie informuje, że doskonale pasuje do zgrai najemników, którym towarzyszy. Jego czarne długie włosy zakrywają mu ramiona. Do kontrolowania tej gęstej czupryny zakładał żółtą opaskę, na której znajdują się dziwne symbole.
Historia ma miejsce około XXI w. p.n.e. Podanie tej daty jest jednak tylko przypuszczeniem, które nasuwa się poprzez podane w książce nazwy miast. Dokładnego czasu nie przypisano. Ze wszystkich miejsc, w których bywają postaci, a najczęściej ich miejscem pobytu jest zgiełk toczącej się na otwartej przestrzeni walki, najwięcej wymienianym jest miasto Ur. W "Złota czara - bramy słońca" poznajemy to miejsce jako zaludnione i obfite w przeróżne towary handlowe, a następnie biedne i zszargane wojną. Oczywiście obecnie, w naszych czasach, istniejące dawno tumu miejsce jest jedynie sypiącymi się ruinami, które stoją pomiędzy Bagdadem a Zatoką Perską, w pustynnym regionie Iraku.
Dzieło Enki, albo Gerarda Tomczyka, jak kto woli, na początku przypomina podręcznik do historii. Potem, w czasie gdy autor ujawnia nam dokładny wizerunek każdego bohatera, zaczyna kształtować się na prawdziwą powieść fantasy. Niestety, wrażenie to nie towarzyszy odbiorcy długo. Ponieważ, że jest to pozycja filozoficzna, pełno w niej krótszych i dłuższych rozważań. Te krótkie, objawiające się w dialogach, nie są denerwujące, jednakże nie pasują do całokształtu słownictwa postaci, gdyż są jedynie błyskotliwymi objawami od czasu do czasu któregoś z bohaterów i jego rozmówcy. Dłuższe w ogóle nie powinny się ukazywać, a przynajmniej nie w taki sposób, w jaki tam je umieszczono. Pierwsza z nich, która dotyczy związku partnerskiego zostaje wymówiona przez pewnego kapłana. Grupka, która miała pojawić się na ćwiczeniach, postanawia odwiedzić świątynię. W czasie tych odwiedzin pomagają jednemu z tamtejszych sług i wysłuchują jego tyrady dotyczącej związku małżeńskiego, której towarzyszy pielęgnowanie ogrodowych grządek. Przemyślenia w ogóle nie pasują do sceny, a z jakiego powodu najemnicy zmienili swoje powszechne plany? Tego nie wiadomo. Mało tego. W następnym rozdziale najemników otacza już zgiełk od dawna prowadzonej walki. Tak więc, fabuła powieści kompletnie leży oraz jest przeprowadzona bez ładu i składu, Trochę lepiej jest w drugiej części opowiadania, jednak niewiele to pomaga czytelnikowi szczególnie, że może mu być trudno rozeznać jakże płaskie postacie. Tak jak napisał autor pozycji, fabuła jest w tym przypadku elementem drugoplanowym i może nawet wcale nie potrzebnym. Same przemyślenia twórcy byłyby raczej milej widziane.
Wydawca nie obdarzył "Złotej czary - bram słońca" szczególnym wyglądem, który pomagałby kupującemu w wyborze lub pozwalał wyróżnić się tomowi spośród innych na księgarnianej półce. Tytuł liczy ponad dwieście stron, a jego mała czcionka tylko zmniejsza objętość, przez co można go zwyczajnie pominąć spośród innych, grubszych i posiadających kolorowsze okładki książek.
Jak długo interesuje się literaturą fantastyczną, tak jeszcze nigdy nie spotkałam się z podobnym dziełem. Osobiście czuje się troszkę oszukana, gdyż po opisie wnioskowałam, że będzie to historia fantastyką podszywana, a nie zabawa treścią jej twórcy. Mimo, że "Złotej czary - bramy słońca" czytało mi się szybko, zaprezentowane w niej przysłowia, bąć cytaty były ciekawe, to jako całokształt nie spodobała mi się wcale.
