sobota, 9 listopada 2013

"Królotwórca, królobójca: Przebudzony mag" - Karen Miller

Karen Miller zaskakuje. Z pierwszego tomu, pogodnego, pełnego poczucia humoru i niezłomnego bohatera przewodniego, przenosi czytelnika do realiów ogarniętych nieszczęściem minionych śmierci, nadchodzącym jarzmem kolejnych nieszczęść i przywódcą, którego ogrom zaistniałych sytuacji zaczyna zanadto przytłaczać. 

Niewiele powieści australijskiej pisarki, Karen Miller, zostało przetłumaczonych na nasz odojcowski zbiór znaków. Przynależą do nich: "Star Wars: Wojny Klonów. Gambit: Misja na Lanteeb", "Star Wars: Wojny Klonów: Gambit: Oblężenie", "Star Wars: Wojny Klonów: Dzika Przestrzeń", "Królotwórca, królobójca: Nieświadomy mag", "Królotwórca, królobójca: Przebudzony mag", "Dzieci rybaka: Utracona magia",  oraz będące w trakcie tłumaczenia "Dzieci rybaka: Odzyskana magia". Karen Miller urodziła się w Vancouver, ale gdy miała dwa lata jej rodzina przeniosła się do Australii. Po ukończeniu studiów wyjechała do Anglii, na trzy lata przed powrotem do Australii. Wielokrotnie nagradzana autorka, pisze również pod pseudonimem: K. E. Mills.

Rodzina królewska ginie w wypadku, z którego zaledwie zdrowi wychodzą Gar i Durm. Pogrążone w smutku królestwo zmierza ku własnemu końcowi. Książę Gar stara się powstrzymać ten zabieg, jako nowatorski zastępca tronu i mag. Znowuż, pogrążone w letargicznym śnie ciało Wielkiego Maga staje się polem bitw jego właściciela z wrogiem.

Pośród panującej pożogi, przepychanek po władzę, rozkwitających romansów, niszczonej przyjaźni, wykształtuje się nowa rzeczywistość. Nieświadom swoich umiejętności mag, zaczyna przystępować do przebudzenia. To oznacza wiele przelanej krwi, ale też nadzieję.

Magia to niebezpieczna siła, potrafi nie tylko ratować życie, ale również je odbierać. Król Gar doświadcza jej okrucieństwa niemalże każdego dnia. Ulegając obowiązkom, które wiążą się z byciem władcą, doprowadza swój organizm do kresu wytrzymałości, jako że bez magii, ich świat przestanie istnieć. Szacunek, duma i trwoga wiążąca się z chęcią utrzymania dziedzictwa swoich przodków, towarzyszą mu od śmierci rodziców. Jego udręki nie są obce Asher'owi, najlepszemu przyjacielowi Gara, od niedawna połączonemu z dworem. Zawsze czując się ważniejszym od otaczających go ludzi, mimo swojego pochodzenia, nie mogąc przyczynić się do zmian w postanowieniach druha, odczuwa ogromną bezradność, która towarzyszyła mu jedynie po śmierci jego własnego ojca. Presja z powodu zaistniałych sytuacji budzi powoli w nim moc, której nie spodziewał się doznać w żaden sposób. Na szczęście nawet on w trudnych sytuacjach może oprzeć się na przyjaciołach. Wyjątkowo bliska jego sercu staje się Dathne. Ta jednak tuszuje przed nim jego prawdziwe przeznaczenie, które zostało przepowiedziane lata temu. Ludziom zależało na szczęściu swoich możnowładców za ich życia, więc pomogą ich potomkowi, jednak wśród nich znajdą się też mniej przychylni. Pośród trwających w walce o władzę, największą bitwę stacza Królewski Wielki Mag. Mężczyzna egzystuje na granicach życia i śmierci, walcząc oto drugie. Życie nie jest mu już przeznaczone, gdyż wraz z nim na światło dzienne wyszłoby zło.

