”Dar”
Alison Croggon to jednak z najnowszych książek, które wyszły spod
skrzydeł wydawnictwa Galeria Książki. Jak praktycznie wszystkie książki,
a przynajmniej ich większość, i ta dotyczy świata fantasty z magią na
planie głównym. Ten cykl wyróżnia się jednak spośród wszystkich innych.
Autorka postanowiła kompletnie zagłębić się w tym, co jej umysł stworzył
i przelać to na papier.
Nie
mogę powiedzieć, aby ten tytuł był dla mnie obojętny. Książka jeszcze
przed swoja premierą budziła moje zainteresowanie. Oczywiście zarys
fabuły Alison Croggon okazał się nieco inny, niż sobie wyobrażałam.
Książka okazała się świetną, niemalże idealną rozrywką na nudne,
monotonne dni w szarej rzeczywistości.
Maerad
jest jedną z wielu niewolnic, która służy u swojego pana w okrutnym
siole.Szesnastoletnia dziewczyna nie pamięta wiele z swojej przeszłości,
głównie wiąże się ona z przebłyskami pamięci. Dziewczyna, kiedy była
mała została sprzedana wraz z swoją matką mężczyźnie, któremu obecnie
służy. Po kilku latach służby, jedyna jej bliska osoba zmarła, a
siedmioletnie dziecko zostało zupełnie samo na okrutnym świecie. Maerad
nigdy nie była lubiana, nawet wśród niewolników, nic więc
dziwnego, że szybko nauczyła się chować uczucia głęboko w sobie.
Porzucona, pokrzywdzona przez los, wychudzona i nic nie wiedząca, nic o
świecie zewnętrznym, nawet nie przypuszczała, że ma Dar. Po prostu
pewnego zwykłego dnia do miejsca, gdzie żyła przybył tajemniczy
mężczyzna. Cadvan poprosił ją o pomoc, a ona mu nie odmówiła, nawet,
jeżeli miała ponieś potem za to konsekwencję. W zamian bard postanowił
pomóc jej odejść, uciec poza mury i dać nowe życie. Teraz Maerad uczy
się żyć od nowa, ufać. Przed nastolatką nie lada wyzwanie, bo nie dość,
że musi pojąc zdolności, które posiada to jeszcze poznać zupełnie inny
świat.Teraz na byłą niewolnicę nie czekają kary cielesne, ale przyjaźń i
wygoda. Czy jest jednak czas na leniuchowanie, kiedy Mrok rozpoczyna
wzrastać na sile?Zbliżająca się powoli wojna może odcisnąć okrutne
piętna na wszystkich królestwach, a ona jest w samym środku tego
wszystkiego.
Pisarka
dzieła postanowiła umieścić historię głównej bohaterki w świecie
postawionym od podstaw, i nieco trudno jest na początku w tym wszystkim
się połapać. Po prostu w ”Darze” nie mamy prostej fabuły z
występującymi, dobrze nam znanymi magami i dziewczyną, która nie wie kim
jest, choć może nie do końca. Maerad, o której jest ta historia,
rzeczywiście nie ma pojęcia, jaką rolę przyjdzie jej zagrać w
przyszłości. Nie wie też wiele o swojej przeszłości. To nie nowość, że
autorzy książek fantasty wykorzystują nic nie wiedzące o swojej sile
postacie i wciągają je w wir przygody. Nowością
za to jest potęga, jaką autorka obdarzyła towarzysza Maerad oraz innych
mieszkańców świata książki. Normalnie znani nam przeciętni magowie,
których nie jest mało, wykorzystują moc drzemiącą w swoich ciałach.
Pisarka „Daru”postanowiła pójść w nieco innym kierunku. Atutem
obdarzonych postaci jest Światło, a ich wrogiem Mrok. W powieści nie
znajdziemy magów, ale bardów.Profesja, która w innych tytułach jest
zrzucana na plan drugi, a nawet czasem trzeci, tutaj robi za zdolności
górujące nad innymi. Bardowie Alison Croggon posiadają niesamowite
zdolności muzyczne, ale również i język, który jest ich główną potęgą.
To dzięki wymyślonym przez pisarkę słowom mieszkańcy świata powieści
mogą osiągnąć tak wiele.
Mowa,którą
wprowadziła do życia postaci autorka jest wielkim atutem i
oryginalnością dla tej książki. Nie często zdarza się nam poznać nowy,
wymyślony język, który pojawia się w aż tak dużym stopniu. Wyjątkami
byli tacy autorzy jak: J. R. RTolkien, Christopher Paulini, czy J. K.
Rowling, choć może ta pani, aż tak nie zadebiutowała pod ty względem.