Fantastyka przechodzi obecnie złoty czas, ale łączenie jej z filozofią w taki sposób, jak zaprezentował to Gerard Tomczyk to niezbyt dobry pomysł. Trudno jest polecić tę pozycję komukolwiek, gdyż rzadko zdarzają się osoby lubiące niekompletną fabułę oraz takie, które lubią filozoficzne przemyślenia, ale nie koniecznie już fantastykę. Tych pierwszych można zachęcić do zapoznania się z "Cyklem Inkwizytorskim" - Jacka Piekary. Otrzymają lepsze połączenie przemyślanych wypowiedzi nawiązujących do dzisiejszych czasów i dobrą rozrywkę, niż w tym przypadku. Sam autor powinien przemyśleć jeszcze jakie książki chce tworzyć.
Dzieło Enki, albo Gerarda Tomczyka, jak kto woli, na początku przypomina podręcznik do historii. Potem, w czasie gdy autor ujawnia nam dokładny wizerunek każdego bohatera, zaczyna kształtować się na prawdziwą powieść fantasy. Niestety, wrażenie to nie towarzyszy odbiorcy długo. Ponieważ, że jest to pozycja filozoficzna, pełno w niej krótszych i dłuższych rozważań. Te krótkie, objawiające się w dialogach, nie są denerwujące, jednakże nie pasują do całokształtu słownictwa postaci, gdyż są jedynie błyskotliwymi objawami od czasu do czasu któregoś z bohaterów i jego rozmówcy. Dłuższe w ogóle nie powinny się ukazywać, a przynajmniej nie w taki sposób, w jaki tam je umieszczono. Pierwsza z nich, która dotyczy związku partnerskiego zostaje wymówiona przez pewnego kapłana. Grupka, która miała pojawić się na ćwiczeniach, postanawia odwiedzić świątynię. W czasie tych odwiedzin pomagają jednemu z tamtejszych sług i wysłuchują jego tyrady dotyczącej związku małżeńskiego, której towarzyszy pielęgnowanie ogrodowych grządek. Przemyślenia w ogóle nie pasują do sceny, a z jakiego powodu najemnicy zmienili swoje powszechne plany? Tego nie wiadomo. Mało tego. W następnym rozdziale najemników otacza już zgiełk od dawna prowadzonej walki. Tak więc, fabuła powieści kompletnie leży oraz jest przeprowadzona bez ładu i składu, Trochę lepiej jest w drugiej części opowiadania, jednak niewiele to pomaga czytelnikowi szczególnie, że może mu być trudno rozeznać jakże płaskie postacie. Tak jak napisał autor pozycji, fabuła jest w tym przypadku elementem drugoplanowym i może nawet wcale nie potrzebnym. Same przemyślenia twórcy byłyby raczej milej widziane.
Wydawca nie obdarzył "Złotej czary - bram słońca" szczególnym wyglądem, który pomagałby kupującemu w wyborze lub pozwalał wyróżnić się tomowi spośród innych na księgarnianej półce. Tytuł liczy ponad dwieście stron, a jego mała czcionka tylko zmniejsza objętość, przez co można go zwyczajnie pominąć spośród innych, grubszych i posiadających kolorowsze okładki książek.
Jak długo interesuje się literaturą fantastyczną, tak jeszcze nigdy nie spotkałam się z podobnym dziełem. Osobiście czuje się troszkę oszukana, gdyż po opisie wnioskowałam, że będzie to historia fantastyką podszywana, a nie zabawa treścią jej twórcy. Mimo, że "Złotej czary - bramy słońca" czytało mi się szybko, zaprezentowane w niej przysłowia, bąć cytaty były ciekawe, to jako całokształt nie spodobała mi się wcale.
Fantastyka przechodzi obecnie złoty czas, ale łączenie jej z filozofią w taki sposób, jak zaprezentował to Gerard Tomczyk to niezbyt dobry pomysł. Trudno jest polecić tę pozycję komukolwiek, gdyż rzadko zdarzają się osoby lubiące niekompletną fabułę oraz takie, które lubią filozoficzne przemyślenia, ale nie koniecznie już fantastykę. Tych pierwszych można zachęcić do zapoznania się z "Cyklem Inkwizytorskim" - Jacka Piekary. Otrzymają lepsze połączenie przemyślanych wypowiedzi nawiązujących do dzisiejszych czasów i dobrą rozrywkę, niż w tym przypadku. Sam autor powinien przemyśleć jeszcze jakie książki chce tworzyć.
Dziękuję wydawnictwu Warszawska Firma Wydawnicza oraz portalowi Sztukater za egzemplarz recenzencki.