niedziela, 25 sierpnia 2013

"Thorgal: Louve: Raissa" - Yann le Pennetier, Roman Surżenko

"Thorgal: Louve: Raissa"  ostatecznie ukazuje się inaczej, niż pierwotnie przewidywali i zapowiadali jej tworzyciele. Niniejszym, dzieło Yanna le Pennetiera, Roman Surżenko nie posiada błędów "Thorgala: Młodzieńcze lata: Trzy siostry Minkelsönn", co nie zmienia faktu, że na ich miejscu można zauważyć inne, mniej znaczące potknięcia autorów. 
  
Francuski scenarzysta komiksów Yann Le Pennetier zadebiutował jako autor scenariuszy w magazynie komiksowym. Po poznaniu Didiera Conrada, stworzył wraz z nim: "Hauts de pages", "Bob Marone" i "Les Innommables". Mężczyzna od trzech lat odpowiada za scenariusze do pobocznych albumów z przygodami Thorgala. 

Debiutując jako rysownik komiksowej serii "Niezwykłe Przygody", Roman Surżenko już dwa lata później współpracował z norweskim wydawnictwem, które powierzyło mu serie: "Wojownik i Mnich", "Fotografie Znikąd", "Wielesław". Podejmując wraz z Yannem Le Pennetierem współpracę, również rozpoczął przygodę z Thorgalem.
  
Louve nie integruje się z rówieśnikami i coraz bardziej odsuwa się od swojej matki. Dziewczynka pragnie być jak swój ojciec, przeżywać jedną przygodę za drugą, stawiać czoła niebezpieczeństwu, a tymczasem musi całe dnie spędzać w pobliżu wioski i przeciwstawiać się zaczepkom. Niebawem jednak to się zmienia. 

Pewnego standardowego dnia, szukając samotności po kolejnej sprzeczce, córka Thorgala znajduje przedmiot z tworzywa, które nie istnieje - tego samego w jakim znaleziono dziecko z gwiazd dawno temu. Przedmiot okazuje się kolejnym powodem do kłótni z matką, a ta doprowadza do ucieczki dziewczynki głęboko w las. I tak właśnie rozpoczyna się niesamowita przygoda Louve, córki z gwiazd, która w końcu uzyskała upragnioną konfrontację z losem i bogami.
 
Człowiek człowiekowi wilkiem! Lecz ty się nie daj zwilczyć! - słowa idealnie pasujące do młodszego z dwójki dzieci Thorgala i Aarici. Louve, która poza jedną próbą nigdy nie doczekała się odosobnionego wątku, to mała skandalistka. Dziewczynka jest bardzo humorzasta, nie powściągliwa i bardzo często wypowiada na głos to co myśli. Nad wyraz przypomina swojego ojca, jednakowoż nie pod względem wyrachowanego spokoju oraz rozsądku, które ten posiada. Nie sposób porównać jej do matki, co w dużej mierze jest przyczyną braku harmonii między nimi dwiema. Na nieszczęście obojga, w pobliżu nie ma przywodziciela, którego obecności obie tak pragną. Mała Louve musi sama dawać sobie radę z wrogimi jej kolegami, jak niegdyś robił to jej ojciec, jednak prawdziwe niebezpieczeństwo czeka na nią dopiero w lesie. Zgraja wilków, którymi przewodzi okrutna Raissa, od pewnego czasu realizuje plan, którego częścią staje się dziewczynka. One jednak to pikuś, gdyż zaraz po spotkaniu z nimi czeka na nią potężniejszy i bardziej podstępny wróg, Azzalepstön. W całej swojej przygodzie, Louve nie jest całkiem sama. Dziewczynka potrafi rozmawiać ze zwierzętami, współbrata się z nimi, więc to one będą miały nad nią pieczę.

Wioska, którą będąc dziećmi zamieszkiwali Thorgal i Aaricia teraz również jest ich domem. Zamieszkujący ją ludzie nie zmienili się niemalże wcale. Para kochanków, wraz z dziećmi, przebywa tam z powodu łaski mieszkańców, nie ich gościnności. Zmian nie doznał jednak las, otaczający wieś. Mieszkające w nim stworzenia i tajemnicze miejsca są tak samo niebezpieczne oraz magiczne, jak przed latami. To właśnie głęboko w puszczy mieści się przejście do tajemniczego królestwa, którym rządzi jeszcze bardziej tajemniczy władca.