Niestety, ale to, co jest dla jednych oryginalnej bardzo przyjemne, dla
innych może być nieco uciążliwe. Czytając ”Dar”, aż chce się dziękować
twórczyni, że dołączyła do książki krótki słowniczek. Bez objaśnień słów
oraz nazw poszczególnych miejsc trudno byłoby mówić o łatwym poruszaniu
się w świecie Alison Croggon.
Świat”Daru”
to bajkowa rzeczywistości. Oczywiście, autorka podeszła do swojej
książki bardziej poważnie, niż Kristin Cashored w swoim dziele ”Siedem
Królestw: Iskra” i w tym tytule nie znajdziemy zielonych kotów, ale w
powieścinie brakuje chwil, które przypominają czytelnikowi o baśniach z
dzieciństwa. Takie sceny, jak na przykład rozmowy ze zwierzętami dają
nam poczucie, że powieść nie jest całkiem poważną lekturą. Znowu inne
sceny, jak walki, miłość,a nawet objawy dorastania wyrównują poziom i
powodują, że tytuł nadal traktujemy z powagą. Mimo wszystko wciąż
pamiętamy, w jakim okrutnym świecie przyszło żyć Maerad, choć ze względu
na późniejsze zdarzenia i środowisko,można o tym zapomnieć.
Na początku książki Alison Croggon trudno jest mówić o całkowitej oryginalności.
Zarys dobra i zła, szczególnie zła z przeszłości przypominało mi nieco
”Harry’ego Pottera” słynnej J. K.Rowling, jednak potem wszystko zaczęło
się zmieniać. Mimo to nie można powiedzieć, że książka całkowicie buzuje
pomysłowością, choć tej nie jest mało.Sama dwójka głównych bohaterów,
czyli Maerad i jej nieco tajemniczy, czasem zimny, ale wciąż zatroskany
nauczyciel Cadvan przypominają Soneę i Akkarina z”Trylogii Czarnego
Maga” Trudi Canavan. Zbieg okoliczności? ”Dar”, jak i wspomniana ”Trylogia Czarnego Maga”należą do jednego wydawnictwa, więc chyba nie całkiem jest to zrządzenie losu. Zjawisko siedmiu królestw, coraz częściej pokazuje się w książkach, jest to już trzecia
książka z siedmioma państwami w tle, a coś trudno jest mi uwierzyć, że
siódemka gra tak ważną rolę w fantastyce, aby wszystkie światy miały
tyle samo stolic.
Jeżeli
chodzi o mnie, to na początku trudno czytało mi się pióro pisarki.
Autorka używała dziwnych sformułowań oraz zwykłe rzeczy nazywała, takim
wygórowanym słownictwem, że nawet nie wiedziałam, że ono istnieje. Potem
jednak to minęło i pozostało tylko jedno wrażenie. A mianowicie,
wszystko w książce wydawało mi się powierzchowne. ”Dar” jest grubym
tomiskiem z wielką liczbą tekstu, ale nawet mimo to niektórych rzeczy
było mi za mało. Spodziewałam się, że twórczyni powieści skupi nieco
więcej uwagi na miejscu, w jakim dorastała główna bohaterka. Za mało,
choć zawsze mi to przeszkadza, było też przemyśleń postaci.Alison
Croggon za to niesamowicie opisuje otoczenie. Kiedy nasi bohaterowie
wchodzą do jakiegoś pomieszczenia lub zmienia się krajobraz ich
podróży,autorka stara się centymetr, po centymetrze opisać wszystko co
ich otacza, tak jakby chciała przeniknąć do umysłu czytelnika i
przekazać mu wszystko, tak jak sama sobie to wymyśliła. Z jednej strony
to dobrze, bo mamy dokładne oględziny sceny, ale z drugiej znowu takie
szczegóły jak wygląd postaci, które dla mnie są ważniejsze schodzą na
drugi plan.
Wszystkie
te niedopracowania spowodowały, że pierwszy tom cyklu ”Pellinor” nie
był dla mnie idealną książką, jednak wielce przyjemną. Kiedyś pokochałam
”Trylogię Czarnego Maga”, więc teraz przygody tej dwójki były dla mnie
troszkę, jak świat zastępczy. ”Dar” daje nam naprawdę wiele rozrywki na
długie godziny i to takiej,o której długo nie zapomnimy. Jestem
przekonana, ze ta historia o przynależności do kogoś, celu w życiu,
dorastaniu, wzlotach i upadkach będzie jeszcze bardziej doskonała w
drugim tomie, który mam nadzieje wydawnictwo postanowi wydać. Alison
Croggon już teraz można nazwać niezłą konkurentką na polskim rynku.
Prawdziwą rewolucją będzie jednak jej bardziej dopracowany styl.Jak na
razie czapki z głów dla wspaniałej marzycielki, która przywołała dożycia
stwory dawno nie widziane w fantastyce oraz napisała kilka niezłych
pieśni, oczywiście na rzecz swojego dzieła.