Ziemie, dawno temu własności Olków, obecnie znajdują się pod rygorystycznymi rządami Doranów. Doranowie przywłaszczyli sobie włości swoich dobroczyńców, którym zawdzięczali schronienie. Wymusili na nich swoje prawa oraz zwyczaje. Zakazali używania czarów. Opuszczone, wcześniejsze miejsce zamieszkania pozostawili za swoimi plecami, odgradzając je magicznym murem, który wspiera magia. Ten podobno ma chronić całą ludzkość przed chowanym złem, jednakże rzeczywista prawda o przeszłości jest znana niewielkiej garstce ludzi.

Przepowiedziana niemalże na początku pierwszej części kulminacja, wreszcie doczekuje się swojej spektakulacji. Dlaczego brzmi to tak melancholicznie? Na pewno nie z powodu  złożenia całości w dwie części. Trapiące poczucie smutku ogarnia czytelnika w momencie, jak dowiaduje się on o obniżeniu poziomu tworzenia Karen Miller. "Przebudzony mag" to bezpośrednia kontynuacja wcześniejszego tomu, toteż bohaterowie bardzo szybko zostają wciągnięci w ogromnie smutną sytuację, która postanowiła ich poddać próbie. Oczywiście strata bliskich nie idzie w parze z poczuciem humoru, więc to wyparowało wraz z zakończeniem "Nieświadomego maga". Owszem, przewodnia postać nadal może pochwalić się brakiem powściągliwości, jednak teraz nie budzi to uśmiechu na ustach, a tylko rozdrażnienie. Zresztą utrata najwyżej postawionych postaci, to nie jedno zmartwienie heroin i herosów z książki. Kolejne to również problematyka wcześniej zapowiedziana, jak i ustroje polityczne, które wykształtowała pisarka. Toteż na humor miejsca nie ma. I tak to trwa. Świat, do którego czytelnik ma okazję się przenieś w tomie jest bardziej daleki od idealnego, niżeli wcześniej. Karen Miller ułatwia sobie pracę, jak tylko morze. Tutaj służba nie pomaga odziać się królowi, któremu wolno chodzić wszędzie bez straży. Duchowna osoba koronuje księcia na króla, a jednocześnie pełni stanowisko sekretarza. Znowuż księgarka, może nagle awansować na asystentkę człowieka będącego tuż obok króla. Bez tego w książce panuje nieład i niedopracowanie. Powoduje to, że przez treść brnie się po to, aby zakończyć rozpoczęte tomiszcze. Ani w tym przyjemności, ani przymusu. "Przebudzony mag" pozostaje pozycją bezbarwną. 

Każda osoba, która miała w rękach "Królotwórcę, królobójcę: Nieświadonego maga" wie, jak prezentuje się wydanie tomu. "Królotwórca, królobójca: Przebudzony mag" to kopia swojego poprzednika, tylko w innej barwie postaci na okładce. Szczerze powiedziawszy to odznaczają się one doskonale na tle klimatu czasów, które rozdzielają.

"Królotwórca, królobójca: Nieświadomy mag" utrwalił się w mojej pamięci, jako dzieło dobre, ale nie dość dobre, żebym pamiętała każde z szczegółów. Toteż kontynuowanie tegoż przedstawiciela twórczości autorki było dla mnie trudne. Okazało się, że nie pamiętam na przykład wszystkich bohaterów drugoplanowych. Troszkę czasu mi zajęło wygrzebanie ich z zakątków mózgu, ale w końcu się udało. Jednakże, nawet wówczas nie potrafiłam czerpać takiej radości z "Królotwórcy, królobójcy: Przebudzony mag", jak z tomu poprzedzającego go. 

Wcześniej Karen Miller usadowiła biednego potomka poławiacza ryb wśród ludzi możnowładnych, bogatych. Nie był on obytą osobą, jednak dumną i obnoszącą się z swoją pyszałkowatością, więc fabuła toczyła się w dość prędkim i zabawnym klimacie. Teraz autorka ukazuje swoim czytelnikom szarsze perspektywy i zabawa nie odznacza się jako tak przednia.