Zaznajamiając się z ogromną galerią charakterów, które powołano do życia przez trzydzieści sześć lat istnienia Thorgala, można zastanawiać się, dlaczego podjęto się rozszerzenia właśnie tej postaci, a nie jakiejś innej. Wszakże wśród nich wszystkich znalazłoby się kilka, które można naprawdę ciekawe ukierunkować. Otóż, jak się okazuje sięgając w niedaleką przeszłość, a mianowicie kiedy album był dopiero w powijakach, można dowiedzieć się, że seria miała zostać skierowana do młodszej grupy odbiorców. W dalszych planach pomysł ten został jednak porzucony i powstało otóż to dzieło, które obecnie jest omawiane. Może nawet dobrze, że cykl nie stał się odnogą dla publiczności, która pozostałych części nie zgłębiłaby przez co najmniej kilka lat, jednakże to co otrzymaliśmy też pozostawia pewien niedobór. A mianowicie sedno tkwi w tym, że "Thorgal: Louve: Raissa" scenariusza  Yanna le Pennetiera to jedynie preludium dalszych, bardziej interesujących wydarzeń, które zapowiada koniec albumu. Reszta komiksu, choć ciekawa, nie zapewnia niczego oryginalnego, nie do przewidzenia i raczej istnieje bo musi. To odczucie błahego podejścia do pierwszej części nowej serii odwzorowuje się w fabularnych niedociągnięciach, krótkich nieuzasadnionych scenach oraz dialogach, również bez głębi. Tak więc, patrząc na całość, koniec tomu sprawia więcej satysfakcji niż jego początek i rozwinięcie. 

W "Thorgal: Louve: Raissa" Roman Surżenko posłużył się większą paletą kolorów, niż podczas tworzenia przygód z młodości ojca głównej bohaterki. Stanowi to milszą, bardziej cieszącą oko odmianę. Ten przypadek charakteryzuje się również dokładniejszymi scenami. Nie zaznamy już zróżnicowanych plansz, ani scen nie pasujących do opisów. Zamiast tego czekają na nas odmłodzeni bohaterowie, z którymi zapoznaliśmy się już wcześniej, nisko latające strzały oraz takie, które zmieniają trajektorię lotu w jego trakcie oraz momentami powtarzalność niektórych elementów, na przykład mimika twarzy. Na początku, który objawia się pierwszym błędem, może też irytować brak płynności między scenami, jednakże to szybko przemija. Jeżeli zaś chodzi o zewnętrzną prezentację albumu, to trzeba stwierdzić, że jest ona znacząco bardziej ponura, niż sugeruje to wnętrze.
    
Po przeczytaniu przygód młodego Thorgala byłam zachwycona albumem, choć ten pod wieloma względami pokazywał ciemną stronę współpracujących twórców. Ten album nie ma aż tak wielu błędów, ale jego fabuła jest mniej ciekawa. Tak czy siak, kłamałabym, gdybym powiedziała, że lektura mi się nie podobała. Podobała mi się, i to jak diabli. Czekam właśnie na kontynuację, która powinna dotrzeć do mnie lada dzień.  

Jakkolwiek patrzeć na dziedzictwa wielkich twórców kontynuowane przez ich pomniejszych spadkobierców, zawsze można dojrzeć, odstające bardziej lub mniej od pierwowzoru, różnice. Nikt nie jest w stanie dokładnie przewidzieć koncepcji wcześniejszego autora i przejąć po nim bezprecedensowych sched. "Thorgal: Louve: Raissa" - Yanna le Pennetiera, Roman Surżenko  prezentuje bardziej zwierzchniczy starszym czytelnikom, znającym pierwowzór uniwersum ego, ton. Jednakowoż ten tom, jak "Thorgal: Młodzieńcze lata: Trzy siostry Minkelsönn", posiada swoją silną i słabą stronę.