Powieść "Xanth: Zaklęcie dla Cameleon" - amerykańskiego pisarza Piersa Anthony'ego - to pierwszy tom ze świata Xanth. Obecna liczba całej serii przekracza liczbę 30-tu książek! Musicie przyznać, że to sporej wielkości zbiór. Mnie jednak nie ogrom całego świata Xanth zachęcił do jego zgłębienia, o liczbie wszystkich tomów dowiedziałam się dopiero potem, ale fakt, że jest to powieść, której pierwsze wydanie pochodzi jeszcze sprzed moich narodzin.
Piers Anthony zaczął lubić książki fantastyczne w najmniej korzystnym dla tego gatunku czasie. Koniec lat czterdziestych i początek pięćdziesiątych ubiegłego wieku były okresem, kiedy ludzie zajmowali się bardziej przyziemnymi sprawami, niż zagłębianie się w świat nierzeczywistych mitów i legend. Pisarz był jednym z niewielu, którzy interesowali się wtedy, bardzo zbliżonymi do siebie: science fiction i fantasy. Zainteresowanie szybko przemieniło się w pasję. I kiedy pojawił się zarys fabuły na pierwsze jego dzieło osadzone w fikcyjnym świecie oraz osoby, które były zainteresowane współpracą, autorowi trudno było nie spróbować. Tak więc, po szeregu prób i błędów oraz licznych korektach, w 1977 roku na półki księgarni trafił pierwszy tom świata Xanth: "Zaklęcie dla Cameleon". Powieść zdobyła szybki sukces, a Piers Anthony odcisnął swoje piętno wśród coraz większej liczby czytającej młodzieży. Kolejnym dwóm tomom krytycy nie dawali wielkich szans, jednak już dojść liczni fani docenili trud twórcy i sprzedaż znowu wzrosła. Napędzany sukcesem pisarz, z planowanej trylogii zrobił serię i kontynuuje ją do dziś, a jego twórczość nadal cieszy się wielkim sukcesem.
"Xanth: Zaklęcie dla Cameleon" w Polsce pojawiło się po raz pierwszy w 1991 roku, nakładem wydawnictwa Rebis. Teraz pałeczkę przejęła Nasza Księgarnia, która wznowiła wydanie trzech pierwszych tomów i przełożyła je na nowo. Czy po ponad dwudziestu latach "Zaklęcie dla Cameleon" dalej będzie powiewem świeżości i oryginalność dla fantastyki?
Magiczna kraina Xanth rządzi się różnymi prawami, jedno z nich mówi o tym, że każdy ludzki mieszkaniec musi posiadać jakichś talent związany z magią. Ci, którzy go nie posiadają, zostają skazani na banicję, poza tarczę chroniącą Xanth.
Bink nie posiada talentu. Nigdy go nie miał. Przychodzi czas, kiedy będzie musiał stanąć przed mieszkańcami swojej wioski i któryś przedstawić. Jeżeli tego nie zrobi, opuści Xanth. Zdeterminowany i pełny nadziei nie zamierza się poddawać. Wyrusza w podróż, na dwa tygodnie pozostawiając wszystko co zna za sobą. Jejo celem jest zamek Dobrego Czarodzieja, który za rok służby, odpowiada na pytania swoich gości.
Główny bohater "Zaklęcia dla Cameleon" na przestrzeni swojej wędrówki krajoznawczej, i nie tylko, dowie się wielu rzeczy o miejscu, w którym spędził całe życie oraz o sobie samym. Ten młody człowiek, przekonany, że nie ma żadnego talentu magicznego, ma duży temperament, co w dużej mierze jest przyczyną jego kłopotów. Miesięczna podróż, jaką pokonuje wraz z dwójką napotkanych po drodze towarzyszy: Cameleon - dziewczyna posiada trzy różne tożsamości zmieniające się w miesięcznym cyklu, Trentem - Zły Czarodziej, który dwadzieścia lat temu, swoimi niecnymi postępkami o mało co nie zniszczył całego świata Xanth, zmieni go.
Flora i fauna świata, stworzonego przez Piersa Anthony'ego, na pewno ułatwiała mu wymyślanie dalszych przygód postaci książki. Xanth to świat magiczny, gdzie nie wszystkie rzeczy są takie jak wyglądają na pierwszy rzut oka. Nie muszą mieć również wielkiego sensu. Po prostu są i jego mieszkańcy je akceptują. Takie zjawiska jak: mięsożerne wiewiórki, mrówkolwy, drzewa, których owoce to buty, materiał na ubrania, czy inne jeszcze cuda, to zjawiska dnia codziennego. Nam może błędnie podpowiadać to, że "Zaklęcie dla..." jest książką dla młodszych czytelników. Nie jest nią i należy raczej ostrożnie podsuwać ją dziecku.
Piers Anthony podjął się jednego wątku, który tyczy się jednej postaci. Zwroty akcji, w recenzowanym przeze mnie dziele są zaskakujące, więc nie żałuję wyboru twórcy. Styl pisania tego człowieka jest zdumiewająco lekki. Po 35 latach jego pióro nadal dobrze się przyswaja, jednak zapewne dużo zasługę w tym ma nowy przekład.
Wracając do mojego pytania z początku tej recenzji: Tak, owszem. "Zaklęcie dla Cameleon" nadal jest bryzą odświeżającą fantasty. Może teraz bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej.
W teraźniejszych książkach niemalże każdy bez ustanku stara się stworzyć zagrożony świat i wybrańca, który go uratuje. Stało się to już tak szablonowe, że trudno jest znaleźć coś oryginalnego. Bink jako pierwsza postać z Xanthu którą poznajemy, nie stara się uratować swojego miejsca urodzenia. Kocha go, jest świadom zmian, które ten musi przejść aby przetrwać, jednak jednocześnie ich się boi. Walczy sam ze sobą również wtedy, kiedy poznaje stereotypy kobiecego piękna.Teraz już coraz rzadziej spotykamy się z mentalnymi potyczkami postaci.
"Xanth: Zaklęcie dla Cameleon" - Piersa Anthony'ego zostało wznowione. Dzięki temu dzisiejsi wielbiciele tytułów fantastycznych mogą zapoznać się z tą powieścią. Ile jeszcze, podobnych, wspaniałych książek, zostało do odnowienia? Na pewno dużo.