wtorek, 6 listopada 2012

"Zanim nadejdzie ciemność" - Susan Wiggs

"Zanim nadejdzie ciemność" - Susan Wiggs przypomina inne dzieło tej autorki, którym jest "Obudzić szczęście" - to jednak nie przeszkadza w czerpaniu przyjemności z lektury.  

Susan Wigss należy do grona pisarzy, w których pasja pisania zaczęła się rozwijać bardzo wcześnie, autorka swoją pierwszą historię napisała już w wieku ośmiu lat. Takie początki musiały mieć szczęśliwą kontynuację, i też mają. Pisarka jest obecnie twórczynią z bardzo dobrą bibliografią, licznym gronem fanów oraz została mianowana trzy-krotnym tytułem laureatki nagrody RITA i pracami przetłumaczonymi na kilkanaście języków.

Znana i utalentowana fotograf, Jessie Ryder, poddając się codziennej pracy starała się zapomnieć o przeszłości i urodzonym szesnaście lat temu dziecku, które oddała pod opiekę siostry. Wszystkie jej starania jednak spełzły na niczym. Szczęśliwe życie, z którego można jedynie brać to co najlepsze, poczucie dostatku i piękna zewnętrznego swojej osoby oraz korzyści, które się z nimi wiązały, zniknęły. U kobiety wykryto nieuleczalną chorobę oczu, która szybko odbiera jej zdolności widzenia. W takim przypadku spędzenie z odrzuconą wcześniej córką każdej chwili okazuje się być piorytetem. Co jednak na taki obrót spraw rodzina? Czy Jessie zainteresowałaby się córką, gdyby nie była chora? A sama nastolatka, jak ona zareaguje na pierwsze spotkanie z rodzicielką?

Wraz z powrotem do dawnego miejsca zamieszkania, domu w którym się wychowywała,  pojawiają się wspomnienia minionych lat, nie tylko tych spędzonych z siostrą. Teraz nadarza się również dobra okazja na naprawienie wielu błędów z przeszłości, a nawet na odwierzenie dawnych uczuć.

Jako dziecko, Jessie wychowywała się wraz z swoją siostrą Lur. Kobiety były wtedy zdane na swoje wspólne towarzystwo, pozbawione matczynej miłości, gdyż ich opiekunka wolała rozwijać się zawodowo niż opiekować córkami - już na początku widać od kogo główna bohaterka odziedziczyła nawyki. Teraz, kiedy nagle spotykają się po pięciu latach, obie sobie nawzajem zazdroszczą życia. Jessie chciałaby mieć rodzinę, znowu Lur, posiadająca czwórkę dzieci i wiecznie zapracowanego męża, pragnie stabilizacji, spełnienia swoich marzeń oraz dokończenia przerwanych studiów. Siostra nie wie, że ta druga jest chora. Oprócz tego kobiecego duetu jest jeszcze jedna postać warta większej uwagi, Dusty. Mężczyzna mocno przeżywa utratę żony i dodatkowo opiekuje się swoją dwuletnią córką. Choć, odkąd został sam z dzieckiem sporadycznie omija płeć piękną, to od pierwszego wejrzenia wie, że Jessie jest jego drugą połówką. Oczywiście jest jeszcze Lila, nastolatka dla której tracąca wzrok matka opuściła swój świat. Piętnastolatka okazuje się dziewczyną, która lubi robić dużo zamieszania wokół siebie, wszyscy uważają ją za trudne dziecko - ona również te cechy mogła pozyskać od swojej matki, czyli jak w wcześniejszym przypadku. Kłótliwa i skandaliczna, o dziwo, pochłania najmniej uwagi czytelnika i trudno jej zdobyć jego sympatię. 

Jeżeli chodzi o tę pozycję, to nie ma sensu w recenzji opisywać świata i miejsca, w którym odbywa się akcja powieści. Autorka również nie poświęca tym aspektom wiele uwagi. 

No właśnie, jak bardzo zmienił się styl pisania Susan Wiggs od wydania "Obudzić szczęście", które w Polsce ukazało się w zeszłym roku? Szczerze powiedziawszy, nie odczuwa się znacznej różnicy. Styl pisania tej pani jest świetny, niesamowicie płynnie się go odbiera i chyba lepiej już być nie może. Autorka i tym razem poświęcała najwięcej uwagi uczuciom i przemyśleniom postaci. W pozycjach tej pisarki, jak w żadnych innych widać, że treść wychodzi spod kobiecych dłoni gdyż jest ciepła i przyjemna. 

"Zanim nadejdzie ciemność", przeciwnie do książki, której tytuł wymieniałam tu już dwa razy został wydany w miękkiej okładce. Jeżeli kiedykolwiek mieliście do czynienia z pozycjami wydawnictwa Mira, a przypuszczam że tak, to wiecie jak sprawy się mają. Tom wygląda na solidnie wykonany, ale pewnie twardą okładką też nikt by nie pogardził. Zapewne jednak tym, co zawsze cieszy oczy jest zawartość. Każda ich książka ma dużą czcionkę, co zaczyna być coraz rzadszym zjawiskiem, i za to należy się duży plus. 

Spodobała mi się ta historia, ale muszę zaznaczyć, że chwilami mnie nudziła. Która jednak momentami nie przynudza? Nie ma niczego idealnego. 

 Jedna z czytelniczek moich prac, napisał kiedyś, że w opisywanej książce nie dostrzega żadnych wartości, więc nie uważa aby była ona godna poświęcenia jej uwagi. Jeżeli również szukacie inteligentnych powieści, takich z przesłaniem, zmuszających do refleksji, to zdecydowanie jest to takie dzieło. Z historii o osobach pokrzywdzonych przez los, niepełnosprawnych na różne sposoby, tą wspominam jak na razie najprzyjemniej. 

 Dziękuję wydawnictwu Mira za egzemplarz recenzencki.